sobota, 28 lipca 2012

Matt Haig "Radleyowie"



Pragnienia nie można ugasić - ukryte gdzieś głęboko jest źródłem wszystkego
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 347

"Wampiry pragną nie tylko krwi. Poszukują miłości, pasji i prawdziwej bliskości..."
"Oto Radleyowie.
Peter, Helen i ich nastoletnie dzieci, Clara i Rowan, mieszkają w małym angielskim miasteczku. To spokojne miejsce, zwłaszcza w nocy... Rodzina jakich wiele, przeciętnie neurotyczna, przeciętnie szczęśliwa. Jednak, jak wkrótce przekonają się ich dzieci, Radleyowie ukrywają krwawy sekret."

Z pozoru zwyczajna rodzina, ale jak wiadomo pozory mogą mylić.
Niektórzy mogą pomyśleć, że jest to kolejna historia o wampirach, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić. "Radleyowie" nie są jednak typową powieścią o miłości między wampirem a śmiertelnikiem. Tutaj opisane są losy rodziny wampirów abstynentów, czyli nie pijących krwi. Pomimo skutków ubocznych takiego trybu życia (np. bardzo częste migreny) nadal pragną żyć jak zwykli ludzie.

"Hałas to życie. Cisza to śmierć."

Rowan, starszy z rodzeństwa, nie jest lubiany i ma opinię dziwoląga. Podkochuje się w przyjaciółce siostry.
Pewnego wieczoru Clara czuje się dziwnie pobudzona zapachem krwi. Po tym, co zrobiła chwilę później, rodzice nie mają wyboru, muszą wyjawić prawdę... Jak przyjmie ją rodzeństwo? Czy będą w stanie to zaakceptować? Na tym problemy się nie kończą, ale reszty dowiecie się już z książki.

"Wygląda na to, że sporo wielkich ludzi było wampirami. Malarze, poeci, filozofowie."

Książka podzielona jest na krótkie rozdziały (które moim zdaniem dodają jej pewnego uroku) i dni, w czasie których trwała akcja. Co jakiś czas przytaczane są cytaty z tzw. "Poradnika abstynenta".
Autor stworzył ciekawą rzeczywistość, w której niektóre ze znanych postaci historycznych były wampirami, co uważam za ciekawy pomysł.

"Można mieszkać tuż obok rodziny wampirów i nie mieć pojęcia, że ludzie, których macie za sąsiadów, w głębi duszy chcą wam wyssać krew z żył. Jest to tym bardziej możliwe, jeżeli połowa wyżej wymienionej rodziny sama nie zdaje sobie z tego sprawy."

Jest to naprawdę wciągająca książka, którą przeczytać chciałam już od dawna. Nie zawiodłam się na jej treści i o ile "Ever" nie jest dla mnie szczególnym odkryciem, to "Radleyowie" zasługują na uwagę. Zachwyciła mnie ta historia i myślę, że przez dłuższy czas się od niej nie uwolnię. ;)

"Potem [...] Clara delektuje się swoim odbiciem - zmienia się, ogląda swoje wydłużające i zaostrzające się kły.
Drakula.
Nie Drakula.
Drakula.
Nie Drakula."

6/6

czwartek, 19 lipca 2012

V. Diffenbaugh "Sekretny język kwiatów"


 

JESTEM NIEUFNA JAK LAWENDA,
SAMOTNA JAK BIAŁA RÓŻA. BOJĘ SIĘ.
DLATEGO POZWALAM, BY MOIM GŁOSEM BYŁY KWIATY.
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 400

"KAŻDY MOŻE ROZWINĄĆ W SOBIE PIĘKNO"
"Victoria spędziła młodość w trzydziestu dwóch miejscach: kolejnych rodzinach zastępczych i domach dziecka. Aspołeczna. Porywcza. Małomówna. Bezczelna - oto, co zapisywano w raportach. Ale ma też rzadki talent do komponowania wyjątkowych bukietów zmieniających ludzkie losy. Gdy na jej drodze staje Grant, który również zna ten <sekretny język>, w dziewczynie rozkwitają wcześniej nieznane uczucia..."

Victorię poznajemy w dniu jej domniemanych 18 urodzin (nikt nie zna dokładnej daty jej przyjścia na świat). Ma opuścić dom dziecka i tymczasowo przeprowadzić się go Gathering House. Ma trzy miesiące na znalezienie pracy, jeśli tego nie zrobi, nie będzie mogła zapłacić za dłuższy pobyt. Mimo wszystko nie przejmuje się tym zbytnio i po tym czasie zostaje bezdomna. W pewnym parku znalazła sobie miejsce na ogród, o którym marzyła. Tam też nocowała przez dłuższy czas. Kiedy w końcu znajduje pracę w kwiaciarni, czuje się szczęśliwa, że robi to co kocha.
Książka ta zaciekawiła mnie już od pierwszych stron. Uwiodła mnie swoją tajemniczością, a jednocześnie prostotą. Przeplatają się tu dwie historie. Pierwsza to współczesność Victorii, druga to jej losy jako dziewięcioletniej dziewczynki, która w końcu miała szansę na prawdziwy dom. Niestety, nie wykorzystała jej. Dlaczego? Powód owiany jest tajemnicą przez większą część książki, dowiedzcie się więc sami. Po ukończeniu 10 lat została uznana za niezdatną do adopcji.

