poniedziałek, 31 grudnia 2018

Zapadające w pamięć (2018)

Jak ja lubię te podsumowania roku! To dobra okazja, żeby jeszcze raz przejrzeć to, co czytałam (oglądałam i tak dalej), tym razem dodatkowo o tyle ważniejsza, że z moim pisaniem o książkach było raczej kiepsko, więc o niewielu książkach wspomniałam na blogu (a z tych poniżej o żadnej). Z czytaniem było za to całkiem nieźle - wyszło tego 73 książki. Zwykle do pisania zabieram się na długo przed końcem grudnia, tym razem jakoś tak wyszło, że zajęłam się tym praktycznie na ostatnią chwilę.

Ursula K. Le Guin "Ziemiomorze"
Co prawda to cała seria, ale właśnie tak pozwolę ją sobie przedstawić (tym bardziej, że mój ebook właśnie całość zawierał). Już od dość dawna byłam ciekawa tej serii i wreszcie na początku tego roku ją zaczęłam, a skończyłam w sierpniu. I tak na przykład po przeczytaniu Czarnoksiężnika z Archipelagu bardzo chętnie od razu przeczytałabym go jeszcze raz, a to o czymś świadczy. Kolejne części serii były równie dobre i jestem pewna, że jeszcze kiedyś do nich wrócę, bo Ziemiomorze stało się jednym z moich ulubionych magicznych światów. Chętnie sięgnęłabym też po inne serie autorki.

M. Zusak "Złodziejka książek"
Wreszcie i ja poznałam tę wielu dobrze znaną i cenioną historię. Tak wyszło, że jeszcze o niej nie pisałam, więc napiszę parę słów teraz. Przyznam, że miałam na jej temat nieco inne wyobrażenie. Okazała się odmienna od tego, czego się po niej spodziewałam, jednak było to zaskoczenie jak najbardziej pozytywne. Powieść już od samego początku oczarowała mnie piękną narracją z perspektywy śmierci - z jednej strony mimo wszystko bardzo ludzką, z drugiej zawierającą odmienne spojrzenie na życie i jego kres. Bardzo ciekawe było też to, jak śmierć postrzega barwy, szuka ich i docenia. W ramach ciekawostki dodam, że słuchałam jej akurat w drodze do i z Berlina. ;)

T. Canavan "Anioł Burz"
W tym roku przeczytałam zarówno Złodziejską Magię jak i Anioła Burz (obie wchodzące w skład Prawa Milenium), jednak to tę drugą książkę postanowiłam wyróżnić z tego prostego względu, że w niej fabuła była już zdecydowanie bardziej rozwinięta, dzięki czemu było też ciekawiej. Bardzo lubię to, że Canavan przy każdej swojej trylogii od podstaw tworzy całkiem inny od poprzednich magiczny system (oczywiście nie licząc Trylogii Zdrajcy, która jest przecież kontynuacją Trylogii Czarnego Maga), tutaj nawet jeszcze bardziej różnorodny ze względu na istnienie wielu światów. Ostatnia część trylogii jeszcze przede mną.

B. Sanderson "Alcatraz kontra Bibliotekarze"
I jeszcze jedna seria w całości, bo nie chciałam jej rozbijać na poszczególne tomy. Książek, z których najbardziej słynie Sanderson wciąż jeszcze nie czytałam (poza króciutką Duszą cesarza), za to mam już za sobą jego serię książek młodzieżowych. W końcu jak tu się nie zainteresować gdy się słyszy o złych Bibliotekarzach? Przecież trzeba to sprawdzić! Jest ciekawie i niekoniecznie poważnie, a humor autora oraz częste zwroty bezpośrednio do czytelników i nietypowe zagrywki wprost powalają. Gdybym miała całą serię na półce, z pewnością byłyby kolorowe od wszystkich pozaznaczanych fragmentów. Jeszcze to nadrobię, a jak na razie całość znam z audiobooków, z czego ostatni tom przesłuchałam po angielsku, bo jeszcze nie był dostępny po polsku. Postaram się jeszcze napisać o tej serii więcej.

J. Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"
O tej akurat książce jeszcze napiszę osobno. Przesłuchana po prostu dlatego, że była taka możliwość i nie miałam względem niej większych oczekiwań... Tymczasem bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i świetnie się przy niej bawiłam. Do tego stopnia, że postanowiłam ją tu wymienić. Do tego jak Złodziejkę książek słuchałam przy okazji wyjazdu do Berlina (świadomy wybór), tak ze Stulatkiem... zapoznałam się na krótko przed podróżą do Szwecji (skąd pochodzą zarówno autor, jak i bohater powieści, co uświadomiłam sobie dopiero w trakcie słuchania audiobooka).

A. Lange "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu"
Długo miałam tę książkę w planach, a kiedy w końcu się za nią zabrałam, praktycznie od razu wiedziałam, że był to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że Scotland Yard (a więc zagadki kryminalne), to jeszcze magia! Do tego dobrze pomyślana historia i ciekawi, złożeni bohaterowie - w to mi graj! Nic tylko pogratulować (polskiej!) autorce świetnego debiutu i liczyć na więcej.

A. Sapkowski Wiedźmin
A konkretnie dwa zbiory opowiadań - Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia. Zaczęło się od tego, że od dłuższego czasu rzucały mi się one w oczy podczas przeglądania oferty Storytel. Następnie brat zaczął grać w Wiedźmina. Pewnego razu zaproponowałam mu, że skoro lubi grę, to może da szansę audiobookom, a ponieważ na to przystał, sama też postanowiłam poznać książkowego Wiedźmina bliżej (co stanowiło moją pierwszą styczność zarówno z nim, jak i w ogóle z twórczością Sapkowskiego). Był to bardzo dobry wybór, a audiobooki miały jeszcze tę zaletę, że zostały nagrane z podziałem na role i sporadycznymi efektami dźwiękowymi. Na tych dwóch tomach na pewno nie poprzestanę.

M. Kisiel "Siła niższa"
Chociaż bardzo dobrze wspominam Dożywocie, jakoś długo zwlekałam z sięgnięciem po jego kontynuację. Co prawda nieco zajęło mi ponowne wdrożenie się w historię, jednak kiedy już się z tym uporałam, okazało się że jest równie dobrze, jeśli nie lepiej niż poprzednio. Szalony humor, masa absurdów i nieobliczalnych bohaterów nie pozwalają się nudzić. Wspomnę jeszcze, że od autorki przeczytałam jeszcze Toń (też bardzo udane) i naprawdę kochane Małe Licho i tajemnicę Niebożątka.

Boku no Hero Academia
Już trzeci sezon. Tym, którzy oglądają (lub czytają) chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego jest to świetna seria (albo po prostu używam tego jako wymówki żeby się za bardzo nie rozpisywać). ^^''

Hoozuki no Reitetsu
Uznałam, że wyjście drugiego sezonu to dobry powód, żeby umieścić tutaj Hoozukiego. Uwielbiam czarny humor tej serii, a to, że dodatkowo możemy (z przymrużeniem oka) dowiedzieć się czegoś o tradycyjnym japońskim postrzeganiu piekła jest dodatkowym plusem.

Saiki Kusuo no Ψ-nan
Tu też drugi sezon. Yay! O ile przy pierwszym sezonie bawiłam się nieźle, tak dopiero teraz naprawdę zaczęłam doceniać tę serię i przywiązywać się do bohaterów. Ogłaszam więc: to świetne anime! Lećcie oglądać Saikiego! Do tego dosłownie parę dni temu wyszedł special będący adaptacją ostatnich rozdziałów mangi, też świetny (choć trochę przykro, że nie wszystko doczekało się anime... chyba czas zacząć mangę!), a że nie mogłam się doczekać napisów, to uznałam, że jakoś zrozumiem po japońsku (i myślę, że wyszło mi to całkiem nieźle).

Wotaku ni Koi wa Muzukashii (Wotakoi)
Oczywiście nie mogłam pominąć tej kochanej i w wielu kwestiach tak reletable serii. ♥ Zawsze miło (chyba zawsze?) miło obejrzeć anime o kimś, kogo zainteresowania podzielamy. Plus też za to, że akcja wcale nie dzieje się w szkole, tylko w pracy, między dorosłymi ludźmi. I bardzo pozytywny opening!

