niedziela, 22 marca 2015

O filmach co nieco: Kotonoha no Niwa, Wilcze dzieci, Ja, robot

Tym razem mogę Wam polecić dwa anime i film, bardzo różne, jednak wszystkie na swój sposób warte uwagi. Dodam jeszcze, że w sierpniu ma zostać wydany pierwszy tomik mangi "Wilcze dzieci", a więc pierwowzoru drugiego z omawianych przeze mnie tytułów. Pewna jeszcze nie jestem, ale może i na mangę się zdecyduję. ;)

Tytuł: Kotonoha no Niwa
(Ogród słów)
Reżyser: Shinkai Makoto
Rok: 2013
Czas trwania: 46 min.
Produkcja: Japonia
Gatunek: romans, anime
Ocena: 8/10

Spotkali się przypadkiem w pewien deszczowy dzień. Oboje usiedli na ławce w parku bez jakiegoś konkretnego powodu. On nie poszedł do szkoły, ona - do pracy. On szkicował nowe projekty butów. Ona piła piwo i jadła czekoladę. Następnego deszczowego poranka cała sytuacja się powtórzyła. I kolejnego też. I tak od słowa do słowa zaczęli się po trochę poznawać. Czy może raczej coraz lepiej czuć w swoim towarzystwie, bo o ile chłopak jej jako pierwszej opowiedział o zamiarze zostania szewcem, to kobieta wciąż pozostawała dla niego zagadką. Mimo to oboje z niecierpliwością wyczekiwali deszczowych dni, które stały się dla nich tak cenne. Te jednak nie mogą trwać wiecznie, tak samo jak otaczająca ich nietypową znajomość aura niewiedzy, niedoinformowania. Jak dalej potoczą się losy tych dwojga?

Już sama historia ma w sobie sporo uroku, jednak Shinkai Makoto oferuje nam o wiele więcej - dopracowaną w każdym szczególe, niebywale urzekającą oprawę graficzną oraz niezwykle klimatyczną muzykę, która towarzyszy nam na każdym kroku. Od przedstawionych tam scen naprawdę trudno tak po prostu odwrócić wzrok. Już samo to uważam za wystarczająco dobry powód, by zapoznać się z tą produkcją.
Dużą rolę odgrywa tu przedstawiony na tak wiele sposobów deszcz - to on jest pretekstem do kolejnych spotkań, w pewnych momentach wręcz współgra z uczuciami bohaterów, a przede wszystkim w dużej mierze buduje klimat całości. A ten ma w sobie pewną czarującą w swojej prostocie ulotność.


Tytuł: Wilcze dzieci
(Ōkami Kodomo no Ame to Yuki)
Reżyser: Mamoru Hosoda
Rok: 2012
Czas trwania: 1h 57 min.
Produkcja: Japonia
Gatunek: fantasy, anime
Ocena: 8/10

Hana poznała go na uczelni, choć nie był studentem. Był inny od wszystkich i już od pierwszej chwili wzbudził jej zainteresowanie. Zakochali się w sobie. Pewnego dnia zdradził jej swój sekret - był wilkołakiem. Hana zaakceptowała go takim, jakim był. Wiedli spokojne, szczęśliwe życie, urodziła im się dwójka dzieci i wszystko było dobrze do dnia, w którym go zabrakło, a Hana została sama z pełną życia Yuki i spokojnym Ame. Mimo to nie załamała się i starała się z uśmiechem stawić czoła wciąż narastającym problemom. A wychowywanie dzieci, które w każdej chwili mogły zmienić się w wilczki do łatwych zadań z pewnością nie należało. Po pewnym czasie Hana wraz z dziećmi przeprowadza się do odosobnionego domu wśród wzgórz i zieleni, choć i tam życie nie będzie lekkie.

Jedną z pierwszych rzeczy, jakie rzucają się w oczy jest niezłomna postawa Hany, która dzielnie stawiała czoła rzeczywistości niezależnie od tego, jak trudne miałoby to być. A przecież niejedna osoba załamałaby się w takiej sytuacji. Nigdy nie zwątpiła w słuszność swoich wysiłków, wykazała się przy tym wielkim zdecydowaniem, poświęceniem i siłą woli. I oczywiście ogromną miłością zarówno do dzieci, jak i nieobecnego już z nią ukochanego. Nie narzekała, najlepiej jak potrafiła próbowała wychować Ame i Yuki, zarówno jako ludzi, jak i wilki. To wszystko naprawdę robi wrażenie.

Tła są bardzo ładne i szczegółowe, jednak projekty postaci charakteryzowała prostota, przez co nieco odcinały się od całej reszty. Nie uważam tego jednak za wadę, bo całość i tak wygląda zjawiskowo. Nie brakuje tu wzruszeń i pociesznych momentów, których Ame i Yuki dostarczali naprawdę wiele, jednak nie obeszło się bez smutku. Był przecież sekret ich drugiej natury, którego nie można było nikomu zdradzić. I o ile nie było trudno o ewentualne porady na temat wychowania dzieci, o tyle w przypadku rozwoju wilków nie było u kogo zasięgnąć jakichkolwiek wskazówek. Kiedyś przyjdzie im również wybrać, która strona ich natury weźmie górę, co prowadzi do wielu rozterek i niepewności.

