Doszłam do wniosku, że nie będę pisać o każdej z tych książek osobno, zwłaszcza że im dalej, tym pewnie mniej osób będzie zainteresowanych jeśli nie znają poprzednich części. Dochodzi do tego także lekki brak chęci, zwłaszcza że trochę już minęło odkąd je skończyłam, zwłaszcza pierwszą z nich.
Będzie więc konkretniej, choć jednocześnie starałam się unikać spojlerów, więc myślę, że można czytać spokojnie nawet nie znając poszczególnych części. Jeśli jednak ta seria jest Wam kompletnie obca, na początek zapraszam jeszcze na recenzję pierwszej części.
Będzie więc konkretniej, choć jednocześnie starałam się unikać spojlerów, więc myślę, że można czytać spokojnie nawet nie znając poszczególnych części. Jeśli jednak ta seria jest Wam kompletnie obca, na początek zapraszam jeszcze na recenzję pierwszej części.
"Agatha Raisin i wredny weterynarz" | 6h 21 min. | cz. 2 | 6/10 |
Po nieudanych próbach uganiania się po świecie za niezainteresowanym nią sąsiadem, Agatha Raisin wraca do miasteczka i dowiaduje się, że w okolicy pojawił się nowy, a do tego przystojny weterynarz. Panie z Carsley oczywiście wywietrzyły okazję, a Agatha postanowiła pójść w ich ślady. Jakiś czas później weterynarz umiera - jak początkowo zakładano - za sprawą nieszczęśliwego wypadku. Nasza detektyw amator postanawia się jednak przyjrzeć tej sprawie bliżej i - ku swojej ogromnej radości - do tego samego udaje jej się namówić Jamesa.
Na początku tej powieści Agatha jakoś szczególnie grała mi na nerwach. Przede wszystkim przez to, jak bardzo potrafiła być naiwna, jak łatwo uwierzyła w to, że nowy weterynarz jest nią szczerze zainteresowany. Do tego to jej uganianie się za Jamesem i robienie maślanych oczu - tego wprost nie mogłam zdzierżyć. Na szczęście po pewnym czasie zaczęła zachowywać się w jego towarzystwie w miarę normalnie. A przynajmniej próbowała.
Problem z Agathą jest taki, że raz nawet ją lubię, a innym razem już wręcz nie znoszę. Potrafi zarówno zaimponować pewnymi umiejętnościami, jak i zachować się naprawdę bezmyślnie. James też szczególnie nie przypadł mi tu do gustu, czasami zdaje się mieć o sobie zbyt wygórowane mniemanie, innym razem sam nie wie czego chce. Na szczęście miasteczko jako całokształt prezentuje się całkiem nieźle i aż chce się wracać do mieszkańców Carsley.
Jest jeszcze jedna sprawa, która bardzo mnie razi, a mianowicie nazywanie Agathy nową panną Marple. Niby z której strony? Zacznijmy od tego, że stworzona przez Christie detektyw amator jest opanowana, bystra i - co ważne! - skuteczna w swoich działaniach. Tymczasem Agatha tak naprawdę w wielu przypadkach błądzi po omacku, jedynie szczęściu zawdzięczając to, że wpada na trop, a jej działania nie doprowadzają do kompletnej katastrofy. O tym, jak bardzo się naraża już nie wspominając. Gdybym faktycznie spodziewała się kolejnej panny Marple, to srogo bym się zawiodła.
Seria o Raisin, nawet mimo średnich kompetencji tytułowej bohaterki, stanowi dość lekkie i przyjemne czytadło. W sam raz zwłaszcza jako audiobook (czyta Paulina Holtz) do słuchania w wolnej chwili. Przyznam, że gdybym miała choć nieco trudniejszy dostęp do tej serii, pewnie dałabym sobie spokój. Jest jednak inaczej, więc myślę, że jeszcze wielokrotnie zajrzę do mieszkańców Carsley. Poza tym, jak się zaraz przekonacie, wiele wskazuje na to, że seria z tomu na tom robi się lepsza.
