wtorek, 26 sierpnia 2014

D. Terakowska "Poczwarka"

Wiem, wiem, wyszło tego całkiem sporo, jednak naprawdę nie potrafiłam inaczej. ;)

Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 322

Przy lekturze towarzyszyło mi wiele emocji, choć były jakby stłumione. Porządkując sobie w głowie kolejne myśli, miałam sporo do powiedzenia, jednak gdy przychodziło do przelania ich na papier, nagle się gdzieś rozpływały. Pogubiły się, nie brzmiały tak, jak powinny. Ale gdy już zaczęłam, wciąż odnajdywałam coś, o czym warto byłoby wspomnieć. Czy udało mi się zawrzeć to, co najważniejsze? Oceńcie sami.

Adam i Ewa mieli swój własny plan na życie. Obejmował on wszystko, co najlepsze i taki też żywot miał zapewnić. Byli zgodnym małżeństwem - najpierw kariera, dziecko dopiero w chwili, gdy będą mieli pewność, że mogą mu zapewnić najlepszy możliwy start. Dziecko oczywiście też miało być idealne. A potem na świat przyszła Myszka. I wszystko prysło jak bańka mydlana. Zamiast upragnionego przyszłego geniusza pojawiła się dziewczynka z zespołem Downa. I to nie z żadną lekką odmianą, a jedną z najcięższych. Decyzja Adama była jednoznaczna - oddać ją do specjalistycznego ośrodka. Z początku Ewa się z nim zgadzała, jednak naszły ją wątpliwości. Czy mogłaby tak po prostu oddać własne dziecko? Czy zamiast tego nie powinna sama [czy raczej wraz z mężem] otoczyć ją troskliwą opieką i miłością? I tak oto do domu wróciła wraz z Myszką, która wywróciła cały ich dotychczasowy świat do góry nogami. Czy dziewczynka zniszczy wszystko, co było między nimi? A może właśnie przyczyni się do zmiany na lepsze? Będzie dla nich katastrofą, czy darem?

"Pielęgnuję tego motyla, ale to trudne pielęgnować coś, co tylko przeczuwasz, że jest."

Życie podporządkowane potrzebom Myszki przynosi Adamowi i Ewie wiele sprzecznych uczuć - smutek nieustannie przeplata się z radością, jest też nieco gniewu, upokorzenie, wstyd, mnóstwo żalu, zmęczenie. Ale jest także miłość. I nadzieja. Ewa niejednokrotnie przeżywała chwile zwątpienia, oscylując gdzieś pomiędzy miłością a nienawiścią żyła z dnia na dzień, cały jej świat kręcił się wokół Myszki, której nie spuszczała z oka praktycznie nigdy. Adam natomiast odciął się od nich. Trudność sprawiało mi życie obok nich, ale nie potrafił ich też opuścić. Nieraz przychodziło mu na myśl, że mógłby tak po prostu wyjść z ukrycia, dołączyć do oglądanej z daleka sceny, jednak po tak długiej bezczynności, wydaje mu się to niemal niemożliwe. A jednak może właśnie ten dystans pozwalał mu niejednokrotnie zrozumieć Myszkę lepiej niż Ewa. Podczas gdy ona spędza kolejne dni na opiece nad córką, Adam poświęca się pracy. I rozmyślaniom. Choć wie jak to brzmi, marzy o przyszłości po śmierci Myszki, o nowym potomku i rozwoju inżynierii genetycznej. O świecie, w którym ludzie pozbawieni byliby wad. Ale czy to możliwe?

"Pan rozdaje swe dary, nawet te niechciane. Nic nie zostawia dla siebie."

