Trochę to trwało, ale w końcu mogę dodać podsumowanie anime z minionego sezonu (i to nawet przed maturą). Tym razem niewiele serii oglądałam na bieżąco. Po części dlatego, że niektóre chciałam sobie zostawić na później, kiedy już ukażą się wszystkie odcinki (Ajin, Boku dake ga Inai Machi, Dimension W), ale też dlatego, że właściwie mi się nie chciało. Kilka anime planuję nadrobić później, jest też parę porzuconych.
Ajin
Ilość odcinków: 13
Ocena: 8
To anime zostawiłam sobie całkowicie na później i nie ruszyłam na próbę nawet pierwszego odcinka. Mocno zaskoczył mnie sam główny bohater, który ma... dość specyficzny sposób myślenia. Raz (czy raczej zwykle) jest interesowny, wręcz samolubny, a innym razem zdarzy się, że sam z siebie zrobi coś dobrego. Jego zachowanie często wydaje się sztuczne, ukartowane. To naprawdę ciekawa odmiana. No i ta cała historia o ajinach bardzo przypadła mi do gustu. Na pewno będę kupować mangę. ^^
Kolejna sprawa, Ajin został wykonany w CGI, co... niekoniecznie dobrze się sprawdza. Nie twierdzę, że było tragicznie (były nawet momenty, gdy naprawdę byłam pod wrażeniem tego, co widzę, a opening też wygląda całkiem nieźle) albo że bardzo przeszkadzało przy oglądaniu, ale wciąż nie jestem przekonana do czegoś takiego. I jeśli miałabym wybierać, to chyba w Bubuki Buranki CGI wypadło lepiej. Za to opening jest naprawdę genialny i już po pierwszych odsłuchaniach bardzo mocno zapadł mi w pamięć. Ending też mi się podobał.

Ilość odcinków: 13
Ocena: 8
To anime zostawiłam sobie całkowicie na później i nie ruszyłam na próbę nawet pierwszego odcinka. Mocno zaskoczył mnie sam główny bohater, który ma... dość specyficzny sposób myślenia. Raz (czy raczej zwykle) jest interesowny, wręcz samolubny, a innym razem zdarzy się, że sam z siebie zrobi coś dobrego. Jego zachowanie często wydaje się sztuczne, ukartowane. To naprawdę ciekawa odmiana. No i ta cała historia o ajinach bardzo przypadła mi do gustu. Na pewno będę kupować mangę. ^^
Kolejna sprawa, Ajin został wykonany w CGI, co... niekoniecznie dobrze się sprawdza. Nie twierdzę, że było tragicznie (były nawet momenty, gdy naprawdę byłam pod wrażeniem tego, co widzę, a opening też wygląda całkiem nieźle) albo że bardzo przeszkadzało przy oglądaniu, ale wciąż nie jestem przekonana do czegoś takiego. I jeśli miałabym wybierać, to chyba w Bubuki Buranki CGI wypadło lepiej. Za to opening jest naprawdę genialny i już po pierwszych odsłuchaniach bardzo mocno zapadł mi w pamięć. Ending też mi się podobał.

Ilość odcinków: 25
Ocena: 8
* trwające
Ach! Jak miło znów móc zobaczyć Koro-senseia i uczniów klasy E w akcji! Zwłaszcza to, jak ogromne zdobyli umiejętności za sprawą swoich treningów ogląda się naprawdę przyjemnie. No... i jak ucierają nosa całej tej przemądrzałej zgrai z głównego budynku szkoły. Podobało mi się też to, że został rozwinięty wątek sytuacji rodzinnej Nagisy. Za to metody nauczania dyrektora oraz jego działania zaczynają być coraz bardziej groteskowe i niepokojące... O przeszłości Koro-senseia wciąż nie wiadomo praktycznie nic, ale coraz częściej zdarzają się krótkie przebłyski, więc coś się pewnie w tej sprawie ruszy. Trochę dziwne wydaje mi się to przedstawianie egzaminów w formie bitew, no ale niech im będzie. :P
Tym razem ending nie spodobał mi się tak bardzo jak poprzedni, jednak po kilku odsłuchaniach i ten przypadł mi do gustu. Z kolei opening jest bardzo chwytliwy i przyjemnie się go słucha.

