wtorek, 30 stycznia 2018

Podsumowanie sezonu anime na jesień 2017

Anime oglądałam, jak najbardziej (choć może nie w wielkich ilościach), więc i podsumowanie się pojawia (nawet jeśli późno). Miałam jeszcze zabrać się za trzeci sezon "Shokugeki no Soma", ale okazało się, że najpierw należy jeszcze obejrzeć OVA, co jakoś mnie tak zniechęciło, zwłaszcza że od początku nie był to mój priorytet. Poza tym myślałam nad "Houseki no Kuni" i "Shoujo Shuumatsu Ryokou", których ostatecznie wciąż nie ruszyłam. Kusiło też "Mahoutsukai no Yome", ale najpierw chciałabym przeczytać mangę.

Animegataris
Liczba odcinków: 12
Ocena: 5/10

Anime o… anime. Dlaczego by nie spróbować? Na początek dostajemy Minoę, która kompletnie nie orientuje się w temacie anime, jednak wkrótce ma się to zmienić za sprawą nowych znajomych i szkolnego klubu, o którego przetrwanie nieraz będzie trzeba zawalczyć (bo przecież ten zły, niewyrozumiały samorząd uczniowski). Dostajemy też… gadającego kota, przez co poważnie zaczęłam się obawiać czy zaraz nie dostanę jakiegoś mahou shoujo. Tymczasem akcja zwyczajnie sobie płynie, jest nawet miło, choć sytuacje czy bohaterowie bywają przerysowani. Pierwsze, co mi zazgrzytało, to 6. odcinek, którego za pierwszym razem nie dałam rady obejrzeć, przerwałam w połowie, ale ostatecznie jakoś dokończyłam. Później bez tragedii, przez większość czasu nieco wahałam się nawet nad oceną 6/7, aż nadeszła końcówka, przez którą seria skończyła z taką, a nie inną oceną. Czy było warto? To tak średnio. Pochwalę za to opening, który szybko wpadł mi w ucho, a i ending był niczego sobie, chociaż zwykle nie lubię takich idolkowych wykonań.

Ballroom e Youkoso
Liczba odcinków: 24
Ocena: 7/10

*kontynuacja poprzedniego sezonu
Zanim zabrałam się za dalsze oglądanie, nadrobiłam mangę, ale jak się ostatecznie okazało, anime pod koniec ją wyprzedziło (zdaje się, że autorka jest mniej aktywna ze względów zdrowotnych). Narzekałam poprzednio na ścieżkę dźwiękową, która nie była tym, do czego tańczą bohaterowie. Tym razem albo tego nie zauważyłam, albo faktycznie zmieniło się na lepsze (obstawiam to drugie). Ogólnie bardzo przyjemnie spędziłam czas przy tej serii i nieraz wręcz nie dało się kibicować tylko jednej parze. Kolejny opening również był od UNISON SQUARE GARDEN (co bardzo mnie ucieszyło :D), z kolei ending nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia.

Blend S
Liczba odcinków: 12
Ocena: 6/10

Kawiarnia dla freaków pełna charakterystycznych typów bohaterek. Z początku myślałam sobie, że jakby zamiast dziewczyn wstawić tu paru biszów, to ja bardzo chętnie, ale ostatecznie i tak jakoś zainteresowałam się tym tytułem. Nie ma to jak Maika, która nawet chcąc być grzeczną dla klientów nieświadomie wchodzi w przypisaną jej rolę sadystki. xD Z początku denerwowało mnie takie stereotypizowanie bohaterek (z drugiej strony, halo, taka była koncepcja całej serii), jednak doszłam do wniosku, że przecież one same się na to zgodziły (co widać szczególnie w postawie Miu). Jest zabawnie, dużo chibi scen, ogólnie trochę takie cute girls doing cute things, jednak w wydaniu, które potrafię znieść. Trochę denerwowała mnie jednak nijakość właściciela (nawet i z wyglądu), więc nie, nie kibicowałam mu. Opening zrobił furorę... memową, a w każdym razie jego początek, jednak pomijając to, wciąż jest to całkiem chwytliwy utwór. Ending, przyznam, zwykle pomijałam.

