Wydawnictwo: Kotori
Ilość stron:186
Tom: 1
Z internetowymi komiksami KattLett, chociażby "theRacist", miałam styczność już jakiś czas temu i polubiłam je. Miałam też okazję przeczytać pierwszy rozdział "Exitus Letalis", obecnie już na centrum mangi niedostępny i wyczekiwałam na możliwość poznania dalszej części. Jednak czas mijał, a po papierowym wydaniu ani śladu. Właśnie dlatego decyzja Kotori o wydaniu komiksu KattLett była dla mnie takim zaskoczeniem. I oczywiście nie mogłam nie skorzystać z tej okazji.
Eva Monroe pomimo bardzo młodego wieku jest już wykwalifikowanym psychologiem pracującym dla tajnej organizacji międzynarodowej KZU. W ramach swojego pierwszego zadania została wysłana do Norwegii, gdzie miała się zająć grupką mężczyzn, których przeżycia związane z wojną mocno odbiły się na ich psychice. A jednak na miejscu zamiast nieco trudnych w obejściu starszych panów zastała cały wianuszek młodych przystojniaków. Choć trudne charaktery to oni rzeczywiście mają. Każdy przyzna, że miała prawo czuć się zdezorientowana. Jak się wkrótce okazało, większość informacji na temat jej nowych pacjentów jest ściśle tajnych, zwłaszcza niezbywalny fakt ich nieśmiertelności. Co więcej nie wszyscy są zachwyceni jej przybyciem, nie wspominając już o jawnej niechęci co najmniej jednego z nich. Czy Eva poradzi sobie z powierzonym jej zadaniem pomimo niezliczonych przeciwności, które na nią czekają? A może da za wygraną już na starcie?
W rezydencji "Niflheim" zdecydowanie nie ma miejsca na nudę, a to wszystko za sprawą jej bardzo nietypowych mieszkańców. Podopieczni zarządzającego wszystkim Hrabiego cierpią na cały szereg chorób i przypadłości, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Mamy więc schizofrenika, homo-sadystę, rozdwojenie jaźni (notoryczny podrywacz lub małe dziecko) i gościa nie odczuwającego bólu. To wciąż nie wszyscy, jednak schorzenia pozostałych nie są mi jeszcze do końca znane. Jest też charakterna kucharka, zaprzyjaźniona pani doktor i jej kłopotliwy młodszy brat.
Nasza główna bohaterka również nie należy do grona całkiem zwyczajnych ludzi. Po pierwsze, jest uznawana za geniusza, po drugie, cierpi na narkolepsję, a jej umiejętności retrokognicji stanowią nadzieję na rozwiązanie tajemnicy otaczającej mieszkańców "Niflheim". Poza tym ma za sobą ciężkie przeżycia.
W rezydencji "Niflheim" zdecydowanie nie ma miejsca na nudę, a to wszystko za sprawą jej bardzo nietypowych mieszkańców. Podopieczni zarządzającego wszystkim Hrabiego cierpią na cały szereg chorób i przypadłości, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Mamy więc schizofrenika, homo-sadystę, rozdwojenie jaźni (notoryczny podrywacz lub małe dziecko) i gościa nie odczuwającego bólu. To wciąż nie wszyscy, jednak schorzenia pozostałych nie są mi jeszcze do końca znane. Jest też charakterna kucharka, zaprzyjaźniona pani doktor i jej kłopotliwy młodszy brat.
Nasza główna bohaterka również nie należy do grona całkiem zwyczajnych ludzi. Po pierwsze, jest uznawana za geniusza, po drugie, cierpi na narkolepsję, a jej umiejętności retrokognicji stanowią nadzieję na rozwiązanie tajemnicy otaczającej mieszkańców "Niflheim". Poza tym ma za sobą ciężkie przeżycia.
