poniedziałek, 29 maja 2017

Moje M&A aktualności 2/2017

Nie przedłużając, zapraszam do przeczytania tego, co mam do powiedzenia o paru tytułach. :)
Natsume Yuujinchou Shi | 13 odcinków | Ocena: 8/10
Natsume Yuujinchou Go | 11 odcinków | Ocena: 9/10

I tak oto nadszedł czas, kiedy do obejrzenia (poza odcinkami specjalnymi) został mi jedynie aktualnie trwający nowy sezon Natsume... Z jednej strony dobrze, że jestem już niemal na bieżąco, z drugiej żałuję, że niedługo nie będę miała co oglądać (nie licząc jeszcze paru dodatków). Odkładając jednak tę kwestię na bok, z każdym odcinkiem coraz bardziej uwielbiam to anime i już wiem, że gdyby w Polsce wyszła manga, nie wahałabym się ani chwili (nawet mimo nieszczególnie zachęcającej kreski).
Yahari Ore no Seishun Love Comedy wa Machigatteiru. Zoku OVA | Ocena: 7/10
Trochę już minęło odkąd oglądałam tę serię, jednak to jednoodcinkowe OVA szybko przypomniało mi, jak przyjemnie spędziłam przy niej czas. Jest specyficznie jak zawsze i pełno tu ciętych uwag oraz dogryzania sobie nawzajem. Ahhh, aż chciałoby się wrócić do tej serii...
Occultic;Nine | 12 odcinków | Ocena: 7/10
Tę serię postanowiłam obejrzeć już po zakończeniu sezonu, nawet myślałam o pełnej recenzji. Obejrzałam. I... nie wiedziałam co myśleć. Przynajmniej w pewnych kwestiach. Tak więc zamiast recenzji jedynie wspominam o niej tutaj. Postaci jest dużo i choć potrafią czasem zirytować, to jednak ciekawią i zdecydowanie chce się poznawać tę historię dalej. Bardzo charakterystycznym elementem jest to, że bohaterowie wyrzucają słowa z szybkością karabinu maszynowego, przez co nieraz miałam wrażenie, że oglądam tę serię w przyspieszonym tempie.
Kimi no Na wa. | 1h 46 min. | Ocena: 9/10
Już bardzo długo planowałam obejrzeć to anime, aż w końcu się zmobilizowałam. I było warto, zdecydowanie. Anime oczywiście zachwyca pod względem graficznym i już samo to sprawia, że od razu chce się je obejrzeć jeszcze raz. Historia jednak też zdecydowanie zasługuje na uwagę, a jej piękna oprawa graficzna po prostu dopełnia całości. Muzycznie też bardzo dobrze. Zdecydowanie jeszcze niejednokrotnie powrócę do tego anime. ♥
Garo: Honoo no Kokuin - Home | Special | Ocena: 6/10
Ponieważ z jakiegoś powodu upodobałam sobie to anime, nie mogłam sobie oczywiście odpuścić wszelkich do niego dodatków. Ten odcinek specjalny zdradzi nam nieco więcej na temat Emy i jej rodzinnych stron. Może nie jest jakiś szczególny, jednak dobrze mi się go oglądało.
Garo Movie: Divine Flame | 1h 18 min. | Ocena: 7/10
Powód jak wyżej, tym razem jednak mogłam powrócić do świata tego anime na trochę dłużej. Jest to kontynuacja serii rozgrywająca się parę lat po jej zakończeniu, więc nie chcę spojlerować tym, którzy nie oglądali. Ogólnie oglądało się całkiem nieźle, poza tym cieszę się z okazji do powrócenia do tego świata. Może tylko trochę żałuję, że nie było więcej scen pewnego pairingu. ;)
Saiki Kusuo no Ψ-nan | 45/120 odcinków
Seria, którą zainteresowałam się po tej recenzji i  to zdecydowanie była dobra decyzja. Niech Was tylko nie przeraża liczba odcinków - są króciutkie. Jest to seria bardzo humorystyczna, jej główny bohater ma wręcz niewyobrażalne moce psychiczne i z łatwością mógłby zawładnąć całym wszechświatem, a jednak woli zadowolić się (w miarę) zwyczajnym życiem. Wychodzi z tym różnie, jest zabawnie i znajdziemy tu wiele typowych schematów pokazanych w krzywym zwierciadle. Świetna seria na chwilę odprężenia. ^^

