wtorek, 10 marca 2015

Trochę na temat "Lalki" Bolesława Prusa


Nie nazwałabym tego recenzją. Będzie to raczej trochę moich luźnych uwag na ten temat.


"Marionetki!... Wszystko marionetki!... Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko,
co im każe sprężyna, taka ślepa jak one..."
"Nienawidzić się wolno - dodała z gorzkim uśmiechem - kraść, zabijać... wszystko, wszystko wolno, tylko nie wolno kochać... Ach, moja mamo, jeżeli ja nie mam racji, więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom: bądźcie rozsądni, tylko - kochajcie się?"

Na początek: jak przebiegało u mnie czytanie? Zaczęłam z dobrymi chęciami, jednak za pierwszym razem przeczytałam tylko dwa rozdziały i moje chęci gdzieś uleciały. Dalsza lektura szła dość opornie, choć bywało, że przynosiła pewną przyjemność. Bardziej na poważnie zainteresowałam się fabułą może około 200 strony i pomimo chwil zwątpienia byłam ciekawa dalszych wydarzeń. Od tego momentu szło mi coraz lepiej.

"Lalkę" z pewnością trudno uznać za lekturę na jeden wieczór. Spędziłam przy niej sporo czasu, a jednak nie żałuję, bo po przebrnięciu przez pewną ilość stron, po wciągnięciu się w tę historię okazuje się, że to całkiem niezła ksiażka. Bywa, że niemiłosiernie się dłuży, czasami jednak dużo się dzieje, a spory między bohaterami śledziłam z niekłamanym entuzjazmem. A skoro już o bohaterach mowa...

Wokulski jest bardzo złożoną postacią o wielu obliczach - znakomity kupiec, który z powodzeniem zbił majątek, oddany adorator panny Izabeli, miłośnik nauki, filantrop i wiele więcej. Prus pozwolił sobie na stworzenie bardzo skrupulatnego, niebanalnego portretu psychologicznego. To człowiek potrafiący działać zarówno bardzo dokładnie według przemyślanego planu, jak i dający się w pewnych sytuacjach ponieść chwili. Targające Wokulskim sprzeczności były pełne gwałtowności - uczuciowość raz po raz zagłuszała zdrowy rozsądek, by jakiś czas później to pozytywistyczna strona jego natury przytłumiła wciąż tlące się w nim idee romantyzmu.
A panna Izabela? Przyznam, że z początku wywarła na mnie dość dobre wrażenie, choć z czasem miałam coraz bardziej mieszane uczucia. Trudno ją jednak winić za to, jak została wychowana, prawda?
Co do Rzeckiego, właściwie od samego początku uważałam go za sympatycznego starszego pana, który bardzo ceni swojego Stacha, lubi sobie pogawędzić (co z początku było nieco denerwujące, jednak przywykłam) i ma przy tym skłonność do ciągłego zbaczania z tematu. Ostatecznie mogę stwierdzić, że miło było czytać jego wywody.
Urodziwa pani Stawska jawiła się jako ideał nękany masą kłopotów i osoba, która dla nikogo nie potrafi być nieuprzejma. Miała swój naturalny urok, który przyciągał niemal każdego, a i na nieszczęśliwie zakochanego Wokulskiego działał kojąco. Pomimo nieciekawej sytuacji wciąż pozostawała sobą i z całych sił starała się wiązać koniec z końcem. Myślę, że to taka w pełni nieszkodliwa postać, do której nie można nie poczuć chociaż odrobiny sympatii.
Teraz może trochę o pani Wąsowskiej? Przyznam, że nieco mi zaimponowała. Może i bawiła się mężczyznami, jednak jako nieliczna z kobiet w "Lalce" wykazywała się silnym charakterem i śmiałością. Dobrze wiedziała, jak działa na mężczyzn i potrafiła to odpowiednio wykorzystać.
Z kolei Starski od początku mi się nie podobał i tak też zostało do końca. Ten interesowny uwodziciel bez krzty skrupułów nieustannie działał mi na nerwy. No cóż, najwyraźniej taka jego rola.

