Planowałam jeszcze obejrzeć "Durarara! x2 Shou", jednak jakoś tak się złożyło, że wciąż nie dokończyłam pierwszej serii. No cóż, to się jeszcze nadrobi. Poza tym uznałam, że od teraz w podsumowaniach będę na końcu wymieniać utwory, które najbardziej przyciągnęły moją uwagę.
Ilość odcinków: 24
Ocena: 8
* kontynuacja poprzedniego sezonu
Wydarzenia wciąż toczą się swoim własnym rytmem, w sam raz, by w ciągu tych 24 odcinków spotkać wszystkie cztery smoki. Bardzo polubiłam Yonę (innych bohaterów z resztą też), a zmiana, jaka w czasie całej serii w niej zaszła została świetnie ukazana. No i ten płomienny wzrok, który może strwożyć nawet skończonego łotra (chyba nigdy mi się to nie znudzi :D). Bywa jednak dość nieuważna i nie dostrzega tego, co czuje do niej Hak. Poza tym muszę przyznać, że Soo-won mi w pewien sposób zaimponował.
Przechodząc do kwestii muzyki, opening jest ciekawy, choć zdecydowanie odmienny od poprzedniego, jednak to bardzo klimatyczny ending zwrócił moją uwagę.
Przyznam, że z początku nie spodziewałam się po tym anime wiele, a jednak dostałam przyjemną, niebanalną serię, z którą szkoda było mi się rozstawać. Z tego też powodu postanowiłam dalej śledzić losy Yony, tym razem za sprawą mangi. Już pod koniec kusiło mnie, żeby przeczytać mangę zamiast czekać na kolejny odcinek, jednak ostatecznie wolałam najpierw skończyć anime. Nie obraziłabym się też za kontynuację.
Wydarzenia wciąż toczą się swoim własnym rytmem, w sam raz, by w ciągu tych 24 odcinków spotkać wszystkie cztery smoki. Bardzo polubiłam Yonę (innych bohaterów z resztą też), a zmiana, jaka w czasie całej serii w niej zaszła została świetnie ukazana. No i ten płomienny wzrok, który może strwożyć nawet skończonego łotra (chyba nigdy mi się to nie znudzi :D). Bywa jednak dość nieuważna i nie dostrzega tego, co czuje do niej Hak. Poza tym muszę przyznać, że Soo-won mi w pewien sposób zaimponował.
Przechodząc do kwestii muzyki, opening jest ciekawy, choć zdecydowanie odmienny od poprzedniego, jednak to bardzo klimatyczny ending zwrócił moją uwagę.
Przyznam, że z początku nie spodziewałam się po tym anime wiele, a jednak dostałam przyjemną, niebanalną serię, z którą szkoda było mi się rozstawać. Z tego też powodu postanowiłam dalej śledzić losy Yony, tym razem za sprawą mangi. Już pod koniec kusiło mnie, żeby przeczytać mangę zamiast czekać na kolejny odcinek, jednak ostatecznie wolałam najpierw skończyć anime. Nie obraziłabym się też za kontynuację.
Ilość odcinków: 12
Ocena: 7
No cóż, powrót wydawał mi się nieco naciągany, pełen szczęśliwych zbiegów okoliczności. Bywało pretensjonalnie, a Inaho stał się jeszcze większym ważniakiem niż dotychczas, ale jakoś przestało mi to przeszkadzać. Co więcej, okazało się, że dalsze wydarzenia przybrały naprawdę ciekawy obrót. Jeśli chodzi o Slaine'a, przez długi czas nie wiedziałam, co myśleć o jego postawie, decyzjach, których nie zamierzał odwoływać bez względu na wszystko. Następnie Inaho ze swoim zaawansowanym technicznie okiem, dzięki któremu mógł działać jeszcze lepiej niż dotąd (i jakoś mnie to nie denerwowało). Postać Lemriny, naszej zastępczej księżniczki, była dość ciekawa, a jako ciekawostkę dodam, że jeden z Rycerzy Orbity Versu nazywał się Mazurek. :D
Muzyka i tym razem robi wrażenie, zarówno opening, jak i ending, a całość bardzo przyjemnie się ogląda. Myślę, że kontynuacja była lepsza od poprzedniej części. Co do zakończenia... było w porządku, chociaż przyszło jakoś tak... zwyczajnie? Tak czy inaczej, nie narzekam.