wtorek, 23 maja 2017

M. C. Beaton "Agatha Raisin i ciasto śmierci"

Wydawnictwo: Edipresse  |  Liczba stron: 252  |  Seria: Agatha Raisin (1)
Agatha Raisin - mimo trudnych początków prawdziwa kobieta biznesu i żywa legenda w branży PR - decyduje się odejść na emeryturę. Sprzedaje firmę, żegna się z byłymi pracownikami i przenosi się na prowincję, by tam zamieszkać w swoim wymarzonym domku. Okazuje się jednak, że nie tak łatwo wkraść się w łaski tamtejszej społeczności, a w uprzejmych słowach mieszkańców wyczuwa się dystans. Jak temu zaradzić? No cóż, Agatha nie przebiera w środkach. Postanawia wziąć udział w konkursie na najlepszy wypiek, a ponieważ kucharka z niej żadna, zgłasza placek kupiony w Londynie. Przecież liczy się efekt końcowy, prawda? Oszukująca poczuje się jednak oszukana, gdy okaże się, że wynik był od początku znany - wygrywa ulubienica sędziego. Na tym jednak nie koniec, bo już wkrótce placek Agathy staje się przyczyną śmierci tegoż jurora…

Po tym, jak policjanci poznali się na jej kuchni, Agatha szybko zostaje odsunięta od wszelkich podejrzeń. Wciąż pozostaje jednak kwestia tego, jak to się mogło stać. Nieszczęśliwy wypadek, przy którym większość zdaje się obstawać, czy może czyjeś celowe działanie? I czy wyjście na jaw jej oszustwa nie zaprzepaści doszczętnie jej reputacji w miasteczku?

No cóż, życie toczy się dalej, Agatha raz po raz zastanawia się, czy emerytura była dobrym pomysłem, w wolnych chwilach (czyli praktycznie cały czas) zaczytuje się w powieściach swojej imienniczki, Agathy Christie, zaprasza też swojego byłego pracownika, właściwie jedyną osobę, którą względnie mogłaby nazwać przyjacielem. Roy, bo tak mu na imię, zaciekawiony tym, co się wokół niej rozgrywa, namawia Agathę do szukania prawdy, zwłaszcza że zmarły zdaje się mieć swoje za uszami. Za to nastawiony do niej bardzo przyjaźnie miejscowy policjant, Bill Wong, przy każdej okazji odradza jej jakichkolwiek niebezpiecznych działań. Kogo posłucha nasza bohaterka?

Prawda jest taka, że Agatha Raisin jest bardzo specyficznym typem człowieka. Dumna i wyniosła, którą życie nauczyło, że należy walczyć o swoje, a jednocześnie pragnąca gdzieś należeć, choć nie przyznałaby tego głośno. Jej osobowość może nieco odrzucać, jednak ogólnie rzecz biorąc jest to ciekawa postać i można z zainteresowaniem śledzić jej poczynania - zarówno te dotyczące prowadzonego po cichu osobistego śledztwa, jak i prób dopasowania się do życia w miasteczku.

Chociaż nasza główna bohaterka nie należy do najłatwiejszych w obyciu i żadna z niej panna Marple (choć może przy odrobinie - albo raczej sporej ilości - praktyki…), całkiem miło spędziłam w jej towarzystwie czas. Myślę też, że na tym nie zakończę znajomości z nią i zabiorę się za kolejne części serii (choć ich ilość wydaje mi się… nieco oszałamiająca).

wtorek, 16 maja 2017

Podsumowanie sezonu anime na zimę 2017

Ten sezon zaczęłam nadrabiać dość późno (co chyba zaczyna mi wchodzić w nawyk). Niemal zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że podsumowanie wciąż nie gotowe. Zanim to jednak nastąpiło zauważyłam, że z jakichś przyczyn (nie wnikałam) ostatni odcinek "Tales of Zestiria" jest zaplanowany dopiero na koniec kwietnia. Uznałam, że jakieś usprawiedliwienie to jest (może marne, ale jednak) i mogę poczekać jeszcze trochę. Z tym jednak koniec, zapraszam na podsumowanie. ;)
ACCA: 13-ku Kansatsu-ka
Liczba odcinków: 12
Ocena: 8