Himouto! Umaru-chan R
Liczba odcinków: 12
Ocena: 7/10

O ile przy pierwszym sezonie nieco musiałam się przekonać do Umaru, tak teraz z chęcią zaczęłam oglądać i naprawdę dobrze się przy tym bawiłam. Poza tym stopniowo widać zmianę w samej Umaru (i nie tylko w niej), która zaczyna trochę inaczej postrzegać swoje kontakty z najbliższymi. Ogólnie relacje z innymi wydają się być tutaj jednym z głównych tematów, czasami bywa przez to nieco melancholijnie. Co prawda wciąż nieco zgrzyta mi, że nie ujawniła swojej drugiej strony, jednak wszystko zdaje się iść w dobrą stronę. W jednym z odcinków dostajemy nawiązanie do "Kuroko no Basket" (wymieniam, bo wydawało mi się najbardziej charakterystyczne), pojawi się też parę innych. Żywiołowy opening zdecydowanie wpada w ucho, a endingowi towarzyszy naprawdę przemiła animacja, aż chciałoby się dołączyć. :3

Hoozuki no Reitetsu 2nd Season
Liczba odcinków: 13
Ocena: 7/10

No i doczekałam się drugiego sezonu anime o japońskim piekle. Co więcej, zaraz po jego zakończeniu dostałam zapewnienie, że pojawi się więcej. Yay! Bardzo podoba mi się humor w tym anime, poza tym w pewnym stopniu mogę się stąd dowiedzieć co nieco o tradycyjnym japońskim postrzeganiu piekła (oczywiście po uprzednim wzięciu poprawki na elementy stworzone jedynie na potrzeby tej serii). Cieszy też pojawienie się paru historii z lat młodości Hoozukiego. Podobał mi się poprzedni opening, jednak ten okazał się jeszcze lepszy. Endingu też słuchało się dość przyjemnie.


Kekkai Sensen & Beyond
Liczba odcinków: 12
Ocena: 8/10

Tyle na to czekałam i wreszcie jest! Już zdążyłam obejrzeć dwa razy. ;3
Kontynuacja pierwszego sezonu, właściwie jeszcze bardziej epizodyczna, jednak patrzę na to jak na dobrą okazję, by lepiej poznać poszczególnych bohaterów, którzy stanowią naprawdę barwną zgraję. Widać też, że Leo coraz lepiej się wśród nich odnajduje. W dalszym ciągu dostajemy pełno dziwów, humoru, jak i poważniejszych tematów. Na plus też zakończenie, które wyszło mniej chaotycznie od poprzedniego.
Tym razem nie ending, a opening w wykonaniu UNISON SQUARE GARDEN (uwielbienie od pierwszego odsłuchania). Bardzo ciekawy jest też ending, a i w tle można wyłapać interesujące utwory. Postaram się jeszcze napisać pełną recenzję.


Youkai Apartment no Yuuga na Nichijou
Liczba odcinków: 26
Ocena: -7/10

*kontynuacja poprzedniego sezonu
Chociaż anime poszło w inną stronę niż oczekiwałam (więcej codziennych spraw z dodatkiem magii wszelakiej zamiast historii o youkai, które same w sobie szybko poszły w odstawkę... czy raczej stały się elementem typowej codzienności), to oglądało się miło, raz było zabawnie, raz już poważniej, więc dalej śledziłam losy bohaterów i nie żałuję. Co prawda elementy mające mieć wartość edukacyjną/wychowawczą bywały podawane w dość drętwy sposób, jednak dało się to znieść. Tylko ten pojawiający się od czasu do czasu angielski w wykonaniu Japończyków trochę bolał...

Do dokończenia kiedyś… może:



Garo: Vanishing Line
Liczba odcinków: 5/24

Kolejna seria mająca w tytule Garo i kolejna, która nie zdołała mnie przyciągnąć tak bardzo jak "Honoo no Kokuin". Przytrzymała mnie jednak dłużej niż "Guren no Tsuki". Może coś z tego będzie, ale jak na razie po tych pięciu odcinkach wciąż wiem niewiele i nie czuję szczególnej potrzeby, by brnąć w to dalej.





