Wydawnictwo: MUZA
Ilość stron: 304
"Marina" to ostatnia z powieści Zafóna zaliczających się jeszcze do młodzieżowych i jednocześnie ta, którą - jak sam autor twierdzi - darzy szczególnym sentymentem. A choć nie czytałam jeszcze późniejszych jego dzieł, nie dziwię się, że tak właśnie jest. Ale o tym za chwilę...
Tajemnicze uliczki Barcelony, a gdzieś pośród nich z pozoru opuszczony dom, w którym jakby za zrządzeniem losu Óscar poznaje Marinę, piękną i równie zagadkową, jak otaczające ich miasto. Ale to nie koniec zbiegów okoliczności, gdyż już wkrótce ta dwójka nieświadomie wplątuje się w niebezpieczną sprawę, która od lat pozostaje poza świadomością ogółu. I może właśnie tak powinno zostać...
"Czas robi za ciałem to samo co głupota z duszą."
Choć był to początek czegoś niespodziewanego, nie musiało minąć dużo czasu, by niedawne wydarzenia stały się jedynie niewyraźnym zarysem, bliżej niesprecyzowaną obawą. Przynajmniej na razie. Tymczasem Óscar raz po raz wymyka się ze szkoły z internatem i spędza kolejne dni w towarzystwie Mariny i Germana, jej ojca, czując, że w końcu znalazł swoje miejsce. Nie są to jednak chwile pozbawione trosk, gdyż Óscar, choć niewtajemniczony w szczegóły, zdaje sobie sprawę, że za jakiś czas mogą nie spotkać się już w tym samym składzie.
A jednak wkrótce tajemnicze wydarzenia zaczynają konkurować z niezwykłą codziennością bohaterów, aż w końcu stają się na tyle poważne, na tyle natarczywe, by zdominować troski dnia powszedniego. Óscar i Marina wkraczają na pełną niebezpieczeństw drogę do poznania prawdy o pewnym okrytym złą sławą człowieku, Michale Kolveniku. Nie zabraknie elementów grozy, chociażby groteskowych postaci, zniekształconych chorych ludzi i bardzo nietypowych upodobań. Znajdzie się też miejsce na miłość, choć w dość niespodziewanej formie.
Przepełniona baśniowością, podszyta mrokiem - tak właśnie w dużym skrócie opisałabym "Marinę". Powieść ta jest inna od poprzednich dzieł autora (a tak się składa, że czytałam je zgodnie z kolejnością ich powstawania), jakby dojrzalsza, czy nawet lepiej przemyślana Jest magiczna, ujmuje swoim urokiem, na który składa się wiele czynników - od tytułowej bohaterki, poprzez malowniczą scenerię, aż po skrywaną od lat tajemnicę pełną sprzecznych emocji i ludzkich tragedii.
"Czasami to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło."
Spośród bohaterów na pierwszy plan wybija się Marina - piękna, inteligentna i pełna zalet, jednak nie miałam wrażenia, by była zbytnio wyidealizowana. A jeśli już, to jedynie z powodu narracji z perspektywy Óscara, całkowicie podporządkowanego swojej fascynacji dziewczyną. German z kolei zwykle żyje jakby w półśnie - jak przystało na niezwykłego artystę, którym kiedyś był. Cóż, ten starszy pan z pewnością zasługuje na sympatię ze strony czytelnika. O innych nie będę się wypowiadać, gdyż bliżej można ich poznać wraz z rozwojem fabuły. Mogę jednak zapewnić, że znajdzie się tu jeszcze kilka ciekawych charakterów.
"Marina" naprawdę wciągnęła mnie w swój świat, zasypała mnogością wartych zapamiętania cytatów, zainteresowała niezwykłą tajemnicą, a także zaskoczyła niespodziewanym zakończeniem. Poza tym emocje bohaterów były tu równie ważne, jak tragiczna historia Kolvenika, co uważam za dobre rozwiązanie.Tak jak i autor, będę do tej książki żywić pewien sentyment, niewykluczone też, że za jakiś czas do niej wrócę, a jak na razie serdecznie ją polecam.
"Marina" naprawdę wciągnęła mnie w swój świat, zasypała mnogością wartych zapamiętania cytatów, zainteresowała niezwykłą tajemnicą, a także zaskoczyła niespodziewanym zakończeniem. Poza tym emocje bohaterów były tu równie ważne, jak tragiczna historia Kolvenika, co uważam za dobre rozwiązanie.Tak jak i autor, będę do tej książki żywić pewien sentyment, niewykluczone też, że za jakiś czas do niej wrócę, a jak na razie serdecznie ją polecam.
"Wszystkie baśnie są kłamstwem, choć nie wszystkie kłamstwa są baśniami."
9/10
Bardzo lubię tego autora :) Marina to wspaniała bohaterka. Polecam przeczytać ją kiedyś początkiem września, gdy lato pomału się kończy i widać jesień...To nadaje książce jeszcze większego klimatu, przynajmniej według mnie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie będę to miała na uwadze. ;)
UsuńOjej..sama nie wiem, ponieważ raczej nie czytam takich pozycji.Hmm...ale może i sięgnę ;))
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, nie powiem, z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńTwórczość Zafona nadal przede mną, a mam już w domu trzy jego książki.
OdpowiedzUsuńMi i temu autorowi totalnie nie po drodze... Jakoś nie mogę się zmusić do sięgnięcia po jego książki.
OdpowiedzUsuńNie raz chciałam przeczytać jakąś książkę Zafona, jednakże nigdy nie mogłam się zmobilizować. Teraz już nawet nie próbuję, choć widzę, że jego książki warte są poznania. Byś może jeszcze dojrzeję ;)
OdpowiedzUsuńJa z owych młodzieżowych książek Zafóna czytałam "Światła września" i "Książę Mgły", ale na pewno sięgnę również po "Pałac Północy" i "Marinę", chociaż martwi mnie bardzo podobny zarys fabuły w tych wszystkich powieściach.
OdpowiedzUsuńZarys fabuły rzeczywiście jest dość podobny, jednak "Marina" wydaje mi się bardziej rozbudowana, dopracowana. :)
UsuńA czytałam akurat i mnie również ogromnie podobała się ta książka :D
OdpowiedzUsuńCytat z tej książki jest nieziemski!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
szejkus.blogspot.com
Planuję zapoznać się z tym autorem podczas lektury "Księcia mgły", ale na "Marinę" też przyjdzie pora :)
OdpowiedzUsuńOo. Podpisuję się pod Twoją recenzją rękami i nogami, uwielbiam tę książkę! :>
OdpowiedzUsuń