Wydawnictwo: Hanami | Ilość stron: 208
Między Miho a Seiichim nie było wielkiej miłości. Zeszli się ze sobą, a potem jakoś naturalnie zamieszkali razem. Seiichi marzy o karierze muzycznej, choć do tej pory niewiele z tego wychodzi. Pozostaje więc na utrzymaniu Miho, która z całych sił próbuje temu sprostać, by ukochany mógł w spokoju tworzyć muzykę. Czy nie lepiej byłoby zostawić kogoś takiego? A może chociaż zaciągnąć go do jakiejś pracy? Takie pytania byłyby dość naturalną reakcją, a jednak Miho niczego takiego nie wymaga. Nawet jeśli bywa ciężko. A bywa tak często i dlatego też dziewczyna postanawia w tajemnicy podjąć drugą pracę, choć obrana przez nią droga wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. A Seiichi? Czy w końcu wykaże się odrobiną inicjatywy? Kolejną próbą dla ich już i tak niepewnej relacji będzie ponowne spotkanie Hagio, dawnej miłości Miho, na którym dziewczynie wciąż zależy pomimo doznanych z jego powodu przykrości. Czy coś się zmieni?
Bohaterowie są dość uniwersalni - nie wiemy o nich wiele, więc uzbrojeni jedynie w niezbędne informacje możemy dopowiedzieć sobie resztę. Podobnie jest z ich rozterkami, które mogłyby dotyczyć praktycznie każdego - codzienne wątpliwości, kłopoty finansowe, niepewna przyszłość oraz dylematy natury uczuciowej: trzymać się dotychczasowego partnera, czy może dać się porwać nowej lub też dawnej, wciąż tlącej się gdzieś głęboko namiętności? Czy to wciąż miłość, a może jedynie przyzwyczajenie? Wszystko to sprawia, że jako zwyczajni ludzie są nam bliżsi i choć niejednokrotnie nie zgadzałam się z wyborami bohaterki, manga ta ma w sobie coś ciepłego, przez co nie mogłam pozostać wobec niej całkiem obojętna.
Czy Miho ma po prostu słaby charakter? A może jej zachowanie jest wynikiem czegoś więcej lub następstwem obu tych opcji? Pod wpływem rozdrażnienia zdarza jej się robić wyrzuty Seiowi, jednak już w tej samej chwili czuje, że robi źle i obwinia samą siebie. Wydaje się, jakby utknęła gdzieś w martwym punkcie, nie wiedząc co dalej. Miota się między jedną a drugą możliwością, nie mogąc jednoznacznie porzucić lub zdecydować się na jedną z nich. Autorka bardzo umiejętnie i jakby dyskretnie wplata w stworzoną historię wiele emocji, takich jak chociażby strach przed samotnością, wieczna niepewność, mimowolna wiara w istniejące między nimi uczucie, czy gotowość do poświęceń dla dobra ukochanej osoby. "Dynia z majonezem" pokazuje nam również, że to właśnie te błahe, z pozoru nic nieznaczące sprawy dzielone z drugą osobą mogą stanowić kwintesencję prawdziwego szczęścia.
Manga została wydana w dużym formacie, bez obwoluty. Strony są grube, choć tusz mimo wszystko przebija (co prawda zwracałam na to uwagę jedynie na początku). Świetnie prezentuje się tło okładki (lepiej widać to dopiero na żywo) - subtelne pociągnięcia niebieską kredką. Kreska jest specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu, poza tym bohaterowie są do siebie dość podobni, zwłaszcza Sei i Hagio, których czasami trudno na pierwszy rzut oka rozróżnić. Do prostych, niemal szkicowych rysunków i znikomego cieniowania, czego przykładem jest wizerunek Miho na okładce, z początku trochę trudno się przyzwyczaić, choć ostatecznie można stwierdzić, że jest w tym pewien urok. To już zależy od nastawienia. Ostatnia strona zawiadamia niedoinformowanych o tym, że "Dynię z majonezem" należy czytać od prawej do lewej, są też zasady japońskiej wymowy.
