Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 232
"Hajime od lat pielęgnuje w sobie wspomnienie Shimamoto, pierwszej ukochanej z okresu dzieciństwa, i porównuje do niej każdą poznaną dziewczynę. Kiedy już jako dorosły mężczyzna spełniony w życiu osobistym i zawodowym przypadkowo spotyka Shimamoto, okazuje się, że dawna fascynacja przetrwała. Hajime decyduje się rzucić swą rodzinę i wykorzystać szansę daną mu przez los. Czy jednak możliwy jest powrót do przeszłości? To piękna opowieść o niespełnionej miłości i pogoni za nieosiągalnym ideałem. Co leży na zachód od słońca i czy na południe od granicy znajdziemy raj, czy też zwykłą szarą rzeczywistość?"
O czym jest ta książka? O zwykłym życiu. Całą historię przedstawia nam właśnie Hajime, który wspomina dawne dzieje, znajomości, opowiada jak potoczyły się jego losy. Zwykła szara codzienność, można by powiedzieć. A jednak coś sprawiało, że książkę czytałam z niemałym zainteresowaniem, wręcz pochłaniałam. Co takiego wyróżnia ją spośród tysięcy tytułów o podobnej tematyce?
Nie chcę zdradzać zbyt wiele odnośnie fabuły, bo to bez sensu. Już sam opis dość dosadnie informuje nas czego możemy się spodziewać, choć mimo wszystko podczas lektury towarzyszyła mi swego rodzaju niepewność: może jednak coś sprawi, że losy bohaterów potoczą się inaczej? Może oni sami jednak zmienią zdanie?
"Na południe..." to historia o niespełnionej miłości, o samotności, którą można odczuwać pomimo obecności bliskich nam osób. Bohater snuje wiele refleksji na temat swojego życia i daje czytelnikowi do myślenia. Postać Hajime została świetnie wykreowana, a dzięki takiemu sposobowi narracji możemy go dobrze poznać - nie tylko jego zalety, ale i liczne wady. Czytając, łatwo możemy uwierzyć, że taki ktoś naprawdę istnieje. Ponadto książka nie pozostawia uczucia niedosytu.
"Nawet zamkom z bajki przydaje się warstwa świeżej farby."
Książka Murakamiego charakteryzuje się dużą plastycznością języka, co sprawia, że jej czytanie to sama przyjemność, a wykreowany przez niego świat jest jak na wyciągnięcie ręki. Nie można powiedzieć, że akcja jest wartka, a jednak ani przez chwilę nie byłam znudzona i z chęcią zaczytywałam się w przemyśleniach Hajime na temat jego egzystencji, a także w wywodach na najróżniejsze tematy. Nie potrafię tego skonkretyzować, tak po prostu jest. Poza tym bardzo spodobało mi się jej wydanie, które na swój własny, subtelny sposób przyciąga wzrok.
To moje pierwsze i z pewnością nie ostatnie spotkanie z twórczością Murakamiego. Słyszałam o nim sporo dobrego, więc miałam dość wygórowane oczekiwania. Na szczęście nie zawiodłam się i jestem bardzo ciekawa innych jego dzieł, zwłaszcza, że podobno "Na południe..." nie zalicza się do jego najlepszych książek.
"Obietnice - nawet te niezobowiązujące - pozostają człowiekowi w pamięci."
5/6
Ten autor kusi mnie już od jakiegoś czasu, ale zawsze jakoś wymyka mi się spod rąk. Może w wakacje dorwę któreś z jego dzieł. :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie lubię prozę Murakamiego, ale nie wszystkie książki do mnie trafiają, a już najmniej przypadła mi do gustu jego autobiograficzna książka o bieganiu :)'Na południe od granicy.." czytałam i pamiętam, że była to lektura przyjemna, ale kompletnie wyparowała mi z głowy, w przeciwieństwie do innych pozycji. Polecam "Norwegian Wood" i "Tańcz, tańcz, tańcz" - moim zdaniem najlepsze!
OdpowiedzUsuńW takim razie z chęcią po nie sięgnę :)
UsuńIdealnie wpasuje się w gust mojej koleżanki, polecę ją jej :-)
OdpowiedzUsuńTo była moja pierwsza książka autorstwa Murakami, całkiem przyjemna, aczkolwiek mimo wszystko dość zwyczajna. Jeżeli jednak Ci się podobało, to polecam "Przygodę z Owcą", "Tańcz, tańcz, tańcz" i "Norwegian Wood", o ile jeszcze nie czytałaś. Aktualnie jestem zaś na "Kronice Ptaka Nakręcacza" i już od dwóch miesięcy nie mogę dać jej rady. Strasznie obszerna, strasznie rozwlekła. Zapowiadała się świetnie, tymczasem od 50 stron dosłownie nic się nie dzieje. Zgoda, autor ma bardzo plastyczny język, świetnie opisuje trudy dnia codziennego, ale chyba powoli zaczyna brzydnąć mi czytanie co drugie zdanie o tym, co bohater zjadł na obiad.
OdpowiedzUsuńAle Murakami i tak jest niezwykły. I i tak mam zamiar zapoznać się z całością jego twórczości.
Murakami? Uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńTa książka jak najbardziej nadaje się na pierwsze spotkanie z Murakamim. Cieszę się, że planujesz przeczytać więcej jego powieści, ponieważ naprawdę warto. Jako następną lekturę polecam Ci "Norwergian Wood" lub trylogię "1Q84". Ciekawa jestem, czy one również Ci się spodobają :-)
OdpowiedzUsuńJestem tego równie ciekawa, więc na pewno wkrótce po nie sięgnę :)
Usuń