niedziela, 31 grudnia 2017

Zapadające w pamięć (2017)

Chociaż przez ostatnie tygodnie praktycznie wcale nie udzielałam się w blogosferze, nie chciałam przegapić rocznego podsumowania, które już trochę weszło mi w nawyk (no i fajnie się potem do takich podsumowań wraca). Do tego tym razem udało mi się nie tylko dobić do zwyczajowych 52 książek, ale nawet przeczytać więcej (choć nie przełożyło się to na liczbę wyróżnionych książek, naprawdę miałam kłopot z ich wybraniem). Z filmami (tylko 7) i serialami (chyba tylko parę odcinków "Shadowhunters") za to bardzo ubogo, więc w zasadzie nawet nie miałam z czego wybierać.


Jakub Ćwiek (ogólnie)
Pomyślałam, że zdecydowanie muszę tu uwzględnić jego twórczość, jako że z 66 przeczytanych w tym roku książek aż 13 było jego autorstwa. Doczytałam na przykład serie o "Kłamcy" i "Chłopcach", a jeśli miałabym wyróżnić coś konkretnego, to chyba "Grimm City" z jego ponuro-baśniowym klimatem.

Natsuhiko Kyogoku "The Summer of the Ubume"
Zagadka zniknięcia spowita tym, co niewyjaśnione i japońskimi wierzeniami? Do tego jeszcze opowieści o youkai? Biorę! Książka trafiła do mnie szczęśliwym trafem dzięki koleżance. Nie była to najprostsza lektura, jednak zdecydowanie było warto i bardzo żałuję, że kolejne części serii nie zostały przetłumaczone.

Natsume Soseki "Sedno rzeczy"
I jeszcze coś japońskiego. Książka, którą od dawna chciałam przeczytać i wreszcie miałam okazję, jeden z bardziej znanych przykładów literatury japońskiej. Refleksyjna, niespieszna… (i w tym momencie zaczynam żałować, że nie napisałam recenzji, którą mogłabym się teraz wspomóc). Ale było warto i myślę, że jeszcze kiedyś ją przeczytam.
"Ale kim my jesteśmy, żebyśmy sądzili potrzeby czyjegoś serca?"

Brandon Sanderson "Dusza cesarza"
Króciutka, licząca sobie nieco ponad sto stron, jednak wciągająca i rozbudzająca chęć poznania kolejnych dzieł autora. Spodobało mi się to, jak został tu przedstawiony świat, do tego główną bohaterkę bardzo łatwo było polubić, by następnie z zainteresowaniem śledzić jej poczynania.

Carlos Ruiz Zafon "Więzień nieba"
Za krótka, to po pierwsze. To jednak może mi wynagrodzić już czekający na mnie "Labirynt duchów", z którego jest niezła cegła. A wracając do "Więźnia…", tęskniłam za klimatem tej serii, w dodatku tym razem było mi dane poznać owiane dotąd tajemnicą losy Fermina.
"Jedyny przyzwoity obyczaj, którego należy bronić stanowczo, to obyczaj czytania, 
podczas gdy reszta jest kwestią sumienia każdego z osobna."


Natsume Yuujinchou
Smutna rzecz - nie licząc paru odcinków specjalnych nie mam więcej Natsume do nadrabiania, wszystkie zaległe serie już za mną (i świetnie się przy nich bawiłam). A taka miła była świadomość, że mogę oglądać śmiało, bo przecież tyle jeszcze przede mną. Z niecierpliwością będę wyczekiwać na jakieś nowości (na nadchodzący rok zapowiedziany jest film), a w międzyczasie może zabiorę się za mangę?

Kimi no Na wa.
Film od początku tak bardzo zachwalany (i nie bez powodu), że zabranie się za niego było jedynie kwestią czasu. Więc kiedy już pogodziłam się z myślą o niezręcznych sytuacjach nieuniknionych przy zamianie ciał (tzw. second-hand embarrassment działa u mnie bardzo sprawnie, przez co nie lubię tego typu motywów), bardzo szybko wciągnęłam się w historię i dałam się zachwycić kresce oraz muzyce (mam nawet płytę z soundtrackiem).

ACCA: 13-ku Kansatsu-ka
Ot tak trafiło na moją listę do obejrzenia i okazało się tego warte. Ciekawa historia od Natsume Ono, charakterystyczna kreska, pełno intryg i interesujący bohaterowie (Niino ♥) - bardzo szybko się wciągnęłam i naprawdę żałuję, że nie miałam okazji pobyć z nimi dłużej (choć z drugiej strony nie byłoby sensu niepotrzebnie przedłużać serii). Ma też wpadający w ucho opening.