Język, jakim posługuje się autorka nie każdemu przypadnie do gustu - ja sama mam co do niego wątpliwości - jednak jest on charakterystyczny dla prac KattLett. Jest bardzo swobodny. Nie brakuje tu wulgaryzmów i zwrotów skrajnie potocznych. Dość ordynarne żarty też nie są rzadkością. Poza tym autorka potrafi w ciągu jednej chwili przejść od wydarzeń poważnych do tych lekceważących czy wręcz prześmiewczych. Autorka czerpie całymi garściami z najróżnorodniejszych źródeł - religia, mitologia, medycyna, psychologia... Widać, że nie brak jej inspiracji ani odwagi do stosowania mniej lub bardziej kontrowersyjnych zagrań (dość irytujące było dla mnie zrobienie z księdza kompletnie oszalałego czarnego charakteru), a tworzenie tej historii stanowiło dla niej pewien rodzaj zabawy.
Kreska może i nie jest idealna, jednak mi bardzo się podoba. Poza tym jest to istny raj dla miłośniczek bishów (pięknych panów), a i panie są tu całkiem urodziwe. W środku znajdziemy również kolorową stronę. Tła bywają dość oszczędne, często też są po prostu białe. A pod względem technicznym? Tomik jest porządnie wydany w powiększonym formacie, bez obwoluty. Właściwie przyczepić się mogę jedynie do rozmazanego w paru miejscach tuszu, który nieco psuł całokształt.
"Exitus Letalis" (po polsku oznaczające śmierć) to prawdziwa mieszanka wybuchowa, która nie jest przeznaczona dla każdego. Z tego powodu potencjalnym czytelnikom proponuję najpierw przyjrzeć się dostępnym na centrum mangi komiksom KattLett i dopiero wtedy podjąć decyzję. Ja sama polubiłam tę historię i z chęcią zapoznam się z dalszymi losami bohaterów, dlatego też zachęcam do dania autorce szansy.
7/10
7/10
Och, KattLett! :) Jak ja dawno ją czytałam. Uwielbiam tę dziewczynę, spotkałam ją raz, jest rzeczywiście niziutka. Exitus Letalis przeczytałam, kiedy całość była dostępna w Internecie. Przed formatem miałam nawet ściągnięte na dysk. Od tamtego czasu jej talent tylko rósł i rósł - świetnie snuje historie. Od Exitusa wolę co prawda Pentagram Alchemist, ale i tak cieszę się, że udało jej się coś wydać. :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że chciałabym kiedyś ten komiks przeczytać, jednakże sama mangi na pewno nie kupię, bo z rzeczy tworzonych fanowsko inwestuję tylko w doujinshi, by zbytnio nie zapełnić sobie półek. ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę interesująca historia :)
OdpowiedzUsuńKiedyś w internecie czytałam trochę jej prac, ale tematyka nie przypadła mi do gustu (chociaż rysunki są niezłe), ale miło, że polskim rysownikom w stylu manga też się udaje wydać swoje prace.
OdpowiedzUsuńMoże to być ciekawa książka ...
OdpowiedzUsuńWłaściwie to komiks/manga. ;)
UsuńRysunki KattLett są ładne, niemniej fabularnie to całkowicie nie moje klimaty ;\
OdpowiedzUsuńUwielbiam komiksy autorki (szczególnie Pentagram Alchemist i bisha psychopatę - Cravena), a co do Exitusa Letalisa to oczarowała mnie historia i bohaterowie - psychicznie chorzy ludzie są moimi ulubionymi elementami w każdych książkach czy filmach :3 Dlatego już nie mogę się doczekać kolejnych części ^^
OdpowiedzUsuńExitus to ciekawa historia. Moja przyjaciółka kiedy tylko przeczytała Exitusa, dała go mi i powiedziała, że po prostu muszę to przeczytać. No i mnie wciągnęło. Teraz mam obydwa Exitusy i HFOD. Jeśli nie przeczytałaś jeszcze drugiego tomu, to zachęcam, dużo info i jak dla mnie dużo ciekawiej niż w pierwszym ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam także na recenzje do mnie:
http://zapachstron.blogspot.com/2014/10/12-exitus-letalis-katt-lett.html
http://zapachstron.blogspot.com/2015/02/16-exitus-letalis-tom-2-katt-lett.html
Czytałam od KattLett Pentagram Alchemist, które mi bardzo przypadło do gustu. Bardzo rozmyślam nad kupnem Exitus Letalis, jednak na razie zajmę się tym, co na pewno chcę kupić :D
OdpowiedzUsuń