Paprika
Nie wiem jak to jest, że jakoś ciężko jest mi zdecydować się na film, czy to aktorski, czy anime. Paprikę miałam w planach już od bardzo dawna, w końcu można powiedzieć, że jest to film już kultowy. Po tym jak coraz to kolejne osoby mi go polecały i zachwalały muzykę, wreszcie go obejrzałam. I jak się można domyślić, było warto.

Violet Evergarden
Seria, którą zaczęłam po zobaczeniu przepięknych kadrów, a którą wkrótce pokochałam także za chwytającą za serce historię. Po prostu polecam.

Steins;Gate
Wreszcie i ja mogę się pochwalić znajomością tej serii, o której słyszałam chyba prawie od samych początków mojej przygody z anime. I okazuje się, że naprawdę było warto, choć gdyby nie świadomość jej sławy, możliwe że przez początkowe zachowanie pewnych bohaterów szybko bym ją porzuciła.

Banana Fish
Najświeższe z wszystkich przedstawionych tutaj anime. Uwspółcześniona wersja sporo starszej mangi. Ma swoje niedoróbki (choć wciąż jeszcze nie mogę porównać jej z pierwowzorem), jednak wciąż pozostaje warta uwagi. I ma dwa przepiękne endingi - Prayer X i RED.
Nakamura Asumiko "Yobidashi Hajime"
Trochę ze względu na to, że jest to pierwsza manga, którą w całości przeczytałam po japońsku, głównie dlatego, że to po prostu bardzo dobrze zapowiadająca się historia. Tym bardziej jest mi przykro, że prawdopodobnie nie poznam jej dalszego ciągu i nawet tych parę rozdziałów nie doczeka się większego rozgłosu.
Natsuo Kumeta "Nasz cud"
Świetna manga, wciągająca, pełna intryg i niespodzianek historia oraz ciekawi bohaterowie. Gdyby tylko kreska pozwalała łatwiej rozróżnić poszczególne postaci... no ale to nie jest aż taki problem, zwłaszcza gdy czyta się kilka tomów pod rząd. Jedna z tych mang, na których skompletowaniu mi zależy, więc ze smutkiem przyjęłam wiadomość, że przez kiepską sprzedaż będzie rzadziej wydawana. Obecnie mamy 13 tomów.
Tohru Tagura "Historia o miłości"
Tę mangę postanowiłam wymienić dlatego, że Dango zaczęło ją wydawać w Polsce. Yay! A pisałam o niej jeszcze na długo przed tym. Coś wolno to idzie, ale podejrzewam, że to kwestia jakichś trudności ze strony japońskiej. Oby jednorazowych. Drugi tom ma mieć premierę na początku marca.
W ramach wyjątku, bo ogólnie w nic raczej nie gram (chociaż wcześniej mogłam uwzględnić Mystic Messengera... no trudno), w tym roku mogę stworzyć dodatkową kategorię i wrzucić do niej One Piece Pirate Warriors 3. Przyznam, że się tego nie spodziewałam, a jednak szybko się w nią wkręciłam (chociaż raczej grając w towarzystwie, nie sama).
Uznałam, że wymienię nieco więcej tytułów niż początkowo zakładałam. Jak można się było spodziewać, większość obejrzanych przeze mnie w tym roku filmów było produkcji Marvela. Czarna pantera na przykład. Nie mogłam też oczywiście przegapić Avengers: Infinity War (nie mogę się doczekać drugiej części). Był i świetny Deadpool 2, któremu udało się przewyższyć pierwszą część. Twój Simon niestety nie spełnił moich oczekiwań, o czym pisałam tutaj. Po drodze załapali się też Iniemamocni 2 oraz Ant-Man i Osa, oba filmy oglądało się całkiem przyjemnie. Krzysiu, gdzie jesteś? zdecydowanie zasługuje na to, by go wyróżnić. Bardzo ładny film. Trafił się i Venom, a z okazji 5 listopada uznałam, że wreszcie obejrzę V jak Vendetta i nie był to czas stracony.
Tym razem (głównie za sprawą Netflixa, na który w końcu się zdecydowałam) także w tej kategorii mam coś do powiedzenia. Dokończyłam na przykład oglądanie Lucifera (w każdym razie drugiej serii i od tamtej pory nieustannie ubolewam nad tym, że trzecia wciąż nie jest dostępna na Netflixie). Wreszcie znalazłam też czas na obejrzenie Belfra, którego specjalnie kupiłam na DVD i przyznam, był całkiem niezły. Dalej poszło hurtem - Jessica Jones, Iron Fist i po dłuższej przerwie powrót do Daredevila, a skoro ich osobne seriale już co najmniej napoczęłam, czym prędzej zabrałam się za Defenders, którego ze swoim zamiłowaniem do crossoverów po prostu nie mogłam przegapić. Ostatnio zaczęłam też Ultraviolet, polski serial o detektywach-amatorach. A! I oczywiście Brooklyn 9-9, który jest świetną komedią, a przy okazji i niezłym serialem kryminalnym.
Panic! At the Disco Pray for the Wicked
W tym roku (prawie na moje urodziny) wyszedł nowy album Panic! at the Disco i to chyba pierwszy taki przypadek, żebym miała płytę tak szybko po jej premierze. Mieć płytę - fajna rzecz, ale niewielu mam lubianych wykonawców, przy których czuję jakąś wielką potrzebę jak najszybszego posłuchania ich nowych piosenek czy ogólnie śledzenia co się w tym temacie dzieje. A wracając do płyty, choć mam swoich ulubieńców (chociażby King of the clouds), szybko polubiłam wszystkie z pojawiających się tu utworów. Odtwarzacz jakoś się nie chciał dodać, więc pozostaje użyć linku.