To dość zwyczajna historia, którą czyta się monotonnie, bez żadnych uniesień, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Mimo wszystko jest w niej coś, co sprawiało, że bez znużenia przewracałam kolejne strony, przez co ta niepozorna manga zaprzątała mi myśli przez dłuższy czas. I właśnie dlatego ostatecznie wystawiłam jej wyższą ocenę, niż początkowo zamierzałam. "Dynia z majonezem" porusza kilka ważnych kwestii, jednak nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi, skłaniając zamiast tego czytelników do samodzielnego podjęcia tematu. Z pewnością nie jest to manga dla każdego, jednak jeśli przypuszczacie, że może Wam się spodobać, zachęcam do dania jej szansy.
To dość zwyczajna historia, którą czyta się monotonnie, bez żadnych uniesień, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Mimo wszystko jest w niej coś, co sprawiało, że bez znużenia przewracałam kolejne strony, przez co ta niepozorna manga zaprzątała mi myśli przez dłuższy czas. I właśnie dlatego ostatecznie wystawiłam jej wyższą ocenę, niż początkowo zamierzałam. "Dynia z majonezem" porusza kilka ważnych kwestii, jednak nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi, skłaniając zamiast tego czytelników do samodzielnego podjęcia tematu. Z pewnością nie jest to manga dla każdego, jednak jeśli przypuszczacie, że może Wam się spodobać, zachęcam do dania jej szansy.
Świetna recenzja! ^^
OdpowiedzUsuńByłam zainteresowana tą mangą, ale jakoś nie było okazji i większych chęci żeby kupić. Jednak zachęciłaś mnie i myślę, że kiedy tylko znajdę ją w jakiejś okazyjnej cenie, od razu kupię, bo niestety mangi wydawnictwa Hanami do najtańszych nie należą. :D
Dziękuję :3
UsuńCoś o tym wiem, ale nie ma się co zniechęcać, bo są tego warte. ;)
Urocza historia :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
Hanami wydaję dość specyficzne pozycje. Czytałam już "Morfinę", ale nie przypadła mi w pełni do gustu. Ta też szczególnie mnie nie przyciąga, nie wiem, czy mogłabym ze spokojem czytać o tak specyficznych bohaterach. W planach mam teraz "Mushishi" tego wydawnictwa, ciekawi mnie jak ta manga na mnie wpłynie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdecydowanie są specyficzne, jednak właśnie to jest w nich najlepsze - wypełniają tę lukę, która pozostaje po mangach innych wydawnictw. Zawsze pozostają jeszcze inne, nieco mniej specyficzne tytuły od Hanami. A "Mushishi" też mam w planach. ;)
UsuńZwykle po te normalne sięgam, więc to miła odmiana. Zaczęłam właśnie "Mushimushi" i poza średnią kreską historia mnie oczarowała, pomysł fenomenalny, nie zastanawiaj się długo nad kupieniem! ;)
UsuńPozdrawiam.
Czychałam na jakąś recenzje mangu od Hanami :D. Ta pozycja zastanawia mnie już od jakiegoś czasu, a po Twoich dobrych słowach tylko czekać na okazję do kupienia jej. Pierwszeństwo jednak dla Mushishi muszę się dowiedzieć dlaczego ludzie tak chwalą ;).
OdpowiedzUsuńCzaję się na ten tytuł od dłuższego czasu, ale ciągle odkładam jego zakup na później ;) A jak oceniasz tłumaczenie? Bo czytając np. "Suppli" od Hanami irytowało mnie strasznie sztywny i czasem niezrozumiały przekład.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przekład jest zrozumiały, choć rzeczywiście bywa sztywny. Nie jestem jednak pewna, na ile jest to wada, a na ile celowy zabieg - w końcu w całej mandze panuje dość monotonna atmosfera. ;)
UsuńJa ogólnie lubię takie monotonne, zwyczajne historię, więc mam w polanach kiedyś przeczytać ten tytuł. xD
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię josei dlatego zawsze chętnie czytam coś z tego gatunku. Nawet jeśli Dynia nie jest moim ulubionym tytułem to cieszę się, iż go przeczytałam :)
OdpowiedzUsuń