Sporo czasu minęło odkąd ostatnio czytałam powieść Johna Greena. Byłam co prawda ciekawa, zwłaszcza gdy była to jeszcze nowość, co swoim czytelnikom zaserwuje tym razem i jak wyszła mu współpraca z innym pisarzem, jednak… jakoś zabrakło motywacji. Kiedy jednak przyszło do wybrania pierwszej książki, jaką przeczytam dzięki Legimi, doszłam do wniosku, że czas poznać Willa Graysona. A nawet dwóch. Czy było warto?
Nasz pierwszy Will Grayson - ten, którego dostarczył nam Green - jest zwyczajnym chłopakiem, który woli żyć na uboczu, nie wyróżniać się i ogólnie rzecz biorąc nie angażować się. O to jednak bywa trudno, gdy za najlepszego przyjaciela ma się Kruchego Coopera, który zwraca na siebie uwagę w sposób całkowicie naturalny i to nie tylko przez wzgląd na jego słuszne rozmiary czy orientację seksualną. Kruchy taki już po prostu jest. Prawdziwa dusza towarzystwa, człowiek sztuki, który ma w dodatku niezwykłą umiejętność odnajdywania nowej miłości życia co… no, bardzo szybko (po uprzednim zakończeniu poprzedniej złamanym sercem). Z resztą sami widzicie, miało być o Willu, a już się Kruchy zdążył władować na pierwszy plan.
Tak więc jest Will Grayson, który woli się nie wychylać oraz ekstrawertyczny Kruchy, z którym mimo wszystko się przyjaźni. I jest też Jane, którą chyba lubi. Chyba, bo raz go do niej ciągnie, a raz wolałby się trzymać z daleka. A Kruchy chciałby im dopomóc, choć jego starania nie są mile widziane przez Willa. I tak to się kręci, głównie wokół mającego powstać musicalu autorstwa Kruchego, ale znajdzie się też miejsce na koncerty zdecydowanie nie mainstreamowych zespołów, rozważania na temat przyjaźni, miłości i fizyki, ze szczególnym uwzględnieniem Kota Schrödingera.
Z kolei Will Grayson stworzony przez Levithana to chłopak zamknięty w sobie, od dłuższego czasu zmagający się z depresją, mimo leków wciąż stojący na skraju przepaści. Wdzięczny matce za obecność przy nim, a jednak niezdolny do wyrażenia tego w jakikolwiek sposób. Do jego bliższych znajomych należy Maura, którą jednak stara się od siebie odsunąć, a jedyną osobą, przed którą naprawdę potrafi się otworzyć jest Isaac, z którym od jakiegoś roku pisze na czacie. Nigdy się jeszcze nie spotkali, ale może właśnie przyszedł na to czas?
Przygnębiające (ale i mimowolnie trochę irytujące) było obserwowanie, jak drugi Will się umniejsza, kieruje w swoją stronę bardzo surowe opinie, które, jak pokazują późniejsze wydarzenia, wcale nie muszą być tak bliskie prawdzie. Patrzenie na to, jak zmaga się z depresją nie było przyjemne, jednak jego działania dowodziły, że mimo wszystko wciąż się nie poddał. Aż pewnego razu, za sprawą czystego trafu, w chyba najbardziej niespodziewanym miejscu spotkało się dwóch Willów Graysonów
Dwóch całkowicie różnych bohaterów, dwie całkowicie różne historie, które jednak w pewnym momencie się krzyżują, by następnie do samego końca w ten czy inny sposób wpływać na siebie nawzajem. Ciekawie było w jednej powieści zobaczyć bohaterów wykreowanych przez dwóch autorów. W przypadku Greena mogę stwierdzić, że jest on rzeczywiście dość… greenowski, nie wiem jak z Levithanem, bo do tej pory nie czytałam żadnej jego powieści. Tutaj zdecydował się na nietypowy zabieg - w rozdziałach z perspektywy drugiego Willa Graysona nie używa dużych liter, co później tłumaczy we wspólnej rozmowie na końcu książki.
A więc… czy wypaliło? Myślę, że tak. Książka potrafi zarówno nieźle rozśmieszyć, jak i mocno zdołować, a jednak czyta się ją dość lekko. Z jednej strony porusza poważne tematy, z drugiej pozostaje dobrym młodzieżowym czytadłem, przy którym można miło spędzić czas.
Nie jestem do końca przekonana, bo jednak młodzieżówki ostatnio raczej mnie irytują, ale może... Zobaczy się. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak jak osoba powyżej również nie jestem przekonana do tej pozycji. ;) Może kiedyś. :P
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ten tytuł "chodził" mi od dawna po głowie, ale jakoś nie miałam czasu, aby znaleźć i przeczytać jakaś recenzję na jego temat, dlatego, cieszy mnie fakt, że dzisiaj miałam taką okazję i już wiem, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńChcę bardzo przeczytać tę powieść, ale narazie jakoś nie mogę się do tego zabrać...
OdpowiedzUsuńmlwdragon.blogspot.com
Czytałam tę książkę kilka lat temu i niestety nie spodobała mi się aż tak, jak oczekiwałam :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Johna Greena, ale po wielu rekomendacjach moich znajomych, zacznę chyba właśnie od tej, pisanej w duecie z Levithanem.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji poznam styl również tego drugiego autora i będę wiedziała, czy sięgać po kolejne książki obu. :)
Pozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Moja Lady Jane”
Mialam własnie zaczac czytac, jak mozesz tak ludziom czytac w myslach.
OdpowiedzUsuńHm, mowisz, ze lektura mila, to dobrze.
Pewnie i tak nie znajde w tej ksiazce tego, czego szukam, czyli mlodziezowej literatury o ludziach niehetero, pozbawionej dramy i bardziej komediowej -_-
Nie czytalam nic od Greena, wiec nie wiem, czy powinnam zaczynac od tej wlasnie pozycji. Pewnie i tak ja przeczytam, bo to w koncu ksiazka quuer, a czlowiek dosc samotny sie czuje.