Ruelle
Ruelle tworzy przede wszystkim muzykę do filmów i seriali. Zaczęło się od tego, że zaczęłam ją kojarzyć z piosenek pojawiających się w Shadowhunters, jednak do przyjrzenia się bliżej jej twórczości zmotywowała mnie chyba piosenka z The Darkest Minds (samego filmu nie widziałam, za to zwiastun kilkakrotnie w kinie) i jakoś to już wtedy poszło. Bardzo podoba mi się jej głos i ogólny klimat utworów.

Kenshi Yonezu (米津 玄師)
Najpierw usłyszałam go w openingu do Boku no Hero  Academia, ale wtedy jeszcze nie zwróciłam na niego większej uwagi. Właściwie nawet nie wiem dokładnie od czego się zaczęło, ale w końcu jego piosenki bardzo przypadły mi do gustu.

Daoko
I z pośpiechu zapomniałam o jeszcze jednej osobie, jakoś mi się wydawało, że już o niej pisałam. Daoko poznałam przy okazji endingu do Kekkai Sensen & Beyond (poniżej) i przez jakiś czas na tym się moja wiedza kończyła, ale w końcu zaczęłam słuchać innych jej piosenek. To, że tak ją polubiłam było dla mnie trochę zaskoczeniem, bo zwykle wolę raczej inny typ wokalu.

10 komentarzy:

  1. Historia o miłości jest w Japonii zawieszona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :<<<
      Nie zmienia to faktu, że trochę mnie dziwi taka przerwa pomiędzy pierwszym a drugim tomem - pierwszy ma cztery rozdziały, a na pewno ukazało się już kilkanaście. W każdym razie mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie kontynuowana. ;_;

      Usuń
  2. "Złodziejkę książek" czytałam, i o ile była to specyficzna lektura, tak niestety nie zrobiła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. :<
    Z anime oglądałam tylko Bnha i Banana Fish; obie serie bardzo fajne. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem bywa i tak. Mi z takich znanych książek jakoś nie podszedł na przykład "Wielki Gatsby".

      Usuń
  3. Wotakoooi <333

    Banana Fisha jakoś nie mogę podjęć, chyba manga za bardzo mi się podobała do momentu zakończenia, w którymm strasznie wkurza mnie, że bohater, który całą serię mocno walczył umarł głównie dlatego, że wybrał pójście do biblioteki zamiast do szpitala. To mi się strasznie nie klei, ale poza tym manga to mistrzostwo!

    Czytanie "Naszego Cudu" przede mną, ale mam już chyba 12 tomów na półce!

