Wydawnictwo: Vertical. | Liczba stron: 320
Rodzinie Kuonji od pokoleń towarzyszy zła sława. Choć jeszcze nie tak dawno byli uznanymi lekarzami, obecnie ich interes podupada. Do tego jeszcze te pogłoski o zaginionych noworodkach… Na tym jednak nie kończą się ich problemy. Makio, który wżenił się w ich rodzinę, nagle zniknął jakieś półtora roku temu i to z zamkniętego od środka pokoju. Tymczasem jego żona już od dwudziestu miesięcy jest w ciąży i nic nie wskazuje na to, by wkrótce miała rodzić. Coś tu wyraźnie nie gra, prawda?
Po usłyszeniu tej historii utrzymujący się z pisania Sekiguchi postanawia odwiedzić swojego przyjaciela. Z zamiarem oparcia na tym swojej następnej opowieści grozy zaczyna wypytywać antykwariusza, człowieka niezwykle oczytanego, a ten jak zwykle zaczyna swoją tyradę… Z bardzo nieoczekiwanym dla Sekiguchiego skutkiem. Nigdy nie przypuszczał, że jedna rozmowa ze starym przyjacielem tak nieodwołalnie odwiedzie go od pisania i jednocześnie skłoni do szukania prawdy kryjącej się za pogłoskami o rodzinie Kuonji.
"The Summer of the Ubume" zaciekawiło mnie już od samego początku. Pierwsza rzecz - świadomość, że znajdę tu coś na temat youkai (japońskich demonów itp.), które uważam za bardzo ciekawy temat. Następnie bohaterowie. Będąc molem książkowym nie mogę nie docenić tego, że i oni są zagorzałymi czytelnikami. Sekiguchi to pisarz. Tymczasem jego przyjaciel Kyogokudo (a właściwie Akihiko Chuzenji), prowadzi sklep z używanymi książkami, ale chyba tylko dlatego, że jego własna kolekcja już dawno wymknęła się spod kontroli. Do tego pełne przyjacielskiego przekomarzania się, a jednocześnie głębszego znaczenia rozmowy wciągnęły mnie już od pierwszych stron. Sam Sekiguchi wydaje się dość zwyczajny, zwłaszcza w porównaniu do osób, które go otaczają, ale myślę, że to dobra postać na narratora. Poza tym ma spore znaczenie dla całej powieści. Bez błyskotliwego, znającego się niemal na wszystkim Kyogokudo niewiele by jednak zdziałał. Mamy też kolejnego z jego przyjaciół, niby-detektywa o bardzo specyficznym charakterze, często trudnym w obejściu oraz siostrę Kyogokudo, która w pewnych kwestiach bardzo przypomina brata. Jest też oczywiście rodzina Kuonji, spośród której najczęściej towarzyszyć nam będzie Ryoko, siostra ciężarnej, prawdziwa piękność, choć o słabym zdrowiu.
"There is nothing that is strange in this world, Sekiguchi."
Wracając do rozmów, uwielbiam sposób, w jaki Kyogokudo opowiada - nieco okrężny, jakby rozwlekły. W ciągu jednej rozmowy potrafi wielokrotnie zmieniać temat, wyciągając na światło - jak by się wydawało - coraz to odleglejsze kwestie, by w końcu okazało się, że wszystko to prowadzi do ostatecznej konkluzji, którą jego rozmówca jest w stanie zaakceptować właśnie dlatego, że wszystkie względnie problematyczne elementy zostały gdzieś po drodze wytłumaczone. Nagle rozmowa wraca na właściwe tory i wszystko staje się jasne. Jest w tym co prawda pewna doza arogancji czy wyniosłości, jednak nie zmienia to faktu, że postać antykwariusza niezwykle przypadła mi do gustu (a może wręcz przeciwnie - właśnie dlatego lubię go jeszcze bardziej?).
A jakie to kwestie będą roztrząsać nasi bohaterowie? Najróżniejsze, często wchodząc na bardzo niepewny grunt, gdzie pozostaje nam jedynie teoretyzowanie. Istnienie duchów, duszy, związek między umysłem a świadomością czy instynktem; to, co zwykle nazwalibyśmy zjawiskami paranormalnymi (chociaż Kyogokudo posłałby mi za użycie tego zwrotu pełne pogardy spojrzenie) oraz całą masę innych spraw, których nawet nie ma sensu wymieniać, jeśli nie jest się w temacie. Wszystko to po to, by wyjaśnić tajemnicę zaginięcia oraz przedłużającej się ciąży (chociaż nie, właściwie nie tylko dlatego, ale więcej nie będę zdradzać). Czy to coś nadprzyrodzonego? A może wszystko da się logicznie wytłumaczyć? Bardzo ciekawie było obserwować zmagania bohaterów z tą kwestią.
