czwartek, 14 maja 2015

A. Pilipiuk "Kroniki Jakuba Wędrowycza"

Wydawnictwo: Fabryka słów  |  Ilość stron: 292  |  Seria: Kroniki Jakuba Wędrowycza (1)
Moje pierwsze wrażenie na temat Wędrowycza nie było najlepsze. Ot, podstarzały pijaczyna z bardzo wysoką tolerancją alkoholu, bardzo nietypowym życiorysem i bardzo nieprawdopodobnymi przygodami. Pierwsze opowiadanie nie przypadło mi do gustu. A może po prostu musiałam przywyknąć do bardzo specyficznej atmosfery jaka panuje w całej książce? Jego przepis na Hot Doga niezbyt miło zapisał się w mojej pamięci, a horoskop wydał mi się nieco nużący, jednak potem było lepiej. Po pewnym czasie zdołałam zaakceptować osobliwy sposób bycia Wędrowycza, choć wiele z jego cech wciąż mi nie odpowiadało Przymykając oczy na niektóre szczegóły, skupiłam na pozytywnych aspektach opowiadań, a więc zakrawających na absurd sytuacjach, niespodziewanych zwrotach akcji oraz wszechobecnym humorze, który wywołują.

"Głową muru nie przebijesz, do tego potrzebny będzie ci kilof lub dynamit."

Co by nie mówić, to jednak opowiadania (mające od kilku do kilkudziesięciu stron i opatrzone ilustracjami autorstwa Andrzeja Łaski) są dobrym wstępem do tej serii. W ten sposób możemy poznać Jakuba od wielu różnych stron oraz dowiedzieć się, co takiego sądzą o nim osoby, które go znają. A zwykle nie są to zbyt pochlebne rzeczy. Wystarczy wspomnieć, że pobliscy mieszkańcy wystrzegają się go jak ognia i wolą nie wchodzić mu w drogę. Wyjątek stanowią jego znajomi z gospody, choć i ci wolą zrezygnować z bardziej szaleńczych spośród jego przygód. A takowych jest cała masa. Ktoś czyha na życie Wędrowycza? Niech lepiej stary bimbrownik sam sobie z tym radzi. No, chyba że ktoś przestrzeli im cały rząd flaszek, wtedy to już całkiem inna historia...

"- Słuchaj, ubijemy interes - powiedziała rybka. - Ty mnie wypuścisz, a ja spełnię twoje życzenie.
- Jeszcze czego - wściekł się. - Już ja was znam, rybki. Żadnych życzeń, tylko patelnia."

Jako pierwsze moją uwagę przykuło opowiadanie "Na rybki", w którym to znajdziemy kilka przykładów dwulicowej natury złotych rybek. Dalej "Hochsztapler", gdzie Jakub po raz pierwszy pokazał, że nie bez powodu nosi tytuł egzorcysty i od czasu do czasu potrafi spoważnieć, nawet jeśli pozostałym kolegom po fachu trudno to zaakceptować. Co więcej, jego umiejętności nie ograniczają się jedynie do wypędzania duchów, magia również nie jest mu obca, co w naprawdę dziwny sposób kontrastuje z jego codziennym zachowaniem i rolą zawodowego pasożyta społecznego. Wspomniana już wcześniej niezwykle wysoka tolerancja alkoholu także okazuje się dość ważna, może nie tyle dla fabuły, co raczej samego Wędrowycza. Kolejną dość ciekawą historią były "Tajemnice wody", a więc przygoda z czasów pobytu w sanatorium, jedna z niewielu, podczas których bohater był całkowicie trzeźwy. Z kolei "Hotel pod Łupieżcą", czyli wakacje w stylu Wędrowycza, stanowią prawdziwy misz-masz - kradzieże, napaści, policja, sataniści, ukraińska mafia i oczywiście hektolitry alkoholu (niekoniecznie wiadomego pochodzenia). A przed snem czas na "Bajeczkę dla wnuczka", jakiej na pewno jeszcze nie znaliście.

