czwartek, 3 grudnia 2015

Anime "Ranpo Kitan: Game of Laplace"

Ilość odcinków: 11  |  Emisja: lato 2015
Lubię anime z wątkiem detektywistycznym i nie przepuszczę większości okazji, by z takowymi się zapoznać, zwłaszcza jeśli nowy sezon anime oferuje takie produkcje.  A jednak w przypadku "Ranpo Kitan: Game of Laplace" to wcale nie wątek detektywistyczny był powodem, dla którego zdecydowałam się zasiąść przed ekranem, ale pochodząca z tego anime piosenka, w której niemal od razu rozpoznałam utwór amazarashi, zespołu od pewnego czasu należącego do moich ulubionych. No dobrze, powód (chociaż kiepski) jest. Ale co z fabułą?

Kobayashi zawsze uważał swoje życie za nudne. Nie było w nim nic, co mógłby uznać za ciekawe, zajmujące, czy też po prostu zabawne. Przynajmniej do czasu, gdy obudził się w jednej ze szkolnych klas sam na sam z przerobionymi na krzesło zwłokami nauczyciela. Co z tego, że został pierwszym podejrzanym? Przecież właśnie w tamtej chwili poczuł, że naprawdę żyje i nie zamierza ot tak powrócić do szarej codzienności. W związku z tym chłopak z wielką chęcią angażuje się w śledztwo, choć nie jest to łatwe, a w dodatku jego przyjaciel, Hashiba, stara się odwieść go od tego zamiaru. Policja podejmuje współpracę z Akechim, ponadprzeciętnie inteligentnym nastoletnim detektywem należącym do uprzywilejowanej Cesarskiej Agencji, a Kobayashi, zafascynowany jego pracą dąży do zostania jego asystentem. Nie zapominajmy jednak, że chłopak wciąż jest w pewnym stopniu podejrzany o popełnienie zbrodni. Kobayashi jest jednak tak zdeterminowany, że Akechi ostatecznie przystaje na jego prośbę. Pod jednym warunkiem - odnajdzie prawdziwego mordercę, oczyszczając się tym samym z zarzutów.

Mniej więcej tak przedstawiają się założenia fabuły, jednak gdybym na tym zakończyła, wciąż pozostałoby wiele niedomówień. Zacznijmy od tego, że jest to anime bardzo nietypowe i to niekoniecznie w pozytywnym sensie. Krótko mówiąc, znajdziemy tu pełno przekombinowania, które skutecznie przyćmiło już i tak niewykorzystany należycie potencjał serii. Na początek główny bohater, którego z łatwością można uznać za dziewczynę (i to całkiem urodziwą), co kompletnie mu nie przeszkadza i stwarza wiele okazji do wiadomych aluzji (z rumieniącym się Hashibą na czele). Wiele postaci to jedynie sylwetki. Niektóre z nich pozostają takie do końca, wygląd pozostałych poznajemy dopiero, gdy nabiorą większego znaczenia dla akcji, choć akurat na to można znaleźć dość sensowne wyjaśnienie, więc nie będę się czepiać. Różnego rodzaju wyjaśnienia, chociażby przebiegu zbrodni, przybierają formę pełnego efektów specjalnych przedstawienia teatralnego, nie brakuje też podobnych im dialogów wewnętrznych. Miałam jednak wrażenie, że całe te objaśnienia następowały zbyt szybko. Z kolei wyniki autopsji zostają nam przedstawione podczas czegoś na kształt telewizyjnego show (Shitai-kun, rządzisz!). Nie zabrakło również beztroskiej loli-nauczycielki z kocimi uszami. Jeśli chodzi o najbardziej pokręconą postać w całym anime, myślę, że będzie to Kuro Tokage (Czarna Jaszczurka) - przetrzymywana w więzieniu w dość szczególnych warunkach kryminalistka o skrajnie masochistycznych upodobaniach,  która pomimo swojej sytuacji wciąż zachowała sporo wpływów i od czasu do czasu pomaga w śledztwach (zwłaszcza jeśli to Akechi chce zasięgnąć rady). Większość scen z jej udziałem uważam po prostu za niesmaczne.
Należałoby wspomnieć również o tym, że "Ranpo Kitan: Game of Laplace" zostało stworzone dla upamiętnienia Ranpo Edogawy, japońskiego twórcy kryminałów, w 50. rocznicę jego śmierci i oparto je na konceptach z jego opowiadań.  Anime nie ogranicza się wyłącznie do rozwiązywania kolejnych spraw kryminalnych. Wkrótce zostajemy zapoznani ze sprawą Dwudziestu Twarzy - przestępcy będącego swoistym symbolem, którym - dokładnie tak, jak sugeruje jego pseudonim - może być każdy. Samosądom dokonywanym pod przykrywką Dwudziestu Twarzy nie ma końca, a Akechi zdaje się szczególnie zaangażowany w sprawy z nim związane (co w jego przypadku jest bardzo nietypowe). Czy już domyślacie się, że wiąże się to jakoś z jego przeszłością?  Po obejrzeniu całości mogę stwierdzić, że pomysł był całkiem ciekawy, jednak można go było zdecydowanie lepiej zrealizować. Natłok tandetnego efekciarstwa nie wyszedł tej serii na dobre, nad czym naprawdę ubolewam.

