środa, 2 sierpnia 2017

J. Green, D. Levithan "Will Grayson, Will Grayson"

Wydawnictwo: Bukowy Las  |  Liczba stron: 368
Sporo czasu minęło odkąd ostatnio czytałam powieść Johna Greena. Byłam co prawda ciekawa, zwłaszcza gdy była to jeszcze nowość, co swoim czytelnikom zaserwuje tym razem i jak wyszła mu współpraca z innym pisarzem, jednak… jakoś zabrakło motywacji. Kiedy jednak przyszło do wybrania pierwszej książki, jaką przeczytam dzięki Legimi, doszłam do wniosku, że czas poznać Willa Graysona. A nawet dwóch. Czy było warto?

Nasz pierwszy Will Grayson - ten, którego dostarczył nam Green - jest zwyczajnym chłopakiem, który woli żyć na uboczu, nie wyróżniać się i ogólnie rzecz biorąc nie angażować się. O to jednak bywa trudno, gdy za najlepszego przyjaciela ma się Kruchego Coopera, który zwraca na siebie uwagę w sposób całkowicie naturalny i to nie tylko przez wzgląd na jego słuszne rozmiary czy orientację seksualną. Kruchy taki już po prostu jest. Prawdziwa dusza towarzystwa, człowiek sztuki, który ma w dodatku niezwykłą umiejętność odnajdywania nowej miłości życia co… no, bardzo szybko (po uprzednim zakończeniu poprzedniej złamanym sercem). Z resztą sami widzicie, miało być o Willu, a już się Kruchy zdążył władować na pierwszy plan.

Tak więc jest Will Grayson, który woli się nie wychylać oraz ekstrawertyczny Kruchy, z którym mimo wszystko się przyjaźni. I jest też Jane, którą chyba lubi. Chyba, bo raz go do niej ciągnie, a raz wolałby się trzymać z daleka. A Kruchy chciałby im dopomóc, choć jego starania nie są mile widziane przez Willa. I tak to się kręci, głównie wokół mającego powstać musicalu autorstwa Kruchego, ale znajdzie się też miejsce na koncerty zdecydowanie nie mainstreamowych zespołów, rozważania na temat przyjaźni, miłości i fizyki, ze szczególnym uwzględnieniem Kota Schrödingera.

Z kolei Will Grayson stworzony przez Levithana to chłopak zamknięty w sobie, od dłuższego czasu zmagający się z depresją, mimo leków wciąż stojący na skraju przepaści. Wdzięczny matce za obecność przy nim, a jednak niezdolny do wyrażenia tego w jakikolwiek sposób. Do jego bliższych znajomych należy Maura, którą jednak stara się od siebie odsunąć, a jedyną osobą, przed którą naprawdę potrafi się otworzyć jest Isaac, z którym od jakiegoś roku pisze na czacie. Nigdy się jeszcze nie spotkali, ale może właśnie przyszedł na to czas?

Przygnębiające (ale i mimowolnie trochę irytujące) było obserwowanie, jak drugi Will się umniejsza, kieruje w swoją stronę bardzo surowe opinie, które, jak pokazują późniejsze wydarzenia, wcale nie muszą być tak bliskie prawdzie. Patrzenie na to, jak zmaga się z depresją nie było przyjemne, jednak jego działania dowodziły, że mimo wszystko wciąż się nie poddał. Aż pewnego razu, za sprawą czystego trafu, w chyba najbardziej niespodziewanym miejscu spotkało się dwóch Willów Graysonów

Dwóch całkowicie różnych bohaterów, dwie całkowicie różne historie, które jednak w pewnym momencie się krzyżują, by następnie do samego końca w ten czy inny sposób wpływać na siebie nawzajem. Ciekawie było w jednej powieści zobaczyć bohaterów wykreowanych przez dwóch autorów. W przypadku Greena mogę stwierdzić, że jest on rzeczywiście dość… greenowski, nie wiem jak z Levithanem, bo do tej pory nie czytałam żadnej jego powieści. Tutaj zdecydował się na nietypowy zabieg - w rozdziałach z perspektywy drugiego Willa Graysona nie używa dużych liter, co później tłumaczy we wspólnej rozmowie na końcu książki.

A więc… czy wypaliło? Myślę, że tak. Książka potrafi zarówno nieźle rozśmieszyć, jak i mocno zdołować, a jednak czyta się ją dość lekko. Z jednej strony porusza poważne tematy, z drugiej pozostaje dobrym młodzieżowym czytadłem, przy którym można miło spędzić czas.

7 komentarzy:

  1. Nie jestem do końca przekonana, bo jednak młodzieżówki ostatnio raczej mnie irytują, ale może... Zobaczy się. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak osoba powyżej również nie jestem przekonana do tej pozycji. ;) Może kiedyś. :P
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tytuł "chodził" mi od dawna po głowie, ale jakoś nie miałam czasu, aby znaleźć i przeczytać jakaś recenzję na jego temat, dlatego, cieszy mnie fakt, że dzisiaj miałam taką okazję i już wiem, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę bardzo przeczytać tę powieść, ale narazie jakoś nie mogę się do tego zabrać...

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę kilka lat temu i niestety nie spodobała mi się aż tak, jak oczekiwałam :/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Johna Greena, ale po wielu rekomendacjach moich znajomych, zacznę chyba właśnie od tej, pisanej w duecie z Levithanem.
    Przy okazji poznam styl również tego drugiego autora i będę wiedziała, czy sięgać po kolejne książki obu. :)
    Pozdrawiam!
    Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Moja Lady Jane”

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialam własnie zaczac czytac, jak mozesz tak ludziom czytac w myslach.
    Hm, mowisz, ze lektura mila, to dobrze.
    Pewnie i tak nie znajde w tej ksiazce tego, czego szukam, czyli mlodziezowej literatury o ludziach niehetero, pozbawionej dramy i bardziej komediowej -_-
    Nie czytalam nic od Greena, wiec nie wiem, czy powinnam zaczynac od tej wlasnie pozycji. Pewnie i tak ja przeczytam, bo to w koncu ksiazka quuer, a czlowiek dosc samotny sie czuje.

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)