Ansatsu Kyoushitsu
Ilość odcinków: 22
Ocena: 7
*trwające
Z początku nie planowałam zabierać się za to anime, więc bardzo się cieszę, że jednak zmieniłam zdanie. Ostatecznie obejrzałam pierwszy odcinek, a wraz z kolejnym spodobało mi się jeszcze bardziej. Sama chciałabym mieć takiego nauczyciela. Moim pierwszym skojarzeniem było "Danganronpa", jednak szybko stwierdziłam, że "Ansatsu Kyoushitsu" jest lepsze. Nie brakuje tu zarówno humoru, jak i nieco poważniejszych tematów, a Koro-sensei, pomimo swoich niezliczonych dziwactw, jest świetnym przykładem na to, jaki powinien być nauczyciel z pasją. Do tego dochodzi jeszcze sama koncepcja wyszydzanej przez wszystkich klasy wyrzutków, której istnienie ma motywować pozostałych uczniów do jeszcze cięższej pracy. Poza tym sam Koro-sensei, jego przeszłość i cele, są owiane tajemnicą. Mogę więc uznać "Ansatsu Kyoushitsu" za bardzo pozytywne zaskoczenie. Opening z początku wydawał mi się dość dziwny, jednak szybko wpada w ucho, a jego stylistyka dobrze pasuje do tej serii. Ending bardzo polubiłam, przyjemnie się go słucha.
Muzyka i tym razem robi wrażenie, zarówno opening, jak i ending, a całość bardzo przyjemnie się ogląda. Myślę, że kontynuacja była lepsza od poprzedniej części. Co do zakończenia... było w porządku, chociaż przyszło jakoś tak... zwyczajnie? Tak czy inaczej, nie narzekam.
Ansatsu Kyoushitsu
Ilość odcinków: 22
Ocena: 7
*trwające
Z początku nie planowałam zabierać się za to anime, więc bardzo się cieszę, że jednak zmieniłam zdanie. Ostatecznie obejrzałam pierwszy odcinek, a wraz z kolejnym spodobało mi się jeszcze bardziej. Sama chciałabym mieć takiego nauczyciela. Moim pierwszym skojarzeniem było "Danganronpa", jednak szybko stwierdziłam, że "Ansatsu Kyoushitsu" jest lepsze. Nie brakuje tu zarówno humoru, jak i nieco poważniejszych tematów, a Koro-sensei, pomimo swoich niezliczonych dziwactw, jest świetnym przykładem na to, jaki powinien być nauczyciel z pasją. Do tego dochodzi jeszcze sama koncepcja wyszydzanej przez wszystkich klasy wyrzutków, której istnienie ma motywować pozostałych uczniów do jeszcze cięższej pracy. Poza tym sam Koro-sensei, jego przeszłość i cele, są owiane tajemnicą. Mogę więc uznać "Ansatsu Kyoushitsu" za bardzo pozytywne zaskoczenie. Opening z początku wydawał mi się dość dziwny, jednak szybko wpada w ucho, a jego stylistyka dobrze pasuje do tej serii. Ending bardzo polubiłam, przyjemnie się go słucha.
"Zabijanie kieruje się tymi samymi zasadami co uczenie: wyćwicz podstawy, a dobrze ci one posłużą."
Ilość odcinków: 12
Ocena: 8
OVA "Death Billiards" było ciekawe, więc gdy tylko dowiedziałam się o tym anime wiedziałam, że na pewno je obejrzę. Pośmiertne wyroki wydawane na podstawie gier, ujawniające największe słabości - to tematy, z których można wiele wyciągnąć. W przeciwieństwie do OVA, tutaj jest nam dane bliżej poznać zarówno bohaterów, jak i zasady panujące w tym tajemniczym miejscu. Również osądy nie będą tak niejednoznaczne, choć wciąż pojawiają się kwestie sporne.
Dość niespodziewany okazał się kontrast między tematem śmierci a wesołym (i moim zdaniem naprawdę udanym) openingiem. Ending (również warty uwagi) był już bardziej w klimacie tej serii. Kreskę (nie wspominając już o szczegółowych, bardzo klimatycznych tłach) i fioletową kolorystykę zdecydowanie oceniam na plus.