Powieść została przypisana do kategorii mystery/horror, przy czym o wiele bardziej wpasowuje się do tej pierwszej, więc nie radzę zabierać się do niej oczekując horroru. Ja liczyłam na tajemnice, trochę niepokoju oraz wielu rozmów o youkai czy o innych interesujących kwestiach i właśnie to dostałam. A kim jest tytułowa ubume? To jedna z wielu istot japońskiego folkloru, której dokładniej nie będę teraz opisywać ze względu na sporą rozbieżność w tekstach, które jej dotyczą. Najlepiej wyjaśni to sama książka.
Już dawno nie zdarzyło się, żebym sięgnęła po książkę, o której wcześniej nic nie wiedziałam. "The Summer of the Ubume" było więc dla mnie sporą niespodzianką i to - jak się wkrótce okazało - bardzo pozytywną. Chciałabym kiedyś zobaczyć ją po polsku… A na razie przyjdzie mi żałować, że nawet po angielsku została wydana tylko ona, choć to początek dłuższego cyklu.
Hej! Skończyłam właśnie anime "Moryo no hako", która jest ekranizacją drugiej powieści tego autora. Historia przedstawiona w serialu była tak szalona i nieprawdopodobna, że od razu zaczęłam szukać w internecie gdzie mogę przeczytać oryginał - niestety, książka nie została przetłumaczona na żaden język, a po sprowadzanie jej po japońsku to dla mnie teraz zbyt duży wydatek.
OdpowiedzUsuńZaczęłam więc szukać informacji o pierwszej książce i dowiedziałam się że została przetłumaczona - super! I to jeszcze recenzja na polskim blogu. Czy mogę zapytać gdzie dorwałaś tę książkę?
W recenzji wspomniałaś że interesuje cię temat yokaiów. Możliwe, że już wiesz ale ostatnio przez wydawnictwo UJ została wydana bardzo rozległa książka poświęcona yokaiom Michaela Dylona Fostera - "Yokai". Ja jestem już po lekturze i mogę z czystym sumieniem ją polecić, bo naprawdę solidnie podszedł do tematu i dużo z niej się dowiedziałam. Ksiązka podzielona jest na dwie częśći - w pierwszej jest opisany cały fenomen yokaiów, skąd i dlaczego się wzięły, pokrótka historia a w drugiej części jest spore kompedium. Naprawdę polecam!
Książkę pożyczyła mi koleżanka, która ma ją już od dłuższego czasu. Niestety, obecnie książka osiąga mocno wygórowane ceny ze względu na wyczerpany nakład (wygląda na to, że autor zerwał umowę z wydawnictwem). Gdyby nie to sama zaopatrzyłabym się we własny egzemplarz. T_T
UsuńSkoro na przetłumaczenie kolejnej powieści na razie raczej nie ma co liczyć, to z chęcią zabiorę się za anime. O książce na temat yokai już słyszałam i nawet zastanawiałam się nad nią. Skoro na Tobie wywarła tak dobre wrażenie, to teraz tym bardziej chciałabym ją mieć. :)
Ojej, to szkoda! W takim razie będę musiała odłożyć lekturę na przyszłość. Z tego co wiem na podstawie tych dwóch powieści wyszły też mangi, ale chyba wolałabym się wziąć za oryginał. Co do anime, to nie wiem czy jest jakoś specjalnie dobre samo w sobie - ale mnie poruszony temat rozwalił i muszę sięgnąć po oryginał. Tym bardziej że chyba na oryginale wzorowali się też autorzy jednej z moich ulubionych visual novelek - Kara no Shoujo.
UsuńTo fajnie że zainteresowałaś się yokaiami, może kiedyś będę mogła przeczytać tutaj recenzję.
Ewentualnie pozostaje jeszcze szukać w jakichś dobrych bibliotekach. Mam nadzieję, że uda Ci się ją znaleźć. ;) Właśnie też słyszałam o mangach, ale jednak nie ma to jak oryginał. Chociaż myślę, że mangową Ubume przeczytam, tak dla porównania. Nawet i dla samego tematu z chęcią zerknę na anime.
UsuńBardzo możliwe. ^^
Nigdy nie słyszałam ani o tej autorce, ani tym bardziej o tym tytule i nie jestem pewna, czy jestem nim zainteresowana...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMega mnie zainteresowałaś i bardzo bym chciała przeczytać!!!
OdpowiedzUsuń