"- Mówię o języku kwiatów - podjęła Elizabeth. - Pochodzi z czasów wiktoriańskich, tak jak twoje imię, gdy ludzie komunikowali się poprzez kwiaty. Gdy mężczyzna dawał młodej panience bukiet kwiatów, spieszyła do domu i próbowała odgadnąć jego znaczenie, jakby był zaszyfrowaną wiadomością. Czerwone róże znaczą miłość, żółte - zdradę. Tak więc mężczyźni musieli bardzo uważnie dobierać kwiaty.
- Co to jest zdrada? - spytałam, gdy ścieżka poprowadziła nas pomiędzy żółte róże. Elizabeth zatrzymała się. Gdy na nią spojrzałam, zobaczyłam, że posmutniała. Przez chwilę myślałam, że powiedziałam coś nie tak, ale potem dostrzegłam, że jej oczy były skierowane na róże, nie na mnie. Zastanawiałam się, kto je posadził."

Victoria wyrażała swoje uczucia przez kwiaty. Nikt jednak nie miał pojęcia o ich znaczeniu, aż podczas pierwszego dnia w pracy poznała Granta. Zaczęli porozumiewać się w tym języku. Czy po latach spędzonych w rodzinach zastępczych i domach dziecka będzie potrafiła przystosować się do dorosłego życia?
Trzeba też przyznać, że oprawa graficzna książki jest cudna. Nie chodzi mi jedynie o widoczną tu okładkę. Od środka jest ozdobiona kwiatowym printem, a na tylnym skrzydełku jest trochę o autorce wraz z jej zdjęciem.

W trakcie lektury robiłam sobie notatki  o znaczeniu występujących tu kwiatów. Dopiero na końcu zorientowałam się, że było to niepotrzebne. Z tyłu autorka umieściła słownik kwiatów, z czego bardzo się cieszę. Wiele imion pochodzi od kwiatów, a tu mamy szansę poznać ich znaczenie. Okazało się też, że każdy kolor róży ma inne znaczenie. Dowiedziałam się kiedyś, że moje imię (Zuzanna) oznacza kwiat lilii wodnej, z tej książki dowiedziałam się co symbolizuje lilia.
Polecam książkę zwłaszcza tym osobom, które ciekawi język kwiatów, choć i tym, które bardziej zainteresowane są historią tutaj opisaną. Powieść ta z całą pewnością jest jedną z moich ulubionych. ♥

6/6

niedziela, 15 lipca 2012

A. Noel "Ever"



MIŁOŚĆ NIGDY NIE UMIERA
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 297
Seria: Nieśmiertelni (cz. 1)

"Pewnego koszmarnego dnia szesnastoletnia Ever Bloom traci w wypadku samochodowym najbliższą rodzinę. Os tej chwili staje się medium - słyszy myśli różnych ludzi, widzi ich aurę i może poznać ich przeszłość. Ale te nadprzyrodzone umiejętności sprawiają, że otoczenie traktuje ją jak dziwadło, więc Ever zamyka się w sobie i odgradza od świata. Wszystko się zmienia, kiedy dziewczyna poznaje Damena Auguste'a. Chłopak jest nieziemsko przystojny, bogaty i tajemniczy. Tylko on potrafi wyciszyć dudniące w jej głowie głosy i wejrzeć w jej duszę. Dzięki temu Ever wchodzi w świat alchemii i magii. Kim jest Damen? Skąd pochodzi? Jakie sekrety skrywa? Na te pytania Ever nie zna odpowiedzi. Wie jedynie, że zakochała się bez pamięci i że jej życie wkrótce się zmieni."
"Ever rozpoczyna cykl zatytułowany »Nieśmiertelni«. Powieść została przetłumaczona na 20 języków i wydana w 23 krajach. Zdobyła wiele nagród, m.in. »Publishers Weekly« Bestseller, »USA Today« Bestseller. Przez 31 tygodni zajmowała 1. miejsce na liście bestsellerów »New York Timesa«."