"Death Parade" z powodzeniem balansuje gdzieś na granicy serii rozrywkowej a tej pretendującej do miana ambitnej. I ja to kupuję! Jedyną wpadką był według mnie odcinek, w którym zapoznajemy się z metodami osądu Gintiego - tam było zdecydowanie za dużo fanserwisu. Tak czy inaczej, anime to porusza sporo poważnych tematów - nie tylko zachowanie ludzi pod ogromną presją, ale i natury samych osądów, ich słuszności i prawa do nich. Nie jest to jednak seria całkowicie epizodyczna, w całość łączy ją Decim oraz sprawa kryjąca się za obecnością tam jego asystentki. Jedne odcinki mogą przynieść naprawdę wiele wzruszeń, inne już trochę mniej, jednak myślę, że warto dać temu anime szansę.
Dość niespodziewany okazał się kontrast między tematem śmierci a wesołym (i moim zdaniem naprawdę udanym) openingiem. Ending (również warty uwagi) był już bardziej w klimacie tej serii. Kreskę (nie wspominając już o szczegółowych, bardzo klimatycznych tłach) i fioletową kolorystykę zdecydowanie oceniam na plus.
"Death Parade" z powodzeniem balansuje gdzieś na granicy serii rozrywkowej a tej pretendującej do miana ambitnej. I ja to kupuję! Jedyną wpadką był według mnie odcinek, w którym zapoznajemy się z metodami osądu Gintiego - tam było zdecydowanie za dużo fanserwisu. Tak czy inaczej, anime to porusza sporo poważnych tematów - nie tylko zachowanie ludzi pod ogromną presją, ale i natury samych osądów, ich słuszności i prawa do nich. Nie jest to jednak seria całkowicie epizodyczna, w całość łączy ją Decim oraz sprawa kryjąca się za obecnością tam jego asystentki. Jedne odcinki mogą przynieść naprawdę wiele wzruszeń, inne już trochę mniej, jednak myślę, że warto dać temu anime szansę.
Ilość odcinków: 24
Ocena: 7
* kontynuacja poprzedniego sezonu
Sprawy przybrały dość niespodziewany obrót, zwłaszcza jeśli chodzi o głównego bohatera, jednak nie uważam tego za minus. Wciąż też zastanawiałam się, o co dokładnie chodzi z nowym zadaniem Hermana, cały czas wierzyłam, że musi się za tym kryć coś więcej. Znajdziemy tu sporo postaci, które naprawdę da się lubić, i kilka mocnych, kobiecych charakterów (czego przykładem jest chociażby Ema). Anime to roztacza wokół siebie dość nietypowy klimat, co sprawia, że nawet jeśli nie jest ono pozbawione chwytów typowych dla japońskich produkcji, nie rzuca się to tak bardzo w oczy.
Bardzo dobrze widoczna jest wewnętrzna przemiana Leona - stopniowa i wiarygodnie przedstawiona. Nie jest już tym narwanym, wiecznie naburmuszonym i przepełnionym chęcią zemsty chłopakiem, wyraźnie dorósł, choć nie obyło się bez tragedii.
Zaskoczył mnie nowy opening (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu). Ending też brzmi całkiem nieźle. Cieszy mnie też to, że seria będzie kontynuowana, naprawdę szkoda byłoby mi się rozstawać z tymi wszystkimi bohaterami. Poza tym trochę przykro jest mi zauważyć, że w przypadku tego anime odcinki z polskimi napisami są dodawane z dużym opóźnieniem (aktualnie jest ich tylko 15).
Bardzo dobrze widoczna jest wewnętrzna przemiana Leona - stopniowa i wiarygodnie przedstawiona. Nie jest już tym narwanym, wiecznie naburmuszonym i przepełnionym chęcią zemsty chłopakiem, wyraźnie dorósł, choć nie obyło się bez tragedii.
Zaskoczył mnie nowy opening (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu). Ending też brzmi całkiem nieźle. Cieszy mnie też to, że seria będzie kontynuowana, naprawdę szkoda byłoby mi się rozstawać z tymi wszystkimi bohaterami. Poza tym trochę przykro jest mi zauważyć, że w przypadku tego anime odcinki z polskimi napisami są dodawane z dużym opóźnieniem (aktualnie jest ich tylko 15).
Ilość odcinków: 24
Ocena: 8
* kontynuacja poprzedniego sezonu
To anime naprawdę przypadło mi do gustu. Współpraca człowieka z pasożytem (a przez to ich wyjątkowość), stopniowe wpływanie na wzajemne postrzeganie świata, walka z naprawdę niebezpiecznymi przeciwnikami w celu ochrony najbliższych, a do tego sporo dylematów moralnych. Na brak akcji nie ma co narzekać. Co więcej, była chwila, gdy nie mogłam się doczekać następnego odcinka tak bardzo, że obejrzałam go bez jakichkolwiek napisów. Niewykluczone, że za jakiś czas napiszę na temat "Kiseijuu" pełną recenzję, więc nie będę się teraz za bardzo rozpisywać.