Ilość odcinków: 12
Ocena: 9
Cały szum wokół tej serii zrobił swoje i niecierpliwie wyczekiwałam pierwszego odcinka, który, jak się okazało, również spełnił swoje zadanie i skutecznie zachęcił mnie do obejrzenia reszty. Tym trudnej było mi wstrzymywać się z oglądaniem, aż ukażą się wszystkie odcinki, ale jakoś dałam radę. I myślę, że była to dobra decyzja. Wydarzenia są naprawdę ciekawe, a odcinki lubią się kończyć w takich momentach, że chciałoby się od razu włączyć następny. I tak też zwykle robiłam. Satoru łatwo polubić. Widać, jak bardzo żałuje tego, że nie udało mu się uratować Kayo. Do tego stopnia, że po otrzymaniu drugiej szansy czasem podejmuje dość desperackie kroki. Seria jest naprawdę wciągająca, a zakończenie uważam za dość satysfakcjonujące. Ach! I uwielbiam te projekty postaci. ^^
Opening jest świetny, bardzo chwytliwy, natomiast ending jakoś niepostrzeżenie wkradł się w moje łaski i już wkrótce nie potrafiłam wyrzucić go z głowy. Piosenki Sayuri chyba tak już mają (w końcu w "Ranpo Kitan" też mnie oczarowała).

Ilość odcinków: 12
Ocena: 8
Z początku nawet nie planowałam obejrzeć tego anime, a okazało się, że po pierwszym odcinku cała jego koncepcja bardzo mi się spodobała. Na plus podziałał także fakt, że do powstania tej serii przyczyniły się osoby odpowiedzialne za "Darker Than Black", które uwielbiam. I tak oto postanowiłam poczekać, aż ukażą się wszystkie odcinki, a potem zaciągnęłam do oglądania też brata. Prawda jest taka, że Mabuchi Kyouma to główny bohater, który świetnie wpasowuje się w moje gusta - nieco trudny w obyciu, choć naprawdę dobry z niego gość, do tego z nietypowym, ale bardzo skutecznym sposobem walki. Mira wprowadza do serii dużo humoru i ogólnie jest dość sporo ciekawych postaci. Trochę denerwowało mnie to, że przy zbliżeniach pojawiało się jednokolorowe tło (miałam wrażenie, że to takie pójście na łatwiznę), jednak reszta bardzo mi się podobała. Ta seria również ma chwytliwy opening (i do tego ten taniec Kyoumy! xD). Ending był w porządku, ale nie zapisał się jakoś szczególnie w mojej pamięci.

Ilość odcinków: 25
Ocena: 8
* kontynuacja poprzedniego sezonu
Hmm... co by tu napisać? Drużynę z Karasuno i innych szkół po prostu przyjemnie się ogląda, zwłaszcza przy co bardziej emocjonujących momentach (a już w końcowej akcji to szczególnie!). Doceniam też to, że poza naszymi "gwiazdami" okazję, by się wykazać mieli także inni, zwłaszcza Ennoshita, który do tej pory nie odgrywał jakiejś większej roli. No i oczywiście Yamaguchi. Poza tym, jak przy wielu sportówkach, chciałoby się zwykle, żeby wygrali główni bohaterowie, a jednocześnie jakoś szkoda tej drugiej drużyny, zwłaszcza kiedy już pozna się ją bliżej (a w każdym razie ja tak mam).
Eech, wygląda na to, że będę to powtarzać przy praktycznie każdym anime, ale co poradzić, taka prawda. A więc i tu mamy chwytliwy opening, do tego o bardzo pozytywnym brzmieniu. Ending z początku nie zwrócił mojej uwagi, ale jak już się wsłuchać, to okazuje się całkiem niezły.

Ilość odcinków: 24
Ocena: 7
* trwające
Otai pisała kiedyś o mangowej wersji "Nijiiro Days", więc od początku wiedziałam, że będę musiała zerknąć na to anime. Odcinki naprawdę szybko się kończą (mają przecież zaledwie po 13 min.), czasami wręcz w mgnieniu oka, podczas gdy chciałoby się oglądać dalej. Podoba mi się to, że fabuła nie skupia się jedynie na (dość dziecinnym) Natsukim i Kobayakawie, ale też na innych. Zwłaszcza że Kobayakawa bywa dość denerwująca z tym swoim dziwnym oderwaniem od rzeczywistości. Tsuyoshi (Tsuyo-pon brzmi tak pięknie :D) jest całkiem sympatycznym mrukiem (i to jedynym, który jest w związku), Tomoya raczej znośnym kobieciarzem, ale najbardziej zaskoczył mnie Keiichi ze swoimi sadystycznymi upodobaniami i właśnie na rozwinięcie jego wątku czekałam najbardziej (byłam bardzo ciekawa, jak zostanie poprowadzony). Nie spodziewałam się, że zainteresuje się nim akurat młodsza siostra Tomoyi. Ciekawe, jak zareaguje, gdy już dowie się o jego sadystycznej stronie... Opening wygląda na dość tani, a przynajmniej takie mam wrażenie, bo składa się głównie ze zdjęć, do których dodano postaci z serii. Za to endingów jest kilka i co prawda nie zachwycają jakoś szczególnie, jednak niektóre ujęcia są na tyle ciekawe, że zwykle oglądam je do końca. :3

