Oparta na faktach powieść o serii podpaleń w spokojnym norweskim miasteczku
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 256
"Niezwykła powieść, którą można czytać jak thriller, ale również jak psychologiczne studium szaleństwa"
"Życie w małym Finsland toczyło się zawsze spokojnie - aż do pewnej nocy, gdy jedno z domostw staje w płomieniach i w ciszę wdziera się ostry dźwięk syreny alarmowej. Ten pożar zapoczątkowuje serię dziwnych podpaleń. W miasteczku narasta strach. Tragiczne wydarzenia splatają się z wewnętrznymi dramatami mieszkańców, którzy odkrywają w końcu przerażającą prawdę, kim jest piroman. O wiele trudniejsze do wyjaśnienia są natomiast przyczyny działania człowieka ulegającego destrukcyjnej sile, która popycha go do zbrodni."
Piromanem okazał się ktoś, kogo chyba nikt by nie podejrzewał. Jak to możliwe, że taki grzeczny, uczynny chłopiec był zdolny do czegoś takiego? To pytanie zadawał sobie każdy w miasteczku. Masz szansę się tego dowiedzieć, czy jesteś na to gotowy?
Autor opowiada nam nie tylko o pożarach i podpalaczu. Zdradza nam też wiele faktów ze swojego życia, tłumaczy jak powstała książka, próbuje wyjaśnić kim właściwie jest. Moim zdaniem powieść miejscami jest napisana trochę chaotycznie, bywało, że gubiłam się w jej treści nie wiedząc o kim w tej chwili mowa (potem się przyzwyczaiłam).
"Przeczytałem to, co napisałem. Tu i tam coś wstawiłem, coś poprawiłem, z grubsza jednak zostawiłem tekst taki, jaki się pojawił. [...] Po raz pierwszy przeczytałem coś, co napisałem, bez wstydu. Uczucie było trochę nierealne, jakby ulotne. Nierealne, niemniej bardzo piękne."
Miałam trochę inne wyobrażenia co do tej lektury. Gaute Heivoll napisał naprawdę wiele o sobie i czasem nawiedzała mnie myśl, że zrobił to, by książka nie była zbyt krótka. Uważałam tak, pomimo że powoli się w jego opowieść wciągałam. Po chwili jednak autor przeskakiwał do innego wątku, co mnie trochę zniechęcało. Chciałam przeczytać dalszą część tego, co się urwało, ale nie na tyle, żeby najpierw zacząć coś innego.
Kilka razy zastanawiałam się nad zaprzestaniem lektury, ale uznałam, że jednak ją skończę, nie chciałam się poddawać. Dzięki temu mogłam się dowiedzieć jak doszło do tego, że Heivoll zaczął pisać. No i poznałam zakończenie.
Ostatecznie dobrze oceniam "Zanim spłonę". Nie zachwyciła mnie szczególnie, ale najwyraźniej nie jest to mój typ. Nie planuję kolejnego spotkania z twórczością tego autora, ale nie uważam też, żeby czas, który spędziłam przy jego książce był zmarnowany. Czy po nią sięgnąć, zdecydujecie sami. ;)
"Kogo widzimy, kiedy widzimy samych siebie?"
3/6
Bardzo zaciekawił mnie opis tej książki - no i fakt, że jest oparta na faktach - więc kupiłam ją na weltbildowej wyprzedaży za 10zł. :) Książka jeszcze przede mną, ale pewnie w końcu po nią sięgnę i przekonam się, czy dam radę ją skończyć...
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i podobała mi się:)
OdpowiedzUsuńNo cóż...skoro książka jest nieco chaotycznie napisana, mogę mieć problemy z lekturą. Z drugiej strony - historia bardzo mnie zaciekawiła. Mimo wszystko chętnie spróbowałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuń