Tytuł: Hyouka
Ilość odcinków: 22 + OVA
Rok produkcji: 2012
Ocena: 7/10
Co przyciągnęło mnie do "Hyouki"? Właściwie już sama nie pamiętam. Może obecność zagadek? Postanowiłam zabrać się za jakąś lekką, szkolną serię, a że "Hyouka" akurat była na mojej liście tytułów do obejrzenia…
Czy chłopak, który uważa się za najzwyczajniejszą osobę na świecie, którego mottem jest "Jeśli nie muszę czegoś robić, nie robię. Jeśli muszę coś zrobić, robię to szybko." może być głównym bohaterem anime? Ależ oczywiście, już nie takie rzeczy się zdarzały. A to wszystko za sprawą siostrzanego sentymentu do pewnego mało popularnego szkolnego klubu i dziewczyny mającej bzika na punkcie zagadek. No ale po kolei...
Oreki Hotarou właśnie rozpoczął liceum, jednak nie oczekuje z tego powodu żadnych większych zmian w życiu. Wręcz przeciwnie - planuje spędzić ten czas jak najspokojniej, najlepiej niczym nie musząc się kłopotać. Jego zamiary krzyżuje jednak dołączenie do klubu klasycznego na
Nie da się zaprzeczyć, że wszystko kręci się wokół Hotarou - to właśnie w jego stronę zwracają się oczy pozostałych bohaterów, gdy nie potrafią znaleźć rozwiązania. I w niczym nie przeszkadza tu jego niemal stoicka postawa, gdyż Hotarou ma co najmniej jedną słabość - nie potrafi odmówić Chikandzie. Dlatego też, często ku zdumieniu pozostałej dwójki, chłopak raz po raz od niechcenia i bez zbędnych ceregieli (w końcu chodzi o to, by jak najszybciej dali mu spokój) wykazuje się zdolnościami dedukcyjnymi, którymi nie powstydziłby się sam Sherlock Holmes. A okazji do tego nie brakuje - od spraw całkiem trywialnych, poprzez pomoc innym i próby rozwiania tajemnicy otaczającej zaginionego wuja Chitandy, aż po znajdywanie rozwiązania sytuacji wręcz kryzysowych. A skoro już o Holmesie mowa, w "Hyouce" znajdziemy mnóstwo (często bardzo bezpośrednich) nawiązań do powieści detektywistycznych, zwłaszcza do twórczości Arthura Conana Doyle'a i Agathy Christie.
Anime to zawiera wiele ciekawych wątków. Pełna szczęśliwych zbiegów okoliczności, wręcz nieprawdopodobna historia z przedmiotami, którymi, na wzór pewnej japońskiej legendy (Pan Pęk Słomy), wymieniał się Hotarou podczas festiwalu i odcinek, w którym na podstawie jednego, krótkiego ogłoszenia chłopak stworzył całą teorię na temat poprzedzającego je wydarzenia to jedne z nich. Nie zabrakło też kilku tradycyjnych dla tego typu produkcji motywów, takich jak wizyta w świątyni (przedstawiona w całkiem ciekawy sposób), sprawa walentynkowych czekoladek (niespodziewanie przygnębiająca), gorące źródła, czy wypad na basen. To ostatnie wydarzenie mało miejsce w bardzo przeciętnym i mało odkrywczym OVA (uznawane za odcinek 11,5), którego nie polecam. Ważny wątek stanowi niejasna przeszłość wujka Chitandy i jednocześnie powód, dla którego dziewczyna wstąpiła do klubu klasycznego. Chociażby przy tej okazji "Hyouka" porusza zdecydowanie poważniejsze tematy niż wynajdywane na poczekaniu zagadki i także wtedy dane nam będzie zapoznać się z ukrytym znaczeniem tytułu.
O Chikandzie, skądinąd niezbędnej dla właściwego rozwoju fabuły, raczej trudno powiedzieć więcej, niż niezbędne minimum (albo też szczegóły te zdążyły już ulecieć mi z głowy). To nieco nieporadna, pełna optymizmu dziewczyna, której oczy świecą się na samą myśl o zagadkach. Gdy wymaga tego sytuacja, potrafi wykazać się nieoczekiwanie wyostrzonymi zmysłami. Wywodzi się z szanowanej rolniczej rodziny i ma naprawdę duży dom, jednak nie jest przez to ani trochę zarozumiała.
Satoshi to energiczny i pełen radości chłopak. Całkowite przeciwieństwo Hotarou, prawda? A jednak są dobrymi przyjaciółmi. Co więcej, Satoshi wcale nie jest taki idealny, na jakiego chciałby wyglądać. Pomimo zapewnień, że zawsze pozostaje sobą, widz szybko zorientuje się, że coś tu jest nie tak. Chłopak nie zawsze jest szczery przed samym sobą, tłamsi niewygodne uczucia, robi uniki, o czym będziecie się mogli przekonać podczas oglądania. Z tego też powodu nie zamierzam zdradzać więcej na jego temat. Lepiej będzie, jak sami wyrobicie sobie o nim zdanie.
