Wydawnictwo: SQN | Liczba stron: 384 | Seria: Grimm City (1)
Zacznijmy od tego, że Grimm City to miasto parszywe, w którym powietrze i ulice są równie brudne, co interesy, jakie zwykle się tam przeprowadza. Ze swoją własną hierarchią, wszędobylską wręcz korupcją i kopalnianymi zanieczyszczeniami z dnia na dzień dąży do coraz większego zepsucia, a zwykli ludzie jakoś muszą z tym żyć. Wśród tego wszystkiego jest jednak kilka względnie bezpiecznych, a może nawet i nieźle płatnych zawodów. Taką pracę mieli chociażby taksówkarze… przynajmniej do czasu, gdy ktoś zaczął ich mordować wraz z pasażerami i to w dość spektakularny sposób... Czyżby w mieście pojawił się nowy gracz?
Właśnie te kwestie z pewnością rozważał Alfie, muzyk, któremu w życiu powodziło się różnie, kiedy przyjaciel taksówkarz po raz kolejny poprosił go, żeby w jego zastępstwie wsiadł za kierownicę. Z równie dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że nawet nie przypuszczał wtedy, w jak ogromne, a jednak całkiem innej natury kłopoty, wpędzi go udzielenie odpowiedzi twierdzącej. Właśnie ta decyzja oraz szereg zbiegów okoliczności sprawią, że znajdzie się praktycznie w samym centrum tego, co dzieje się w mieście.
"Każda opowieść zaś ma jedno nadrzędne prawo - niezależnie od poziomu skomplikowania ma jeden finał, gdzie wszystko splata się w całość."
W "Grimm City. Wilk!" autor sięga po temat baśni od innej strony. Nie nawiązuje do nich całkiem bezpośrednio, ale tworzy na ich podstawie religię, całą ideologię, która przenika na wskroś świat, jaki tu stworzył. Bohaterowie mogą sobie być wierzący lub nie, jednak duch opowieści zawsze gdzieś nad tym wszystkim krąży, zwłaszcza w Grimm City, mieście powstałym ponoć na ciele pokonanego olbrzyma, którego gęsta, czarna krew wydobywana przez górników wciąż stanowi siłę napędową przemysłu. A ponieważ mroczne, baśniowe klimaty to coś, co bardzo lubię, szybko wkręciłam się w wykreowany przez Ćwieka świat i z zainteresowaniem czytałam o kolejnych koncepcjach bajanizmu, jak i o tym, co dzieje się na granicy prawa i przestępczego półświatka.
Alfie to bohater, którego da się lubić. Zdecydował się żyć z tego, co kocha i choć bywa z tym różnie, zwłaszcza przy zmieniających się muzycznych trendach, nie zamierza się poddawać. No i kiedy trzeba, potrafi całkiem nieźle główkować. Nieco później poznamy detektywa, który dzięki swoim umiejętnościom zaszedł całkiem wysoko, a także jego byłego partnera, który nie przepada za jego metodami i lekceważącym sposobem bycia. Mamy i ważniaka o wybuchowym temperamencie oraz jego wszechstronnego lokaja. Znajdzie się też młoda reporterka, która walczy o swoje prawo bytu w skorumpowanym, zdominowanym przez mężczyzn świecie prasy. Ogólnie bohaterów mamy więc ciekawych, o których aż chce się czytać.
Zakończenie mnie zaskoczyło. Co prawda od pewnego momentu zaczęłam podejrzewać, że autor nie odkryje przed nami wszystkich kart, jeszcze nie teraz, a jednak takiego rozstrzygnięcia się nie spodziewałam. Nie żebym była zawiedziona - co to to nie! Po prostu teraz czym prędzej chciałabym poznać dalszy ciąg, a na to przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.
Strasznie podobało mi się połączenie świata z bajkami. :D
OdpowiedzUsuńNie aż tak długo będziesz czekała na dalszy ciąg, bo premiera pod koniec kwietnia. ;) Już zacieram łapki, bo "Wilkiem" na poważnie się zachwycałam.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście. :D Rzadko zdarza mi się od razu kupować nowości, ale w tym przypadku chyba zrobię wyjątek. ;)
UsuńTytuł sobie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńNa autora się już czaję od dłuższego czasu, pora nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńCzytałam jeszcze przed oficjalną premierą i pamiętam, że była to bardzo miła przygoda :D Czytałam dwie inne serie Ćwieka i "Grimm City" jak na razie była najlepsza.
OdpowiedzUsuń