sobota, 18 stycznia 2014

Anime "Mondaiji-tachi ga Isekai Kara Kuru Sou Desu yo?"



Tytuł: Mondaiji-tachi ga Isekai Kara Kuru Sou Desu yo?
Długość odcinków: 23 min.
Ilość odcinków: 10
Rok produkcji: 2013
Ocena: 7/10

Na to anime zdecydowałam się po przeczytaniu jego recenzji w "Otaku", według której jest to całkiem niezła seria, a jej największą zaletą są główni bohaterowie, zwłaszcza Sakamaki Izayoi i chociażby przez wzgląd na niego postanowiłam je obejrzeć. Potem zobaczyłam, że seria liczy 10 odcinków. Tylko tyle? W takim razie nie miałam już powodów do wahania. Swoją drogą, ostatnio zauważyłam,  że bohaterowie ze słuchawkami na uszach zwykle automatycznie budzą moją sympatię... Czyżby jakiś nowo odkryty fetysz? ;)

Trzy osoby - wspomniany już Sakamaki Izayoi, nieco despotyczna (czemu nie ma się co dziwić, zważając na okoliczności) Kudou Asuka i małomówna Kasukabe You - za sprawą tajemniczych listów zostają ściągnięci do świata Miniaturowego Ogrodu, czy też Little Garden jak kto woli. Tam wita ich Czarny Królik (oczywiście nie dosłownie, to ta różowa na obrazku obok) i wyjaśnia im dlaczego się tu znaleźli, choć z początku nie podaje im najważniejszego powodu, który nią kierował. Co łączy tą trójkę? Wyjątkowe moce, które posiadają. Ale, ale. Przecież nie wiecie jeszcze do czego mają się im one przydać. Otóż w Miniaturowym Ogrodzie (który, swoją drogą, wcale taki miniaturowy nie jest) istnieją społeczności, które niezależnie od wielkości są jakby odpowiednikiem państw; mają swoje tereny, nazwy i symbole. Przez rywalizację w różnorodnych grach (od loterii, czy gier karcianych po walki na śmierć i życie) mogą zdobywać przywileje, cenne przedmioty, itp. lub też utracić nie tylko owe dobra, ale i nazwę, honor, a nawet towarzyszy. Właśnie taki los spotkał społeczność, którą zarządza teraz Jin Russell. W wyniku przegranej z pewnym królem demonów stracili niemal wszystko, a należące do nich tereny stały się ruiną. Mają jednak nadzieję, że z pomocą nowych przybyszów uda im się odzyskać znaczenie.

Sama fabuła może nie jest zbyt odkrywcza, jednak, jak już wcześniej wspomniałam, prym wiodą tu świetnie dobrani bohaterowie. Jak głosi tytuł (Kłopotliwe dzieciaki przybywają z innego świata, czyż nie?), nie są to osoby, które grzecznie wykonywałyby narzucone im zadania. Cała trójka może się pochwalić silnymi osobowościami, nie miewają też przebłysków kompletnej głupoty (co przecież często zdarza się głównym bohaterom, niestety). To naprawdę interesujące postacie. Rola Czarnego Królika (Kurousagi) zwykle ogranicza się do bycia słodkim dodatkiem do reszty bohaterów, jednak od czasu do czasu nawet ona potrafi się wykazać, ośmielę się nawet stwierdzić, że jest dość potężna.
Izayoi uwielbia wyzwania, traktuje je jak rozrywkę, co nie jest zaskoczeniem, skoro jego umiejętności (zarówno umysłowe jak i fizyczne) są na tak wysokim poziomie. Od początku kreowany jest na nieprzeciętnie silnego bohatera. Bystry, sarkastyczny, zabawny, kogoś takiego po prostu trudno nie polubić. Wszystkie te cechy cenione są przez wielu fanów zarówno anime, jak i innych produkcji, zwykle jednak nadawane są czarnym charakterom. Z tego powodu z początku trudno było mi się przestawić, uświadomić sobie, że należy do tych dobrych, że można go lubić bez przeświadczenia, że ostatecznie pasowałoby jednak kibicować tym drugim. Była to miła naprawdę odmiana.
Asuka posiada dar wydawania poleceń, który do tej pory wykorzystywała jej rodzina i jak to często bywa w przypadku panienek z dobrych domów, można powiedzieć, że była wychowywana pod kloszem. Dzięki swoim umiejętnościom nikt nie mógł się jej przeciwstawić, przynajmniej na Ziemi, bo w przypadku Little Garden, gdzie różnego rodzaju moce są na porządku dziennym, sprawy mogą wyglądać nieco inaczej. Właśnie dla wyrwania się z tej rutyny postanowiła zaryzykować. To nietuzinkowa i całkiem sympatyczna osóbka.
Kasukabe potrafi rozmawiać ze zwierzętami oraz używać ich umiejętności (choć tkwi tu pewien haczyk, na razie jednak obejdziecie się bez wgłębiania w szczegóły). Do Little Garden przybyła wraz z towarzyszącym jej kotem z nadzieją zyskania przyjaciół, gdyż do tej pory były nimi jedynie zwierzęta. Nie znaczy to jednak, że jest kompletnie wycofana, w rzeczywistości z powodzeniem dotrzymuje kroku pozostałym bohaterom.
Poza tym znajdzie się też kilka ciekawszych postaci drugoplanowych, chociażby Shiroyasha (żeby się zbytnio nie rozpisywać wspomnę jedynie, że należy do czegoś w rodzaju elity Little Garden), nieco zboczona (zwłaszcza w stosunku do Kurousagi) i całkiem sympatyczna. Z kolei Jim Russell, młody przywódca bezimiennych, nie wyróżniał się szczególnie silną osobowością, przez co został przyćmiony przez pozostałe postacie. Przy tylu plusach nie ma jednak co narzekać.

