środa, 1 lipca 2015

Tetsuya Tsutsui "Prophecy"

Wydawnictwo: Studio JG  |  Ilość tomów: 3
"Oto przepowiednia na jutro..." - właśnie tak rozpoczynają się internetowe filmiki naszego głównego bohatera, ukrywającego się za maską z gazety. W swoich nagraniach zapowiada ukaranie pewnych osób lub całych grup, których zachowanie jest według niego niedopuszczalne (czasami trudno się z nim nie zgodzić, choć i jego własne metody są cokolwiek kontrowersyjne). I na pogróżkach się nie kończy. Choć zaczyna się od nieszczególnie imponujących (głównie brutalnych i ordynarnych) działań, które nie odbiły się zbyt szerokim echem, Gazeciarz stopniowo podnosi poprzeczkę, zdobywając tym samym coraz większy rozgłos i przykuwając uwagę policji. Konkretnie departamentu ds. walki z przestępczością cybernetyczną z młodą komisarz Eriką Yoshino na czele.

Anonimowy pseudo zbawiciel świata (no dobra, może to lekka przesada), który na własną rękę wymierza sprawiedliwość, nieuchwytny pomimo ciągłych starań policji, powoli zdobywający rozgłos, a nawet coraz większą rzeszę popleczników. Czy to nie brzmi znajomo? Skojarzenia z "Death Note" były nieuniknione (przynajmniej ja mam takie wrażenie). A jednak mimo tych niewątpliwych podobieństw, znajdziemy tu także szereg znaczących różnic. Przede wszystkim nie uświadczymy tu żadnych nadnaturalnych wpływów. Wszystkie działania Gazeciarza, nawet jeśli czasami wręcz trudno w to uwierzyć, są efektem jego własnej, niezwykle skrupulatnej pracy i planowania. To nie jest Kira, który zrobi wszystko, by jego tożsamość nie wyszła na jaw. Gazeciarz wie, że nie może kryć się przed policją w nieskończoność. Co więcej, rozmyślnie pozostawia po sobie drobne poszlaki. Ale jaki ma w tym cel?

"Od kiedy przyjęłam to stanowisko, moja praca bezustannie przypomina mi o jednym smutnym fakcie.
Świat pełen jest ludzi, których skretynienie przekracza wszelkie granice."

Tożsamość Gazeciarza dość szybko zostaje przed czytelnikami ujawniona, jednak nie należy sądzić, że od razu wszystko staje się jasne. Jest on bardzo skryty i na tym etapie wciąż niewiele o nim wiadomo. Co więcej, jego prawdziwy cel pozostaje niejasny do samego końca, aż do momentu, kiedy sam odsłoni przed nami swoje karty. Mogę jednak wspomnieć, że jest naprawdę bystry i ma sporo przydatnych w wykonywaniu swoich działań umiejętności. Autor stworzył naprawdę ciekawe, wiarygodne osobowości i nie tylko Gazeciarz jest na to dowodem. Praktycznie na równi z nim znajduje się nasza przedstawicielka prawa - Erika Yoshino, której nie brakuje ani urody (o czym bardzo dobrze zdaje sobie sprawę), ani inteligencji czy kwalifikacji. To kobieta zdecydowanie imponująca, o bardzo silnym charakterze, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Ta patrząca na wszystkich ściganych dotąd przestępców z góry policjantka, uznaje umiejętności i inteligencję Gazeciarza, oczywiście nie rezygnując przy tym z dalszej rozgrywki. Choć właśnie ta dwójka wyróżnia się najbardziej, znajdzie się tu również kilka innych postaci, o których jednak nie napiszę, by nie psuć Wam niespodzianki.
Cała fabuła została bardzo dobrze przemyślana i potrafi wciągnąć, choć do najprzyjemniejszych wizji rzeczywistości nie należy. Tetsuya Tsutsui ukazuje nam świat, zwłaszcza ten cybernetyczny, z jednej z najgorszych możliwych stron. Bardzo wyraźnie jest tu widoczna bezwzględność i poczucie bezkarności części internautów, które może się przerodzić w okrucieństwo i brutalność w prawdziwym życiu, a czasami po prostu głupota, która może charakteryzować niektórych użytkowników internetu (co dość dosadnie ujęła komisarz Yoshino w przytoczonym wyżej cytacie). Autor podkreśla przekłamanie i manipulację mediów. Część postaci doświadczyła również dyskryminacji, szykanowania oraz ogromnego wyzysku i trudu, które wiąże się z poszukiwaniem zarobku za wszelką cenę, zwykle na czarno. Tego typu tematy stanowią ważną część tej mangi i to właśnie do nich często odwołuje się Gazeciarz.

"Prócz własnego życia nie mamy nic do stracenia."