Ilość odcinków: 12
Ocena: 6
Nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do tej serii (chociaż byłam ciekawa tych widowiskowych biegów), ale ostatecznie się na nią zdecydowałam. I w sumie nie żałuję, ale też nie uważam, żebym wiele straciła, gdybym jednak zrezygnowała.
Przede wszystkim seria jest napakowana najróżniejszymi mądrościami powtarzanymi aż do znudzenia. No dobra, można czasem wspomnieć, że w sztafecie chodzi o przekazywanie emocji czy coś w tym stylu, ale po kilku takich wzmiankach robi się to już denerwujące. A Kuga i jego teksty na temat wiatru? No proszę, tego nawet za pierwszym razem nie potrafiłam wziąć na poważnie.
Jaskrawa kolorystyka jednym może się podobać, innym niekoniecznie. Mi w sumie jakoś szczególnie nie przeszkadzała. Muzyka też w porządku, zwłaszcza opening, który zwyczajnie pasował do całości.

Ilość odcinków: 13
Ocena: 8
Na to anime zdecydowałam się głównie z powodu jousei w gatunkach, co nie zdarza się zbyt często, jednak dość długo zwlekałam, zanim się za nie zabrałam. Dziwiłam się, że pierwszy odcinek tak bardzo mi się dłużył (choć był całkiem niezły) i dopiero w połowie zorientowałam się, że jest po prostu dwa razy dłuższy niż normalnie. :P
Później przyszło kolejne zaskoczenie. Myślałam, że będzie to seria głównie o Yotarou, którego poznajemy po zwolnieniu z więzienia, a tu niespodzianka! Akcja przenosi się wstecz i zaczynamy poznawać przeszłość mistrza Yakumo. Było to jednak pozytywne zaskoczenie. Ciekawie było obserwować, jak zmieniało się jego podejście do rakugo, do tego wątek romantyczny nie należał do banalnych i ogólnie muszę przyznać, że bardziej odpowiadał mi klimat towarzyszący dawniejszym losom bohaterów.
Opening pierwszy raz pojawia się na końcu, a następnie w trzecim odcinku i jest kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła. Brzmi naprawdę świetnie, a do tego jest śpiewany przez Megumi Hayashibarę, seiyuu jednej z bohaterek. Ending jest spokojny i statyczny i w sumie nie zapadł mi jakoś szczególnie w pamięć. Czekam na dalszy ciąg. :)

Ilość odcinków: 13
Ocena: 5
Ta krótkometrażówka może i niewiele wnosi i bywa dziwna, jednak znów się na nią zdecydowałam, właściwie z przyzwyczajenia. Większość historii jest co najwyżej przeciętnych, jednak od czasu do czasu trafi się coś trochę ciekawszego. Nie spodziewałam się zmiany wstępu. Co prawda było mi trochę szkoda, że nie ma już poprzedniego, jednak szybko przywykłam do nowego i sama zaczęłam go podśpiewywać. Naprawdę łatwo wpada w ucho. ♫ Acchira no Tomodachi Kocchira ni Oide ♫ Ending i towarzysząca mu animacja też są dość ciekawe. Zaskoczył mnie natomiast ostatni odcinek, który był nie tylko powiązany ze wspomnianym wstępem, ale i z wprowadzeniem z poprzednich części. Przypuszczam, że po takim zamknięciu sprawy kolejny sezon może się już nie pojawić.
Serie do nadrobienia innym razem... chyba:

Ilość odcinków: 4/12
Anime, za które zabrałam się właściwie tylko dlatego, że zostało w całości wykonane w CGI. Pewnie dla wielu byłby to powód, żeby na wstępie odrzucić tą serię, ale byłam ciekawa, jak to wszystko wyjdzie. I przyznam, że z początku trochę trudno było do tego przywyknąć, zwłaszcza do projektów postaci, ale to kwestia czasu.
Zamierzam jeszcze dokończyć to anime, ale nie jest to dla mnie jakiś wielki priorytet.
Chyba że ktoś odradza dalsze oglądanie?

