Wydawnictwo: Ringo Ame | Ilość tomów: 2
Dwójka rodzeństwa, jak co roku, przyjeżdża na ferie wiosenne do mieszkających poza miastem cioci i kuzyna. Młodszy od Naokiego zaledwie o pół miesiąca Takashi jak zwykle serdecznie ich wita, a ciocia cieszy się z panującego w domu ożywienia. To miejsce od zawsze było dla nich wyjątkowe, stanowiło ich pełen spokoju i harmonii azyl otoczony kwitnącą roślinnością, magiczny zakątek, w którym odnajdywali szczęście i radość. Czy to aby nie przesada? Może i tak, jednak to tym bardziej dowodzi, jak wiele znaczyły dla Naokiego i Nori spędzone tam chwile. Tymczasem ostatnio coś w tym ich idealnym świecie zaczyna się psuć. Ciocia Mikiko chodzi przygnębiona, widać wyraźnie, że martwi się nie tyle samym dorastaniem obu chłopców, co raczej ich nadchodzącymi siedemnastymi urodzinami. A jeśli się zastanowić, to także ich mama zachowywała się w ten sam sposób, gdy się żegnali. Sam Takashi również jest jakiś nieswój. Nie wysypia się, coś wyraźnie go dręczy, jednak gdy w końcu postanawia podzielić się z Naokim swoimi obawami, ten po niewczasie orientuje się, że kuzyn wcale nie żartował, mówiąc o wyczuwaniu czyjejś obecności. Wtedy jest już za późno. Takashi z dnia na dzień zmienia się nie do poznania. Z początku sprawia jeszcze pozory, jednak widać, że coś jest nie w porządku. Staje się oziębły i drażliwy, znika na całe popołudnia, a swoją matkę zaczyna traktować z pogardą. To jednak dopiero początek zdarzeń, które wstrząsną posadami ich dotąd spokojnego świata i wyciągną na powierzchnię dawno zapomniane fakty.
Bohaterowie zostali dobrze wykreowani. Przede wszystkim nie ma w nich przesady - są zwyczajnymi, dającymi się lubić ludźmi, których moglibyśmy spotkać w prawdziwym życiu. Żywiołowy Naoki, spostrzegawcza Nori (co było kilka razy podkreślane), życzliwy Takashi i zwykle opanowana ciocia Mikiko - wszyscy wydają się naprawdę w porządku, a relacja między rodzeństwem, za sprawą wzajemnych docinków, zapewnia sporo humoru. Biorąc to wszystko pod uwagę, tym bardziej przykro jest być świadkiem tego, jak ich pełen spokoju świat zaczyna się rozpadać. Dziwne zachowanie Takashiego, nieporozumienia i straty - nie pozostaje nic innego, jak tylko znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy i jakoś powstrzymać dalszy rozpad. I tutaj właśnie pojawia się wątek nadprzyrodzony - niepokojący i umiejętnie poprowadzony, za co brawa należą się Ono Fuyumi (autorki m.in. "Shiki").
Trudności, z jakimi borykają się bohaterowie, nie są na szczęście nadmiernie wyolbrzymione. Dzięki temu nie musimy mieć do czynienia z jakimiś nastoletnimi geniuszami, wystarczy kilka rozgarniętych postaci, które przy odpowiednich staraniach i wiedzy (w znacznej mierze tej, którą możemy wynieść ze szkoły) zdołają połapać się w wydarzeniach, które przysporzyły im tyle kłopotu. A czy zdołają to wszystko odkręcić, sprawdźcie sami.
Bohaterowie zostali dobrze wykreowani. Przede wszystkim nie ma w nich przesady - są zwyczajnymi, dającymi się lubić ludźmi, których moglibyśmy spotkać w prawdziwym życiu. Żywiołowy Naoki, spostrzegawcza Nori (co było kilka razy podkreślane), życzliwy Takashi i zwykle opanowana ciocia Mikiko - wszyscy wydają się naprawdę w porządku, a relacja między rodzeństwem, za sprawą wzajemnych docinków, zapewnia sporo humoru. Biorąc to wszystko pod uwagę, tym bardziej przykro jest być świadkiem tego, jak ich pełen spokoju świat zaczyna się rozpadać. Dziwne zachowanie Takashiego, nieporozumienia i straty - nie pozostaje nic innego, jak tylko znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy i jakoś powstrzymać dalszy rozpad. I tutaj właśnie pojawia się wątek nadprzyrodzony - niepokojący i umiejętnie poprowadzony, za co brawa należą się Ono Fuyumi (autorki m.in. "Shiki").