Co do kreski, Tetsuya Tsutsui nie koloryzuje rzeczywistości, jest więc całkiem realistyczna. Po naszej pani komisarz wyraźnie widać, że jest pięknością, z kolei osoby nieurodziwe właśnie na takie wyglądają. Znajdziemy tu także grymasy, które bynajmniej nie dodają nikomu urody, jednak i pewne humorystyczne wstawki się znajdą. Tła nie są zbyt szczegółowe. Króluje tu biel i szarość, a czerń jest używana bardzo oszczędnie. Kreska nie zachwyca więc może kunsztem czy detalami, jednak trzeba przyznać, że autor z powodzeniem stosuje zasady anatomii i perspektywy, co nie wszystkim twórcom się udaje. Z kolei Paulinie Ślusarczyk zawdzięczamy bardzo rzetelne, dobrze brzmiące tłumaczenie, w którym nie pominęła pojawiających się wręcz nieustannie internetowych komentarzy, co bardzo się chwali. W "Prophecy" znajdziemy również odpowiedni żargon oraz jego objaśnienie. Nieco bardziej wprawionych czytelników mogą jednak razić niewyczyszczone onomatopeje, choć sama przyznam, że rzadko zwracam na to uwagę, chyba że coś szczególnie rzuci mi się w oczy. Przypisy sporadycznie pojawiają się na wewnętrznych marginesach, przez co ciężko się je czyta. Tomiki zostały porządnie wydane, jednak szkoda, że tylko pierwszy z nich zawiera kolorową stronę.

Manga ta wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, właściwie wręcz zaskoczyła, gdyż nie spodziewała się po niej tak wiele. Autor poruszył tu sporo ciężkich tematów, nie brakuje tu również brutalności, co nie każdemu może przypaść do gustu, jednak ostatecznie "Prophecy" jest mangą wartą polecenia. Nie tylko przez wzgląd na samą fabułę, ale i występujące tu ciekawe postacie oraz pasującą do całości kreskę.

13 komentarzy:

  1. Przestań przypominać mi o mangach, które miałam w planach, bo teraz znowu mam ochotę to kupić! xD
    A tak na serio, to świetna recenzja. Kiedyś nie zdecydowałam się na Prophecy, bo nie byłam do końca przekonana do tego tytułu, ale myślę, że dam mu szansę. W końcu to tylko trzy tomy, a historia zapowiada się przednia.
    Bardzo przyjemnie czytało mi się Twoją recenzję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś trzeba promować ciekawe mangi. :D
      Dzięki. ^^ Mnie właśnie Prophecy od razu zainteresowało i nawet wykupiłam je sobie w prenumeracie. Na szczęście było warto. :)

      Usuń
  2. O! Jak widywałam tą mangę w sklepie, bądź na konwentach to sądziłam że nie jest dla mnie, a tu taka niespodzianka... :3 Zaciekawiłaś mnie, zaintrygowałaś i pokusiłaś - jestem jak najbardziej teraz chętna na kupno ^^ Ciekawi mnie sprytne i bystre rozplanowanie wszystkiego przez mangakę oraz muszę poznać tą brudną rzeczywistość internetową :D Dobrze że nie jest aż tak podobne do Death Note, bo oryginalność najbardziej sobie cenię

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co manga musi poczekać aż nadrobię te chore ilości tomów, które mi zalegają po szale zakupowym. A mangę przeczytać chcę! Chociaż powód mam głupi - ulubiony aktor gra główną rolę w wersji filmowej .w.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nawet ,,Zbrodnia i kara" się z DN kojarzyła ;)
    Gazeciarz krytykował, że Japończycy poławiają delfiny, prawda? W takim razie to był dobry Gazeciarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu. ;)
      Nie do końca, to było w trochę innym kontekście, ale - tak czy inaczej - intencje miał dobre. ;>

      Usuń
    2. Zawsze wszyscy mają dobre intencje! Tylko Raskolnikow nie.

      Usuń
  5. Prophecy odkryłam kilka miesięcy temu przeglądając ofertę różnych wydawnictw. Ilość tomów jak i przykładowe strony kusiły, ale zawsze było coś ważniejszego do kupienia. Dopiero Twoja recenzja przekonała mnie 100% do kupna.
    Dzięki! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu skojarzyło mi się z Death Note, które uwielbiam, ale widzę, że to coś całkowicie innego, bo w sumie nie ma tu nadzwyczajnej mocy. Zawsze cenię dobrą kreskę. ;) Możliwe, że kiedyś kupię. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prophercy świetnie mi się czytało chociaż takich klimatów zdecydowanie cięższych staram się unikać. Końcòwka tak bardzi mnie zaskoczyła i zszokowała :'(. Wyzysk jest przerażający. Sama nigdy bym nie po tę mangę nie sięgneła ale koleżanka kupiła więc przeczytałam i myślę, że jest genialna XD. Zastanawiałam się też nad zaopatrzeniem się w swoje egzemplarze, ostatecznie zrezygnowałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna manga, skusiłam się na nią, gdy była premiera. Trochę mi przypominała DN, przynajmniej klimatem. No i może troszku kreską. To, co w tej mandze mnie najbardziej zaskoczyło to koniec. Chyba po raz pierwszy nie przewidziałam zakończenia : O

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam pierwszy tom u siostry i manga wydawała się interesująca, Twoja recenzja przypomniała mi o tym tytule i trzeba będzie kiedyś go kupić skoro polecasz :)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)