Co do interpretacji tytułu, właściwie od początku nie skłaniałam się do twierdzenia, jakoby tytułową lalką miała być panna Izabela. Zdecydowanie bardziej warte uwagi jest podobieństwo opisanych przez Prusa wydarzeń do rozważań Rzeckiego na temat nakręcanych zabawek, które tak lubił wprawiać w ruch. A zakończenie? Myślę, że jego niejednoznaczność jest ciekawym rozwiązaniem, które pozwala czytelnikom opowiedzieć się za jedną ze stron - finał godny bohatera epoki romantyzmu lub dalsze życie - szczęśliwe albo i nie, ale jednak życie. Jeśli o mnie chodzi, skłaniałabym się ku podróży po świecie.

A co Wy sądzicie na ten temat? Z chęcią poznam Wasz punkt widzenia? ;)

11 komentarzy:

  1. A widzisz - ja natomiast uważałam za pewniak, iż "Lalka" to właśnie panna Izabela. Oczywiscie tylko na początku, ponieważ im dalej w las, tym więcej "lalek" się ujawniało.
    Przyznam, że "Lalka" miło mnie zaskoczyła i bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas.
    Szkoda tylko, że wiele uczniów bierze ją pod uwagę tylko jako temat do rozprawki: "Wokulski: romantyk czy pozytywista" - to wielkie uproszczenie tej książki, która jest bogata w treść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam bardzo dawno temu ,,Lalkę" bo jeszcze w liceum, czyli pewnie z 10 lat temu. Niewiele z tej książki pamiętam, oprócz tego, ze mi się bardzo podobała. Muszę wrócić do ,,Lalki: koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z moich ulubionych lektur :) Bardzo chętnie bym do niej wróciła, bo miło ją wspominam. A jeśli chodzi o zakończenie, to ja również skłaniam się do podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Lalkę" mam już od dłuższego czasu na mojej liście książek do przeczytania w trakcie wakacji w Polsce. Twoja krótka notka zrobiła mi niemałą chrapkę na ten tytuł, bo ostatnio cierpię na deficyt książek w których bohaterowie nie są jednoznaczni i jednowymiarowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam ją w lutym, wspominam miło, choć też początkowo się z nią męczyłam, zgadzam się, że to nie książka na raz, a trzeba do niej przysiąść i ją poznać. Mi natomiast uznanie Izabelii za lalkę były idealnym nawiązaniem do tytuły, choć najciekawszy był sam proces o Lalkę, to był pierwszy moment, kiedy zaśmiałam się przy tej powieści, a nie jedynie uśmiechnęłam. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Męczyłam ją w liceum jako lekturę. Rozdziały z punktu widzenia Rzeckiego straszliwie mnie nudziły, ale sama Łęcka najczęściej mnie bawiła.:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam, ale od pewnego czasu jestem zainteresowana tym tytułem. Zastanawiam się też czy zrozumiem ogólny sens historii. Dla osoby w jakim przedziale wiekowym byś to poleciła ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... właściwie trudno powiedzieć, jednak na pewno lepiej odebrałaby tę książkę osoba, dla której powoli rozwijająca się akcja, spora ilość szczegółów i gawędziarstwo Rzeckiego nie będzie zbyt dużym problemem. Mimo wszystko warto dać "Lalce" szansę. ;)

      Usuń
  8. Moje pierwsze (i ostatnie) podejście do "Lalki" zakończyło się niepowodzeniem. Niestety. Pamiętam, że bardzo chciałam ją przeczytać na wyznaczony termin, ale dobrnęłam tylko do połowy, bo strasznie mi się dłużyła. A potem jakoś nigdy nie mogłam znaleźć czasu, żeby tę książkę w spokoju skończyć. Bo matura, bo studia. Zawsze coś stawało mi na drodze. Teraz najrozsądniej byłoby mi ją zacząć od początku. Strasznie fajnie, że Twój post mi o tej książce przypomniał. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć. I powodzenia w kolejnym podejściu do "Lalki". ;)

      Usuń
  9. Czegokolwiek, by ludzie na temat Lalki nie mówili osobiście uważam, że dobrze, iż takie tytuły są w naszym programie nauczania. Jak ogólnie różnie podchodzi się do lektur tak Lalkę wspominam dobrze.

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)