Ever wciąż oskarża się o śmierć rodziny i nie może pogodzić się sama z sobą. Najszczęśliwsza jest, gdy odwiedza ją zmarła siostra i choć Riley często ją denerwuje, to nie wyobraża sobie życia bez niej.
Kiedyś należała do szkolnej elity, teraz dobrowolnie wybrała do towarzystwa dwójkę tych najmniej popularnych. By odpędzić się od słyszanych myśli chowa się pod kapturem i muzyką zagłusza wszystko dookoła. Potem poznaje Damena, co zmienia wiele w jej życiu.
Na początku tajemnica Damena wydawała mi się tak oczywista, że dziwiłam się, że Ever tego nie dostrzega. Później okazało się, że nie jest to takie proste. Dobrze, że autorka zdecydowała się na oryginalniejsze rozwiązanie.
Urzekło mnie wykorzystanie znaczenia kwiatów i chyba to najbardziej zapadło mi w pamięci.
Choć czuję, że nie był to żaden przełom, książka mi się podobała i mogę ją szczerze polecić.

Kolejną częścią serii jest "Błękitna godzina".

4/6

piątek, 13 lipca 2012

Stosik z weltbildu :)


W skład mojego stosiku wchodzą:
Mathias Malzieu "Mechanizm serca" [recenzja]
Charlie Higson "Wróg" [recenzja]
Pittacus Lore "Jestem numerem cztery" [recenzja]
Vanessa Diffenbaugh "Sekretny język kwiatów" [recenzja]
Gaute Heivoll "Zanim spłonę" [recenzja]
John Marsden "Jutro, kiedy zaczęła się wojna" [recenzja]
Matt Haig "Radleyowie" [recenzja]
Liawood Barclay "Największy lęk" [opis]
Perihan Magden "Przed kim uciekamy, Mamo?" [recenzja]

Dodatkowo książki pożyczone:
Pam Lewis "Idealna rodzina" (też z tej promocji) [recenzja]
Natsuo Kirino "Prawdziwy świat" [recenzja]
Agata Mańczyk "Pierwsza noc pod gołym niebem" [recenzja]
Na brak książek do czytania przez jakiś czas nie będę narzekać. ;) Kupiłam też książkę "Szkoła rysunku" (którą może też zrecenzuję), no i coś do słuchania - płytę Lany Del Rey. :D

sobota, 7 lipca 2012

A. Christie "4.50 z Paddington"




Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 192

"Jane Marple, dama o bystrym umyśle i z pasją detektywa amatora, angażuje się w wyjaśnienie sprawy, która bez jej udziału najprawdopodobniej nie wyszłaby na jaw. Nikt bowiem nie wierzy starszej pani (fantazjuje!), opowiadającej o morderstwie (mężczyzna udusił kobietę!) popełnionym w pociągu. Mimo zastrzeżeń do wiarygodności relacji - pani McGillicuddy widziała zdarzenie, podróżując innym pociągiem - śledztwo dla porządku zaczyna się... i szybko się kończy: nie znaleziono ciała ofiary ani żadnych śladów zbrodni. Zostaje ono jednak wkrótce wznowione, a obiektem szczególnego zainteresowania staje się ekscentryczna rodzina Crackenthorpów. Panna Marple naprowadza stróżów prawa na tropy warte jej zdaniem sprawdzenia. Sprawa jest zawiła, śledczy raz po raz trafiają w ślepy zaułek. Wygląda na to, że mają do czynienia z wyjątkowo przebiegłym mordercą..."

Lubię twórczość Agathy Christie, także ta książka była trafiona. Ciekawa, dobrze napisana historia, interesujące postacie... Trochę się zdziwiłam, bo mordercą okazała się właśnie ta osoba, którą podejrzewałam. Nie znaczy to jednak, że zagadka była tak łatwa do rozwiązania.
Lucy zatrudnia się jako pomoc domowa w pewnej posiadłości, na terenie której ma szukać wszelkich poszlak domniemanej zbrodni.
Śledztwo jest zawiłe, początkowo nie ma nawet ciała ofiary. Dopiero po interwencji panny Marple (która bardzo się w tą sprawę zaangażowała) rozpoczyna się dochodzenie. Podejrzanych jest kilku, choć żaden nie ma motywu. Nieznana jest też tożsamość zabitej, co nie pomaga policjantom. Pojawia się też pytanie: czy obejdzie się bez kolejnych ofiar?

Jeden bohater jest niemal jak wyciągnięty ze "Skąpca". Poza tym, że jest skąpy, to darzy też uczuciem Lucy, tak samo jak jego synowie. Lucy natomiast wciąż jest wolna, czy postanowi to zmienić?
Jane Marple była bardzo przydatna w śledztwie. Sama jest raczej skromna, choć w głębi duszy rozpiera ją duma.
Hm... to chyba tyle. Książkę jak najbardziej polecam. :)

5/6