Miałam wrażenie, jakby pod koniec seria spuściła nieco z tonu. Także ostatni odcinek zapowiadał się bardzo spokojnie. Przynajmniej do czasu, bo wkrótce akcja znacznie się ożywiła, dzięki czemu mogłam zachować dobre wrażenie względem tej serii do samego końca. Cieszę się, że opening i ending pozostały bez zmian, szkoda by mi było zwłaszcza tego drugiego.
To anime naprawdę przypadło mi do gustu. Współpraca człowieka z pasożytem (a przez to ich wyjątkowość), stopniowe wpływanie na wzajemne postrzeganie świata, walka z naprawdę niebezpiecznymi przeciwnikami w celu ochrony najbliższych, a do tego sporo dylematów moralnych. Na brak akcji nie ma co narzekać. Co więcej, była chwila, gdy nie mogłam się doczekać następnego odcinka tak bardzo, że obejrzałam go bez jakichkolwiek napisów. Niewykluczone, że za jakiś czas napiszę na temat "Kiseijuu" pełną recenzję, więc nie będę się teraz za bardzo rozpisywać.
Miałam wrażenie, jakby pod koniec seria spuściła nieco z tonu. Także ostatni odcinek zapowiadał się bardzo spokojnie. Przynajmniej do czasu, bo wkrótce akcja znacznie się ożywiła, dzięki czemu mogłam zachować dobre wrażenie względem tej serii do samego końca. Cieszę się, że opening i ending pozostały bez zmian, szkoda by mi było zwłaszcza tego drugiego.
Ilość odcinków: 26
Ocena: 7
* trwające
Szał na to anime już dawno mi przeszedł, a jednak okazało się, że wciąż dość miło się je ogląda. Pojawił się były rywal Kise z gimnazjum. W końcu można było też dowiedzieć się czegoś więcej o dotąd owianym tajemnicą Akashim. Swoją drogą, jego umiejętność uważam za mocno przesadzoną. No ale cóż, kapitan pokolenia cudów musiał się przecież wyróżniać... No i te pogaduszki na boisku, jakby czas gry wcale nie mijał. Z kolei więcej sympatii poczułam do Kise, który do tej pory był mi raczej obojętny. Openingu słucha się całkiem przyjemnie.
Ilość odcinków: 22
Ocena: 7
* kontynuacja poprzedniego sezonu
Widmo nadchodzącej straty cały czas czai się gdzieś w pobliżu. Trójkąt miłosny, którego tak się do tej pory obawiałam, rzeczywiście się pokazał, jednak wbrew moim obawom nie był wcale irytujący. Akcja nie skupia się jedynie na Kouseiu czy Kaori (choć nie ulega wątpliwości, że jest tak w dużej mierze), dając tym samym szansę innym bohaterom na swoje pięć minut. Seria ta ukazuje też prawdziwą, zdrową rywalizację - tą pozwalającą się stale rozwijać, nie życząc przy tym przeciwnikom wszystkiego, co najgorsze.
No i oczywiście muzyka. Dużo muzyki, nie tylko tej klasycznej (której słuchało się naprawdę przyjemnie). Opening szybko wpada w ucho. Z kolei ending z początku wydawał mi się nieco przedramatyzowany, jednak wrażenie to wkrótce minęło. Spory plus mogę przyznać za znaczenie tytułu, które można odkryć dopiero pod sam koniec. Pełno tu dramatu, jednak całość przyjemnie się ogląda i nie brakuje tu także ciepła, zwłaszcza gdy w grę wchodzi muzyka, dlatego też "Shigatsu wa Kimi no Uso" będę naprawdę miło wspominać.
Widmo nadchodzącej straty cały czas czai się gdzieś w pobliżu. Trójkąt miłosny, którego tak się do tej pory obawiałam, rzeczywiście się pokazał, jednak wbrew moim obawom nie był wcale irytujący. Akcja nie skupia się jedynie na Kouseiu czy Kaori (choć nie ulega wątpliwości, że jest tak w dużej mierze), dając tym samym szansę innym bohaterom na swoje pięć minut. Seria ta ukazuje też prawdziwą, zdrową rywalizację - tą pozwalającą się stale rozwijać, nie życząc przy tym przeciwnikom wszystkiego, co najgorsze.