Trudności, z jakimi borykają się bohaterowie, nie są na szczęście nadmiernie wyolbrzymione. Dzięki temu nie musimy mieć do czynienia z jakimiś nastoletnimi geniuszami, wystarczy kilka rozgarniętych postaci, które przy odpowiednich staraniach i wiedzy (w znacznej mierze tej, którą możemy wynieść ze szkoły) zdołają połapać się w wydarzeniach, które przysporzyły im tyle kłopotu. A czy zdołają to wszystko odkręcić, sprawdźcie sami.
Teraz czas na trochę zachwytów nad kreską Yamamoto Kotetsuko. Naprawdę mam słabość do tworzonych przez nią postaci, a także ekspresji, jakie pojawiają się na ich twarzach, mimowolnie wywołując uśmiech. I choć po pewnym czasie wrażenie to może się zatrzeć, wystarczy kilka stron, żebym na nowo przypomniała sobie, za co tak bardzo lubię jej kreskę, na tyle charakterystyczną, że z łatwością można rozpoznać jej prace. Nie jest też trudno rozróżnić poszczególne postaci, choć przyznam, że przy niektórych innych mangach autorki miewałam z tym kłopot. Przynajmniej z początku, bo wystarczyło się trochę przyzwyczaić, żeby przestało to być problemem. Tła może nie są niezwykle szczegółowe, czasami przypominają raczej staranne szkice, jednak zwykle nie pozostawiają wrażenia pustki.
Jeśli chodzi o wydanie, Ringo Ame spisało się na medal, choć to jedna z pierwszych ich mang. Tomiki są elastyczne, więc nie trzeba się z nimi niepotrzebnie siłować, opatrzone są też w obwoluty. W każdym tomiku znajdziemy jedną kolorową stronę, a rysunki Kotetsuko w delikatnych, pastelowych barwach prezentują się na nich naprawdę świetnie. Co więc jeszcze miałabym pisać? Po prostu polecam.
Jeśli chodzi o wydanie, Ringo Ame spisało się na medal, choć to jedna z pierwszych ich mang. Tomiki są elastyczne, więc nie trzeba się z nimi niepotrzebnie siłować, opatrzone są też w obwoluty. W każdym tomiku znajdziemy jedną kolorową stronę, a rysunki Kotetsuko w delikatnych, pastelowych barwach prezentują się na nich naprawdę świetnie. Co więc jeszcze miałabym pisać? Po prostu polecam.
Ja również absolutnie zakochałam się w projektach bohaterów od Yamamoto Kotetsuko. <3 Jej kreska to miód dla oczu, więc mam nadzieję, że jeszcze sporo jej tytułów ujrzymy na naszym rynku. Sama manga bardzo przyjemna, krótka, dobrze wyważona historia z ciekawymi bohaterami, podana tak jak lubię, więc naprawdę nie mam się do czego przyczepić i nawet nie próbuję. ^^
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę, więc tym bardziej ubolewam nad tym, że Ringo Ame nie daje żadnego znaku życia (chcę drugi tom "Zawrócić czas"! >,<). Mimo to wciąż się łudzę. ^^''
UsuńDo kreski autorki mam troche zastrzezen, ale i tak ja lubie. Mnie sie wlasnie postacie troche myla.
OdpowiedzUsuńMusze przeczytac, bo wszyscy mowia, ze warto.
Nie czytało się tego źle, ale czegoś mi brakowało. Dla mnie niestety to manga na jeden raz. ;c
OdpowiedzUsuńPewnie gdyby nie kreska, to pewnie bym po ten tytuł nie sięgnęła, ale w takim wydaniu to naprawdę przyjemna pozycja :3
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej miałam ją na oku A Twoja recenzja tym bardziej utwierdzila mnie w przekonaniu, że kiedyś ją przeczytam :D. Jeśli chodzi o samo Ringo Ame to obawiam się, że nie jest u nich za dobrze, jeśli nie tragicznie i już upadli. Szkoda...
OdpowiedzUsuńPrzekleństwo jak i Lament to moim zdaniem najlepsze tytuły od Ringo. Trochę martwi mnie, że od dłuższego czasu wydawnictwo milczy, mam nadzieję, że nie podzieli losu Taigi :<
OdpowiedzUsuń