To słodko-gorzkie anime, które w przeciągu chwili może rozweselić lub wpędzić w przygnębienie. To piękna i prosta, choć jednocześnie niebanalna historia przepełniona emocjami. To piękna opowieść o trudnych wyborach, wytrwałości i wielkich pokładach miłości rodzicielskiej, która ujmuje swoją prostotą i na długo nie daje o sobie zapomnieć.


Tytuł: Ja, robot
Reżyser: Alex Proyas
Rok: 2004
Czas trwania: 1h 55 min.
Produkcja: Niemcy, USA
Gatunek: thriller, sci-fi
Ocena: 7/10

Zgodnie z trzema prawami robotyki roboty mają obowiązek chronić ludzi i być im posłuszne, chyba że wydane polecenia będą równoznaczne ze złamaniem prawa o ochronie ludzi. Mają też prawo do ochrony własnej, o ile nie odbywa się to kosztem ludzkiego bezpieczeństwa. Te trzy zasady są niezbędne do zachowania ładu w obecnym świecie, w którym roboty niemal dla każdego stały się nieodzowną częścią codzienności. Niemal, gdyż jest jeszcze detektyw Del Spooner, który z powodu pewnych wydarzeń zaczął patrzeć na otaczające go maszyny całkowicie inaczej. I oczywiście nikt wokoło nie popiera jego poglądów. Nawet wtedy, gdy zostaje wezwany na miejsce zagadkowej śmierci czołowego producenta robotów i wszystko wskazuje na to, że sprawcą całego zajścia jest jedno z dzieł naukowca... Jest to jednak dopiero początek dla kolejnych niepokojących wydarzeń, pierwsza wskazówka na wyboistej drodze do rozwikłania tajemnicy, jaką pozostawił detektywowi  Lanning.

Wartka akcja, trochę zabawnych dialogów i parę innych czynników sprawiło, że ani przez chwilę się nie nudziłam. Co więcej, wręcz nie zwróciłam uwagi, jak szybko mijał mi przy tym filmie czas. Choć został tu poruszony dość poważny temat, nie jest to produkcja w żaden sposób przytłaczająca, a to dzięki bardzo dobrze wyważonym proporcjom między sprawami poważnymi, wydarzeniami pełnymi spektakularnych efektów specjalnych a humorem, który w sporej mierze zawdzięczamy pewnemu nieprzeciętnemu robotowi. Co do samego Spoonera, jego postawa początkowo może razić - jest bardzo nieprofesjonalny, wyraźnie widać, że przemawiają przez niego uprzedzenia i nie zamierza silić się na żadne uprzejmości. To jednak ma związek z wydarzeniem, które wciąż prześladuje go w koszmarach. Czy mimo to uda mu się na czas rozwikłać zagadkę? Film ten stanowi świetną, niekoniecznie wymagającą, jednak niebanalną rozrywkę i z pełnym przekonaniem mogę go polecić.

9 komentarzy:

  1. Kotonoha no Niwa TYLKO 8/10? No wiesz. (Jestem psychofanem).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotonoha no Niwa ode mnie dostała 6, film nie był zły, ale sama ładna grafika nie jest w stanie mnie kupić. xD Wilcze Dzieci za to absolutnie złapały mnie za serce i dostały 9.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet muzyka nie pomogła w podniesieniu oceny? XD

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc już jej nawet nie pamiętam, chyba nie mój typ ost. xD

      Usuń
  3. Oglądałam zarówno Kotonoha no Niwa jak i Wilcze dzieci. Pierwszy film jako tako mi się spodobał, chociaż nie wzbudził u mnie jakiś większych emocji. Może jestem jednak zbyt surowa?
    Z kolei Wilcze dzieci bardzo mi się spodobały :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam wszystkie wyżej przedstawione- oglądałam tylko Ja, robot. To chyba zbrodnia nie obejrzeć Wilczych Dzieci, ale manga będzie musiała się u mnie znaleźć. Jak na razie do Kotonoha no Niwa mnie nie ciągnie, więc zostawię ją sobie na jakiś deszczowy wieczór :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie to bardzo klimatyczny seans. ;)

      Usuń
  5. Wilcze dzieci były świetne, uwielbiam tego typu historie, szkoda, że tak mało ich wychodzi. Cieszy mnie również, że Waneko wyda papierowy odpowiednik tego tytułu, już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z wyżej wymienionych oglądałam zarówno "Wilcze dzieci" jak i "Kotonoha no Niwa". Oba bardzo mi się podobały i dostały ode mnie wysokie oceny. W "Kotonoha no Niwa" zachwyciła mnie grafika oraz muzyka, ale również lekkość w tej historii. Była taka... przyjemna i naprawdę miło się ją oglądało.

    Pozdrawiam z:
    www.bookprisoner.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)