Akcja jest wartka i nie pozwala się nudzić. Jest czas zarówno na poznanie przedstawionego nam świata, bohaterów, jak i sporo humoru. I to humoru całkiem przyjemnego w odbiorze. Fanserwis był tu oczywiście nieunikniony, jednak nie wydawał mi się szczególnie uciążliwy. Właściwie, przedstawiony w ten sposób i w tej ilości nawet mi nie przeszkadzał. Choć muzyka nie wyróżnia się niczym szczególnym, również nie było źle. Poza tym podobała mi się animacja towarzysząca endingowi. Pod względem kreski właściwie nie mam co do tej produkcji żadnych zastrzeżeń. Wyraziste kolory, ciekawe tła, wszystko to świetnie wpasowuje się w koncepcję anime. Świat i jego mieszkańcy zostali sprawnie ukształtowani, ale o tym możecie się już przekonać sami.
Ostatnia scena sugeruje, że to nie koniec. Również fakt, że manga jest wciąż wydawana pozwala liczyć na kontynuację. Mam taką nadzieję, bo z chęcią obejrzałabym drugą serię. Anime zdecydowanie polecam, to świetny umilacz czasu. A nawet jeśli nadal nie jesteście przekonani, to może jednak warto zaryzykować? To w końcu tylko 10 odcinków. ;)

8 komentarzy:

  1. No to tak ogólnie seria całkiem przyjemna, jak wspominasz jej mocną stroną są bohaterowie, wyróżniają się na tle innych serii pod tym względem, że nie wkurzają i naprawdę maja charakterek. ^^ Wartka akcja i łamigłówki też, przynajmniej dla mnie, są wielkim plusem, niemniej jednak całość oceniam jako takiego średniaczka. Trochę ta sprawa z mocami jest znikąd, nie wiadomo, jak nasze kłopotliwe dzieciaki je zyskały itp. po prostu nagle zjawiają się w zupełnie innym świecie, z miejsca go akceptują i bawią się na całego. Owszem nie jest to złe rozwiązanie, bo ile można słuchać lamentów niektórych bohaterów, ale z drugiej strony może dziwić. Anime nie oglądało mi się źle, było całkiem przyjemne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet zacząłem oglądać to anime, obejrzałem 3 odcinki i jakoś dalej mnie nie ciągnęło. Właściwie mógłbym je dokończyć. Ale ta fabuła jakoś tak za szybko rozwinięta, miałem wrażenie, że kilka odcinków jakby wycięli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądałam jeszcze. W ogóle ostatnio zaniedbałam oglądanie anime. Wydaje się, że może być fajne. Dziękuję za zwrócenie na nie mojej uwagi. Kiedy rozpocznę ferie z pewnością obejrzę. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kojarzy mi się trochę z Noukome - też 10 odcinków, też jeden chłopak i mnóstwo cycatych lasek z fanserwisem, też głupawy pomysł.
    Ale czy w dziesięciu odcinkach da się jakoś sensownie zamknąć fabułę? Bo Noukome i Blood Lad miały z tym poważne problemy, zaczynam się obawiać, że te 10 odcinków to pretekst dla twórców, żeby olać kompletnie fabułę, ale może tu było lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tutaj było lepiej. Może nie idealnie, ale jednak. W każdym razie nie miałabym nic przeciwko jakiejś kontynuacji. ;)

      Usuń
  5. Taka wariacja na temat historii z "Alicji w krainie czarów"? Ciekawe...chociaż szkoda, że tylko 10 odcinków;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle się krzywię, bo fanserwis, ale i tak mam zamiar obejrzeć :3 Najbardziej mnie przekonują bohaterowie, zawsze najbardziej zwracam uwagę na ich ciekawość :D

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)