piątek, 29 lipca 2016

Moje M&A aktualności 3/2016

Czas na kolejne aktualności. Uznałam, że powinnam dodawać je w miarę regularnie, żeby nagle nie urosły do naprawdę ogromnych rozmiarów... W każdym razie taki był pierwotny plan, który jednak po Otaku Campie (no ale nie narzekam xD) nieco się posypał ze względu na kilka dodatkowych anime, które tam obejrzałam. Postanowiłam więc przenieść niektóre niedokończone jeszcze serie do kolejnego podsumowania.
Nurarihyon no Mago: Sennen Makyou | 24 odcinki | Ocena: 8/10
Za to anime zabrałam się wkrótce po skończeniu pierwszej części (o której pisałam poprzednio). Z początku zaskoczyło mnie chwilowe przeniesienie akcji do dzieciństwa Rikuo, jednak wkrótce wszystko się wyjaśniło. Była też okazja do zobaczenia w akcji samego Nurarihyona. Tym razem seria w o wiele większej mierze skupia się na sprawach youkai, co przy okazji skutkuje tym, że czasami dość nieporadne próby ukrywania tożsamości zostały zredukowane do minimum. Ta część ma więc o wiele mniej irytujących elementów, do tego na prawdę widać, że Rikuo bierze swoje powinności na poważnie, przez co to wszystko po prostu świetnie się ogląda. Zostało wprowadzonych parę nowych postaci, a o kilku z tych już znanych można się dowiedzieć czegoś więcej. No i zapewniam, że akcji tutaj nie brakuje.
Nurarihyon no Mago OVA | 2 odcinki | Ocena: 7/10
Ehh, szkoda, że to już koniec (z anime nie obejrzałam jedynie recapów, choć i to za jakiś czas pewnie nadrobię), no ale jest jeszcze manga. Pierwszy odcinek dotyczy Rihana, Setsury (poprzednia Yuki Onna) i częściowo także Tsurary. Drugi opowiada o początkach klanu Nura, w czym pewien udział miała wizyta w Tono. To takie ciekawostki dla zainteresowanych, zwłaszcza tych, którym szkoda od razu opuszczać świat Nurarihyona.
Hoozuki no Reitetsu OVA | 3 odcinki | Ocena: 7/10
Całkiem przyjemnie oglądało mi się tę serię, więc i na OVA się zdecydowałam i nie żałuję. Czarnego humoru jest tu pod dostatkiem, różnych absurdów również nie brakuje, więc jeśli podobała się Wam seria, to i OVA nie zaszkodzi obejrzeć. Czego się spodziewać? Sporo złotych rybek Hoozukiego, trochę kota-reportera, historii z życia piekielnej idolki (Brzoskwinka, o ile dobrze pamiętam), względności sztuki i paru innych tematów. Chętnie obejrzałabym więcej. Opening został ten sam, ale ending śpiewa Brzoskwinka.
Himouto! Umaru-chan | 12 odcinków | Ocena: 7/10
Uznałam, że czas dokończyć tę serię. Jest na tyle niezobowiązująca, że chętnie oglądam ją zajmując się jednocześnie czymś innym i myślę, że taki sposób sprawdza się całkiem nieźle. A jeśli o samo anime chodzi, perypetie Umaru są naprawdę zabawne, co więcej, pewnie wiele osób odnajdzie w niej część siebie (przyznaję, że ja też ^^''). Część z tych sytuacji wydaje się być aż nazbyt znajomych (świetną sprawą jest więc możliwość stworzenia własnej wersji Umaru, moją możecie zobaczyć w nagłówku notki), choć jednocześnie wiele z nich sprawia wrażenie wyolbrzymionych. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się na to anime.
