Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 287
W dniu, gdy stworzona przez grupkę podopiecznych St. Patrick organizacja ma zostać oficjalnie rozwiązana (ponieważ wkrótce mają opuścić sierociniec), historia opowiedziana przez Sheere zmienia wszystko. Do Chowbar Society, organizacji zobowiązującej swoich członków do niesienia sobie wzajemnej pomocy, dołącza kolejna osoba (choć przyjechała tu na krótko). Za cel stawiają sobie odnalezienie w Kalkucie pewnego domu, jednak niespodziewanie sprawy bardzo się komplikują. Ben dowiaduje się, że ktoś czyha na jego życie i nie tylko on sam jest w niebezpieczeństwie. Niedopowiedzenia, tajemnice, niezwykłe zdarzenia i morderca, który nie cofnie się przed niczym... Czy w tej sytuacji członkowie Chowbar Society wywiążą się z nałożonych na siebie zobowiązań?
Wciągająca, przepełniona mieszanką magii i tajemnicy, a jednocześnie lekka, napisana przystępnym i barwnym językiem. Taka jest właśnie ta historia. Bohaterowie są różnorodni, może nieszczególnie zaskakujący czy warci większej uwagi (może poza Benem), po prostu zwyczajni i dzięki temu wiarygodni. Widać, że ich wzajemne oddanie jest szczere. Chętnie dowiedziałabym się więcej o samym Benie, charakteryzującym się ciekawą osobowością, której jednak nie było mi dane poznać bliżej, gdyż na pierwszy plan niezmiennie wysuwała się owa tajemnica, mająca swój początek w nieznanej mu przeszłości. Przeszłości, od której nie da się uciec, nawet nie będąc świadomym, czego dotyczyła. Ucieczka jest jedynie odwlekaniem w czasie nieuniknionego, ponieważ demony przeszłości bywają bardzo cierpliwe. Czy nasi bohaterowie będą w stanie sprostać czekającym na nich wyzwaniom? Ile będą musieli poświęcić, aby wyjść cało z niebezpieczeństwa?
Choć ta książka nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, jak "Książę Mgły", nie można odmówić jej swoistego uroku, sprawiającego, że tak dobrze się ją czyta. Mimo to muszę przyznać, że opisana tu historia nie do końca mnie przekonała. Czegoś mi brakowało, jednak nie przeszkodziło mi to w czerpania przyjemności z lektury. Właściwie dopiero teraz poczułam chęć zapoznania się z późniejszymi powieściami autora i z niecierpliwością będę wyczekiwać tej sposobności. Czy przeczytać "Pałac północy"? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. Ja w każdym razie nie żałuję tej decyzji.
"Bo dać wiarę prawdzie, to rzecz najtrudniejsza i nic tak nie kusi jak kłamstwo, zwłaszcza potężne."
7/10
Miałem identyczne wrażenia z tej lektury! "Książę mgły" podobał mi się bardziej, a w tej mi czegoś zabrakło.
OdpowiedzUsuńWarto dodać, że książka dostępna jest w wydaniu kieszonkowym i kosztuje naprawdę małe pieniądze - za taką kwotę warto zapoznać się bliżej z twórczością Zafona. Jeśli chodzi o sam Pałac Północy, to wydaje mi się, że to najsłabsza książka pisarza. Chociaż mam nieodparte wrażenie, że czarownik któremu ludzie z Kalkuty mieli oddać swoje dusze w legendzie Jahawala, to nikt inny, jak stary, dobry Corelli.
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka bardzo mi się podobała, ale "Marina" tego samego autora jest znacznie lepsza, więc jeśli jeszcze nie czytałaś to serdecznie polecam! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, i myślę, że gdybym miała recenzować to pewnie bym mniej więcej podobnie oceniła. Generalnie lubię twórczość tego autora, a wszystko to przez "cień wiatru". :]
OdpowiedzUsuńJak ma podobny klimat do ''Księcia Mgły'', to z ciekawości przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za autorem, ale uważam, że ta książka jest najlepsza w jego dorobku :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę. Przeczytałam wszystkie powieści Zafona, uwielbiam go.
OdpowiedzUsuńKsiążka jak widzę warta swojej ceny :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę się wreszcie zapoznać z twórczością tego autora :-)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę kilka razy w ręce, raz na półce, ale nie potrafiłam zagospodarować czasu tak, aby w końcu ją przeczytać i znów trafiła do biblioteki. Kiedyś wreszcie muszę się zabrać za tego Zafona! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :D