wtorek, 18 października 2016

Guns N' Roses Berek

TAG ten podpatrzyłam już jakiś czas temu u Bohaterki Realnej, zaciekawił mnie na tyle, by też się za niego zabrać (a w międzyczasie posłuchać dołączonych piosenek). A ponieważ wciąż kiepsko zarządzam czasem (tyle zaległych recenzji do napisania...), przyda się dodać coś luźniejszego. Przy okazji dorzucam także mangi (weszło mi to w nawyk). Oryginalnie został stworzony przez Aleksandrę z Imperium książkomaniaczki. ;)
1. Axl Rose - książka, która jest okropna, ale i tak Cię do niej ciągnie.
Hmm, ta kategoria jest trochę dziwna, można ją różnie zrozumieć. Ja pójdę za przykładem Bohaterki Realnej i zinterpretuję ją jako książkę, w której to tematyka jest w pewnym sensie okropna, a jednak warto ją przeczytać. Według mnie są to "Wichrowe Wzgórza" Emily Bronte, których tematyka jest przykra, często bezlitosna, praktycznie żaden z bohaterów nie jest wyłącznie czarno-biały, czasami miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę, a jednak nie żałuję, że ją przeczytałam, co więcej, planuję jeszcze do niej wrócić. Spośród mang wybór wydawał mi się dość prosty - Hiroaki Samura i jego "Powóz lorda Bradleya". Młode dziewczęta z sierocińców wabione wizją kariery na największych scenach w kraju (w większości) tylko po to, by stać się zabawkami w rękach czujących się bezkarnie więźniów. Nie jest to jednak wyłącznie pretekst do ukazania gwałtów i przemocy, przekaz jest głębszy i może stanowić niejako przestrogę.

2. Slash - książka, którą pokochałeś/łaś, chociaż nie czytałeś/łaś jej.
I kolejna nieco dziwna kategoria… Może wybiorę "Złodziejską magię" Trudi Canavan, z której czytaniem czekam do ukazania się całej serii. Uwielbiam powieści tej autorki, więc liczę na to, że i jej najnowsza seria będzie warta moich zachwytów. A z mang? Chyba nie mam co wybrać.

3. Duff - najwyższa książka, którą posiadasz (chodzi o wysokość grzbietu, a nie grubość).
Zdecydowanie będzie to ogromne tomiszcze, jakim jest "Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa", chociaż ilustrowanemu wydaniu "Harry'ego Pottera i kamienia filozoficznego" naprawdę niewiele zabrakło. Z mang nie mam nic, co rzeczywiście wyróżniałoby się wielkością na tle pozostałych.

4. Izzy Stradlin - książka, na którą większość ludzi nie zwraca uwagi, a według Ciebie jest niesamowita.
Patrick Ness "Siedem minut po północy". Wydaje mi się, że nie jest to za bardzo znana książka, a szkoda, bo jest naprawdę świetna, a ilustracje autorstwa Jima Kaya (tego samego, który zajął się ilustrowaniem Pottera) świetnie oddają jej niezwykły klimat. Mangi wybiorę dwie. Pierwsza z nich została u nas wydana przez Waneko, a jest to "Na dzień przed ślubem" Hozumi. O niej też nie słyszałam wiele, a naprawdę ją uwielbiam. Kolejna to dosyć stara, długa i mało znana seria, nad którą rozpływałam się w zachwytach trochę ponad rok temu - "Komatta Toki ni wa Hoshi ni Kike!" (w skrócie "KomaHoshi") Abe Miyuki. Marzę o tym, żeby postawić ją sobie na półce chociaż wiem, jak bardzo jest to nieprawdopodobne.

5.  Steven Adler - książka, która wywołuje u Ciebie uśmiech na twarzy.
A żeby to jedna! To może tak wspomnę Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz - zawsze miło jest wrócić do znanych już od dawna bohaterów i pełnej ciepła rodziny Borejków. A z mang… No dobra! Wybieram "Kolegów z klasy" Nakamury Asumiko. Znam tę historię praktycznie na pamięć, ale i tak za każdym razem wywołuje uśmiech na mojej twarzy (więc pasuje idealnie).

6. Paradise City - książka, której akcja rozgrywa się w Twoim "rajskim mieście".
Barcelona z powieści Zafóna czaruje na każdym kroku, w szczególności w "Marinie" (a przynajmniej tak mi się wydaje), chociaż urok tego miasta bywa też złowieszczy. Z mang niestety nic nie przychodzi mi na myśl.

7. November Rain - książka idealna, tak dopracowana, że nie masz się do czego przyczepić.
Jak mogłabym nie umieścić tutaj mojej ulubionej powieści? Definitywnie lądują tu więc "Nasze szczęśliwe czasy" Gong Ji-young, książka piękna, cudowna, ale i przykra, którą zdążyłam przeczytać już trzy razy i nie przepuszczę żadnej okazji, by choć odrobinę ją wypromować. A z mang… okej! Chyba najbliżej tej idealności będzie "Fullmetal Alchemist" Hiromu Arakawy. Uwielbiam tę historię, tych bohaterów, po prostu całe FMA.