Teraz czas na parę słów na temat postaci. Na początek oczywiście Kobayashi, dziwny dzieciak o niezwykle dziewczęcej urodzie, a zarazem nasz główny bohater. Wiele razy dowiódł swojej inteligencji i umiejętności obserwacji, jednak wykazywał przy tym pewne cechy często przypisywane różnemu rodzaju geniuszom - w tym przypadku socjopatyczne skłonności, których przykładów znajdziemy tu wiele. Przede wszystkim jest to jego ogromna fascynacja zbrodnią, traktowanie jej jak zabawy, a także niedostosowanie do norm społecznych. W niektórych momentach Kobayashi po prostu nie rozumiał punktu widzenia zwyczajnych ludzi. W dodatku cechuje go niezwykły optymizm oraz brak poczucia strachu. Wyzwania? Niebezpieczeństwa? Skieruje się w ich stronę bez mrugnięcia okiem, a w swoich dążeniach do rozwiązania śledztwa potrafi być naprawdę uparty i zaangażowany. Hashibę można właściwie nazwać jego kompletnym przeciwieństwem. Choć jest to całkiem bystry chłopak, pozostaje dość zwyczajny, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. Zawsze martwi się o Kobayashiego (ma przecież ku temu powody) i próbuje wyperswadować mu co bardziej szalone pomysły. Niektóre momenty wskazują, że nie jest obojętny na dziewczęcą powierzchowność przyjaciela, jednak myślę, że nie ma co doszukiwać się w tym czegoś więcej (chyba że ktoś już naprawdę się uprze). Następnie Akechi, jak już wspomniałam, niezwykle inteligentny nastoletni detektyw. Jego przynależność do Cesarskiej Agencji pozwala mu całkowicie zignorować szkołę, a także zapewnia inne przywileje. Jest dość nieprzyjemny w obyciu, skryty i sarkastyczny, ma rozległą wiedzę i wiele przydatnych umiejętności - niemal wzorowy przykład postaci, którą w zamyśle twórców widz powinien uwielbiać, prawda? Dodatkowo jest uzależniony od puszkowanej kawy, cały czas łyka tabletki na ból głowy i najwyraźniej boi się kotów. Na koniec jeszcze trochę o postaciach pobocznych. Nakamura to przygarbiony, policyjny weteran, który niejedno już widział, dlatego do wielu spraw, także kryminalnych, podchodzi z dystansem. Z kolei jego młody podwładny, Kagami wszystko traktuje bardzo serio i nie może znieść bezradności policji w pewnych sytuacjach. Wkrótce dane nam będzie również poznać Człowieka Cienia, potrafiącego zmieniać swój wygląd (nie pytajcie jak, nie mam pojęcia), jednak wolę nie zdradzać za wiele na jego temat, byście sami mogli go poznać.
Co by nie mówić, audiowizualne aspekty "Ranpo Kitan" uplasują się na naprawdę przyzwoitym poziomie. Tła są starannie wykonane, bohaterów przyjemnie się ogląda (chyba że ktoś nie może znieść na przykład Kobayashiego lub akurat widzimy same kolorowe sylwetki), a barwna kolorystyka świetnie tu pasuje. Najbardziej spodobała mi się jednak muzyka, której było tu pełno. Przede wszystkim wspomniany już utwór amazarashi, "Speed and Friction", wykorzystany w openingu. Piosenka ta świetnie pasuje do tego anime, a towarzysząca jej animacja, w której znajdziemy sporo odniesień do fabuły, swoją stylistyką przypomina niektóre z teledysków tego zespołu. Dalej ending, czyli "Mikazuki" w wykonaniu Sayuri, który po kilku przesłuchaniach mocno zapadł mi w pamięć i wkrótce trafił do moich ulubionych. Z pozostałych utworów mogę podać chociażby ten z samego początku - "Dream".

