poniedziałek, 27 lutego 2017

A. Christie "Morderstwo na plebanii"

Wydawnictwo Dolnośląskie  |  Liczba stron: 271
Pułkownik Protheroe nie należy do osób szczególnie lubianych. Więcej nawet, chyba każdemu zdążył raz czy dwa zaleźć kiedyś za skórę, a i samemu pastorowi zdarzyło się powiedzieć na jego temat parę słów za dużo. Traf chciał, że niedługo później został odnaleziony martwy właśnie w gabinecie pastora, a zdarzenie to i jego liczne następstwa zmąciły spokój miasteczka St. Mary Mead.

Kryminały Christie czytam dość losowo i raczej rzadko się zdarza, żebym rozglądała się za jakimś konkretnym tytułem. "Morderstwo na plebanii" przyciągnęło jednak moją uwagę tym, że to właśnie w tej powieści debiutuje panna Marple. Mimo to przez większość czasu nie wybija się ona szczególnie ponad resztę bohaterów, zwykle opisywana jako ta wścibska starsza pani, która tak lubi się mądrzyć i snuć domysły. Naszym narratorem pozostaje tymczasem wspomniany już wcześniej pastor, który dokłada wszelkich starań, aby wesprzeć śledztwo (chociaż nieprzyjemny sposób bycia inspektora wcale go do tego nie zachęca).

Jeśli wierzyć pannie Marple (bo i dlaczego nie?) podejrzanych mamy siedmiu, ale kto miał dostateczny motyw i determinację, by zamiary zmienić w czyn? Do potencjalnych sprawców możemy zaliczyć żonę zamordowanego, jego córkę oraz przybyłego tam malarza. Jest też oczywiście nowa mieszkanka, która wzbudza ogólną podejrzliwość swoją tajemniczością i nieprzestrzeganiem ogólnie przyjętych zachowań towarzyskich, charakterystycznych dla takich małomiasteczkowych społeczności. To jednak wciąż nie wszyscy, kogo jeszcze podejrzewa starsza pani i jak poradzi sobie ze swoim pierwszym śledztwem?

"Morderstwo na plebanii" to całkiem niezły detektywistyczny debiut dla panny Marple, która z jednej strony nie chce się bezpośrednio, w widoczny sposób angażować, a jednak z chęcią próbuje swoich sił w sztuce dedukcji. Tu szepnie słówko, tam coś dopowie i tym sposobem pcha akcję do przodu, choć i pozostali bohaterowie, a szczególnie pastor, mają w tym swój udział. Postaci zostały umiejętnie wykreowane i choć przyznam, że zdarzało mi się nieco pogubić w rzadziej wspominanych nazwiskach, to nie było to większym problemem. Książka nie zalicza się może do najlepszych powieści Christie, ale i tak myślę, że warto.

"Młodzi myślą, że starzy są głupi, ale starzy wiedzą, że młodzi są głupi."

5 komentarzy:

  1. Mnie Poirot zaczął delikatnie denerwować, ale też po książki Christie sięgam w różnej kolejności, wybiórczo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, ja bardzo lubię tę powieść :D
    Pierwsze pojawienie się Marple - miło było to przeczytać, chociażby i dlatego! ;)
    Choć moim zdaniem (na tyle, na ile przeczytałam książki z Marple) sądzę, że jej najlepsze pojawienie się w ostatniej powieści "Uśpione morderstwo" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. ^^ A co do "Uśpionego morderstwa", to chyba wciąż za mało książek z nią przeczytałam żeby oceniać, ale przyznam, że świetnie jej tam poszło. ;)

      Usuń
  3. Wszystkie książki A. Christie uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie bardziej lubię Poirota, jednak panią Marple polubiłam w którymś z późniejszym kryminałów, choć i ja nie czytam ich w kolejności, wiem że i z tym się zapoznałam kiedyś :) Tak średnio wypadł na tle innych niestety :(

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)