Reżyser: Jim Jarmusch
Rok: 2013
Czas trwania: 2h 2 min.
Produkcja: Francja, Niemcy, USA, Wielka Brytania, Cypr
Gatunek: (horror), romans
Ocena: 8/10
Pierwsze, co przyszło mi na myśl po zobaczeniu plakatu: Loki i Biała Czarownica w jedynym filmie? Spostrzeżenie to szybko jednak zeszło na dalszy plan, gdy zaczęłam oglądać. Prosta historia, która jednak dzięki swojemu nietypowemu klimatowi i cudownej ścieżce dźwiękowej, naprawdę potrafi oczarować, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Właśnie tak pokrótce opisałabym "Tylko kochankowie przeżyją".
Adam i Eve, para wampirów, choć darzą siebie nawzajem ogromnym uczuciem, mieszkają daleko od siebie. Ona, pełna pasji i radości z życia, mieszka w pewnym orientalnym zakątku, a w jej domu piętrzą się setki książek. On pozostaje niejako w opozycji do niej, a więc cechuje go przygnębienie, zmęczenie życiem oraz przywiązanie do staroci i przeszłości. Praktycznie nie wychodzi ze swojego domu, gdzie komponuje kolejne utwory jako anonimowy, jednak bardzo popularny muzyk. Pewnego dnia Eve postanawia do niego przyjechać, co nieco rozjaśnia jego ponury świat, jednak nie tylko ona wpadła na ten pomysł. Spotkanie z dwójką wampirów zaplanowała sobie także Ava, kłopotliwa siostra Eve…
Jak widać, sama historia nie jest skomplikowana, jednak to klimat filmu i głębokie uczucie między Adamem i Eve'ą są jego największą zaletą. Produkcja ta ma w sobie coś takiego, co nie pozwala odejść od ekranu pomimo niespiesznej akcji (a czasami nawet i jej braku). Wszechobecna melancholia świetnie współgra z całą resztą - delikatnymi przejściami między obrazami, pięknymi sceneriami i oczywiście cudowną ścieżką dźwiękową, która stanowi nieodzowny element tego filmu i towarzyszy nam praktycznie przez cały czas jego trwania. Są to głównie gitarowe brzmienia, rock oraz muzyka przywodząca na myśl orientalne zakątki (o ile dobrze mi się wydaje, grana na cymbałach). Zakwalifikowanie "Tylko kochankowie przeżyją" do horroru było niewypałem (proponowałabym raczej dramat) i sugerowanie się tym może prowadzić do rozczarowania. Niektórzy mogą się też zawieść brakiem akcji, jednak mi to wcale nie przeszkadzało, gdyż mimo to czas spędzony przy tym filmie zleciał mi niespodziewanie szybko.
Uczucie łączące dwójkę głównych bohaterów jest takie niewymuszone i niepowtarzalne, głębokie, a jednak delikatne; subtelne, a jednak niezbywalne. Wielokrotnie przyłapywałam się na myśli, że razem wyglądają naprawdę uroczo. Nie znaczy to jednak, że osobno nie są warci uwagi - przez oboje z nich przemawia ogromne doświadczenie życiowe, które Eve przetapia w niesłabnącą ciekawość świata i ludzi, podczas gdy w Adamie budzi rezygnację (pogłębiającą się zwłaszcza podczas nieobecności ukochanej) i pesymistyczne poglądy na temat społeczeństwa, zwłaszcza ludzi ślepo podążających za tłumem, których otwarcie krytykuje. Choć tak wiele ich dzieli, stanowią parę wręcz idealną. Jednocześnie widzimy ogromną różnicę między nimi a Avą - jej beztroską, która graniczy wręcz z bezmyślnością.
Film jest pełen aluzji do wydarzeń i osobistości z przeszłości; sugestii, jakoby to nasi bohaterowie przyczynili się do powstania wielu sławnych dzieł, które następnie zostały przypisane innym ludziom. Wampiryzm jest tu jednak wyłącznie pretekstem do ukazania niekończącego się uczucia między dwóją bohaterów, którego nie zniszczył ani czas, ani odległość. Oni nie obnoszą się z tym, a o ich wampirzej naturze przypomina właściwie tylko kilka szczegółów - bladość, wypijane od czasu do czasu kieliszki krwi, czy nocny tryb życia.
Teraz parę słów o zakończeniu… Film kończy się nagle, bez jakiejś konkretniejszej puenty (w sumie trudno też wskazać jakieś konkretne założenia fabuły), każdy może dopowiedzieć sobie resztę według własnego uznania. Niektórzy mogliby uznać to zakończenie za minus (sama przez pewien czas nie mogłam się pogodzić z tak nagłym końcem), ale ostatecznie doszłam do wniosku, że jest dobrze tak, jak jest. Podoba mi się ta niejednoznaczność, pozostawienie zakończenia otwartym. "Tylko kochankowie przeżyją" jest filmem niezwykłym, ale również bardzo specyficznym, przez co nie trafi do każdego widza. Mnie produkcja ta szczerze oczarowała, jednak znajdą się i osoby, które po prostu znudzi. Mimo to zachęcam, by dać jej szansę.
SQÜRL - Funnel of Love
Mam podobne zdanie na temat tego filmu - oczarował mnie swoim mrocznym i ,,dziwnym" klimatem, a historia bohaterów zdobyła moje serce :3 Poza tym uwielbiam Toma Hiddlestona, dlatego film jeszcze bardziej mi się przypodobał ^^
OdpowiedzUsuńJak miło, że nie jestem jedyna. :3
UsuńTeż lubię Toma Hiddlestona, choć przyznam, że do tej pory kojarzył mi się głównie z Lokim. ^^''
Huh, ten tytuł. Taki wymowny. Bardzo wymowny.
OdpowiedzUsuńO mój Perunie, nie spodziewałam się, że to o wampirach, zdziwienie wiele! Obejrzałabym, jednak to zupełnie nie moje klimaty. Melancholia, smuteg.
Ciekawe podejście do wampiryzmu, ja ogólnie nigdy nie byłam fanką tej tematyki, ale dobrze podany, nawet odgrzany kotlet można zjeść, czemu nie. xD
OdpowiedzUsuńA jak Mia?
OdpowiedzUsuńCi, którzy kwalifikują ten film jako horror, nie są dla mnie filmoznawcami. No, ale wszystkie części takiego kultowego "Kruka" też podciągane są pod horrory, niestety... kto filmy widział i ma ten artystyczny zmysł, horroru tam nie znajdzie :P
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie: zbieram plakaty filmowe i na ten szykuję się już od dawna, tylko ciągle kupuję coś innego i nie mogę zebrać się, by wreszcie go poszukać. Ale bardzo mi się podoba - mam na ścianach trzy antyramy i pasowałby mi do jednej z nich idealnie :)
Nie znam filmu, ale obejrzałabym ze względu na, jak go ładnie filmowo nazwałaś, Lokiego :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, na pewno obejrzę :D. Dość ostrożnie podchodzę do produkcji z wampirami, więc mam nadzieję, że ten mi się spodoba bo mam ochotę na jakiś romansik:).
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych filmów. Doskonałe ukazanie mijającego czasu :D
OdpowiedzUsuń