sobota, 23 lutego 2013

O filmach co nieco: Piękne istoty, Motyl i skafander, Geneza: Wolverine



Tytuł: Piękne istoty
Reżyser: Richars LaGravenese
Rok: 2013
Czas trwania: 2h 4 min.
Produkcja: USA
Gatunek: fantasy, melodramat
Ocena: +4/6

"»Piękne istoty« to film oparty na pierwszej części powieści autorstwa Kami Garcii oraz Margaret Stohl. Opowiada historię szesnastoletniego Ethana Wate'a, który mieszka na południu Stanów Zjednoczonych. W małym miasteczku Gatlin w Karolinie Południowej czas stanął w miejscu, a ludzie ciągle postrzegają wojnę secesyjną poprzez pryzmat »północnej agresji«. Jednakże pierwszego dnia kolejnego roku szkolnego Wate (Alden Ehrenreich) spotyka tajemniczą Lenę Duchannes (Alice Englert), siostrzenicę lokalnego odludka (Jeremy Irons), a także... dziewczynę swoich marzeń. Ethan szybko odkrywa, że Lena nie jest typową nastolatką, a ich rodzący się związek nie opiera się tylko i wyłącznie na fizycznym przyciąganiu, lecz również na tajemniczej więzi, która już niedługo zmieni ich życie."
(plakat i opis z filmweb.pl)

Z jednej strony jestem zadowolona z filmu, a z drugiej rozczarowana nim. To może najpierw o plusach... Jeremy Irons świetnie pasował do roli Macona, a Thomas Mann idealnie odzwierciedlał moje wyobrażenia co do Linka. Co do głównych bohaterów, Lena też mi pasowała, ale mam pewne wątpliwości co do Ethana. Efekty specjalne nie były jakieś spektakularne, ale było w porządku. Co do ścieżki dźwiękowej nie mam zastrzeżeń. Moje rozczarowanie wynikło przede wszystkim z tego, jak bardzo film różnił się od swojego pierwowzoru - losy Ethana i Leny są tu całkiem inne i nie mogłam się opędzić od ciągłego doszukiwania się różnic, co było uciążliwe. Poza tym nie ma tu Marian, czego bardzo żałuję, jej rolę bibliotekarki przejęła Amma (prawdę mówiąc wyobrażałam ją sobie całkiem inaczej). No i coś jeszcze... W filmie była mowa o czymś, czego z książkowej wersji dowiedziałam się dopiero w drugiej części serii. Gdyby to jeszcze miało jakieś znaczenie dla akcji, zrozumiałabym, ale pojawiło się to ot tak, właściwie bez powodu. Może i jestem przewrażliwiona, ale naprawdę mnie to drażniło. Niewtajemniczeni prawdopodobnie i tak nie zorientują się o który moment mi chodzi.
Zwykle mówi się "najpierw książka, potem film", ale w tym przypadku skłonna jestem stwierdzić, że może lepiej byłoby zmienić kolejność. Film nie zdradza zbyt wiele odnośnie fabuły z książki, a ciągłe porównywanie może zepsuć przyjemność z oglądania. Mimo wszystko cieszę się, że obejrzałam "Piękne istoty" i ostateczny wybór pozostawiam wam. :)



Tytuł: Motyl i skafander
Reżyser: Julian Schnabel
Rok: 2007
Czas trwania: 1h 52 min.
Produkcja: Francja, USA
Gatunek: biograficzny, dramat
Ocena: 5/6

"Prawdziwa historia redaktora francuskiego czasopisma "Elle", Jean-Dominique'a Bauby, który w wieku 43 lat zostaje sparaliżowany w wyniku udaru. Paraliż obejmuje całe jego ciało z wyjątkiem lewego oka. Mogąc posługiwać się jedynie okiem do komunikowania się z bliskimi, Bauby próbuje odtworzyć wspomnienia i opisać wszystkie aspekty swojego wewnętrznego świata - poczynając od psychicznego udręczenia spowodowanego uwięzieniem we własnym ciele, po wyimaginowane opowieści ze światów, które odwiedził w swoim umyśle."
(plakat i opis z filmweb.pl)

Na ten film trafiłam przez przypadek, zaciekawił mnie, więc postanowiłam go obejrzeć. Powstał on w oparciu o książkę napisaną właśnie przez jej głównego bohatera, której jestem bardzo ciekawa.
Po udarze Jean-Dominique Bauby (Mathieu Amalric) myślał o sobie jak o kimś uwięzionym w skafandrze nurka. Początkowo nie wyobrażał sobie życia w ten sposób, choć wokół niego było wielu życzliwych ludzi gotowych do pomocy. Historię tą poznajemy z jego perspektywy - śledzimy postępy w jego rehabilitacji, towarzyszymy w podróżach, które odbywał w wyobraźni i poznajemy niektóre wydarzenia z jego przeszłości. Choć może poruszać jedynie lewym okiem, z pomocą innych znalazł sposób na kontaktowanie się ze światem, a dzięki Claude (Anne Consigny) udało mu się napisać książkę. W jaki sposób? Sprawdźcie sami. Dopiero w obliczu tragedii Bauby zrozumiał ile błędów popełnił do tej pory, ilu szans nie wykorzystał wcale i uświadomił sobie co w życiu jest naprawdę ważne. Mimo wszystko nie ma tu zbyt wiele miejsca na sentymenty i wielkie wzruszenia. Jeśli spodziewacie się ckliwej historii, możecie się trochę rozczarować, choć moim zdaniem była to dobra decyzja. Myślę, że warto poświęcić chwilę na ten film, albo przeczytać książkę, co sama mam w planach. Polecam.
"Wszyscy jesteśmy dziećmi i wszyscy potrzebujemy uznania."


