Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 292
Seria: Jeżycjada (cz. 19)
poprzednia - "Sprężyna"
Akcja toczy się pod koniec roku 2009 tuż przed Bożym Narodzeniem. Do Poznania przyjeżdża Magda z zadaniem uporządkowania rzeczy po zmarłym pradziadku. Na ten czas zatrzymuje się u Borejków. Najbardziej cieszy się z tego Ignacy Grzegorz. Dlaczego? Z prostego powodu - zakochał się w niej. Ponadto za kilka dni Laura wychodzi za mąż. Czy wszystko pójdzie po jej myśli? Może jednak da o sobie znać ślubne Fatum panujące w rodzinie?
Na "McDusię" czekali chyba wszyscy wielbiciele "Jeżycjady", w tym i ja. Kupiłam ją zaraz po premierze. Trochę żałuję, że z czytaniem nie poczekałam do świąt, byłoby bardziej klimatycznie, jednak nie mogłam się powstrzymać. ;)
Na początku nie wiedziałam co sądzić o Magdusi. Niby miła, ale jednak nie do końca. Niby bezpośrednia, ale jednak skryta. Jak się dowiadujemy, niedawno doznała miłosnego zawodu. Od tego czasu wydaje jej się, że każdy przedstawiciel płci przeciwnej jest jak jej były. Czy jednak da sobie szansę na szczęśliwy związek?
Magda pomaga Laurze w przygotowaniach do śluby i wydaje się bardziej spięta niż sama panna młoda, która wszystko przyjmuje ze stoickim spokojem. Większość spraw związanych ze ślubem i weselem zostawia panu Gruszce, wiedząc że jej nie zawiedzie. Czy dopadną ją jakieś przedślubne wątpliwości? A może zjawi się jakiś niespodziewany gość?
"- Po prostu walnąłem głową w blat! - poinformował go wnuk [...].
- Walnąłeś? Po co?"
Józef podoba się wielu dziewczynom, jednak bez wzajemności. On nadal czeka na Trollę, która jest już na studiach medycznych. Czy i ona czuje do niego to samo? Będzie miał okazję się przekonać, bo przyjedzie na krótko do Poznania.
"Jeżycjada" nadal ma ten swój klimat. Zmieniły się czasy, więc i bohaterowie musieli stać się bardziej nowocześni. Książka dała mi powody do uśmiechu, znalazło się też miejsce na bardziej refleksyjne myśli. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Jestem bardzo ciekawa kolejnej części, która ma się dopiero ukazać. Czy dorówna swoim poprzedniczkom? "McDusię" uważam za całkiem udaną, choć nie jest moją faworytką i chętniej wrócę do poprzednich części.
Co do okładki, bywały ładniejsze, jednak w miarę trafnie przedstawia Magdusię. Zanim zaczęłam czytać książkę zastanawiałam się o co chodzi z tymi kluczykami, teraz już wiem. ;)
"Ludzie bardzo chcą ufać, zwierzać się. Tylko zwykle się boją."
Następna jest (a właściwie dopiero będzie) "Wnuczka do orzechów".
5/6
moja ukochana seria :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam czasu na ten cykl. Zbyt dużo innych książek czeka w kolejce;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic z tej serii, jakoś mnie nie pociąga, nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco z www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com
Jeżycjada jest mi zupełnie obca, ale mam zamiar zacząć czytać. Może wkrótce dojdę do tej książki, bo planuję czytać po kolei ;)
OdpowiedzUsuńMam za sobą kilka części Jeżycjady, ale przyznam szczerze, że nie pamiętam dokładnie, które już czytałam, ponieważ było to dobrych kilka lat temu... Jednak chętnie zabrałabym się za "McDusię". :)
OdpowiedzUsuńPonadczasowa seria :)
OdpowiedzUsuń