wtorek, 13 lutego 2018

H. Murakami "Zawód: powieściopisarz"

Wydawnictwo: Muza  |  Liczba stron: 288
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zapowiedź nowej książki Murakamiego, pomyślałam sobie: po co mi ona teraz? Przecież tylu jeszcze wcześniejszych jego powieści wciąż nie przeczytałam, a jedna nawet czeka na półce. Kiedy jednak przyjrzałam się jej bliżej, zmieniłam zdanie. W końcu nie ma to jak czytanie o książkach i ich pisaniu.

"Zawód: powieściopisarz" to zbiór esejów tworzonych na przestrzeni kilku lat. O pisaniu, pisarzach, o tym, jak sam Murakami został pisarzem. I o paru innych, mniej lub bardziej powiązanych z tymi tematami zagadnieniach, chociażby japońskim systemie nauczania czy nagrodach literackich. Autor zdecydował się tutaj zwracać bezpośrednio do czytelnika. Przemawia więc do nas ze stron książki, snując swoje opowieści, czasami zbaczając trochę z głównego tematu, często posługując się różnymi przykładami lub nawiązaniami. Wspomina o innych autorach, powieściach, filmach, muzyce (zwłaszcza jazzie), a także… baseballu (jakie to japońskie!). Nie zabrakło też fragmentów, które postanowiłam sobie zaznaczyć, by móc do woli do nich wracać. Pewne spostrzeżenia może nawet postaram się wykorzystać.

Książka ma w sobie coś z wybiórczej autobiografii. Sam autor twierdzi, że nie taki był jego zamiar, a jedynie nie dało się czegoś takiego uniknąć. W pełni zrozumiałe jest przecież, że pisząc o tym, jak rozpoczęła się jego kariera, musiał choć w pewnym stopniu wyjaśnić swoją ówczesną sytuację, a ubierając w słowa swoje poglądy, dać się czytelnikom bliżej poznać. Jak by nie było, ja po prostu lubię jego pisaninę i jej rytm, jak określa to sam autor… może tylko trochę za dużo tutaj przeprasza.

Poznajemy od kuchni sposób, w jaki Murakami pracuje, jak swoją pracę postrzega na przestrzeni lat i z czym się to wszystko wiąże. To z kolei pozwala nam na wyrobienie sobie pewnych poglądów na jego temat. Na temat autora, który choć znany na całym świecie, wciąż pragnie uchodzić za zwyczajnego człowieka i który nie lubi wystąpień publicznych. 

Murakami wspomina tutaj chyba o wszystkich swoich powieściach (i części opowiadań). O jednych dość ogólnikowo, o innych już trochę więcej. Może to być parę informacji na temat ich powstania, bohaterów, czy tego, co dla niego znaczą. Różnie. Nie trzeba przy tym ich znać, choć oczywiście zawsze miło wiedzieć, do czego konkretnie autor się odnosi. A efekt uboczny jest następujący: nabrałam nowych chęci do dalszego zapoznawania się z jego twórczością, a może nawet odświeżenia sobie czegoś z tego, co już znam.

Przez tę książkę się płynie, a przynajmniej takie odnosiłam wrażenie. Podążałam za tokiem myślowym autora, a czas, wraz z kolejnymi stronami, wręcz niepostrzeżenie mijał. I piszę to w jak najbardziej pozytywnym sensie, chociaż przyznam, że w paru przypadkach na myśl przychodziło mi określenie 'lanie wody'. Pewnie znajdą się osoby, które w sporej mierze właśnie tak odbiorą tę książkę, jednak dla mnie "Zawód: powieściopisarz" było naprawdę przyjemnym sposobem na spędzenie wolnego czasu.

7 komentarzy:

  1. Chciałabym niedługo poznać twórczość tego autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię twórczość Murakamiego i mam nadzieję, że w najbliższym czasie mi też się uda przeczytać ten tytuł. ^^
    (Chociaż tak jak Ty, od niego mam jeszcze wiele innych rzeczy do przeczytania.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam się przegryźć kilka razy przez tego autora. Niestety nie dałam rady, więc i tym sobie odpuszczę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest bardzo wtórna do tego, co pisarz mówi o sobie i pisze w książkach, ot chociażby w tej książce o bieganiu. Na pierwsze spotkanie z jego metodą może wciągać, dla wieloletniego fana jest jednak zbyteczna. Niemniej doceniam dobrą recenzję. Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam kilka książek Murakamiego (żadnej nie przeczytałam), tej jeszcze nie, ale mam na nią największą ochotę - właśnie dlatego, że jest o książkach i pisaniu. Może to ostatecznie od niej zacznę przygodę z Murakamim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to całkiem niezły pomysł. Co prawda fajnie było orientować się w książkach, o których wspomina, za to w drugą stronę miałoby się już pewne pojęcie na temat tego, w jaki sposób pisze. :)

      Usuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)