Osomatsu-san | 1/25 odcinków
Słyszałam już co nieco o tej serii i byłam jej coraz bardziej ciekawa, aż w końcu dość spontanicznie włączyłam pierwszy odcinek i... wow... w ciągu 10 minut zdążyli sparodiować tyle anime, że... no nie wiem, aż mnie zatkało? Było naprawdę komicznie i co chwilę wybuchałam śmiechem. A tak ogólem, to podobał mi się cały ten wstęp - czarno-biały, w starej stylistyce, no i te rozterki braci Osomatsu. To po prostu trzeba zobaczyć. Liczę na to, że kolejne odcinki będą równie zwariowane i zajmujące. ^^
Summer Wars | 1h 54 min. | Ocena: 6/10
To anime już od dawna miałam w planach, ale jakoś nie mogłam się za nie zabrać, więc byłam miło zaskoczona, gdy okazało się, że właśnie Summer Wars obejrzymy pierwszego dnia obozu. Oczekiwania miałam dość spore i... niestety trochę się rozczarowałam. Temat ogromnej zależności od cyfrowego świata może i ważny, poważny i tak dalej, ale całość wypadła jakoś tak... przesadnie. Co prawda podobała mi się cała ta rodzinka (noo... z wyjątkami), a zwłaszcza genialna seniorka rodu (specjalnie dla niej nie obniżyłam oceny jeszcze bardziej), jednak wszystko to było zbyt wspaniałe, przez co robiło się pretensjonalne i nie pomogło nawet sporadyczne rozładowywanie sytuacji. A ostatnia bitwa? No proszę! Bardziej efekciarsko już się nie dało? Oczekiwałam czegoś naprawdę dobrego, ale najwyraźniej Summer Wars padło ofiarą przerostu formy nad treścią. A szkoda.
Free!: Eternal Summer | 13 odcinków | Ocena: 6/10
Kiedy wychodził drugi sezon Free!, obejrzałam jedynie pierwszy odcinek, chyba dla basenu z płatkami wiśni. A może endingu? W każdym razie dopiero ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad dokończeniem tej serii. Cóż, oglądając Free! z jedną z największych fanek tej serii trudno nie zarazić się choć odrobiną jej entuzjazmu. I przyznam, że oglądało mi się całkiem przyjemnie (zwłaszcza z otrzymywanymi na bieżąco wyjaśnieniami i ciekawostkami xD). Wystawiłabym nawet wyższą ocenę, ale ostatecznie zmieniłam zdanie ze względu na ilość dramatyzmu i paru dość typowych podniosłych tekstów. W każdym razie myślę, że jednak było warto.
Shokugeki no Souma | 24 odcinki | Ocena: 7/10
Naprawdę nie przypuszczałam, że kiedykolwiek zabiorę się za to anime. Co prawda przeczytałam kilkanaście rozdziałów mangi, ale szybko odpuściłam. Do anime nawet się nie przymierzałam, z góry zakładając, że jak dla mnie za dużo tam ecchi. A jednak stało się i nie żałuję. Cały sezon i trzy odcinki kolejnego obejrzałam na Otaku Campie. Moja stosunkowo wysoka ocena częściowo może wynikać z tego, że w grupie po prostu oglądało się jeszcze zabawniej. Poza tym z czasem ecchi zaczyna być trochę mniej, za to dania wciąż prezentują się wspaniale i co najmniej kilka z nich aż chciałoby się spróbować przygotować. Znajdą się też ciekawe postaci (choć nie ukrywam, że niektóre potrafią irytować), kreska ładna, a do tego ten drugi ending... xD

JoJo's Bizarre Adventure
Stardust Crusaders 4/24 odcinki | Diamond is Unbreakable 7/39 odcinków 

Co prawda planowałam się kiedyś zabrać za JoJo, ale od początku, a nie od jednego z kolejnych partów. No ale stało się i teraz naprawdę nie wiem, czy oglądać dalej, zwłaszcza że to tak bardzo specyficzne anime - mięśniacy z nietypowym wyczuciem stylu (a wśród nich niziutki, niepozorny Kouichi), kozackie walki, a do tego stado dziewczątek uganiających się za tymi traktującymi je zwykle jak powietrze osiłkami. Może to i dość uproszczony opis, ale myślę, że wystarczy. Co prawda ciekawi mnie to inspirowanie się muzyką (podobno są tam postaci wzorowane na Bowie'm czy Prince'ie itp.), ale i tak nie zdołam tego wyłapać (poza tym, że jeden ze Standów nazywał się Red Hot Chili Peppers), więc co mi z tego? Jestem nieco ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń, ale chyba nie na tyle, by kontynuować oglądanie. Do tego mam zaczęte jednocześnie dwie części (gdybym miała wybierać, to chyba trochę bardziej przekonało mnie Stardust Crusaders). Ehh...

Nurarihyon no Mago | Shiibashi Hiroshi | 84/218 rozdziałów
Po mangę sięgnęłam krótko po obejrzeniu anime i bardzo szybko wciągnęłam się na nowo, nawet jeśli były to już dobrze mi znane wydarzenia... chociaż nie do końca. W mangowej wersji niektóre momenty wyglądały inaczej, czasami miałam też wrażenie, że wszystko dzieje się szybciej. Niektóre wydarzenia wyszły na tym zdecydowanie lepiej, przy innych wolałam wersję z anime, ale w większości obie wydawały mi się ciekawe. Poza tym takie wynajdywanie różnic samo w sobie było interesujące. Co ciekawe, nie ma tutaj tak jasnego podziału, jak w dwóch sezonach anime - wydarzenia są bardziej ciągłe, pojawiają się też wątki, których w anime nie było wcale. No i już teraz widać, że przygód Rikuo będzie więcej, niż zostało to uwzględnione w anime (już teraz trwają wątki z drugiego sezonu, a przede mną wciąż przecież tyle rozdziałów).
Copernicus no Kokyuu | Nakamura Asumiko | 13 rozdziałów | Ocena: 7/10
Już dawno postanowiłam, że w miarę możliwości zapoznam się ze wszystkimi mangami Nakamury Asumiko, więc i na tą musiał przyjść czas. Jest to pierwsza manga autorki, a mimo to jest już bardzo charakterystyczna i od razu widać, że to właśnie jej praca. I nie mam tu na myśli jedynie kreski, którą uwielbiam (chociaż nie zaprzeczam, że czasami aż nie mogłam się napatrzeć na Takeo i jego loki *^*). Charakterystyczny jest również nieco przytłaczający klimat towarzyszący wszystkim jej psychologicznym mangom. Od razu zaznaczam, że to historia bardziej dla osób czytających BL, jednak i im nie gwarantuję, że Copernicus no Kokyuu będzie dobrym wyborem - jest tu sporo przemocy, deprawacji i tak dalej. Jest kontrowersyjnie, co nie zmienia faktu, że jest również ciekawie, przynajmniej w ten pokręcony sposób i manga ta stanowi naprawdę mocny debiut.
Bokura no Kiseki (Nasz cud) | Kumeta Natsuo | 21/? rozdziałów
Gdy Waneko ogłosiło tę mangę, kompletnie jej nie znałam i właściwie nie zamierzałam tego zmieniać - jedynie zerknęłam na pierwszy rozdział. Jakiś czas później uznałam, że jednak przyjrzę się tej historii bliżej i muszę przyznać, że nawet się wciągnęłam. Chociaż pomysł na głównego bohatera, który jest przekonany o tym, że w poprzednim życiu był księżniczką, jest dość specyficzny, ciekawi. Później do tego wszystkiego dochodzą kolejne rewelacje, następne osoby przypominają sobie swoje poprzednie wcielenia. Rozpoczynają się intrygi, nie można być pewnym, komu ufać i jak postępować w tak niezwykłych okolicznościach.
Manga, której z początku nie chciałam poświęcić nawet chwili, okazała się być całkiem obiecująca. Może się naprawdę ciekawie rozwinąć i zaczynam się zastanawiać nad tym, czy nie zacząć jej zbierać.

7 komentarzy:

  1. Osomatsu planuje kiedyś skończyć oglądać, ale niestety większość odcinków jest dla mnie póki co hm... zbyt monotonna? Różni się od 1 epa tym, że bracia cały czas wyglądają normalnie, a gagi przestały mnie ruszać. No, ale dopiero 3 odcinki za mną!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje gusta niestety. Kiedyś koleżanka chciała mnie namówić na mangę, ale ani do tego ani do anime nie mogę się przekonać. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam tylko Osomatsu. :o Zazwyczaj puszczałam to sobie podczas nauki kanji. Bardziej słuchałam niż oglądałam. ^^'
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie ktoś, kto też zna Nurarihyona! Manga ma piękną kreskę, zdecydowanie wole wersję mangową od anime. Szkoda, że ostatni arc jest tak na szybko zakończony, bo autor musiał skończyć mangę z powodu małej popularności, co za ból.
    Umaru to po prostu Umaru :D Nic się w sumie tam nie dzieje, a oglądam z ciekawością. Liczę na kolejny sezon!
    Nakamura Asumiko jest autorką Toriniku Kurabu ;_; Przeczytałam i zapłakałam gorzkimi łzami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, kreska jest naprawdę ładna. ^^ Do końca zostało mi jeszcze sporo, ale już teraz łączę się z Tobą w bólu. ;__;
      Też nie miałabym nic przeciwko kolejnemu sezonowi. c:
      Tak źle? No cóż... Nakamura ma bardzo różnorodne mangi...

      Usuń
    2. Może mój problem leży w tym, że całkowicie nie przemawia do mnie kreska Nakamury, nie wiem, skąd to się wzięło, kreskę Natsume Ono czy Maki Kusumoto uwielbiam na przykład ;-;

      Usuń
  5. Wstyd przyznać ale Sezonowe Pozostałości na moim blogu tak mnie zaaferowały, że obecnie, pomimo ogarnięcia sobie całej listy, nie ruszyłam prawie żadnego letniego tytułu ;o Oglądam tylko to co mi zostało z poprzednich sezonów, a też nie poświęcam na to tyle czasu ile faktycznie bym chciała, przez brak czasu i chęci. Także u mnie nie tylko w nowościach ale również ogólnie z anime ostatnio słabo. Masakra! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)