poniedziałek, 21 grudnia 2015

J. K. Rowling "The Tales of Beedle the Bard"

Wydawnictwo: Bloomsbury  |  Ilość stron: 105
"Baśnie barda Beedle'a" - te same, z których pochodzi "Opowieść o trzech braciach" przedstawiona przez Hermionę w "Harrym Potterze i Insygniach Śmierci" - miałam w planach już od dłuższego czasu. Powstrzymywała mnie jednak cena, aż w końcu zdecydowałam się na tańszą opcję - wydanie po angielsku. Nie przedłużając, na początek otrzymujemy wstęp z kilkoma ogólnymi informacjami. Już tutaj Rowling uczula nas na to, że w baśniach dla czarodziejów  - w przeciwieństwie do tych mugolskich - bohaterki nie czekają bezczynnie na księcia na białym koniu, ale biorą swój los we własne ręce. Z kolei magia nie jest tu jedynie atrybutem antagonistów lub dobrych wróżek i nie jest też złotym środkiem na wszystkie problemy ("magic causes as much trouble as it cures"). Dodatkowo każde z opowiadań zawiera notatki spisane przez samego Albusa Dumbledore'a, czasami dłuższe od samych baśni. A więc co tu znajdziemy?

"The Wizard and the Hopping Pot" ("Czarodziej i skaczący garnek") opowiada o czarodzieju, który - w przeciwieństwie do swojego ojca - nie zamierzał pozostawać w przyjacielskich stosunkach z mugolami, ani przy użyciu magii pomagać im w rozwiązywaniu problemów. Ojciec przewidział jednak taką sytuację i przygotował coś, co pomoże jego synowi się zmienić. W "The Fountain of Fair Fortune" jesteśmy świadkami próby odnalezienia tytułowej fontanny szczęśliwego losu, która raz w roku pozwala jednemu z nieszczęśliwych śmiałków obmyć się w swojej wodzie. A co jeśli tę szansę dostanie kilka osób? Będą w stanie połączyć swoje siły czy może pozabijają się nawzajem? I co im się bardziej opłaca? Następne jest "The Warlock's Hairy Heart" ("Włochate serce czarodzieja"), które zdecydowanie odróżnia się od pozostałych baśni, a opowiada o czarodzieju, który zakochanie i miłość uważał za coś, co osłabia człowieka. "Babbitty Rabbitty and her Cacling Stump" ("Czara Mara i jej gdaczący pieniek") przedstawia historię oszusta, który, znając parę sztuczek, postanowił wzbogacić się na naiwności króla bardzo skorego do nauki magii oraz prawdziwej czarownicy, która miała okazję całą tę farsę zobaczyć. I w końcu ostatnia, najbardziej znana baśń - "The Tale of the Three Brothers" o losach trzech braci, którzy w nagrodę za przechytrzenie Śmierci dostali od niej pewne podarki. Tylko czy aby na pewno przemyśleli swoje wybory? W końcu czy można zaufać takiemu darczyńcy?

Same baśnie mogą być ciekawą rozrywką dla osób w każdym wieku, jednak tutaj dostajemy coś więcej. Możemy nie tylko zapoznać się z historiami, które w dzieciństwie czytano bohaterom znanym nam z serii o Harrym Potterze, ale i dowiedzieć się więcej o sprawach, których dotyczą. Nie ma co przesadnie słodzić - nie są to baśnie nie wiadomo jak niezwykłe. Zwłaszcza pierwsza z nich jest prosta i mocno przewidywalna, koncepcja drugiej też nie jest jakąś nowością, z kolei przy następnej można się trochę zdziwić ze względu na jej niepozostawiający złudzeń charakter. "Babbitty..." okazało się całkiem przyjemne, a do tego w subtelny sposób sugeruje, że magia ma swoje ograniczenia, natomiast ostatnie z opowiadań (i niestety najkrótsze) jest moim zdecydowanym faworytem i jestem pewna, że jeszcze wiele razy do niego zajrzę. Notatki Dumbledore'a zawierają między innymi informacje na temat tego, jak poszczególne baśnie były odbierane przez magiczne społeczeństwo, jakim zmianom podlegały na przestrzeni lat oraz co zarzucali im ich przeciwnicy. Znajdą się też ewentualne interpretacje i różnego rodzaju ciekawostki. Zwłaszcza ostatniemu z opowiadań zostało poświęcone sporo miejsca. Tym samym dostajemy wiele informacji na temat kontrowersyjnego w pewnych kręgach zagadnienia Insygniów Śmierci. Wszystko to sprawia, że "Baśnie barda Beedle'a" stanowią prawdziwą gratkę dla fanów Harry'ego Pottera.

Książka została naprawdę ładnie wydana - ma twardą oprawę, klimatyczną, stylizowaną na starą, okładkę, a w środku ilustracje autorstwa samej J. K. Rowling. Papier nie jest najlepszej jakości, żółtawy, co dla niektórych mogłoby być wadą, jednak moim zdaniem pasuje do całości. Jeśli chodzi o język (w końcu to angielski), nie był jakoś przesadnie trudny, jednak znalazło się całkiem sporo słówek, których znaczenia nie znałam, a część z nich było ważnych dla zrozumienia całości. Ale przecież od tego są słowniki, prawda? Podsumowując, bardzo się cieszę, że w końcu miałam okazję zapoznać się z tą książką i jak najbardziej polecam to też Wam.

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą książkę :D Miałam okazję czytać ją kiedyś po polsku (niestety był to egzemplarz z biblioteki nie mój) i bardzo mi się one podobały :) Samo wydanie jest niesamowite i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zdobyć własny egzemplarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jak ja chciałabym mieć tę książkę, aczkolwiek raczej w wersji polskiej (gdyż mój angielski jest jaki jest i wolałabym go ćwiczyć na anglojęzycznych książkach, ale które już znam). Kto wie, może sobie zażyczę na nadchodzące w przyszłym roku osiemnaste urodziny lub jakąs inną okazję? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam polską wersję i niebawem za nią chwycę - właśnie odświeżam sobie cały cykl i bezpośrednio po nim chcę "Baśnie..." przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Angielska wersja za parę dolarów, polska za miliony monet. Hehe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz wiem, że muszę spróbować, kupię, będę czytać ze słownikiem, ale będę miała takie cudowne opowieści na półce. Będę szukać, by trafić tak tanią wersję jak Ty. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż naszła mnie ochota przeczytać jeszcze raz Harrego i obejrzeć filmy XD. Szkoda że u nas jest ona tak bardzo droga ;-;. Myślę że i mi najbardziej przydałaby baśń o 3 braciach :D. Wesołych świąt! :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Marzy mi się ta książka :D
    Cieszę się, że ją dorwałaś :D

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)