"Ranpo Kitan" zdecydowanie nie jest serią wybitną, co więcej, nawet do przeciętności sporo jej brakuje (chyba że w grę wchodzi muzyka lub kreska), jednak jego oglądanie nie było również katorgą. Żarty nie zawsze mnie śmieszyły, pewne momenty po prostu irytowały, jednak były też chwile, gdy po przywyknięciu do różnego rodzaju dziwactw produkcja ta okazywała się zabawna, a nawet interesująca. Ostatecznie nie żałuję, że się na nią zdecydowałam, jednak szkoda mi niewykorzystanego potencjału. Po pewnym czasie zaczęłam się też zastanawiać, czy nie oceniłam tego anime zbyt surowo, jednak ostatecznie zdecydowałam pozostać przy dotychczasowym wyborze z zastrzeżeniem, że mimo wszystko nie była to kompletna strata czasu i może się spodobać.

7 komentarzy:

  1. Ostatnio zaczynam się przekonywać do anime, więc kto wie, może obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę, a może nawet bardzo odstrasza mnie ten ''dziewczęcy bohater''. Nie lubię takich postaci, strasznie mnie wkurzają, bo wywołują straszny zamęt :/ Fabuła wydaje się ciekawa, taka w moich klimatach, ale z drugiej strony boję się, że zamęczę się tą serią - teatralność nie jest dla mnie. Jak na razie wstrzymuję się z oglądaniem, może za jakiś czas :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze tytułu nie oceniłam, bo wciąż jestem w trakcie oglądania, ale na tę chwilę powiedziałabym właśnie, że dla mnie to taki przeciętniak na plus. Na plus dlatego, że ma parę motywów, które po prostu lubię. Opening naprawdę dobry, za to ending cudowny, uwielbiam go sobie podśpiewywać. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ending jest idealny do podśpiewywania. ^^ Z openingiem jest trudniej, ale i tak próbuję. xD

      Usuń
  4. Kobayashi zdecydowanie powinien być dziewczyną >o<. Najbardziej przypadła mi do gustu historia właśnie z człowiekiem cieniem, polubiłam tego bohatera :D. Ogólnie jednak trochę męczyłam się przy oglądaniu i często zastanawiałam się nad sensem postępowania bohaterów. 5/10 to idealna ocena :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei całkiem miło wspominam tamten kompletnie niezwiązany z innymi wydarzeniami odcinek z dzieckiem znalezionym przed drzwiami, kotem i tak dalej. Właściwie był to taki zapychacz, co nie zmienia faktu, że dość przyjemnie mi się go oglądało. :P

      Usuń
  5. "Ranpo Kitan: Game of Laplace" jest anime specyficznym, które z jednej strony się uwielbia, a z drugiej nienawidzi. To też ma w sobie jakiś urok i nawet jeśli oceniłam anime trochę wyżej od Ciebie, nasze zdania wcale tak wiele się od siebie nie różnią :) Bardzo fajna recka! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)