No i oczywiście muzyka. Dużo muzyki, nie tylko tej klasycznej (której słuchało się naprawdę przyjemnie). Opening szybko wpada w ucho. Z kolei ending z początku wydawał mi się nieco przedramatyzowany, jednak wrażenie to wkrótce minęło. Spory plus mogę przyznać za znaczenie tytułu, które można odkryć dopiero pod sam koniec. Pełno tu dramatu, jednak całość przyjemnie się ogląda i nie brakuje tu także ciepła, zwłaszcza gdy w grę wchodzi muzyka, dlatego też "Shigatsu wa Kimi no Uso" będę naprawdę miło wspominać.
Ilość odcinków: 12
Ocena: 6
Wiedziałam, że ta seria ma się różnić od mangi, jednak kompletnie nie spodziewałam się tego, że Kaneki wstąpi do Aogiri. Ostatecznie jakoś to przebolałam, jednak wciąż wolę mangę. Mimo to miło było zobaczyć kolejne postacie z TG w kolorze, zwłaszcza Suzuyę, którego jakiś czas temu szczególnie sobie upodobałam. Poza tym całkiem nieźle przedstawia się Akira. Trochę zmieniło się w kwestii cenzury, której ilość w poprzedniej części zdecydowanie była przesadzona. Pojawiło się mniej scen, które by jej wymagały, poza tym czasami zamiast czerni obraz jest po prostu zamazany.
Jak się okazuje, pomimo odmiennego przebiegu akcji, anime zmierzało do wydarzeń podobnych to tych z mangi. Nie pogodzę się z pominięciem wielu wątków, jednak muszę przyznać, że w anime wyjaśniło się parę szczegółów, które w oryginale pozostały bez odpowiedzi, choć niektóre zostały całkiem zmienione. Dlatego też myślę, że osoby znające oryginał wyniosą z tej serii o wiele więcej.
Jak się okazuje, pomimo odmiennego przebiegu akcji, anime zmierzało do wydarzeń podobnych to tych z mangi. Nie pogodzę się z pominięciem wielu wątków, jednak muszę przyznać, że w anime wyjaśniło się parę szczegółów, które w oryginale pozostały bez odpowiedzi, choć niektóre zostały całkiem zmienione. Dlatego też myślę, że osoby znające oryginał wyniosą z tej serii o wiele więcej.
Co mnie zaskoczyło, to moja reakcja na opening - za pierwszym razem wciąż na niego narzekałam (może po prostu nie mogłam przeboleć braku Ling Tosite Sigure), wydawał mi się zbyt cukierkowy do tej serii, myślałam o nim niemal wszystko, co najgorsze; a potem nie mogłam już wykrzesać z siebie tego oburzenia, co więcej, pewnego dnia przyłapałam się na tym, że nuciłam tę piosenkę. Tak więc ostatecznie muszę przyznać, że mi się podoba. Z endingiem nie miałam takiego problemu, gdyż od początku mi się podobał. Dodatkowo mogę pochwalić pojawiające się w jego trakcie panele z bohaterami. Poza tym cieszę się z lecącego w tle ostatniego odcinka "Unravel".
Serie porzucone:
Ilość odcinków: 1/12
Cóż, od samego początku nie pokładałam w tym anime żadnych nadziei. Po prostu byłam ciekawa, jak wypadnie seria magical boys i postanowiłam to sprawdzić. I przyznam, że wyszło nie najgorzej, całkiem nieźle parodiowało magical girls (do którego to gatunku jakoś nie mogę się przekonać), choć na więcej niż jeden odcinek się nie zdecydowałam.
