czwartek, 14 listopada 2013

Y. Toboso "Kuroshitsuji" #1-3


Kuroshitsuji Tom 1 - Yana Toboso


Wydawnictwo: Waneko
Rok wydania: 2011, 2012
Ilość tomów: +13 (seria wychodząca)
Ilość stron: 3x194
Recenzowane: 1-3

Jakiś czas temu pisałam o anime powstałym na podstawie tej mangi, teraz przyszedł czas na pierwowzór. Uznałam, że nie ma sensu rozpisywać się osobno o każdym z tomów, więc zacznę od razu od pierwszych trzech (oczywiście bez zdradzania istotnych szczegółów). :)

XIX-wieczna Anglia. Posiadłość rodu Phantomhive, a w niej dwunastoletni Ciel będący głową rodziny. Pomimo tak młodego wieku przejął po ojcu wiążące się z tym obowiązki - zarówno zarządzanie firmą Funtom, jak i wierną służbę królowej jako jeden z czołowych przedstawicieli tzw. mrocznej arystokracji. Powierzane mu zadania nie należą do łatwych i często dotyczą eliminacji niepożądanych w społeczeństwie jednostek. Nie jest jednak sam - przy jego boku wiernie trwa niezwykle utalentowany kamerdyner o iście diabelskim pochodzeniu...

Dwa pierwsze rozdziały stanowią właściwie wprowadzenie do całej historii. Mamy okazję zapoznać się z bohaterami i poczuć klimat panujący w posiadłości. Przekonamy się też jak niesamowitym kamerdynerem jest Sebastian, potrafiący znaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji. Dowiemy się trochę o mieszkańcach posiadłości i ich zwyczajach, a także będziemy świadkami kameralnego balu, którego inicjatorką zostanie młoda lady Elisabeth (Lizzie), narzeczona Ciela.
Reszta pierwszego tomu upłynęła na rozprawianiu o brudnych interesach i porwaniu. Kogo? Z jakiego powodu? Możecie sami sprawdzić. Tutaj Sebastian wreszcie miał szansę się wykazać i wyjaśnił też co nieco na temat wiążącego go z paniczem kontraktu.

"Jestem kamerdynerem rodziny Phantomhive. Byłoby hańbą nie znać czegoś tak elementarnego."

Drugi tom rozpoczynają kolejne perypetie mieszkańców znanej nam już posiadłości. Cóż, Sebastian nie ma lekko, jednak nawet kłopotliwa służba i taki, a nie inny panicz nie przeszkodzą mu w wypełnianiu swoich obowiązków. Następne rozdziały dotyczą śledztwa w sprawie Kuby Rozpruwacza, którego okrutne poczynania nakłoniły królową do powierzenia tej sprawy Cielowi. Panicz oczywiście przystaje na to i wkrótce wyrusza do Londynu w poszukiwaniu winnego. Czy odkryje tożsamość sprawcy? Ile będzie go to kosztować? Przy tej okazji warto zauważyć, że Yana Toboso świetnie kreuje swoje postaci - nic nie dzieje się samo z siebie, każda ich decyzja ma swoje przyczyny, bohaterami kierują różnorodne motywy.
Na koniec autorka serwuje nam rozdział lżejszy od poprzednich, bo dotyczący wizyty ciotki Francis, matki Lizzie. Ta charakterna, lubiąca się rządzić kobieta potrafi wprowadzić wiele zamieszania, jednak nie ma złych intencji. Autorka podpowiada nam też, że w kolejnym tomie możemy spodziewać się pewnych egzotycznych przybyszów...

"Bezużyteczna służba. Przebiegły panicz. Nie jest łatwo być kamerdynerem."

W dwóch pierwszych tomikach są jeszcze krótkie dodatki od autorki - "Pod schodami Kuroshitsuji", z których możemy (w bardzo humorystyczny sposób) dowiedzieć się jak wyglądała praca nad tą mangą, oraz "Lekcja, jak być damą" (w tym przypadku nie będę Wam psuła niespodzianki). Pomysł, moim zdaniem, bardzo trafiony.
Kreska jest przyjemna dla oka, zwykle dość oszczędna, jeśli chodzi o tła, jednak pozwala dostrzec przepych pięknych, dziewiętnastowiecznych strojów. Choć nie brakuje scen typu super-deformed, nie miałam wrażenia, że było ich za wiele. Tomiki (z obwolutą) są porządnie wydane, a na wszystkich trzech okładkach widnieje Sebastian.  Z kolei na właściwych okładkach znajdziemy parodie naszego kamerdynera (np. mroczny host, czy też lekarz) - bo przecież trochę humoru nie zaszkodzi. Choć w pierwszych tomach nie widać tego tak bardzo, manga i anime znacznie się od siebie różnią, jednak właśnie dzięki temu można ją czytać już po obejrzeniu anime, nie obawiając się niezliczonych powtórzeń. Ładna kreska, ciekawi bohaterowie, interesująca fabuła, dużo zabawnych sytuacji - nie pozostaje nic innego, jak tylko zabrać się za czytanie. Ja w każdym razie na pewno sięgnę po kolejne tomy. ;)

"Demon ze mnie, nie kamerdyner."
8/10
(w przypadku niezrozumiałych pojęć proponuję zajrzeć do słowniczka)

11 komentarzy:

  1. Twoja recenzja anime zachęciła mnie do obejrzenia go i jestem bardzo za to wdzięczna, bo bardzo mi się podobało. Nie jestem jednak fanką mangi (lubię anime, nie lubię mangi, dziwne?), więc za "książkową" wersję podziękuję, aczkolwiek fajnie, że historie się aż tak nie pokrywają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popularna manga jak i anime, mimo to nie skuszę się. "Próbowałam" kiedyś anime i po dwóch odcinkach odpuściłam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo lepsza od anime.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam tomik w Empiku ;/
    Mogłam go kupić ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam zbierać mangę, ale.. Jakoś tak wyszło, że zawsze jest coś jeszcze do kupienia :C

    OdpowiedzUsuń
  6. O, te trzy tomy, które czytałam. Chciałam kupić, ale nie załapałam się na początek, a potem byłoby ciężko. Tak ładna kreska, tak mało staroangielsko, taki ładny Undertaker.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś nawet chciałem przeczytać tę mangę, ale nie wiem czy teraz znajdę dla niej czas. Póki co nie przewiduję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam na swojej półce pożyczone dwa pierwsze tomiki, ale jakoś nie mogę po nie sięgnąć. Nadal mam w głowie to, że nie podeszło mi anime... XD

    OdpowiedzUsuń
  9. No to tak, Kurosh to wprawdzie zupełnie nie moja bajka, ale chciałabym kiedyś sięgnąć po początkowe tomy i zobaczyć jak się ma manga do anime oraz przyjrzeć się bliżej naszemu wydaniu i tłumaczeniu, bo słyszałam, że różnie z nim bywa,

    OdpowiedzUsuń
  10. Według mnie manga o wiele lepsza od anime, czekam na czternasty tom ;D

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)