sobota, 27 września 2014

T. Canavan "Misja Ambasadora"

Akcja rozgrywa się po wydarzeniach z Trylogii Czarnego Maga

Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 570
Seria: Trylogia Zdrajcy (1)

Pisanie o książkach Trudi Canavan zawsze sprawia mi pewną trudność. I to nie z powodu braku tematów, a właśnie sporej ich ilości. Prawda jest taka, że najchętniej streściłabym sporą część powieści, tymczasem muszę uwzględnić, ile wypada zdradzić osobom niezaznajomionym z danym tytułem, aby przypadkiem nie zepsuć im efektu zaskoczenia czy po prostu przyjemności z lektury. A to naprawdę spore wyrzeczenie. Tym razem zmierzę się z tym zadaniem przy okazji "Misji Amasadora".

Nie jest to już ten sam Imardin - zniesienie czystek i podziału miasta, przebudowy, zachwianie stosunków między Złodziejami, szerzące się uzależnienie od nowej używki, gnilu... Znanym nam bohaterom przybyło lat, pojawiły się też nowe twarze. Zmieniło się praktycznie wszystko. Kyralia próbuje unormować swoje stosunki z Sachaką. W Gildii zostało utworzone stanowisko Czarnego Maga piastowane przez dwie osoby. Jedną z nich jest Sonea, która musi pogodzić się z narzuconymi na nią ograniczeniami. Cery powoli się starzeje, a wysiłek nie przychodzi mu już z taką łatwością. Tymczasem jego rodzina zostaje zamordowana, prawdopodobnie przez Łowcę Złodziei, który już od jakiegoś czasu grasuje w mieście. I ponoć używa magii. Czyżby kolejny dziki mag? Czy Cery zdoła go odnaleźć i pomścić rodzinę?
Dannyl po powrocie do Kyralii zamieszkał wraz z Tayendem w Imardinie i choć stale krążą pogłoski na temat ich wzajemnej relacji, nikt nie robi im żadnych wyrzutów. Jego badania nad historią magii utknęły w miejscu. Możliwości na ich kontynuację upatruje w wyjeździe do Sachaki, gdzie planuje objąć funkcję Ambasadora. Potrzebuje jednak pomocnika, a o tego trudno ze względu na pogłoski o jego preferencjach. I tu wkracza Lorkin, syn Sonei i Akkarina, który w prowadzonych przez przyjaciela matki badaniach doszukuje się swojej szansy na wykazanie się i odnalezienie zapomnianego rodzaju magii. Ale czy jego pochodzenie nie będzie problemem? Pomimo protestów Sonei, jej syn wyrusza do Sachaki. A tam? Hm... by dalej nie przedłużać wspomnę tylko, że sporo się wydarzy.

Przed bohaterami wiele wyzwań. Cery poszukuje Łowcy Złodziei, do którego złapania będzie potrzebował pomocy Sonei. Ta z kolei chce znaleźć sposób na uświadomienie innym, jak szkodliwy jest gnil, także dla magów, którzy przez wzgląd na umiejętność uzdrawiania lekceważą problem. Jest też sprawa zmiany pewnych przepisów i oczywiście nieustanna obawa o życie Lorkina. Wraz z nim i Dannylem będzie nam dane lepiej poznać społeczeństwo sachakańskie - ich obyczaje, sposób myślenia i istniejące między nimi rozłamy, w tym jeden bardzo znaczący. Na wierzch wypłynie sprawa wiedzy o uzdrawianiu, niedotrzymane obietnice i dawne urazy. Do głosu dojdzie poczucie odpowiedzialności, wdzięczność i odwaga. Jak to wszystko wpłynie na panujący w świecie porządek? A jak na naszych bohaterów?

"Ach tak. Sachakańska roślinność bywa równie czepialska jak tutejsi ludzie."

Wspomniałam wcześniej, że nie jest to już ten sam Imardin i nie wycofuję się z tego, jednak mimo to miło było móc zarówno znów śledzić losy znanych z "Trylogii Czarnego Maga" bohaterów, jak i poznać tych nowych, którzy wiele wnieśli do tej historii. Sonea, choć z początku nieco wycofana i przesadnie ugodowa, wkrótce nabiera tak charakterystycznego dla niej zdecydowania i uporu. Widać, że Lorkin odziedziczył po swoich rodzicach sporo cech i chociażby dlatego trudno go nie polubić. Jest ambitny, czasami nieco porywczy, ale jednak rozsądny. Chce coś osiągnąć, jednak nie przesłania mu to całego świata i zdaje sobie sprawę z możliwych zagrożeń. Na uwagę zasłużyła sobie także Anyi, córka Cery'ego, choć nie znalazło się zbyt wiele okazji, by poznać ją lepiej. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach to nadrobię. Pozytywnie zaskoczył mnie Regin, który dawno wyrósł ze swojej szczeniackiej postawy i stał się całkiem kompetentnym magiem.

Książki Trudi Canavan mają to do siebie, że można by o nich długo rozprawiać, jednak trudno jest w taki sposób dawkować informacje, by nie zdradzić za wiele osobom z nimi niezaznajomionym. Wciąż coś się dzieje, akcja jest wartka, a różnego typu sytuacje nieraz stawiają bohaterów przed trudnymi wyborami. Taki już ich urok, który bardzo sobie cenię. Jest jednak jeszcze coś - pomimo swojej niemałej objętości wciąż są za krótkie i sprawiają, że najchętniej od razu  sięgnęłabym po kolejną część (gorzej jeżeli takowej nie ma). Tak było i w tym przypadku. Czy polecam? To chyba oczywiste.

"Tylko kiedy wiesz, że twój towarzysz może cię opuścić, doceniasz to, że pozostaje.
Tylko wtedy, kiedy nie jest mu łatwiej lubić cię, niż nie lubić, doceniasz to, że cię lubi."
8/10

6 komentarzy:

  1. Bardzo możliwe, że bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś po nią sięgnę, jednak jak na razie dam sobie z nią spokój :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przemyśleć, czy przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo trafna ocena :) Trudi ma niezwykły dar budowania atmosfery :) uwielbiam jej książki ostatnio udało mi się przeczytać jej najnowszą chociaż chyba powoli trafi na rozpędzie i oryginalności :) polecam ci również jej zbiór opowiadań wspaniały jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu Twojej recenzji aż mam ochotę sięgnąć po książkę ;P Niestety "Misja Ambasadora" jeszcze trochę sobie poczeka ;)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)