Nie ma się co oszukiwać, "Kroniki Jakuba Wędrowycza" nie każdemu przypadną do gustu. Bardzo specyficzny humor może się wydawać niektórym wręcz niesmaczny, podobnie jak to, co reprezentuje sobą sam bohater. Przyznam, że sama wielokrotnie nie byłam pewna, jak zareagować na niektóre sytuacje, zwłaszcza na końcowe "Przeciw pierwszemu przykazaniu". Ostatecznie dość dobrze bawiłam się śledząc poczynania Jakuba i nie wykluczam możliwości kolejnej wizyty w Starym Majdanie. Chociaż... raczej nie nastąpi to zbyt prędko.

"Przecież duchów nie ma. To znaczy komuniści twierdzili, że duchów nie ma, a teraz nie ma
 komunistów, to może duchy jednak są? Odganiał takie myśli."

13 komentarzy:

  1. Mi natomiast pierwszy tom o "Wędrowyczu" spodobał się bardzo. Taaa, to chyba świadczy o moim poziomie poczucia humoru, ale znajomi się przyzwyczaili ;D Pozostałe tomy są bardzo różne, ale naprawdę polecam "Zagadkę Kuby Rozpruwacza" - najgenialniejszy zbiorek :)
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie chętnie rozejrzę się w bibliotece za tą książką. ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam Pilipiuka, ale masz rację, że cykl o Wędrowyczu jest dość specyficzny. I mimo całej miłości którą darzę autora, to nie ciągnie mnie do dalszych części. Ale na pewno kiedyś je przeczytam, gdy będę miała zły dzień, tak na poprawę humoru :D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa, czy ten specyficzny humor by mi przypadł do gustu. Muszę się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal nie znam tego autora, a "Wampir z M-3" leży na półce od miesięcy... :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kroniki Jakuba Wędrowycza ostatnio chciałam wypożyczyć w bibliotece, ale jak na złość nie było. Ale zdecydowanie zapoznam się z tą serią, bo chce trochę lepiej poznać polską fantastykę, którą szczerze mówiąc, jakoś zignorowałam. Jakis czas temu próbowałam czytać Komudę ale jego styl pisania zupełnie mnie pokonał... Mam nadzieję, że tu będzie jednak inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to zdarzyło i w zamian wypożyczyłam "Oko jelenia", którego ostatecznie nie doczytałam... U mnie z polską fantastyką również krucho, ale powoli (bardzo powoli) staram się to nadrobić. ;)

      Usuń
  6. Myślę, że to nie mój typ historii, niesmaczny humor lubię, ale tylko wtedy gdy jest podany ze smakiem. xP

    OdpowiedzUsuń
  7. Kroniki, to co najlepsze w Wędrowyczu. Jest co czytać z tej serii, sporo się tego Pilipiuk przez lata naprodukował i większość trzyma poziom.
    Mam taką luźną obserwację, że akurat opowiadania o Wędrowyczu podobają się także osobą, które zwykle nie czytają fantastyki. Mam kilku znajomych, którzy do Sapka i Tolkiena się nie zbliżą przedkładając nad nich jakieś książki sensacyjne i kryminały, ale akurat Pilipiuk (a Wędrowycz w szczególności) im bardzo przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edytowałem komentarz przed publikacją, ale nie zmieniłem jednej końcówki. Teraz mi wstyd bo wygląda to jak błąd ortograficzny xD
      Sorry za spam, ale głupio mi się zrobiło jak przeczytałem drugi raz swój komentarz

      Usuń
    2. Nic nie szkodzi. ;p
      Może rzecz w tym, że Wędrowycz swoją osobą w bardzo nietypowy sposób łączy zwyczajną codzienność z fantastyką. Trzeba przyznać, że to dość intrygujące podejście do tematu. ;)

      Usuń
  8. Autora nie znam do tej pory, mimo że parę razy wybierałam się do biblioteki z nadzieją, na zdobycie jakiejś jego książki. Niestety zwykle przed oczy wpadało mi coś innego i... cóż. Bywa. :)
    Natomiast muszę przyznać, że niespecjalnie ciągnie mnie do tej książki, po twojej opinii. Inna sprawa, że wcześniej nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje. :D
    Takie... osobliwe książki rzadko kiedy mi się podobają, zwłaszcza z niesmacznym humorem. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam czytam recenzje i stwierdzam że ta książka musi znaleźć się na mojej półce. Chociaż do alkoholików mam sporo to coś czuję że Wędrowycz niezwykle przypadłby mi do gustu ;).

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)