Inuyashiki
Liczba odcinków: 1/11

Od początku wydawało mi się jakieś znajome, aż skojarzyłam, że przecież mysza recenzowała mangę! I twierdziła, że mimo nieźle rokującego początku, potem nie było już tak dobrze. Tak więc pierwszy odcinek obejrzałam, ale z resztą postanowiłam się wstrzymać, aż poznam jakieś opinie na temat anime. Inna sprawa, że trochę brakowało mi czasu.





Just Because!
Liczba odcinków: 1/12

Ma ładną kreskę, to po pierwsze. Poza tym historia może się okazać ciekawa, ale raczej trudno wnioskować na podstawie tylko jednego odcinka. A na razie nie oglądałam więcej, bo zabrakło czasu.







Osake wa Fuufu ni Natte kara
Liczba odcinków: 3/13

Krótkometrażówka o żonie, która zwykle jest bardzo poważna i opanowana, ale jak sobie nieco wypije, od razu się rozluźnia i pokazuje swoją uroczą stronę. Taką widuje ją jednak tylko mąż, który przy okazji zdradza nam różne przepisy na drinki. W sumie nic specjalnego, ale ewentualnie można obejrzeć.



Porzucone:

Konohana Kitan
Liczba odcinków: 1/12

Pomyślałam, że zerknę, bo wygląda ładnie, poza tym chciałam też dać tej serii szansę jako shoujo-ai. Niestety kompletnie mnie nie porwało, a w zamierzeniu urocza lisia niezdara, mnie po prostu irytowała. Zostałam przytłoczona tą moe atmosferą i poddałam się po pierwszym odcinku.






Ousama Game The Animation
Liczba odcinków: 1/12

Niby miałam oglądać, ale jednak uznałam, że wcale nie mam ochoty na horror (chyba się od nich odzwyczaiłam). I to tyle w temacie.

5 komentarzy:

  1. Do Ballroom e Youkoso miałam sentyment ze względu na to, że sama kilka lat byłam tancerką tańca towarzyskiego. Cieszyłam się, że zostanie przedstawiona historia tańca. Mnie zauroczyło to anime ale oglądałam lepsze, tak jak mówiłam-sentyment. Innych twoich propozycji nie oglądałam, mam troszkę zaległości w anime. Manga chyba lepiej mi wchodzi. \K.

    https://cleosevhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic z tego nie oglądałam... XD
    Czekam tylko na mobową ovę, do innych anime jakoś szczególnie mnie nie ciągnie. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś dooglądam Balrooma i Hozukiego, a co do reszty to chyba sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Balroom bardzo mi się podobał, ale gdzieś za połową utknęłam i nie mogę skończyć tej serii, nie wiem jakoś tak entuzjazm opadł, a ja zaczęłam oglądać inne serie.
    Hoozuki jest świetny, uwielbiam taki humor, trafia do mnie w 100%. Gdzieniegdzie jest problem z wyłapaniem wszystkich dowcipów, związanych z japońską historią czy (pop)kulturą, ale ile ma się frajdy gdy już się skuma jeden z takich żartów :D Fajnie by było jakby wydał ktoś u nas mangę, ale coś czuję, że są na to małe szanse :<
    Inuyashiki rzuciłam po 3 odcinków, przeczytałam za to sporo mangi i niestety bohaterowie byli dla mnie zbyt jednowymiarowi. Trochę zmarnowany potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w pewnym momencie miałam zastój, ale jak już ruszyłam z tą serią ponownie, to poszło szybko. ;>
      Całkowicie się zgadzam. Mnie dodatkowo bardzo cieszy, gdy podczas oglądania przyda mi się wiedza wyniesiona z zajęć na temat kultury Japonii, że jednak coś mi z tego zostało w głowie. ^^ Właściwie do tej pory nawet nie myślałam nad mangą, ale tak, faktycznie fajnie by było, zwłaszcza gdyby uzupełnić całość o dodatkowe wyjaśnienia kontekstów.

      Usuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)