Muzyka:
"Akatsuki no Yona" ED - Akiko Shikata "Akatsuki"
"Ansatsu Kyoushitsu" ED - moumoon "Hello, shooting-star"
"Tokyo Ghoul √A" - "Glassy Sky"
Death Parade to było całkowite zaskoczenie tego sezonu :D Pokochałam to anime i jak najbardziej wzruszyłam się przy końcówce. Kiseijuu również było wyjątkową przygodą, do której na pewno powrócę, Durararę obejrzałam i jak najbardziej polecam drugi sezon ^^ Tokyo Ghoul to była całkowita porażka - od openingu, który był okropny w porównaniu do pierwszego, przez kreskę - strasznie obniżony poziom - aż do akcji i logiki. Ja jeszcze w tym sezonie oglądałam drugi sezon Kamisamy, który okazał się równie dobry jak pierwszy sezon :3
OdpowiedzUsuńOgólnie uważam, że był to bardzo udany sezon. Yona, która początkowo wydawała mi się serią z ładnymi chłopcami o ładnych chłopcach ostatecznie przerodziła się w naprawdę porządny tytuł i dostałą ode mnie 7. O A/Z nie chcę mówić, bo pomijając to, czy ktoś jest po stronie Slaine, czy Inaho twórcy po prostu dali ciała z drugą serię. W sumie to już pierwsza moim zdaniem nie była niczym wybitnym, ale przemilczmy, no w każdym razie za muzykę od Sawano i słodkiego Slaine dostało 6, ale ogólnie to potencjał w moim mniemaniu zmarnowany. Garo jeszcze nie dokończyłam, więc ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Kuroko już od drugiej serii zaczęło mnie wkurzać, ale jakoś oglądam, za to bardzo podoba mi się opening. Shigatsu po tym jak zrobiło na mnie ogromne wrażenie w początkowych odcinkach tak później już jakoś mniej mnie ruszało, nie popłakałam się na końcowych odcinkach, ale ostatecznie seria i tak zasłużyła na 7. Jeśli chodzi o Tokyou Ghoul to osobiście nie podobał mi się pierwszy sezon, bo to filozofowanie bohaterów o tym kto ma racje to nie na moje nerwy i za dużo już takich rzeczy widziałam, mangi nie czytałam, ale generalnie dwójki nie oglądało się źle, na pewno lepiej niż jedynkę, więc ostatecznie skończyło z wynikiem 5/10. xD Mahou Shouneny natomiast były całkiem zabawne, fajna parodia gatunku, ale tylko dla ludzi o mocnych nerwach - 6/10. xD
OdpowiedzUsuńNo i w tej fali krytyki zapomniałam o Death Parade, które było absolutnie w moim stylu i skończyło z w pełni zasłużoną 8. ^^
UsuńWięc tak Akatsuki no Yona była całkiem fajne, ale coś mi tam nie pasowało, zgadzam się że powrót w Aldnoah trochę naciągany, jakoś nie czułam tego klimatu z poprzedniej serii. Ansatsu hmm ciekawe XD ale do Biczi-sensei nie pałam sympatią. Death Parade coś niesamowitego, świetne to było *-*. Garo niedawno wstrzymałam i nie wiem kiedy zacznę oglądać znowu, ale to nie jest zła seria :P. Przy Kuroko na Basket skończyłam na meczu Akashiego z... nie pamiętam ;-;. W Shigatsu strasznie irytowałam mnie przyjaciółka Arimy no i zakończenie mogłoby być trochę inne. Magical Boys też porzuciłam....będę miała uraz po pierwszym odcinku przez jakiś czas ;-;
OdpowiedzUsuńNie oglądałam żadnego, o ja ignorantka. :) Słyszałam jedynie o "Shigatsu wa Kimi no Uso" i na pewno obejrzę, bo muzyka klasyczna i sam pomysł na opowieść przyciągają. ;) Tokyo Ghoul mnie zaintrygowało, choć nie znam też mangi, więc nie mam z nią porównania. Ogólnie to nie oglądam prawie wcale, zdecydowanie częściej czytam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Udalo mi sie skonczyc "Death Parade" i uwazam, ze jest to jedna z lepszych serii jakie ostatnio wyszly. Pomimo, ze odcinkow nie bylo zbyt duzo udalo sie historie poprowadzic ciekawie i z satysfakcjonujacym zakonczeniem. Z Twojego zestawienia koncze jeszcze "Parasyte" i zmagam sie z "Akatsuki no Yona", ale ta szojka mnie troche meczy (moze w pozniejszych odcinkach jest lepiej).
OdpowiedzUsuńAkatsuki no Yona wywarło we mnie mieszane uczucia. Tzn. podobało mi się bardzo, ale motyw tragiczny z początku był przerażający. ^^ Tak więc można było się pośmiać i płakać. Ja nie wytrzymałam i wzięłam się za mangę szczególnie przez czwartego smoka (kolejny wspaniały i tragiczny zarazem motyw;).
OdpowiedzUsuńAch i ten utwór Glassy sky <3 Tokyo Ghoul ma kilka utworów zapierających dech w piersiach. :D