    LOSER!!! Uwielbiam tę piosenkę, razem z Uchiage Hanabi leciała na loopie jak byłam w Japonii i z tym mi się będzie kojarzyła. Ale najbardziej rozkochałam się w "Lwmon" i wczoraj oglądając live na Kohaku Uta Gasen się strasznie poryczałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wotakoooi :D
      Ja po anime wciąż jeszcze nie wiem co myśleć o zakończeniu i chyba wstrzymam się z ostatecznym ocenianiem do czasu przeczytania mangi. Nie wiem czy w czymkolwiek to pomoże, ale mangę tak czy inaczej mam w planach. :P
      W takim razie miłej lektury kiedy już się do tego zabierzesz. ^^
      "Lemon" było chyba pierwszą jego piosenką jaką słyszałam (nie licząc openingu do BNHA), "Uchiage Hanabi" z początku słuchałam ze względu na Daoko.

      Usuń
  4. Do "Ziemiomorza" miałam już chyba trzy podejścia i nadal go nie skończyłam. Zawsze utykam na tomie trzecim, jednak pierwsze dwie bardzo mi się podobały
    "Złodziejka książek" jest świetna, też mnie zachwycił pomysł narratora
    Kompletnie zapomniałam o Prawie Milenium, z tego co pamiętam pierwszy tom był niezły
    Sanderson <3 W wydaniu młodzieżowym jeszcze go nie czytałam, ale bardzo, bardzo polecam ci "Z mgły zrodzonego" i "Drogę królów" :D
    Na ten rok mam w planach ponowne przeczytanie Wiedźmina ;)
    Filmowo mój rok też został zdominowany przez kino superbohaterskie, musiałabym się długo zastanawiać by wymienić jakiś tytuł z 2018 nie w tym gatunku. Najbardziej czekałam na Iniemamocnych 2, w końcu jedynka była jednym z moich ulubionych filmów w dzieciństwie (gdy poszłam do kina z przyjaciółką oprócz nas były same dzieciaki xd)
    Serialowo z tego roku polecam ci "the end of the f *** ing world" i "Maniaca" jeśli jeszcze nie oglądałaś.
    Czekam na czwarty sezon Lucyfera, po obejrzeniu końcówki trzeciego zrozumiałam rozpacz wszystkich po (na szczęście chwilowym) skasowaniu serialu (dopadły cię już spoilery? ;) )
    Wczoraj zaczęłam oglądać Belfra i zapowiada się naprawdę nieźle
    O "Brooklyn 9-9" nie słyszałam, z chęcią go nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w końcu się uda. ;)
      Zdecydowanie polecam młodzieżowego Sandersona, świetny na poprawę humoru. :D A ja powinnam się wreszcie zabrać za tak zwane poważniejsze jego powieści. :P
      Mi się marzy jakieś ładne wydanie Wiedźmina na półce - może i brat skusiłby się wtedy do przeczytania?
      O "The end..." słyszałam, ale jeszcze nie oglądałam. Lucyferowe spoilery jak na razie mnie nie dopadły, ale tak mnie ciekawi co będzie dalej, że nie wiem czy doczekam do wyjścia trzeciego sezonu na Netflixie...
      O! Planujesz może napisać o Belfrze na blogu? Chętnie dowiedziałabym się co o nim sądzisz. ;) "Brooklyn 9-9" bywa głupawe, na szczęście w rozsądnych dawkach.

      Usuń
    2. Wiedźmina miałam ładne wydanie ale dopadła mnie klątwa porzyczania książek. I tym sposobem jeden tom zaginął a inny wrócił w takim stanie że szkoda gadać :(
      W sumie nie planowałam pisać ale teraz coś tam wyskrobię, tylko nie wiem kiedy

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam na liście znane dzieła.
    (Jest dobrze! Nie żyję pod kamieniem!)
    Z tych nieczytanych książek, to dalej zastanawiam się nad "Stulatkiem, który wyskoczył przez okno i zniknął". Dzięki Tobie może się z tym ruszę.
    Tak z innej beczki: ale tu ładnie! Blog jest estetyczny i przejrzysty, grafika
    "nie razi po oczach".

    Nie obrażę się za powiadomienia o nowych postach, gdyż przez własne roztargnienie mogę tak często tu nie zaglądać.

    Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie! ♥

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)