Na tę serię postanowiłam zerknąć głównie ze względu na to, że zobaczyłam seinen w gatunkach. Włączam, kreska wygląda jakoś znajomo… No tak! Natsume Ono! Już samo to zachęciło mnie jeszcze bardziej, a dalsze oglądanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto przyjrzeć się tej historii bliżej. Oddział Nadzorczy, który miał zostać rozwiązany, ale decyzję cofnięto, wykrywanie oszustw i intrygi wiszące w powietrzu. Do tego główny bohater, którego najwyższe władze zaczynają (niesłusznie?) podejrzewać o złe zamiary. Czyżby właśnie ważyły się losy całego kraju? Powietrze jest aż gęste od intryg, jest interesująco, a do tego nieraz także zabawnie. Szybko polubiłam bohaterów tej serii, a moim ulubieńcem bezkompromisowo został Niino, chociaż Jean również ma wiele zalet.
Kreska jest bardzo charakterystyczna i (przynajmniej moim zdaniem) świetnie pasuje do tej serii. Żywy opening bardzo przypadł mi do gustu, a kontrastującego z nim spokojnego endingu również całkiem miło się słuchało.

Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen
Liczba odcinków: 12
Ocena: 8

Cieszę się, że doczekałam się kontynuacji tej serii, teraz już zgodnej z mangowymi wydarzeniami. Zaczęłam oglądać jakoś w połowie sezonu (nie wytrzymałam z czekaniem do końca), szybko się wciągnęłam i chociaż już wiedziałam co się wydarzy, to i tak nie mogłam się doczekać kolejnych odcinków.
Trochę już minęło od emisji poprzedniej serii i jest to widoczne chociażby w kresce, między innymi w tłach. Opening z początku mnie nie zachwycał, ale po paru odsłuchaniach zdecydowanie go polubiłam. Ciekawe, czy (albo raczej kiedy) pojawi się kolejna część…

Fuuka
Liczba odcinków: 12
Ocena: 6

Jakoś tak wpadło mi w oko to anime i postanowiłam obejrzeć, ale po jakichś dwóch minutach zmieniłam zdanie (ecchi, a do tego Fuuka bezpardonowo rozwalająca nieznajomemu telefon? Niee, podziękuję). Później doszły mnie jednak słuchy, że będzie lepiej, więc seria dostała ode mnie drugą szansę. I fakt, po pewnym czasie zaczynało być lepiej, ale wciąż było sporo elementów, które dla mnie są dość ciężkostrawne. Nie byłam przez to pewna, czy dotrwam do końca. A jednak - mimo tego, co irytujące, pojawiały się też takie sytuacje, przez które byłam ciekawa dalszego ciągu i kiedy doszło do tego, że do końca było mi już bliżej niż dalej uznałam, że jakoś dam radę. Mam więc do tego anime stosunek dość ambiwalentny.

Kobayashi-san Chi no Maid Dragon
Liczba odcinków: 13
Ocena: 7

Z początku wcale a wcale nie zwróciłam na to anime uwagi, jednak gdzieś tam coś się podsłyszało i postanowiłam zaryzykować. Jest zabawnie, bywa absurdalnie, pierwsze odcinki może nie pochłonęły mnie bez reszty, ale też nie zraziły. Powolutku więc nadrabiałam, aż w pewnym momencie zrozumiałam, że naprawdę wsiąknęłam w tę serię. To naprawdę ciepła, pełna humoru seria z ciekawymi bohaterami. Naprawdę przyjemnie obserwuje się tę zgraję. Do tego Kanna jest naprawdę urocza i mówię to ja, osoba, którą zwykle takie postaci raczej irytują niż się podobają.
Choć same projekty postaci są dość proste, graficznie seria prezentuje się naprawdę ładnie. Żywy, niezwykle pozytywny opening i ending świetnie pasują do całości. Pod względem tego, że anime to spodobało mi się bardziej niż początkowo zakładałam, przypomina mi trochę "Shounen Maid".

Kuzu no Honkai
Liczba odcinków: 12
Ocena: 7

Kolejny seinen w tym sezonie? Biorę! Po pierwszym odcinku postanowiłam poczekać aż ukaże się całość. O ile pierwszy odcinek zapowiadał się świetnie, a i kolejne nie były złe, to jednak seria poszła w zdecydowanie inną stronę niż przypuszczałam. To nie wsparcie, jakim ta dwójka miała dla siebie być odgrywa tu główną rolę. Zamiast tego na światło dzienne wychodzą kolejne postaci i ich uczucia, co jeszcze bardziej wszystko komplikuje, a część postaci szuka ukojenia coraz bardziej pogrążając się w mroku. A jednak kiedy myślałam, że (pod tym względem) może być już tylko gorzej, coś się zaczęło powoli zmieniać. Może jeszcze zdecyduję się na pełną recenzję.
Jak na seinen kreskę ma dość nietypową, bo taką trochę shoujowatą, jednak naprawdę dobrze się prezentuje. Pod pewnymi względami przypomina mi nawet "Doukyuusei". Opening pasuje do serii, jednak dopiero po pewnym czasie go doceniłam. Co innego "Heikousen" od Sayuri, której endingi nieodmiennie uwielbiam. Ogólnie "Kuzu no Honkai" okazało się zdecydowanie inne niż przypuszczałam, ale i tak myślę, że było warto.

Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu: Sukeroku Futatabi-hen
Liczba odcinków: 12
Ocena: 8

Po świetnej pierwszej serii nie było mowy, żebym miała odpuścić kolejną, chociaż właściwie nie wiedziałam, czego mam się tym razem spodziewać. Historia dawnego Kikuhiko bardzo mnie wciągnęła, ale jak będzie po przeniesieniu akcji do czasów obecnych? Na szczęście okazało się, że moje obawy były niepotrzebne i szybko wkręciłam się w rozgrywające się wydarzenia. Całość bardzo przyjemnie się ogląda, nie brakuje mniej lub bardziej zaskakujących fragmentów, a bohaterowie mają wyraziste charaktery. Do tego kreska, którą bardzo lubię i pasująca do serii muzyka. Opening i ending pod względem graficznym jakoś do mnie nie przemawiają, za to piosenkę z openingu po paru odsłuchaniach polubiłam (może nie tak, jak z pierwszej części, ale jednak).

Tales of Zestiria the X 2nd Season
Liczba odcinków: 13
Ocena: 7

Oczywiście, że musiałam się zabrać za tę serię. Postanowiłam jednak poczekać, aż ukażą się wszystkie (noo, prawie wszystkie) odcinki. Wciąż oglądało mi się tak samo dobrze jak poprzednią część i bardzo szybko wciągnęłam się w akcję. Do tego pod względem wizualnym seria wciąż robi wrażenie. Muzycznie za to bez większego szału, trochę brakowało mi czegoś równie chwytliwego, jak poprzedni opening.



Do dokończenia kiedyś… może:


Masamune-kun no Revenge
Liczba odcinków: 3/12

Postanowiłam zerknąć na tę serię bez większego powodu i po pierwszym odcinku nie byłam pewna, czy oglądać dalej, zwłaszcza że było sporo elementów, które w jakiś sposób mnie irytowały. Mimo to próbowałam i chociaż znalazło się coś, co mnie nieco zaciekawiło, to ostatecznie dałam sobie spokój, przynajmniej na razie.





Trickster: Edogawa Ranpo "Shounen Tanteidan" yori
Liczba odcinków: 7/24

To anime rozpoczęło się jeszcze w sezonie jesiennym, jednak ja zabrałam się za nie dopiero teraz. Już wcześniej widziałam anime oparte na twórczości Edogawy Ranpo ("Ranpo Kitan: Game of Laplace"), więc z początku trochę dziwnie było mi oglądać tak bardzo odmienną serię, gdzie jedynie imiona były w niektórych przypadkach takie same. Cóż… z jednej strony spodziewałam się czegoś innego, jakby… bardziej detektywistycznego? Tymczasem dostaję trochę zagadek, grupkę dzieciaków (w tym irytująco lekkomyślnego Hanasakiego), których pod swoje skrzydła wziął prawdziwy detektyw, a na dokładkę chłopca z bardzo niebezpieczną nadnaturalną mocą. A! I jeszcze dający o sobie znać co jakiś czas antagonista, którego celem jest nasz detektyw. Przyznam jednak, że oglądało się nieźle, więc może kiedyś...


Youjo Senki
Liczba odcinków: 1/12

Sam koncept zapowiada się ciekawie i nie mówię nie, jednak akurat nie miałam ochoty na serię o tematyce militarnej. "Youjo Senki" na razie będzie musiało poczekać.






