wtorek, 16 lipca 2013

N. Kirino "Ostateczne wyjście"


Ostateczne wyjście - Natsuo Kirino

Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 584

Poznajemy losy czterech zaprzyjaźnionych ze sobą kobiet, które pracują na nocnej zmianie w tej samej fabryce. Poza pracą każda z nich wiedzie dość zwyczajne życie, które nie jest pozbawione różnego rodzaju problemów i dylematów. Pewnego dnia jedna z nich, w akcie desperacji zabija męża. Do tego nie ma wrażenia, że zrobiła coś złego, wręcz przeciwnie - wydaje się z tego całkiem zadowolona. Co się stało, to się nie odstanie, ale co dalej? Jeśli ma nadzieję nie ponosić żadnych konsekwencji, musi usunąć ciało. I właśnie tu wkraczają pozostałe kobiety, które mniej lub bardziej bezinteresownie postanawiają pomóc w zatajeniu morderstwa...

W międzyczasie poznajemy kilka innych osób w mniejszym lub większym stopniu powiązanych z głównymi wydarzeniami lub ludźmi, których dotyczą. Następnie obserwujemy przebieg śledztwa, przekonujemy się jak blisko odkrycia prawdy byli niektórzy, a jednak z braku niezbitych dowodów nic z tym nie robią. Jesteśmy świadkami tego, jak fałszywe oskarżenie może zrujnować czyjeś dotychczasowe życie i sprawić, że głęboko ukryte destrukcyjne pragnienia w końcu wychodzą na światło dzienne. Co dalej? Czy winowajczyniom uda się uniknąć odpowiedzialności? A może jednak czyjaś chęć zemsty postawi je na baczność? Jak bardzo niebezpieczny może się dla nich okazać człowiek, który nie ma już nic do stracenia?

Autorka bez skrępowania obnaża mroczne aspekty ludzkiej osobowości, ukazuje drzemiące w człowieku złowieszcze instynkty, które każą mu czerpać przyjemność z okrucieństwa, jakiego się dopuszcza. Wykreowane przez nią postacie wprowadzają nas w świat pełen obłudy i układów, a bohaterowie mają to do siebie, że trudno czuć do nich sympatię częściej niż sporadycznie. Yayoi, której na początku możemy współczuć, po zabiciu męża okazuje się bardzo powierzchowna i wypiera z pamięci niewygodne fakty. Masako, z początku najbardziej pozytywna postać, dopiero wraz z rozwojem akcji ujawnia swoje ciemne strony - przebiegłość, wyrachowanie. To ona jest motorem niemal wszelkich działań i dyryguje pozostałymi kobietami. Yoshie mająca na głowie całą masę problemów, ta sama Yoshie, która najbardziej przejęła się zabójstwem, diametralnie zmienia swoje nastawienie, gdy w grę wchodzą pieniądze i bez mrugnięcia okiem pomaga w ćwiartowaniu zwłok. Najbardziej jednak nie mogłam znieść wiecznie zadłużonej Kuniko, jej egoizmu, materializmu i bezmyślności (a może po prostu głupoty?). Zawsze potrafiła znaleźć usprawiedliwienie dla swoich czynów, a gdy coś szło nie tak, to bez względu na okoliczności właśnie siebie uznawała za poszkodowaną.

"- Wiesz - mruknęła - wszystkie zmierzamy wprost do piekła.
- Owszem - przyznała Masako [...]. - To jak jazda z góry bez hamulców.
- Chcesz przez to powiedzieć, że nie ma jak się zatrzymać?
- Nie, oczywiście, że się zatrzymujesz. W chwili zderzenia."

Czas akcji jest trochę chaotyczny. Na początku jest w porządku, jednak bywa, że poznajemy wydarzenia z perspektywy jednego z bohaterów, by nagle wraz z jego zmianą znów powrócić do tego, co miało miejsce kilka tygodni wcześniej. Nie stanowi to jednak jakiegoś istotnego problemu i można do tego przywyknąć. Mam jednak zastrzeżenia do tytułu polskiego wydania, który w żaden sposób nie oddaje wieloznaczności oryginalnego "OUT".
W książce panuje specyficzny klimat zwyczajności podszytej czymś złowieszczym - czasem wiąże się to ze zbrodniczą przeszłością bohaterów, a czasem z ich działaniami lub stosunkiem do pewnych spraw (za przykład mogę podać chociażby moment ćwiartowania zwłok). Ponadto bohaterowie zamiast jak najszybciej odciąć się od tych wydarzeń, nadal brną dalej zaskoczeni tym, jakie zmiany zaszły w nich od tego czasu. Właśnie psychologicznym aspektom tego wszystkiego autorka poświęciła sporo miejsca, udowadniając, że w każdym człowieku czai się zło lub też obojętność na jego przejawy.

Z twórczością Natsuo Kirino po raz pierwszy zetknęłam się właściwie przypadkiem. Było to przy okazji "Prawdziwego świata". Zaskoczyła mnie ta książka, jednak nie myślałam zbyt wiele nad sięgnięciem po kolejne. Teraz jednak chciałam znów poczuć panujący w niej specyficzny klimat i miałam nadzieję, że "Ostateczne wyjście" da mi taką możliwość. Jak się okazuje, moje przypuszczenia były całkiem trafne, jednak spodziewałam się po niej czegoś więcej. Może tak jak w przypadku "Prawdziwego świata" docenię ją dopiero po pewnym czasie? Chyba właśnie tak będzie. W każdym razie jestem zadowolona z jej przeczytania, a jeśli jesteście ciekawi co do zaoferowania ma Natsuo Kirino, zapraszam do lektury.

"- I co my teraz zrobimy, kotku? - mruknęła pod nosem. - Zabiłam go."
+4/6

10 komentarzy:

  1. Hymm. No więc właśnie! Mam podobnie. Nie rysuję z pamięci, przeważnie wzoruję się na innych rysunkach, zdjęciach... I chyba to mi najbardziej odpowiada. Acz słyszałam na ten temat różne opinie. Raz, że rysowanie na podstawie czegoś w ogóle nie jest talentem i że znaczy to, iż rysować nie umiemy. Dwa, że każdy rysownik powinien umieć narysować coś na wzór czegoś... Cóż w każdym bądź razie ja jestem za wzorowaniem się na zdjęciach :>

    Co do recenzji książki, to chyba nie moje gusta :)

    Pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis fabuły - bardzo ciekawy, jednak mam mieszane uczucia co do książki :) Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dałabym jej szansę ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka kojarzy mi się nico z "Kanalią" Pollaka.
    Thrillery bardzo lubię, więc jak najbardziej jest to książka w sam raz dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś zaczęłam te książke ale akurat pod ręką miałam wiele tytułów które bardziej mnie do siebie ciągnęły i moja lektura skończyła się po paru rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Japońskie powieści zawsze mają w sobie coś takiego specyficznego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam opis mnie nie przekonuje, nie czytam tego typu książek, a ta jak widzę nie jest jakoś szczególnie warta uwagi, więc ją sobie odpuszczam. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowała mnie już sama okładka. Opis fabuły tylko zachęcił...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zachęcona :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, zainteresowałaś mnie i chętnie sięgnę, mimo, że nie przepadam za książkami z Azji.

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)