Gintama
Seria bardzo popularna, której aż do tego roku praktycznie nie ruszyłam (widziałam kiedyś początek, ale jakoś mi nie podeszło). W końcu się jednak przekonałam do tej historii i całej zgrai występujących w niej bohaterów. Jak na razie jestem w połowie pierwszej serii i zdecydowanie będę kontynuować.

Kobayashi-san Chi no Maid Dragon
Seria, której z początku wcale nie zamierzałam zaczynać, a jednak za sprawą paru zachęcających słów stało się inaczej i jakoś tak odcinek za odcinkiem niepostrzeżenie się wciągnęłam. Seria zabawna, pełna ciepła, ale i niepozbawiona odrobiny goryczy. No i na dokładkę doprawiona obecnością smoków. Warto też nadmienić, że pojawia się tu pewna urocza dziewczynka, którą faktycznie uważam za uroczą i wcale nie zgrzytam zębami gdy się pojawia (a takich przypadków jest naprawdę niewiele). Jeśli czas i chęci pozwolą, postaram się napisać o tym anime coś więcej.

Kekkai Sensen & Beyond
Kontynuacja, na którą tak bardzo czekałam! Zwłaszcza w pierwszych odcinkach zachwycałam się w zasadzie każdym najdrobniejszym szczegółem (aż tak za nimi tęskniłam), a już na pewno możliwością poznania poszczególnych bohaterów bliżej. Ten sezon był nawet bardziej epizodyczny niż poprzedni, ale tak to już jest, gdy ma się tylu bohaterów, których chce się lepiej przedstawić. Gdyby tylko seria miała więcej odcinków… Liczę na ciąg dalszy! A jak ktoś jeszcze nie zna, to odsyłam do recenzji pierwszej części.

One Piece
I na koniec jeszcze "One Piece", z którym wreszcie jestem na bieżąco! Jak to dziwnie będzie czekać na każdy odcinek, skoro do tej pory miało się ich tak dużo do nadrobienia… No cóż, trzeba będzie przywyknąć. Naprawdę podziwiam autora za to, jak to wszystko jest przemyślane i oczywiście za stworzenie tylu świetnych postaci. A jeśli chodzi o tę ulubioną, to, choć konkurencja jest spora, stawiam na Lawa. ♥ I jeszcze małe przypomnienie, w podsumowaniu roku 2015 również wyróżniłam "One Piece'a", obejrzanych miałam wtedy 61 odcinków.


Yuki Kodama "Wzgórze Apolla"
Szukając w pamięci jakiejś mangi do wyróżnienia, przyszła mi na myśl właśnie ta. W tym roku uzbierałam ją do końca, wraz z tomem bonusowym (choć nie obraziłabym się gdyby był duużo dłuższy) i utwierdziłam się w przekonaniu, że uwielbiam tę serię. W końcu poznałam też oryginalne zakończenie, trochę inne od tego z anime.


Radwimps
Na razie nie znam za wiele ich piosenek, ale bardzo spodobało mi się to, co zaprezentowali w "Kimi no Na wa.", chociażby "Nandemonaiya". Mam nawet płytę z soundtrackiem do filmu. No i pewnie stopniowo postaram się zapoznać z innymi ich utworami.

Creephyp
Zespół, który polubiłam za ending do drugiego sezonu "Ajin", a potem odkryłam, że nie jest to jedyna ich piosenka warta uwagi. Zarówno teksty jak i wokal są dość specyficzne, ale mi jak najbardziej odpowiadają (czy raczej właśnie dlatego są tym bardziej interesujące). Doszło nawet do tego, że wykosztowałam się i kupiłam ich płytę. Chętnie kupiłabym więcej, ale są drogie. T_T

Kuba Badach
Bardzo niespodziewane odkrycie (jako że obecnie polski rynek muzyczny jest mi praktycznie obcy, tak głęboko siedzę w muzyce japońskiej) dokonane jakieś dwa miesiące temu, kiedy to miałam okazję przesłuchać jego nową płytę "Oldschool" i bardzo przypadła mi do gustu. A tak swoją drogą, dopiero przy okazji szykowania tego podsumowania po raz pierwszy natknęłam się na ten teledysk.

UNISON SQUARE GARDEN
I może jeszcze wspomnę o zespole, który już jakiś czas temu poznałam za sprawą świetnego endingu do "Kekkai Sensen" a który w tym roku rozpieścił mnie aż trzema openingami - dwoma do "Ballroom e Youkoso" (ten i ten) oraz tym do "Kekkai Sensen & Beyond" (poniżej). Szkoda tylko, że praktycznie wszystkie ich piosenki, jakie można znaleźć na YT są jedynie w krótkiej wersji. :c