Na początku sezonu lubię się zorientować w nowych seriach, w końcu nie zaszkodzi obejrzeć jeden odcinek i dopiero wtedy ostatecznie stwierdzić, czy warto dalej w to brnąć. To takie niezobowiązujące, a jest nadzieja, że przez przypadek trafi się na coś interesującego. A teraz czas, aby podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami (nie będę się za bardzo rozwodzić nad fabułą, więc zainteresowanych odsyłam chociażby
tutaj). O jednych napisałam więcej, o innych mniej, ale tak już wyszło. Może następnym razem się poprawię. ;)
Jeśli oglądaliście którąś z tych serii, chętnie poznam Wasze zdanie. ;3
Buddy Complex
Ilość odcinków: 13
Ocena: 6
Mecha to kompletnie nie moja bajka, no ale trzeba czasem poszerzyć horyzonty, tak więc postanowiłam spróbować.
Podobała mi się kreska i ta jasna, przejrzysta kolorystyka. Ogólnie nie jest złe, choć podobno mocno przeciętne (nie znam się, więc nie będę się na ten temat wypowiadać). W sumie to nawet sympatyczne. Główny bohater bywa dość nieporadny, ale czasami się czymś wykaże. No i oczywiście musiał okazać się w jakiś sposób wyjątkowy. Hm... wygląda na to, że niepotrzebnie tak wzbraniałam się przed mechami. Anime ma mieć ponoć ciąg dalszy, ale jeszcze nie wiem czy będę oglądać.
Diamond no Ace
Ilość odcinków: ?
Ocena: 7
* ciąg dalszy sezonu jesiennego, trwające
Moje pierwsze anime o baseball'u. :D Jako że ostatnio ogólnie polubiłam serie sportowe, to tej też postanowiłam dać szansę i nie żałuję. Główny bohater, Sawamura, jest całkiem sympatyczny, choć strasznie narwany, łatwo się wzrusza, a nawet płacze. Taki prostolinijny. Furuya z kolei jest od niego całkiem inny, jednak też daje radę, zobaczymy jak to się wszystko dalej potoczy. Ogólnie większość bohaterów jest dość pozytywnych. Postacie bardziej antagonistyczne to raczej wyjątki - w końcu wszyscy dają z siebie to, co najlepsze dla dobra drużyny (no i siebie też). Co ważne, bohaterowie nie są idealni, a raczej wręcz przeciwnie - Sawamura i Furuya, choć utalentowani, wciąż mają bardzo wiele braków, które muszą nadrobić. Radości, smutki, przyjaźnie, motywacja, ciężkie treningi... Długo by wymieniać.
Gin no Saji 2
Ilość odcinków: 11
Ocena: 7
Ciąg dalszy przygód mieszczucha w liceum rolniczym. Wciąż ci sami przesympatyczni bohaterowie (choć pojawi się i nowa twarz), zabawne sytuacje, ale i czekające na nich problemy (i to niekoniecznie całkiem błache). A Hachiken jak zawsze życzliwy i chętny do pomocy.
Jako że pierwsza seria bardzo przypadła mi do gustu, z chęcią zabrałam się za kolejną. Niektóre wnioski Hachikena są wprost rozbrajające. Hm... co tu więcej pisać? Anime wciąż trzyma poziom, soundtracku też przyjemnie się słucha, nic tylko zabrać się za oglądanie. ;)
Golden Time
Ilość odcinków: 24
Ocena: 4
* ciąg dalszy sezonu jesiennego
Tada Banri rozpoczyna studia w Tokio. Tam też poznaje nowych znajomych i znajduje miłość. I należy zaznaczyć, że jego wybranka do zwyczajnych nie należy. Piękna, wybuchowa, dziwna, z tendencjami do prześladowań... Co więcej, będzie się też musiał zmierzyć z przeszłością, a dokładniej swoim dawnym ja. Niestety, jak dla mnie historia zbyt przerysowana i absurdalna.