Ilość odcinków: 1/12
Lubię tą serię, jednak postanowiłam zostawić ją sobie na później. Już i tak wiele szczegółów dotyczących poprzednich wydarzeń wypadło mi z głowy, więc trochę dłuższa przerwa nie powinna stanowić problemu. A tak obejrzę sobie Drrr na spokojnie. ;)

Ilość odcinków: 6/13
Miałam obejrzeć tylko jeden odcinek, ale pokazałam go też bratu i... jakoś tak wyszło na to, że dalej oglądaliśmy razem, chociaż anime nie zachwyca, a sama koncepcja jest dość absurdalna i mocno przesadzona. No ale jest krótkie, więc jako taki przerywnik da się tą serię znieść. Co ciekawe, jeśli chodzi o kreskę, zdecydowanie bardziej przypomina twory na przykład amerykańskie, niż typowe anime. Poza tym ending jest zaskakująco chwytliwy, a podczas jego trwania można się dowiedzieć paru ciekawostek na temat sushi.
Nie jest to dla mnie żaden priorytet, ale może kiedyś dokończę.
Serie porzucone:

Ilość odcinków: 2/12
Nie był to mój priorytet, jednak postanowiłam sprawdzić tą serię. Pierwszy odcinek bardzo mi się spodobał, ale przy drugim zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo wszystko (a już zwłaszcza główny bohater) jest tu przedramatyzowane. Możliwe, że w innej sytuacji i tak oglądałabym na bieżąco, ale tym razem po prostu mi się nie chciało i ogólnie nie byłam pewna, czy rzeczywiście wrócę do tego anime. W tej chwili zdążyłam już jednak naczytać się wystarczająco niepochlebnych opinii na jego temat, żeby nie marnować więcej czasu na tę serię.
Ilość odcinków: 1/12
Planowałam się zabrać za tą krótkometrażówkę z myślą, że może się okazać zabawna i... sympatyczna? Szybko jednak porzuciłam swoje nadzieje, bo wnioskując z pierwszego odcinka, zabawnie może i będzie, ale w ten głupawy sposób, którego nie lubię.
Norn9: Norn + Nonet
Ilość odcinków: 2/12
Uznałam, że dam tej serii szansę, jednak szybko przekonałam się, że to kompletnie nie moje klimaty. Przede wszystkim irytowała mnie główna bohaterka (tak to najwyraźniej jest, gdy ignoruje się fakt, że to adaptacja otome). Miły dla wszystkich Takeru, takie ucieleśnienie dobra, też mocno działał mi na nerwy i choć mogłoby się znaleźć parę szczegółów, które by mnie zainteresowały, całokształt nie wydawał mi się tego wart. Drugi odcinek obejrzałam tylko po to, żeby poznać moc Koharu, jednak i to mnie nie przekonało.
Sekkou Boys
Ilość odcinków: 1/12
Nie, nie spodziewałam się po tym (krótkometrażowym) anime kompletnie nic. Po prostu sama jego koncepcja była tak absurdalna, że aż szkoda byłoby nie obejrzeć chociaż fragmentu. I na jednym odcinku skończyłam, to i tak było dla mnie aż nadto.
Posągi idolami? Nigdy więcej...

Ilość odcinków: 2/12
Uznałam, że dam tej serii szansę, jednak szybko przekonałam się, że to kompletnie nie moje klimaty. Przede wszystkim irytowała mnie główna bohaterka (tak to najwyraźniej jest, gdy ignoruje się fakt, że to adaptacja otome). Miły dla wszystkich Takeru, takie ucieleśnienie dobra, też mocno działał mi na nerwy i choć mogłoby się znaleźć parę szczegółów, które by mnie zainteresowały, całokształt nie wydawał mi się tego wart. Drugi odcinek obejrzałam tylko po to, żeby poznać moc Koharu, jednak i to mnie nie przekonało.

Ilość odcinków: 1/12
Nie, nie spodziewałam się po tym (krótkometrażowym) anime kompletnie nic. Po prostu sama jego koncepcja była tak absurdalna, że aż szkoda byłoby nie obejrzeć chociaż fragmentu. I na jednym odcinku skończyłam, to i tak było dla mnie aż nadto.
Posągi idolami? Nigdy więcej...
Muzyka:
Boku dake ga Inai Machi OP - Asian Kung Fu Generation "Re:Re:"
Boku dake ga Inai Machi ED - Sayuri "Sore wa Chiisana Hikari no Youna"
Boku dake ga Inai Machi ED - Sayuri "Sore wa Chiisana Hikari no Youna"
Dimension W OP - STEREO DIVE FOUNDATION "Genesis"
Haikyuu!! OP - BURNOUT SYNDROMES "FLY HIGH!!"
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu OP - Megumi Hayashibara "Usurai Shinjuu"