Nie mogłabym też zapomnieć o Mayace, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ta rezolutna, zabawna i inteligentna dziewczyna nie jest jedynie tłem dla głównego bohatera. Także ona będzie miała szansę na wyjście przed szereg, by dać się widzom lepiej poznać i z pewnością nie będą to chwile zmarnowane.
W niektórych momentach anime to potrafi być naprawdę poważne, pozostając jednocześnie autentyczne. Wszystko jest tu całkiem nieźle wyważone - komedia, tajemnice, nieco dramatu, trochę uczuć, decyzji do podjęcia i zwykłej codzienności. Wielokrotnie jest tu wspominany ból dotyczący świadomości, że ktoś jest w czymś od nas lepszy i tego nie docenia, podczas gdy my nie mamy nawet szansy, by go prześcignąć czy chociażby mu dorównać. Nie ma w tym jednak żadnych pouczeń. Nikt nie oczekuje od bohaterów, że od tak to zaakceptują, przestaną roztrząsać kolejne aspekty tej sytuacji lub zakończą to w inny sposób. Jest też nieodwzajemnione uczucie, brak odwagi, by spojrzeć tej osobie w twarz i dać odpowiedź. Jednocześnie nie jest to nic nachalnego, a raczej naprawdę dobrze poprowadzony wątek.
Kreska jest całkiem ładna. Przyjemne dla oka tła, postacie - wszystko to przedstawia się naprawdę dobrze. Poza tym momenty, w których Chikanda przyszpila wzrokiem Horekiego, wyglądają naprawdę zjawiskowo. W ścieżce dźwiękowej nie zauważyłam niczego zjawiskowego, co zapadłoby mi w pamięć. Drugi opening jest jednak dość pomysłowy i całkiem nieźle opisuje założenia tej serii. Gdy akcja w poszczególnych odcinkach się przedłuży, możemy nie mieć okazji usłyszeć openingu lub endingu. Ogólnie rzecz biorąc muzykę uznałabym po prostu za poprawną.
"Hyoukę" naprawdę dobrze mi się oglądało. To porządna, pełna humoru i pozbawiona zbędnego fanserwisu seria. Bohaterowie są ciekawi, dobrze nakreśleni i nawet występujące jedynie epizodycznie postaci mogą mieć coś do powiedzenia. Oczekiwałam dość lekkiej, zabawnej serii i właśnie to dostałam (a może nawet nieco więcej). Jak najbardziej polecam.
Nie wiedzieć czemu utknęłam gdzieś w połowie mimo, że podobało mi się. Czas chyba to skończyć, ale jeszcze nie teraz.
OdpowiedzUsuńHyoukę bardzo miło wspominam. Jest serią która zmieniła moją opinię na temat Kyoni, bo zwykle anime tego studia nie podobają mi się :\ A Oreki jest jednym z moich faworytów jeśli chodzi o postacie męskie :D
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam oglądać to anime, ale gdzieś przy 3 odcinku utknęłam i jakoś nie miałam weny żeby dalej ją kontynuować.
OdpowiedzUsuńTego nie oglądałam. Ale pochwalę Ci się, że ostatnio skończyłam "Deadman wonderland";)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna seria, podobało mi się w niej to, że zagadki jakie przyszło rozwiązywać bohaterom nie był jakieś z kosmosu, a dopasowane do ich licealnego życia. Bohaterowie bardzo sympatyczni, poruszane motywy też ciekawe, ode mnie również 7. ^^
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, ale narobiłaś mi smaczka, mam czasem ochotę na taką lekką historię, a ta ma świetną kreskę, miłą da oka. :) Postać leniwego Hotarou mnie zaciekawiła, uwielbiam takich bohaterów. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ooo to chyba coś dla mnie. Ostatnio trafiam na same dziwne, a wręcz baaardzo dziwne anime, więc to może być naprawdę fajne. Zresztą ta kreska... Aww
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chitanda jest wspaniała.
OdpowiedzUsuńW tej chwili dodane do listy. Wielokrotnie slyszalam ten tytuł, ale mi przypomnialas :)
OdpowiedzUsuńOglądałam ją dwa razy za każdym razem podobała mi się tak samo. Bardzo lekka i przyjemna seria i żałuję, że była taka krótka. Historie zapadły mi strasznie w pamięć, mimo, żę oglądałam to dawno 1,5 roku temu to wciąż wszystko idealnie pamiętam. Polecam :)
OdpowiedzUsuń