Do końca postanowiłam obejrzeć go jakby z poczucia obowiązku. Coś w sensie 'skoro już tyle wytrzymałam, to dam radę do końca'. Zaskoczeniem było dla mnie to, że kilka późniejszych odcinków było całkiem udanych. Niestety, wkrótce zostały one przesłonione kolejnymi dziwnymi zachowaniami i sporą dawką absurdu. A i problemy Banriego związane z przeszłością sprawiały, że nie mogłam zdecydować: śmiać się, czy płakać (choć raczej nie ze smutku nad ich sytuacją). Mimo to dobrnęłam do końca.
"Golden Time" nierzadko było dziwne, ale ostatecznie nie było tak źle.
Hamatora The Animation
Ilość odcinków: 12
Ocena: 5
To jedno z anime, w których pokładałam nieco większe nadzieje niż w przypadku pozostałych. I co mi z tego przyszło?
W świecie, gdzie między zwykłymi ludźmi żyją Minimum Holderzy o niezwykłych mocach, jest sobie organizacja Hamatora, której członkowie zarabiają na życie przez wykonywanie różnych zleceń (chronić kogoś/coś? rozwiązać zagadkę? nie ma problemu!). Jak łatwo się domyślić, oni również posiadają swoje moce zwane Minimum. Z ulgą odkryłam, że nie są kompletnymi nieudacznikami, choć zdarzają im się i gorsze momenty. Szybko pojawia się też czarny charakter, który za cel obiera sobie Minimum Holderów.
Anime jest bardzo kolorowe, co, moim zdaniem, bardzo pasuje tej serii. Jest też paru bishów, z czego jeden w słuchawkach (zaciesz!^^). Bohaterowie są różnorodni, choć może ciut przerysowani. Denerwowały mnie panele z tekstem znikające tak szybko, że ich przeczytanie (czy chociaż zatrzymanie w odpowiednim momencie) graniczyło z cudem, jednak w większości nie miały one większego znaczenia.
Wiązałam z tą serią sporo nadziei. Nawet jeśli nie byłby to tytuł z wyższej półki. Wolałabym nieco więcej mało powiązanych zleceń, a zamiast tego szybko zaczęły się one łączyć z głównym wątkiem splatającym serię. Anime jest bardzo nierówne. Niektóre odcinki są całkiem niezłe i naprawdę dobrze się je ogląda, inne są tak bezsensowne, że to nie jest nawet śmieszne.
W tym wszystkim po prostu czegoś mi zabrakło. Muszę jednak przyznać, że końcówka naprawdę mnie zaskoczyła i chociażby to jest dla mnie powodem, by zaryzykować obejrzenie drugiej serii. Choć nie wiem, czy jeszcze tego nie pożałuję.
Hoozuki no Reitetsu
Ilość odcinków: 12
Ocena: 7-
Z tym anime wiązałam nadzieję ze względu na czarny humor, który mógłby się tu pojawić (i na całe szczęście właśnie tak się stało). Na początek dostajemy relację z sytuacji w japońskim Piekle i jego podziału, następnie zaznajamiamy się z bohaterami, których losy będziemy odtąd śledzić. Doradca (niekompetentnego) władcy ma pełne ręce roboty i jest wprost rozchwytywany. Co ważne, nasz główny bohater jest naprawdę elokwentny. Każdy odcinek dzieli się na dwie części.
Właściwie spodziewałam się czegoś odrobinę innego, ale i tak jestem zadowolona. Warto podkreślić, że po obejrzeniu pierwszego odcinka z chęcią od razu zaczęłabym kolejny. Był to pierwszy taki przypadek w tym sezonie.
Sprawnie manewruje między odmiennymi wyobrażeniami piekła i jemu podobnych. Znajdziemy też sporo nawiązań do japońskiej kultury, zwykle w dość luźnym wydaniu. No i bardzo spodobał mi się
opening [zarówno muzyka, jak i animacja].
