Wydawnictwo: Olesiejuk
Ilość stron: 315
Kolekcja: Królowa Polskiego Kryminału (1)
Myślę że, autorka już na początku książki bardzo trafnie ujęła, jak to z tym Lesiem jest, dlatego też po prostu przytoczę jej słowa: "Lesio bowiem istnieje. Istnieje wyraźnie, realnie, zdecydowanie, a niekiedy nawet z hukiem. [...] Charakter Lesia, acz szlachetny, jest nad wyraz skomplikowany, dusza pełna fantazji, a życiorys bogaty w wydarzenia. Może nie wszystkie z opisanych tu czynów popełnił. Ale z pewnością do wszystkich był zdolny."
Na tę książkę składają się trzy opowiadania. W "Zbrodni niedoskonałej" przede wszystkim przyzwyczajamy się do nietypowości Lesia. A przynajmniej mi zajęło to dłuższą chwilę. Możemy przyjrzeć się jego zbrodniczym zapędom (w końcu właśnie one są tu głównym tematem), codzienności i wpływowi różnych czynników na efektywność jego działalności zawodowej. Poznamy też opinię, jaką mają na jego temat współpracownicy. "Napad stulecia" ukazuje losy naszego zespołu architektów w czasie bezpośrednio poprzedzającym ogłoszenie wyników pewnego bardzo dla nich ważnego konkursu. A łatwo im nie będzie, gdyż pochłonięci konkursowym projektem zaniedbali pozostałe obowiązki. Jak wydostać się z poważnych kłopotów finansowych? Cóż, sposoby mogą być różne, a ponieważ mamy tu do czynienia z Lesiem... Podczas ostatniego opowiadania - "Droga do chwały" - zespół architektów, powiększony o osobę pewnego cudzoziemca, wybiera się na prace w terenie. Aby nie zdradzać za wiele dodam tylko, że bez kłopotów się oczywiście nie obejdzie.
Względem "Lesia" miałam dość duże oczekiwania, gdyż słyszałam o nim sporo dobrego. A jednak tym, co odczułam po rozpoczęciu lektury było rozczarowanie. Rozczarowanie, gdyż jedna z najpopularniejszych książek Chmielewskiej (skądinąd lubianej przeze mnie autorki) zdawała się reprezentować ten typ humoru, którego, krótko mówiąc, nie trawię. Z każdą kolejną stroną z pewnym niesmakiem cisnęło mi się na usta pytanie: jak taki Lesio zdołał się do tej pory uchować na tym świecie? Pomimo początkowych zgrzytów, później było już lepiej. Może przywykłam, może autorka nieco spuściła z tonu, ale tak czy inaczej zaczęło się robić zabawnie. Nic jednak nie poradzę na to, że mimo wszystko akcja jakoś mi się dłużyła. Momenty, w których szczerze się śmiałam przeplatane były wydarzeniami w moim mniemaniu przeciętnymi lub nawet gorzej. Aż przyszedł czas na ostatnie z opowiadań, które sprawiło, że dałam "Lesiowi" lepszą ocenę, niż początkowo zamierzałam. Bo było naprawdę zabawnie, bo praktycznie żaden szczegół mnie nie denerwował. I to jest właśnie Chmielewska, którą lubię.
Pozwólcie więc, że teraz skupię się na plusach. Obecność obcokrajowca, z którym zespół ledwo był w stanie się porozumieć, wprowadziła naprawdę wiele humoru. Liczne nieporozumienia, przeinaczanie słów, mieszanka języków i próby zrozumienia sensu całości dawały przekomiczny efekt. Do tego dochodzą również zabawne, niekiedy niebezpieczne sytuacje, których inicjatorem zwykle jest Lesio oraz wydarzenia przebiegające niebezpiecznie blisko granicy ze zbrodnią. A wszystko to z dużą dawką wszechobecnego humoru i ironii.
Mimo wszystkich moich uwag nie odradzam nikomu "Lesia". Początkowe trudności w zaakceptowaniu tytułowego bohatera ostatecznie zostały mi w pełni wynagrodzone. "Droga do chwały" zdołała przyćmić wszystkie moje dotychczasowe narzekania. Może i w Waszym przypadku tak będzie, może nawet będziecie się dobrze bawić już od samego początku, pomimo fajtłapowatości, nieporadności i niewątpliwych braków w charakterze Lesia. Ostateczna decyzja jak zawsze należy do Was.
Pozwólcie więc, że teraz skupię się na plusach. Obecność obcokrajowca, z którym zespół ledwo był w stanie się porozumieć, wprowadziła naprawdę wiele humoru. Liczne nieporozumienia, przeinaczanie słów, mieszanka języków i próby zrozumienia sensu całości dawały przekomiczny efekt. Do tego dochodzą również zabawne, niekiedy niebezpieczne sytuacje, których inicjatorem zwykle jest Lesio oraz wydarzenia przebiegające niebezpiecznie blisko granicy ze zbrodnią. A wszystko to z dużą dawką wszechobecnego humoru i ironii.
Mimo wszystkich moich uwag nie odradzam nikomu "Lesia". Początkowe trudności w zaakceptowaniu tytułowego bohatera ostatecznie zostały mi w pełni wynagrodzone. "Droga do chwały" zdołała przyćmić wszystkie moje dotychczasowe narzekania. Może i w Waszym przypadku tak będzie, może nawet będziecie się dobrze bawić już od samego początku, pomimo fajtłapowatości, nieporadności i niewątpliwych braków w charakterze Lesia. Ostateczna decyzja jak zawsze należy do Was.
"Człowiek, który stracił wszystko, siłą rzeczy nie ma już nic do stracenia. Lesio stał się nagle takim właśnie człowiekiem. Po trzecim kolejnym klinie poglądy na swoją sytuację ustalił ostatecznie i poczuł się nawet dumny, że tak imponująco udało mu się stoczyć w przepaść."6/10
Lesio rządzi :)
OdpowiedzUsuńMam! :3
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię Lesia! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo dobrze bawiłam się już od początku ;) To prawda, że Lesio jest nieporadny i nietypowy, ale to w zupełności nie przeszkadzało mi w lekturze ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tę książkę. Kocham.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano trzymałam tę książkę w Biedronce i zastanawiałam się nad jej zakupem. Widzę, że dobrze zrobiłam nie kupując jej...
OdpowiedzUsuńObcokrajowcy nie znający języka zawsze dodają sporo humoru do historii i do realnego życia też. hah
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, jednakże mi zarówno na początku jak i do samego końca, humor nie przypadł do gustu. Jak dla mnie większość komicznych sytuacji Lesia była żałosna, a sama jego postać aż nadto przerysowana. Cała książka strasznie mi się dłużyła. Mimo wszystko wytrwałam do końca i nigdy więcej już nie tknę tej książki. Spróbuję, jednak z innymi pozycjami tej autorki :)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę zapoznać się z Twórczością tej autorki, moja mama jest jej wielką fanką i trochę mi wstyd, że na razie nie dane mi było przeczytać jej książki :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczości pani Chmielewskiej, ale zaczynam zbierać się do tego - może ten rok okaże się przełomowym? :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zabrać się za twórczość tej autorki ;-)
OdpowiedzUsuń