Tytuł: X-Men Geneza: Wolverine
Reżyser: Gavin Hood
Rok: 2009
Czas trwania: 1h 37 min.
Produkcja: USA
Gatunek: akcja, sci-fi
Ocena: +4/6

"Hugh Jackman po raz kolejny wciela się w postać Wolverina - tym razem żąda zemsty! Ten wypełniony mocnymi wrażeniami thriller zatopi ostre jak brzytwa pazury z adamantium w tajemniczym początku historii Logana/Wolverina. Zobacz jego pełną przemocy i zarazem romantyczną przeszłość, złożone relacje łączące go z Victorem Creedem/Sabertooth (Liev Schreiber) oraz złowieszczy program Broń X, który wyzwala w uczestnikach dziką furię. W swojej podróży Wolverine stawia również czoło legendarnym mutantom, takim jak Deadpool (Ryan Reynolds) i Gambit (Taylor Kitsch). Przygotuj się na głęboką, mroczną i niesamowicie widowiskową część sagi X-Menów!"
(plakat i opis z filmweb.pl)

Czy jest ktoś, kto nie zna tego bohatera posiadającego zdolność do natychmiastowej regeneracji i szkielet z niezniszczalnego adamantium? Przecież to najbardziej znany z mutantów. Ale czy znacie jego przeszłość, która owiana jest tajemnicą nawet dla niego samego? Jeśli nie, ten film może wam ją przybliżyć. Choć o jego dzieciństwie wiele się nie dowiemy, to jednak o dalszych losach usłyszymy co nieco.
Już w czołówce (i to całkiem udanej) możemy zobaczyć, jak wraz z bratem udzielał się w walkach w obronie ojczyzny. Po pewnym czasie wyszły na jaw ich niezwykłe zdolności, co nie zostało powitane z entuzjazmem, jednak nie tak łatwo można się ich pozbyć. Po rzuconym na wstępie „Zostaliście rozstrzelani” otrzymali propozycję wstąpienia do zespołu z wyjątkowymi przywilejami, na co chętnie przystali. Tylko czy właśnie takiego życia chciał Logan? Najwyraźniej nie, bo po kolejnym wybryku swojego brata Wiktora odszedł ze służby. Chciał normalnego życia i choć przez jakiś czas właśnie takie było, nie mógł się nim cieszyć zbyt długo…
Co stało się potem? Co sprawiło, że nie ma szkieletu z kości a z niezwykłego metalu?
Jakiś czas temu miałam okazję ten film obejrzeć, jednak niewiele z niego zapamiętałam. Teraz chętnie do niego powróciłam, bo to właśnie Wolverine jest moją ulubioną postacią spośród X-Men’ów. Kiedyś film wydawał mi się lepszy, choć może było to spowodowane tym, że nie wiedziałam wtedy nic o przeszłości tego bohatera.
Moim zdaniem w filmie mogło być więcej scen z wątkiem psychologicznym, ale i tak dobrze go oceniam i z chęcią obejrzę kontynuację, która ma trafić do kin jeszcze w tym roku.


6 komentarzy:

  1. Przy książce "Piękne Istoty" wymiękłam przed 100 stroną, ale na film chętnie się wybiorę, może dzięki temu ksiażce drugą szansę

    OdpowiedzUsuń
  2. Żaden z filmów do mnie nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybieram się na "Piękne istoty" w tym tygodniu. Książkę czytałam dość dawno, więc mam nadzieję, że nie będą mnie te zmiany strasznie irytować (choć czepliwa jestem). Kończę właśnie drugą część, więc przekonam się, co to za tajemniczy fakt.
    Pozostałych filmów nie kojarzę (oprócz X-Men'a), ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je obejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się czy iść na film "Piękne istoty" czy lepiej przeczytać najpierw książkę ?? Uwielbiam seanse kinowe i nie chciałabym go przegapić, z drugiej strony mam w zwyczaju czytać pierwsze książkę, co raczej nie uda mi się przed zakończeniem wyświetlania ekranizacji w kinie :( Mój dylemat :p Ciekawa notka, pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie zaszkodzi najpierw obejrzeć film ;)

      Usuń
  5. Dwa pierwsze filmy muszę obejrzeć a trzeci już za mną:))

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)