Muzyka:
ACCA: 13-ku Kansatsu-ka OP - ONE III NOTES "Shadow and Truth"
Kuzu no Honkai ED - Sayuri "Heikousen"
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu: Sukeroku Futatabi-hen OP - Hayashibara Megumi "Imawa no Shinigami"

wtorek, 9 maja 2017

S. King "Doktor Sen"

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka  |  Długość trwania: 20h 39 min.  |  Seria: Lśnienie (2)
Pamiętacie małego chłopca o niezwykłych umiejętnościach, który pewnej zimy musiał stawić czoła nienawistnym siłom czyhającym w hotelu Panorama? Mijają lata, a demony przeszłości wciąż nie odpuszczają i chociaż nie jest całkiem bezbronny, jest mu z tym naprawdę ciężko. Chociaż powtarza sobie, że nie będzie taki jak ojciec, że nie sięgnie po kieliszek, to jednak pewnego dnia daje za wygraną i odkrywa, że w jego przypadku alkohol spełnia dodatkową funkcję - przytępia jaśnienie, a więc i niechciane wizje. I tak się zaczyna. Mijają lata, a Dan stopniowo stacza się coraz bardziej, byle tylko odciąć się od swojego daru, który dla niego stał się przekleństwem. Dostaje jednak od losu drugą szansę, a wraz z nią ludzi, którzy będą go podtrzymywać w chwilach słabości. Zaczyna od nowa, ale czy wytrwa?

Tymczasem Prawdziwy Węzeł od niepamiętnych czasów stale trwa. Jego członkowie podróżują w kamperach i starają się nie wyróżniać. Gdyby jednak przyjrzeć im się bliżej, okazałoby się, że to bardzo nietypowa grupa, której charakter może ulec zmianie w ciągu jednego dnia. I mają ogromny sekret. Swoją energię życiową czerpią z tak zwanej pary, którą muszą sobie zapewnić sami przez… bezlitosne torturowanie jaśniejących dzieci. Czy, kiedy przyjdzie czas, Dan stanie na wysokości zadania i zdobędzie się na pomoc, jaką niegdyś był dla niego Halloran?

Prawda jest taka, że decydując się na tę powieść praktycznie wcale nie nastawiałam się na horror. Tym, czego od niej oczekiwałam były dalsze losy Dana więcej na temat tych, którzy - tak jak i on - jaśnieją. W związku z tym obawiałam się chwili, gdy zacznie się ta straszniejsza część. Tymczasem autor stopniowo snuł opowieść, rozwijał kolejne wątki, a ja po raz pierwszy byłam naprawdę wdzięczna za to, że powieści Kinga w tak dużej części potrafią przypominać obyczajówki. I przyznam szczerze, że wciąż nie potrafię patrzeć na tę książkę jak na horror. Akcja ciągnie się całymi latami, w trakcie których zagrożenie, jakim jest Prawdziwy Węzeł, pozostaje odległe, nie dotyka tych, o których słyszymy najwięcej. Czuć jednak to napięcie, które każe nam się zastanawiać, kiedy przyjdzie moment konfrontacji i jaki będzie miała przebieg.

"Przychodzi taki dzień gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. 
Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie."

Przez cały czas trwania powieści przewinęło się przez nią całkiem sporo postaci. Znaczną ich część bardzo polubiłam, zwłaszcza za wsparcie okazane Danowi. Z przyjemnością obserwowałam, jak zaczyna stawać na nogi, jak odnajduje miejsce, do którego należy, pracę, która mu odpowiada. Będąc sanitariuszem w hospicjum staje się znany pod pseudonimem Doktor Sen - ten, który pomaga przejść na drugą stronę, choć nie każdy wierzy, że rzeczywiście coś w tym jest. King zadbał również o to, żeby proces powrotu Dana do abstynencji był wiarygodny, a więc naznaczony trudem, którego mógłby nie znieść gdyby nie AA i nieustanne wsparcie. Dan stał się o wiele bardziej otwarty, choć swoje umiejętności wciąż woli trzymać w ukryciu. Pojawia się oczywiście też dziecko. Dziewczynka o tak silnej jasności, że przewyższa nawet Dana z czasów jego największej mocy. Przez bardzo długi czas ich losy nie przeplatały się prawie wcale, nie licząc sporadycznych wiadomości, jakie przez jasność, może nawet nie całkiem świadomie, przesyłała mu mała Abra. Nadchodzi jednak dzień, gdy dziewczynka przyciągnie uwagę Prawdziwego Węzła…

Książkę tę rozpoczęłam pełna obaw. Nie chciałam, aby warstwa horroru przesłoniła to, co interesowało mnie najbardziej, a więc sytuację Dana i innych jaśniejących. Na całe szczęście "Doktor Sen" spełnił moje oczekiwania. Dla tych, którzy chcieliby wiedzieć, co stało się z chłopcem ze "Lśnienia", jest to lektura wręcz obowiązkowa. Jeśli chcecie horroru, może jednak warto poszukać gdzie indziej.

"Starość ma jedną zaletę - nie musisz się bać, że umrzesz młodo."