poniedziałek, 17 grudnia 2018

M. Foster "Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej"

Yōkai ciekawią mnie już od dawna, więc nic dziwnego, że i ta publikacja przyciągnęła moją uwagę... A jednak długo zajęło mi zabranie się za nią i to nawet pomimo tego, że już jakiś czas temu wygrałam ją w konkursie u Frydzi. Cóż, lepiej późno niż wcale i ważne, że naprawdę było warto. (W porównaniu do moich poprzednich, ostatnio bardzo nielicznych recenzji, ta wyszła dość długa, chociaż to i tak wersja skrócona względem tej, którą przygotowałam na inną okoliczność)

Książka Fostera łączy w sobie historyczno-kulturowe wprowadzenie do tematu yōkai oraz encyklopedyczne przedstawienie wielu spośród nich. Jest to pierwsza (o ile mi wiadomo) taka książka w Polsce, chociaż warto jeszcze wspomnieć o wydanej w tym roku (też w ramach serii Mundus) książce o podobnej tematyce, konkretnie "Yūrei. Niesamowite duchy w kulturze japońskiej", którą też mam na oku.

Autor odwołuje się w swojej książce do licznych badań naukowych, jednak wyraźnie zaznacza, że nie jest to książka przeznaczona wyłącznie dla specjalistów w tej dziedzinie. Kieruje ją do większego grona odbiorców, oferując możliwość poszerzenia swojej wiedzy w tym zakresie także osobom, które tematem yōkai zainteresowały się jedynie pobieżnie. Odpowiada między innymi na pytanie o to, czym na przestrzeni wieków były yōkai, a także proponuje własną analizę tego, czym są dzisiaj.

Książka rozpoczyna się historią z życia autora wyjaśniającą jakie były początki jego zainteresowania yōkai. Dalej mamy trochę bardziej ogólnych rozważań, spostrzeżeń na temat zmian w postrzeganiu yōkai oraz wytłumaczenie różnych związanych z nimi nazw, w tym ich synonimów. Dowiemy się też w jakich źródłach możemy przeczytać o yōkai, a gdzie je pominięto i dlaczego. Autor  przedstawia bardziej szczegółowo sylwetki oraz dorobek kilku osób, które wniosły swój wkład w rozwój badań nad yōkai lub promowanie ich samych w świadomości zbiorowej. Wymienia i wyjaśnia kilka zjawisk ważnych w postrzeganiu yōkai i podkreśla ich oddziaływanie na kulturę popularną. A skoro już o tym mowa, wspomina między innymi o książce "The Summer of the Ubume" i kilku anime/mangach, w tym "Nurarihyon no Mago", które bardzo lubię. Przedstawia też możliwość potraktowania ich jak okna, przez które można spojrzeć na coś innego – japońską mentalność i kulturę, ale przestrzega jednocześnie przed traktowaniem ich jako klucza do sekretów „japońskiej duszy”. Więcej nawet, podważa sens mówienia o jakiejkolwiek zbiorowej „japońskości”, co stanowi miłą odmianę wobec powszechnej tendencji do egzotyzowania tego kraju.

Dalej mamy już drugą część, bestiariusz. Opisane tu yōkai zostały pogrupowane na podstawie miejsc ich występowania – pustkowia, woda, pola, lasy i łąki, wieś i miasto oraz dom – a ich przekrój jest bardzo szeroki. Znajdziemy tu zarówno te powszechnie znane, jak i trochę lokalnych lub nawet prawie zapomnianych stworzeń, te występujące od wieków oraz bardziej współczesne. Każde z haseł zawiera kontekst, w jakim występuje dany yōkai wraz z uwzględnieniem lokalnych odmian dotyczących takich elementów jak ich cechy czy nazewnictwo. Znajdziemy też sporadyczne ilustracje, autorem większości z nich jest Shinonome Kijin, artysta i badacz yōkai.

W tekście pojawiło się kilka literówek, a w jednym przypadku miałam wątpliwości odnośnie słuszności odmiany jednej z japońskich nazw. Uważam też, że książka mogłaby zawierać więcej kanji. Pojawiają się one w tytułach podrozdziałów przy okazji wyjaśniania pewnych pojęć oraz w alfabetycznym spisie yōkai w przypadku, gdy autor uznał to za konieczne, nigdy w samych zdaniach. Znajdziemy w nich za to sporo innych japońskich nazw oraz umieszczonych w nawiasach transkrypcji pewnych wyrażeń, które aż proszą się o uzupełnienie znakami (ale może to już moja kańdziowa nadgorliwość, w końcu osobom nieznającym japońskiego i tak na niewiele się to przyda). Wszystkie przypisy znajdują się pod koniec książki, przez co sprawdzanie ich na bieżąco może być uciążliwe. Z drugiej strony wiele z nich jest dość obszernych, nawet na pół strony, więc umieszczenie ich w tekście mogłoby zostać uznane za nieestetyczne. 

W ogólnym rozrachunku książka Fostera stanowi interesującą pozycję zarówno dla osób już w pewnym (lub nawet dużym) stopniu zaznajomionych z tematem yōkai, jak i dla tych, które sięgną po nią pod wpływem impulsu. Jest to rzetelne źródło informacji, a pojawiające się tu odniesienia do życia autora nadają całości mniej naukowego wydźwięku, pozwalając zmniejszyć dystans między badaczem a zwykłym czytelnikiem. Naprawdę się cieszę, że miałam okazję się z nią zapoznać. :)

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego | 336 stron | Seria: Mundus

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się taka tematyka;) Chociaż sama czaję się bardziej na książkę "Yūrei...";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie jestem bardziej zainteresowana yōkai, jednak po przeczytaniu fragmentu "Yūrei..." uznałam, że tego też nie mogę sobie odpuścić. :D

      Usuń
  2. Kurczę, i teraz naszła mnie ochota na ten tytuł. Zobaczymy, czy uda mi się go kiedyś dorwać. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka rzucała mi się w oczy, ale nie mam dobrych wspomnień z książkami o yokai.... Po twoim opisie jednak ta wygląda ciekawie!

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)