Sposób, w jaki autorka przedstawiła niekończące się dzieło stworzenia, jak i samego Boga - nie zawsze pewnego swojej nieomylności, popełniającego błędy - oraz rolę, jaką odgrywała w tym wszystkim Myszka, z pewnością jest ciekawy i dość nietypowy. Jest w tym pewien mistycyzm i urok. Z początku nie miałam jednak pojęcia, do czego autorka zmierza, co chce przez to pokazać. Bardzo udane było również przedstawienie psychiki Myszki, przywodzące na myśl tytułową wieczną poczwarkę. Nasza mała bohaterka czuje tak samo, jak inne dzieci, czy nawet mocniej, ma swoje marzenia, potrzeby i bogaty świat wewnętrzny, jednak wszystko to niweczy ułomność jej ciała. Dzieci z zespołem Downa nie zdrowieją ni stąd ni zowąd, nie ma się co czarować. A jednak wciąż pozostają ludźmi, którym należy się miłość, i którzy potrafią ją odwzajemnić.

To nie tylko historia o wychowywaniu dziecka z zespołem Downa. To także opowieść o tworzeniu, o nieistniejącej doskonałości i pięknie tego, co niedoskonałe. Z każdą chwilą obezwładnia coraz bardziej i mimowolnie skłania do postawienia sobie pytania: jak my postąpilibyśmy na miejscu Ewy i Adama? To książka, o której można by było rozprawiać bardzo długo. Rozwodzić się nad postawami bohaterów, reakcjami otoczenia, niesprawiedliwością losu i wieloma innymi sprawami. A każde kolejne zdanie przywodzi na myśl następne tematy, którymi można by się zająć. Ja jednak już i tak dość mocno się rozpisałam, więc już na koniec dodam tylko, że serdecznie polecam zapoznać się z "Poczwarką".

"Tęsknota to także forma życia..."
9/10

13 komentarzy:

  1. Książką z pewnością istotna, chociażby z tego względu, że daje świadomość tego, czym jest miłość rodzicielska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, "Poczwarka"! Znam tę książkę, przeczytałam ja w trzeciej liceum po poleceniu jej przez moja przyjaciółkę, książka niezwykła, pierwszy raz potrafiłam wylać łzy na jakiś stronicach, a to znaczy, że jest naprawdę emocjonalna, polecam!

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, dzięki za przypomnienie, że kiedyś chciałam czytać książki Terakowskiej, teraz mogę!
    Ale nie tę, na pewno nie, tematyka upośledzonych dzieci jest dla mnie zbyt przykra, żeby jeszcze o tym czytać. Więc dzięki, ale ta akurat jest nie na moje nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce i choć nie przepadam za polską literaurą, wydaje się być ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja ulubiona książka!
    Po prostu piękna!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wysoka ocena, dlatego zapisuję tytuł :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam Terakowską całym swoim serduchem! Jest jedną z tych polskich pisarzy, którzy nigdy mi się nie znudzą. A takich jest bardzo mało.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam same zachwyty, jednak sama nie jestem przekonana do przeczytania tej książki. Nie wiem dlaczego, może po prostu to nie moja tematyka...? Być może kiedyś przeczytam, ale na pewno nie w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, i pomimo faktu, że było to dawno temu, do dzisiaj pamiętam te emocje. Wstrząsająca książka.

    OdpowiedzUsuń
  10. O książce oczywiście słyszałam nie raz i to dużo pozytywnych opinii, jednakże to raczej nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciężka tematyka, która niezaprzeczalnie wpasowałaby się w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje pierwsze spotkanie z autorką niestety nie należało do szczególnie udanych. Jednak ten tytuł nadal mnie intryguje i nie wykluczam że w końcu się przemogę i podejmę kolejną próbę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Och, nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoją recenzję! Serio, bardzo mnie zachęciłaś do tej książki. Moja wuefistka polecała mi ją już, bo uwielbia twórczość tej autorki, ale ja jakoś nie mogła się nigdy przekonać, bo Terakowskiej czytałam już Władcę Lewawu i zawiodłam się na tej powieści. Jednak z chęcią dam drugą szansę, czuję w kościach, że Poczwarka i mnie się spodoba, bo to będzie piękna historia, przeplatana bólem, ale na pewno piękna. :)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)