czwartek, 22 stycznia 2015

J. Kristoff "Tancerze Burzy"


Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 448
Seria: Wojna Lotosowa (1)

Narcystyczny, bezwzględny szogun wyznacza swojemu mistrzowi łowczemu zadanie - ma schwytać arashitorę, tygrysa burzy. Problem w tym, że ten mistyczny stwór już lata temu został uznany za gatunek wymarły, a co dopiero teraz, w tym zanieczyszczonym do granic możliwości kraju. A jednak rozkaz to rozkaz, więc Masaru, już nie tak młody, a do tego uzależniony od lotosu samuraj, wraz z córką Yukiko, dwojgiem kompanów - Akihito i Kasumi oraz wyznaczoną załogą wyrusza na poszukiwania legendarnego, budzącego grozę i podziw podniebnego stworzenia. To z kolei zapoczątkuje szereg niespodziewanych zdarzeń, otworzy Yukiko oczy na wiele nowych spraw, a także całkowicie odmieni jej dotychczasowe życie. I nie tylko jej.

"Tak właśnie deszcz zamienia się w powódź. Kropla po kropli."

Nie jest to historia, która już od pierwszych stron porywa czytelnika w wir akcji. Potrzeba czasu, by zapoznać się z rzeczywistością wysp Shima - szkarłatnym niebem, wszechobecnymi trującymi wyziewami, zanieczyszczonymi miastami i rozciągającymi się na wszystkie strony polami krwawego lotosu, stopniowo wyniszczającego glebę, na której rośnie. Trzeba przywyknąć do niesprawiedliwego podziału społeczeństwa i ciągłego widoku ludzi w goglach, z aparatami oddechowymi lub chustami nasuniętymi na usta. A to wszystko przez lotos, którego okupiona tak wielką ceną eksploatacja wzbogaca ludzi najbardziej wpływowych, pozwala na coraz większą mechanizację kraju, a najbiedniejszym odbiera nawet te nieliczne dobra, które posiadają.

Potem jednak akcja szybko się rozkręca i możemy w pełni dostrzec inne oblicze kraju - przepełnionego japońskimi wierzeniami i tradycjami, samurajami, walką, kapryśnymi bóstwami oraz czającymi się w mroku demonami. Autor wykorzystał tu motyw, który bardzo lubię - dzikie stworzenie i człowiek, z początku niechętni, jednak z każdą chwilą pogłębiający istniejącą między sobą więź. Lektura "Tancerzy burzy" może być także okazją do bliższego przyjrzenia się japońskim wierzeniom: od historii Izanami i Izanagiego, po kilka innych spośród ważniejszych bóstw. Na końcu książki znajduje się słownik pojęć, który nie zaszkodziłoby przejrzeć jeszcze przed rozpoczęciem lektury.

"Pewnego dnia pojmiesz, że czasami wszyscy musimy coś poświęcić w imię czegoś większego."

Yukiko jest temperamentna, narwana, pyskata, odważna, uczciwa i nie potrafi w spokoju przejść obok czyjejś tragedii. Ma też za złe ojcu wiele rzeczy, chociażby jego uzależnienie oraz nieobecność matki. Właśnie taką ją poznajemy, jednak w trakcie lektury zachodzi w niej wiele poważnych zmian, dziewczyna znacznie wydorośleje. Nieco pretensjonalne są jej ciągłe westchnienia do kogoś, kogo widziała tylko raz, jednak nawet sama Yukiko gani się za tego typu myśli. Co do pozostałych bohaterów, wielu z nich również jest wartych uwagi - Masaru, który w zamglonym lotosowymi oparami umyśle skrywa dawną tragedię i niewłaściwe wybory, dumny arashitora, któremu za sprawą Yukiko coraz bliżej do ludzkiego świata, Kin, który nie miał wpływu na wybór swojej drogi życiowej, a także postacie, które poznajemy dopiero później i w związku z tym nie będę się o nich rozpisywać.

Miłość i zauroczenie, przyjaźń i poświęcenie, honor lub jego brak, lojalność, wątpliwości i trudne wybory, a to wciąż nie wszystko, co znajdziemy w "Tancerzach burzy". Autor wykreował bardzo ciekawy świat, w którym boskie wpływy konkurują z wszechogarniającą kolejne połacie ziemi mechanizacją. Świat, gdzie lotos jest źródłem większości zła, a społeczeństwo mimo to nieustannie z niego korzysta. Nie zabrakło tu też wątku romantycznego, który na całe szczęście nie zdominował reszty. Całość mogłaby się właściwie zakończyć na tym jednym tomie, więc nie wiem, czy sięgnę po kontynuację (o ile w ogóle zostanie wydana). Tak czy inaczej, polecam.

"Bo każdy z nas, Yukiko-chan, ma w sobie coś, co uwielbia siłę tłumu, co nakazuje nam płynąć
 z prądem wraz z towarzyszami. Coś, co pragnie przynależeć."
7/10

9 komentarzy:

  1. fabuła ciekawa, jednak japońskie imiona to dla mni czarna magia i pewnie trudno byłoby mi ię w tym połapać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś ta książka kiedyś mi się plątała pod nogami, nie byłam jej jednak pewna. Teraz czuję się zachęcona, szczególnie, że dominuje w niej tradycja japońska. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś dorwać "Tancerzy burzy". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie, książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i autor kompletnie mnie kupił połączeniem Japnonii i steampunku, uwielbiam obie te rzeczy.
    Tylko ten wątek romantyczny... mi osobiście bardzo się on nie podobał i jak dla mnie mogłoby go nie być. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. A w tym przypadku mogę się akurat pochwalić, że czytałam i całkiem, całkiem mi się podobało. Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i nie porwało mnie specjalnie, ale lektura raczej przyjemna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam ale wydaje się całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O dziwo napiszę, że czytałam :3. Książka ciekawa mój gatunek i dla mnie w sam raz nawet nie tylko na nudny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i bardzo mi się spodobał wykreowany świat przez autora :3 Nawiązania do japońskiej kultury i wierzeń dosłownie do mnie przemówiły, a dodatkowo bohaterowie okazali się nietuzinkowi. Nie mogę się doczekać kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)