"Agatha Raisin i zakopana ogrodniczka" | 5h 19 min. | cz. 3 | 7/10 |
Muszę przyznać, że tym razem o wiele milej czytało mi się o samozwańczej detektyw-amator… przynajmniej do czasu, gdy koncertowo tego nie zaprzepaściła pewną dziecinną wręcz decyzją, do której namawiał ją Roy (tak swoją drogą, o ile w pierwszej części go nawet lubiłam, to z każdą kolejną częścią traci on w moich oczach). Wracając jednak do pozytywów, w tej części wyraźnie widać, że Agatha stopniowo wrasta w małomiasteczkową społeczność, że ją tam lubią i akceptują, co stało się szczególnie widoczne, kiedy porównać ją do Mary. Do tego nie zachowuje się już w stosunku do Jamesa jak zakochany podlotek, a nawet udaje się jej żyć w zgodzie z nową mieszkanką, choć skrycie uważa ją za swoją rywalkę. Dzięki temu uważam "Agathę Raisin i zakopaną ogrodniczkę" za całkiem niezłą książkę i jak na razie jedną z lepszych części tej serii.
Po pół roku w Londynie Agatha wreszcie może powrócić do Carsley, co stanowi dla niej niewysłowioną ulgę. Brakowało jej życzliwości i otwartości mieszkańców, tęskniła też za kotami. Po powrocie dowiaduje się, że w miasteczku panuje nowa moda - piesze wycieczki pod wodzą Jamesa. Cóż, skoro już Agatha wróciła, to najwyższy czas na morderstwo, prawda? Tym razem jednak nie w Carsley. Kawałek dalej inna grupa piechurów wyszukuje dawno zapomniane ścieżki biegnące obecnie przez prywatne posesje, głównie chcąc zrobić na złość ich właścicielom. Szczególnie zapiekła jest w tym pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia i… no cóż, wygląda na to, że w końcu zaszła za daleko, bo wkrótce zostaje znaleziona martwa. Głównym podejrzanym staje się właściciel ziemi, na której ją znaleziono, a pewna dziewczyna z grupy piechurów, która zdążyła go polubić, decyduje się zwrócić o pomoc do Agathy (najwyraźniej już nieco sławnej przez swoje "sukcesy").
Koniec końców James znów się angażuje i razem z Agathą postanawiają pod przykrywką dołączyć do grupy piechurów z nadzieją, że dowiedzą się czegoś istotnego. A ową przykrywką - ku niewysłowionej radości Agathy - jest udawanie wieloletniego małżeństwa. Jak zniesie to James, dotąd tak wzbraniający się przed bliższą znajomością? I czy Agacie uda się nie zrazić go do siebie całkowicie?
Ta część również wypada nieźle. Agatha i James, choć mają zarówno swoje wzloty i upadki, stanowią całkiem dobrą drużynę. Trzeba też wspomnieć, że tym razem działają za zgodą Billa Wonga, który również liczy na to, że uda im się dowiedzieć czegoś, co zaważy na śledztwie, a czego policji nie udało się wyciągnąć z podejrzanych. Wśród piechurów znajdziemy natomiast bardzo różne osoby, co sprawia, że ciekawie było wraz z naszą parą detektywów próbować ich rozgryźć.
Podoba mi się to, że opisałaś cała serie w jednym poście, bo masz rację, że grono czytelników straciłoby zainteresowanie tą serią, gdybyś opisywała każdą część po kolei, a tak mamy wszystko w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńTe przygody czytelnicze jeszcze przede mną, czekają spokojnie na spotkanie, miło będzie się w nich zanurzyć. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Nigdy nie słyszałam o tej serii, ale nie jestem jakoś szczególnie zainteresowana. Nie cierpię, ale to naprawdę nie cierpię naiwnych głównych bohaterek, bo niezmiernie działają mi na nerwy :/
OdpowiedzUsuń