8. Sweet Child O'Mine - książka, która kojarzy Ci się z dzieciństwem.
Ogólnie z dzieciństwem kojarzą mi się powieści Lucy Maud Montgomery (chociaż wcale nie "Ania z Zielonego Wzgórza", którą przeczytałam dość późno), jedne z pierwszych, które przeczytałam. Zwłaszcza seria książek o Emilce zaczynająca się od "Emilki ze Srebrnego Nowiu" (a tak swoją drogą, to zaczynam się zastanawiać, czy nie wrócić niedługo do tej powieści). Moje mangowe zainteresowania nie sięgają tak daleko, więc tutaj będę musiała zostawić puste miejsce.

9. Estranged - najbardziej melancholijna książka.
Myślę, myślę… a, mam! "Okruchy dnia" Kazuo Ishiguro były bardzo melancholijną, wręcz ulotną powieścią, takim rozliczeniem się z dotychczasowym życiem kamerdynera starej daty. Czytając o jego życiu trudno chociaż od czasu nie poczuć dla niego współczucia, ale nawet gdyby dostał drugą szansę, to czy nie postąpiłby tak samo? Z mang niestety nic nie przyszło mi na myśl.

10. Don't Cry - książka o miłości, podczas której płakałeś/łaś.
"Baśniarz" Antonii Michaelis. Wciąż uważam ją za jedną z moich ulubionych książek i planuję do niej kiedyś wrócić. Ciekawe, jak odbiorę ją przy ponownym czytaniu… Z mang będzie to "Watashitachi no Shiawase na Jikan", czyli adaptacja wspomnianych już wcześniej "Naszych szczęśliwych czasów" narysowana przez Yumekę Sumomo. To z nią zapoznałam się jako pierwszą, a dopiero później z książką. Historia jest nieco zmieniona, a przede wszystkim krótsza, jednak emocji jest tu cała masa.

11. Move to the City - książka, w której bohater podróżuje.
Najpierw miałam tu umieścić "Papierowe miasta" Johna Greena, jednak później przyszło mi do głowy coś innego, mniej oczywistego, a konkretnie "Kiedy ulegnę" Chang-Rae Lee, gdzie matka wybiera się w podróż w poszukiwaniu syna. Książka do której robiłam trzy podejścia, a teraz wspominam z jakimś niejasnym sentymentem i chciałabym przeczytać ją ponownie. Z mang idealnie będzie tu pasować "Mushishi" Yuki Urushibary. Ginko podróżuje tam nie tylko ze względu na swoją pracę, ale i dlatego, że zostając za długo w jednym miejscu przyciągałby tam pełno mushi.

12. Bad Obsession - książka, na której punkcie masz bzika. 
No cóż, czy to faktycznie aż bzik nie jestem pewna, ale chyba pozostaje mi ponownie wpisać "Nasze szczęśliwe czasy". Chociaż… może lepiej zaliczyć do tej kategorii "Portret Doriana Greya" Oscara Wilde'a (przeczytany jak dotąd dwa razy)? Tak czy inaczej, wymieniam obie te powieści. A z mang, już bez wahania, wpisuję "Kolegów z klasy" wraz z kontynuacjami ("Sotsugyousei", "O.B.") i spin-offem ("Sora to Hara"). Tak, to można nazwać bzikiem. Uwielbiam Sajou i Kusakabe, ich relację, historię, praktycznie wszystko, co z nimi związane i właśnie z ich powodu zdecydowałam się pierwszy raz kupić artbooka.

Jeśli ktoś jest chętny, zapraszam do udziału! :)

2 komentarze:

  1. O "Naszych szczęśliwych czasach" słyszałam, ale nie czytałam. Nie wiedziałam, że powstała też manga O.o
    Też czytałam Jeżycjadę jako dziecko. Ostatnimi czasy coś mnie bierze, żeby wrócić do tej sagi i przeczytać te tomy, które już wyszły, ale prawdę mówiąc, kiedy rok temu przeczytałam jeszcze raz "Opium w rosole" moje pozytywne wspomnienia... nieco się rozmyły i teraz się trochę obawiam.
    Kurczę, muszę w końcu zabrać się za "Powóz lorda Brandleya", a także za "Na dzień przed ślubem", które ciągle polecasz. Ale zawsze mam tyle rzeczy do kupienia, że mi pieniążków brakuje ;_;
    "Portret Doriana Graya" aktualnie czytam :)
    Pozdrawiam!
    www.lekturia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Z "Kolegami z klasy" to już naprawdę obsesja ;) Jeszcze nie czytałam nic Trudi Canavan i chyba muszę nadrobić >.< Ach, Zafón i jego Barcelona... miejsce marzeń :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)