Kuroko no Basket 2
Ilość odcinków: 25
Ocena: 8
* ciąg dalszy sezonu jesiennego
Co tu dużo mówić? Druga seria anime obfituje w kolejne wyzwania, limity do przekroczenia, mecze, które dla jednych kończą się zwycięstwem, a dla innych przegraną (wiem, bardzo odkrywcze spostrzeżenie). Była to również okazja do bliższego poznania wiadomych nam już bohaterów oraz tych całkiem nowych lub jedynie wspomnianych. Nie ma też wątpliwości co do tego, że to jeszcze nie koniec.
Ścieżka dźwiękowa nadal przedstawia się naprawdę dobrze, nie brakuje zwrotów akcji i temu podobnych. Na koniec dodam jeszcze takie moje przemyślenie... Niektóre zagrania były tak nieprawdopodobne (a efekt ten dodatkowo pogłębiało ich przedstawienie), że wydawało mi się to aż śmieszne. Ale przecież śmiech to zdrowie. :D
Noragami
Ilość odcinków: 12
Ocena: 6+
To jedno z anime, do których podchodziłam z większym optymizmem. Nawet jeśli fabuła nie będzie jakaś świetna, miałam nadzieję, że będzie się dobrze oglądać. Właściwie spodziewałam się czegoś innego, ale tak też było w porządku. Yato często zachowuje się dość idiotycznie, jednak gdy trzeba, potrafi być poważny. Hiyori jest prostolinijna, ma talent do wpadania w kłopoty, nie siedzi z założonymi rękami, gdy ktoś potrzebuje pomocy. Yukine potrafi sprawiać sporo problemów, jednak dobry z niego chłopak. Inni bohaterowie też są dość udani, a wykreowany przez twórców świat jest pomysłowy i ciekawie przedstawiony. Duży plus przyznaję tej produkcji za opening (Hello Sleepwalkers
"Goya no Machiawase"), jeden z moich ulubionych z tego sezonu. A tak na koniec dodam, że naprawdę przyjemnie mi się oglądało. :)
Sakura Trick
Ilość odcinków: 12
Ocena: 5
* porzucone po 5 odcinkach
Właściwie jeszcze nigdy nie oglądałam yuri, więc postanowiłam spróbować. Jest dość infantylne i ze sporą dawką fanserwisu, ale raczej sympatyczne, więc myślałam, że obejrzę do końca. Tak się jednak nie stało, bo jakoś nie trafiłam na odcinki po polsku, a nie spodobało mi się na tyle, by poszukać ich po angielsku (a jak już się pojawiły, po prostu mi się nie chciało; może kiedyś to jeszcze nadrobię). Każdy odcinek dzieli się na dwie części będące osobnymi historiami. Stopniowo będziemy się zapoznawać z relacjami poszczególnych dziewczyn, jednak najczęściej będą to dwie główne bohaterki. Z tego, co zdążyłam zauważyć, szykuje się też trójkąt miłosny. W tłumie często jedynie nasze bohaterki pozostają w kolorach, inni to bezbarwne kontury.
Ogólnie rzecz biorąc
"Sakura Trick" nie przekonało mnie do tego gatunku.
Space☆Dandy
Ilość odcinków: 13
Ocena: 6+
Z tego co wiem wiele osób pokładało w tym anime nadzieje, jednak ja jakoś nie byłam nim zbytnio zainteresowana. No ale mimo to postanowiłam sprawdzić i wygląda na to, że był to dobry wybór.
