Tytuł: UN-GO
Długość odcinków: 24 min.
Ilość odcinków: 11
(+ 48-minutowy prequel)
Rok produkcji: 2011
Ocena: 6/10
Ostatnio jakoś często decyduję się na krótkie serie. Wiem, że po tego typu produkcjach raczej trudno spodziewać się niezwykle rozbudowanej fabuły, czy czegoś naprawdę szczególnego, ale nie przeszkadza mi to. Przecież nie zawsze o to chodzi. W każdym razie, może dzieje się tak dla zrównoważenia kilku tych znacznie dłuższych anime, za które się zabrałam? No ale że nie ma to jakiegoś większego znaczenia, pozwolę sobie przejść już do recenzji...
Już jakiś czas temu zauważyłam dziwną zależność występującą w tego typu kryminalnych produkcjach, a mianowicie to, że w pierwszym odcinku praktycznie zawsze zostaniemy uraczeni jakąś banalnie łatwą zagadką. Nawet jeśli znajdzie się parę trudności, to wiele spostrzeżeń naszego genialnego detektywa jest tak oczywistych, że to aż po prostu kole w oczy. A jednak wszyscy inni bohaterowie uważają to za coś odkrywczego. Może w ten sposób twórcy chcą nieco podnieść morale widza? Może chcą żeby poczuł się wyjątkowy, niezwykle mądry? Albo to sposób na zachęcenie do oglądania mniej domyślnych widzów? No cóż, na to nic nie poradzimy, mogę jedynie stwierdzić, że kolejne odcinki są już na lepszym poziomie.
Przenosimy się do częściowo wyniszczonej niedawno zakończonym konfliktem zbrojnym Japonii. Choć nie wiemy na ten temat zbyt wiele, widmo wojny i jej skutki w sposób zauważalny ciążą nad całym krajem. Ważną rolę w jego odbudowie odgrywa Kaishou Rinroku - Przewodniczący Sieci Japońskich Systemów Sprawiedliwości (JJ Systems). Jest człowiekiem bardzo wpływowym, cieszącym się dużym uznaniem w oczach społeczeństwa. Jest znany ze swoich niezwykłych zdolności detektywistycznych. Ponoć wszelkie zagadki rozwiązuje nie ruszając się nawet z domu. No i jest też nasz główny bohater, często nazywany Pokonanym Detektywem, Yuuki Shinjuurou. Pomiędzy tą dwójką istnieje wyraźnie widoczny konflikt. Tylko kto tu zawinił? Córka przewodniczącego Kaishou, Rie już wkrótce za sprawą zrządzenia losu przekonuje się, że człowiek, którym dotąd pogardzała, naprawdę zna się na swoim zajęciu, a tym, który niejednokrotnie tuszuje zbrodnie i wprowadza w błąd opinię publiczną jest jej ojciec. A to wszystko, oczywiście, dla wyższych celów, takich jak zaprowadzenie ładu w powojennej Japonii. Od tego czasu Rie, trochę wbrew wszystkim wokół, zaczyna popierać działania Yuukiego, coraz częściej zwracając się do niego po pomoc. Ale czy walka z władzami skorumpowanymi do tego stopnia ma jakiś sens?
Jest to już pewien zarys fabuły, jednak wciąż nie oddaje pełnego obrazu sytuacji. Przeszłość naszego Pokonanego Detektywa owiana jest tajemnicą, wiemy jednak, że w swoim życiu zaznał piekła, jakim była dla niego wojna. Jego życiową misją jest odkrywanie prawdy, a kompanem Inga - dość pokręcony chłopiec o żółtawych białkach oczu (nie mogłam o tym nie wspomnieć). A przynajmniej tak jest zwykle ukazywany. Inga ma bowiem swoje drugie wcielenie, które bierze nad nim górę, gdy rozwiązanie zagadki jest już bliskie. Zmienia się wtedy w dość specyficzną femme fatale o niezwykłej mocy, pozwalającej jej zadać jedno pytanie, na które wskazana osoba musi odpowiedzieć, nie ma innego wyjścia. Zwykle nie podejmuje tych decyzji sama, tylko czeka na polecenie Yuukiego (choć bywa też inaczej). Zdobyte w ten sposób informacje często są przełomowe dla prowadzonego śledztwa lub też pozwalają na zdobycie niepodważalnych dowodów. Co więcej, najwyraźniej nikt się nie domyśla, że mały chłopiec i klejąca się do naszego bohatera kobieta to jedna i ta sama osoba. Yuuki z kolei przedstawia ją jako swoją szefową. Zawarty między nimi układ (bo ten niewątpliwie istnieje) również pozostaje dla widzów tajemnicą, choć dostaniemy kilka okazji, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Dodam też, że wkrótce do ich zespołu dołączy jeszcze jedna osoba.
Każdy odcinek zainspirowany jest opowieściami kryminalnymi z epoki Meiji (1868-1912) autorstwa Ango Sakaguchiego. Nie znam pierwowzoru, więc nie mam na ten temat dużo do powiedzenia, jednak wydaje mi się, że wyszło to całkiem nieźle. Niemal każdy odcinek to inna historia kryminalna (niektóre są dłuższe). Każdy z nich pozwala nam lepiej poznać bohaterów, z każdą kolejna zagadką dostrzegamy między nimi coraz więcej powiązań, które ostatecznie kumulują się w ostatnich odcinkach. Czyli tak jak zazwyczaj. Ale czy to błąd? Dla mnie nie robi to większej różnicy, przecież wielu twórców decyduje się na podobny schemat.
