sobota, 8 listopada 2014

H. Murakami "Kronika ptaka nakręcacza"


Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 621

Problemem przy opisywaniu tej powieści jest brak jakiegokolwiek konkretnego punktu zaczepienia. Jest sobie bohater, prowadzi swoje zwyczajne życie, przez które przewijają się różne zdarzenia i osoby - raz zwyczajne, a innym razem już całkiem przeciwnie - ale nie ma tu czegoś, czym już na wstępie można by było zainteresować potencjalnego czytelnika. Co prawda ja nie miałam z tym problemu, skoro i tak sięgam po książki Murakamiego w ciemno. W każdym razie nie ma się co na wstępie zrażać. Na początek spróbuję nieco przybliżyć Wam fabułę.

Zaczęło się od rezygnacji z pracy. A może od zniknięcia kota? Tak czy inaczej, od tego momentu życie Toru Okady stawało się coraz dziwniejsze, aż w końcu pewna dziewczyna z sąsiedztwa i jego uznała za dziwaka. W międzyczasie z jego życia zniknęła żona (i nie chciała lub nie mogła wrócić), pojawiła się Kreta Kano i jej siostra, emerytowany porucznik Mamiya oraz wiele innych osób, wprowadzając do jego codzienności coraz więcej zamętu. Czy uda mu się dostrzec sens tego wszystkiego? Czy odzyska żonę? I gdzie się podział ptak nakręcacz, który do tej pory z taką wytrwałością codziennie nakręcał sprężynę świata?

Jak dobrze można poznać drugiego człowieka? Jak wiele sekretów może skrywać osoba, u boku której przeżyliśmy ostatnie sześć lat? I jak bardzo powierzchowna może to być znajomość? To niektóre z pytań, które mogą nam się nasunąć podczas czytania. A jednak z czasem pojawia się tak wiele nowych niewiadomych, o wiele bardziej zagmatwanych, że wręcz nie sposób ich wszystkich zliczyć. Będzie też okazja, by dowiedzieć się nieco więcej na temat wojny japońsko-chińskiej. Pojawiające się od czasu do czasu (często obszerne) wzmianki na temat działań wojennych mogą nużyć osoby niezainteresowane tematem. A jednak są one w pewien sposób ważne dla fabuły, choć zawierają sporo dodatkowych faktów. Miłym zaskoczeniem była krótka wzmianka na temat Tony'ego Takitaniego, którego miałam okazję poznać w jednym z opowiadań w "Ślepej wierzbie i śpiącej kobiecie".

"[...] ludzki los to coś, co się wspomina, gdy już minie, a nie poznaje naprzód."

Autor balansuje na granicy jawy i snu, rzeczywistości i wydarzeń, które teoretycznie nie powinny mieć miejsca. W wielu przypadkach zdrowy rozsądek nie ma tu racji bytu. To historia pełna niedopowiedzeń, zbiegów okoliczności i niedomkniętych wątków, co dla wielu może stanowić zasadniczy problem. I sama przyznam, że tym razem mogło być tego wszystkiego nieco za wiele. Raz nawet na dłuższy czas zaprzestałam czytania. Po prostu nie mogłam się do tego zabrać, a jednym z powodów mogły być właśnie te przydługie opisy działań wojennych. Wszystko (lub prawie wszystko) jest ze sobą w pewien sposób powiązane. W sposób zawiły, nieoczywisty, który w wielu przypadkach ujawnia się dopiero po dłuższym czasie. Nawet mając przed sobą jedynie ostatnie kilkadziesiąt stron, nadal nie miałam pojęcia, do czego autor dąży. I to było ciekawe. Pewne zdezorientowanie, efekt zaskoczenia, który nie wymaga zawrotnych zwrotów akcji, a to wszystko w oprawie z pozoru zwykłej codzienności.

"A może przedmioty nieożywione stają się jeszcze bardziej nieożywione, gdy ludzie odwrócą od nich wzrok."

Występujących tu bohaterów (przynajmniej w większości przypadków) trudno zakwalifikować do jakiegoś określonego typu osobowości. Część z nich jawi nam się jako osoby dość zwyczajne, inni jako prawdziwi ekscentrycy, czy też po prostu dziwacy, jednak tak naprawdę trudno ich określić. Ale po co właściwie tak szufladkować?

W powieściach Murakamiego lubię między innymi to, że potrafi zaskakiwać. W wielu przypadkach nie miałam pojęcia, co jeszcze może się zdarzyć, a przecież akcję trudno byłoby nazwać szczególnie dynamiczną. Wydarzenia mają swoje własne tempo, a mimo to autor do końca trzymał mnie w niepewności. A może raczej nadal to robi? Przecież ostatecznie sporo wątków pozostało otwartych. Bezpośrednio po skończeniu lektury miałam raczej dość mieszane uczucia, jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że "Kronikę ptaka nakręcacza" mimo wszystko wspominam pozytywnie. Było sporo zagmatwania i dziwów, jednak nie mam nic przeciwko temu. I za jakiś czas z pewnością sięgnę po kolejną książkę Murakamiego.

"Na świecie jest mnóstwo niezrozumiałych rzeczy i ktoś musi tę pustkę wypełnić. I jeśli tak ma być, lepiej, żeby to robili ludzie, którzy są interesujący, a nie nudziarze, prawda?"
7/10

9 komentarzy:

  1. Mam ogromną chęć, by wgłębić się w dzieła Murakamiego.... już niedługo, niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal nie miałam okazji zapoznać się z twórczością autora ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie sięgnęłam po twórczość Murakamiego, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni, bo jestem go naprawdę ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę pana Murakamiego. Było to "Na południe od granicy, na zachód od słońca". Już ta powieść zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne książki tego autora, a Ty tylko przekonałaś mnie, że to dobry pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy, życzę miłych wrażeń. I tak się składa, że też jako pierwszą książkę Murakamiego przeczytałam "Na południe od granicy, na zachód od słońca". :)

      Usuń
  5. Nie mogę się przekonać do Murakamiego, choć cały czas się staram :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny post. Piękny, rzeczowy blog.
    Jestem blogerem modowym, ale na moim blogu pojawił się post o książce.
    Szczególnie zależy mi na komentarzu kogoś takiego jak ty - z doświadczeniem.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. ~ http://gabriel-data.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)