Głupawe (jednak takie miało być z założenia, więc jest ok), z dużą dozą ironii i dystansu. Duża ilość fanserwisu, ale w sumie całkiem strawnego. Jest też jakiś małpi antagonista, ale coś mu kiepsko idzie łapanie Dandy'ego. Zastanawiało mnie, czy z tym dziwnym wrogiem rzeczywiście było coś na rzeczy, czy może istnieje tylko po to, by Dandy co rusz mu umykał (i to nawet nieświadomie). Poza tym twórcom zdarza się wprowadzać dość niecodzienne rozwiązanie - odcinek kończy się sytuacją bez wyjścia (chociażby śmiercią), a już w następnym nie ma ani śladu po niedawnym incydencie. W sumie to nawet ciekawy pomysł. Muzyka jest naprawdę świetna. A tak cytując jednego z bohaterów:"Gdy chodzi o cycki narrator od razu się rozgrzewa". ;D
Zdziwiłam się, gdy okazało się, że ma 13 odcinków. Naprawdę myślałam, że zrobią z tego dłuższą serię, a tymczasem dalszy ciąg dopiero w czerwcu.
Strange+
Ilość odcinków: 12
Ocena: 2
Już po przeczytaniu opisu uznałam, że sobie daruję, jednak odcinki miały trwać po 5 minut (a były nawet krótsze), więc jednak spróbowałam. Jak wrażenia? Próbujące być na siłę śmieszne anime o grupce detektywów (czy jakoś tak), którzy wykonując swoją robotę wciąż robią coś nie tak, a choć zdarza im się osiągnąć zamierzony cel, skutki uboczne ich działań są dużo bardziej destrukcyjne niż było to warte. Nie miałam żadnych nadziei względem tego tytułu, ale jakoś przemęczyłam resztę odcinków. Choć właściwie nie wiem po co.
Strike the Blood
Ilość odcinków: 24
Ocena: 5
* ciąg dalszy sezonu jesiennego
Dziwnym trafem główny bohater wciąż daje się komuś pocałować lub też inni dają się mu gryźć (i zwykle właśnie do tego typu momentów akcja mi się podoba, a potem muszę przecierpieć to, co mi do gustu nie przypadło). To właśnie jeden z bardziej denerwujących faktów tej produkcji. Pomijając to, seria jest raczej w porządku. Lekka, niewymagająca, zabawna, ot takie łatwo przyswajalne anime, z którego oglądania można czerpać przyjemność i nie nudzi, bo wciąż coś się dzieje. :)
Toaru Hikuushi e no Koiuta
Ilość odcinków: 12
Ocena: 6
Zacznę od tego, że spodziewałam się czegoś innego. Latająca wyspa zmierzająca do Kresu Nieba, a na niej młodzi kadeci lotnictwa, których losy śledzimy. Zwłaszcza Kal-el'a, naszego głównego bohatera z dramatyczną przeszłością. Nie mogło też zabraknąć podziału na bogate dzieciaki i całą resztę. Kal-el jest w miarę w porządku. Z początku denerwowała mnie Claire, która przy pierwszym ich spotkaniu nie mogła wydusić ani słowa. Znajdzie się też kilka dość ciekawych osobowości. Od początku zalatywało romansem, który pod koniec dość mocno zdominował serię (tytuł "Pieśń o miłości pewnego pilota" zobowiązuje), jednak obowiązkowo jest również przyjaźń, poświęcenie, sekrety, które mogą wiele skomplikować i takie tam. Mimo wszystko jest to podróż, z którą może się wiązać wiele niebezpieczeństw i to bez względu na to, czy jest się wykwalifikowanym pilotem, czy dopiero kadetem. A co (lub kto) czeka na nich u Kresu Nieba? Jeśli jesteście ciekawi, przekonajcie się.
Nieco denerwujące, zwykle oglądałam bez większego zainteresowania. Mimo wszystko 8 minut to niezbyt wiele, więc zdecydowałam obejrzeć kolejne odcinki.
Prawda jest taka, że ciągłe powtarzanie tego samego schematu w końcu staje się nudne. Na szczęście właśnie w tym momencie twórcy postanowili nieco zmienić konwencję na, moim zdaniem, zdecydowanie ciekawszą. Niektóre odcinki sprawiały mi prawdziwą frajdę, na inne patrzyłam z pewnym pobłażaniem, ale ogólnie rzecz biorąc było nieźle.