wtorek, 9 maja 2017

S. King "Doktor Sen"

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka  |  Długość trwania: 20h 39 min.  |  Seria: Lśnienie (2)
Pamiętacie małego chłopca o niezwykłych umiejętnościach, który pewnej zimy musiał stawić czoła nienawistnym siłom czyhającym w hotelu Panorama? Mijają lata, a demony przeszłości wciąż nie odpuszczają i chociaż nie jest całkiem bezbronny, jest mu z tym naprawdę ciężko. Chociaż powtarza sobie, że nie będzie taki jak ojciec, że nie sięgnie po kieliszek, to jednak pewnego dnia daje za wygraną i odkrywa, że w jego przypadku alkohol spełnia dodatkową funkcję - przytępia jaśnienie, a więc i niechciane wizje. I tak się zaczyna. Mijają lata, a Dan stopniowo stacza się coraz bardziej, byle tylko odciąć się od swojego daru, który dla niego stał się przekleństwem. Dostaje jednak od losu drugą szansę, a wraz z nią ludzi, którzy będą go podtrzymywać w chwilach słabości. Zaczyna od nowa, ale czy wytrwa?

Tymczasem Prawdziwy Węzeł od niepamiętnych czasów stale trwa. Jego członkowie podróżują w kamperach i starają się nie wyróżniać. Gdyby jednak przyjrzeć im się bliżej, okazałoby się, że to bardzo nietypowa grupa, której charakter może ulec zmianie w ciągu jednego dnia. I mają ogromny sekret. Swoją energię życiową czerpią z tak zwanej pary, którą muszą sobie zapewnić sami przez… bezlitosne torturowanie jaśniejących dzieci. Czy, kiedy przyjdzie czas, Dan stanie na wysokości zadania i zdobędzie się na pomoc, jaką niegdyś był dla niego Halloran?

Prawda jest taka, że decydując się na tę powieść praktycznie wcale nie nastawiałam się na horror. Tym, czego od niej oczekiwałam były dalsze losy Dana więcej na temat tych, którzy - tak jak i on - jaśnieją. W związku z tym obawiałam się chwili, gdy zacznie się ta straszniejsza część. Tymczasem autor stopniowo snuł opowieść, rozwijał kolejne wątki, a ja po raz pierwszy byłam naprawdę wdzięczna za to, że powieści Kinga w tak dużej części potrafią przypominać obyczajówki. I przyznam szczerze, że wciąż nie potrafię patrzeć na tę książkę jak na horror. Akcja ciągnie się całymi latami, w trakcie których zagrożenie, jakim jest Prawdziwy Węzeł, pozostaje odległe, nie dotyka tych, o których słyszymy najwięcej. Czuć jednak to napięcie, które każe nam się zastanawiać, kiedy przyjdzie moment konfrontacji i jaki będzie miała przebieg.

"Przychodzi taki dzień gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. 
Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie."

Przez cały czas trwania powieści przewinęło się przez nią całkiem sporo postaci. Znaczną ich część bardzo polubiłam, zwłaszcza za wsparcie okazane Danowi. Z przyjemnością obserwowałam, jak zaczyna stawać na nogi, jak odnajduje miejsce, do którego należy, pracę, która mu odpowiada. Będąc sanitariuszem w hospicjum staje się znany pod pseudonimem Doktor Sen - ten, który pomaga przejść na drugą stronę, choć nie każdy wierzy, że rzeczywiście coś w tym jest. King zadbał również o to, żeby proces powrotu Dana do abstynencji był wiarygodny, a więc naznaczony trudem, którego mógłby nie znieść gdyby nie AA i nieustanne wsparcie. Dan stał się o wiele bardziej otwarty, choć swoje umiejętności wciąż woli trzymać w ukryciu. Pojawia się oczywiście też dziecko. Dziewczynka o tak silnej jasności, że przewyższa nawet Dana z czasów jego największej mocy. Przez bardzo długi czas ich losy nie przeplatały się prawie wcale, nie licząc sporadycznych wiadomości, jakie przez jasność, może nawet nie całkiem świadomie, przesyłała mu mała Abra. Nadchodzi jednak dzień, gdy dziewczynka przyciągnie uwagę Prawdziwego Węzła…

Książkę tę rozpoczęłam pełna obaw. Nie chciałam, aby warstwa horroru przesłoniła to, co interesowało mnie najbardziej, a więc sytuację Dana i innych jaśniejących. Na całe szczęście "Doktor Sen" spełnił moje oczekiwania. Dla tych, którzy chcieliby wiedzieć, co stało się z chłopcem ze "Lśnienia", jest to lektura wręcz obowiązkowa. Jeśli chcecie horroru, może jednak warto poszukać gdzie indziej.

"Starość ma jedną zaletę - nie musisz się bać, że umrzesz młodo."

2 komentarze:

  1. Jakoś średnio się lubię z nowszymi pozycjami Kinga. Dlatego za nią podziękuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach, w końcu mistrza trzeba przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)