Oczywiście musiało się znaleźć również coś, co przynajmniej do pewnego stopnia odróżniłoby ta serie od wielu jej podobnych produkcji. Tutaj po serii zagadek kryminalnych, które pozwalają nam zapoznać się zarówno z bohaterami, jak i otaczającą ich rzeczywistością pojawia się ktoś, kto próbuje namieszać, zrobić z naszego bohatera marionetkę realizującą jego plan. Co więcej, wspomniany antagonista również ma na swoich usługach istotę o nadprzyrodzonych mocach. Wkrótce akcja zaczyna przyspieszać, coraz bardziej dezorientując widza (bohaterów w sumie też). Mistrzostwo może to i nie jest, ale na pewno urozmaiciło tą serię.
Teraz parę słów na temat bohaterów. Yuuki może i nie jest wymarzonym protagonistą, czasami też wydawał mi się jakiś zarozumiały, jednak wszystko to można zrzucić na karb jego tajemniczej przeszłości (tylko czy może to być wytłumaczenie na wszystko?). Od czasu do czasu lubił wygłosić jakieś pompatyczne przemowy, takie niby idealistyczne, ale jednak traktujące o marności człowieka i jego chęci trzymania się życia za wszelką cenę. Najwyraźniej w tego typu chwilach dawał upust swojemu zgorzknieniu - następstwu przykrych doświadczeń z czasów wojny, o których nie będę się rozpisywać, aby nie psuć Wam niespodzianki. Mamy też enigmatycznego Ingę, zwykle podchodzącego do wszystkiego na luzie i Rie, częściowo rozdartą pomiędzy ojcem a Yuukim, powszechnie przyjmowanym fałszem a zatajaną prawdą. Nie można zapomnieć również o przewodniczącym Kaishou i jego własnej wizji sprawiedliwości, czy kilku pobocznych postaciach, chociażby prokurator Izumi Koyamie.
Sporo na temat przeszłości bohaterów i początkach ich znajomości możemy dowiedzieć się z prequelu serii (który jednak powinien stanowić jej dopełnienie, a nie początek naszej przygody z tym tytułem). Akcja prowadzona jest dwutorowo - dawne losy Yuukiego przeplatane są ze śledztwem, w którym pomagał już po spotkaniu Ingi, jednak oba watki są ze sobą ściśle powiązane i tworzą spójną całość. Historia ta wyjaśnia wiele poruszonych we właściwej serii kwestii, chociażby genezę konfliktu miedzy Pokonanym Detektywem a Kaishou Rinroku, stanowiącego jeden z głównych filarów tego anime.
"UN-GO" ma swoją charakterystyczną kreskę - postaci są bardzo smukłe, często wręcz chorobliwie szczupłe, fryzury są z kolei dość sztywne, praktycznie niezmienne. To dobrze, czy źle? To już zależy od gustu. Dla mnie było to nieco zbyt nienaturalne, jednak szybko przywykłam. Z tłami było różnie, jednak nie narzekam. Nie odpowiadało mi tez przedstawianie poszczególnych postaci za pomocą pojawiających się na ekranie napisów, choć ostatecznie pogodziłam się z ich obecnością. Muzykę, przyjemną i dość chwytliwą, oceniam na plus. Podobał mi się zwłaszcza ending "Fantasy" w wykonaniu zespołu LAMA (znanego głównie z openingu do anime "No.6").
Osoby, które lubią na własna rękę prowadzić śledztwo, mogą być nieco rozczarowane, ponieważ widz niejednokrotnie otrzymuje zbyt mało informacji, aby samodzielnie rozwiązać zagadkę. Ja jednak nie narzekam, bo mimo wszystko lubię tego typu produkcje. Z pewnością nie jest to szczególnie ambitna rozrywka, raczej typowy średniak, co nie zmienia faktu, że "UN-GO" oglądało mi się całkiem przyjemnie. A na zakończenie z góry uprzedzam, że jeszcze nieraz będziecie mieli okazję przeczytać tu co nieco na temat serii detektywistycznych.
Zawsze myślałam, że Un-Go to kolejny klon Gosicka, tylko z chłopcem zamiast dziewczynki, a tymczasem ostatnio się dowiedziałam, że jest czymś więcej. Z chęcią się kiedyś przekonam :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, swoją drogą ja ostatnio oglądam głównie trochę dłuższe serie, doszłam do wniosku, że nie lubię się rozstawać z bohaterami ;) Ale chętnie przeczytam twoje kolejne recenzje na temat detektywistycznych anime, bo osobiście mam w nich niewielkie rozeznanie ;D
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :)) Czekam na inne propozycje :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bardzo sympatyczna seria, miło mi się ją oglądało, chociaż muszę przyznać, że wolę serię tv od filmu. ^^ No i zakochałam się w endingu od pierwszego przesłuchania. <3 Nic wybitnego, ale anime jak najbardziej w moim guście.
OdpowiedzUsuńKiedyś już wpadłam na to anime i niczym mnie nie zainteresowało. Tym bardziej, ze jest to seria detektywistyczna... Nie lubię kryminałów w każdej postaci :P ale ending jest bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńStrasznie męczyłam tę serię. Najgorsze jest to,że niewiele z niej w ogóle zapamiętałam :(
OdpowiedzUsuńNie przepadam za anime, choć obiecałam sobie, że kiedyś przełamie się, ale mi się nie udało.
OdpowiedzUsuńwspólna obserwacja? ja już
Zapraszam:
nocny-mark.blogspot.com