Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 313
Tym razem Schmitt bierze na warsztat związki i relacje międzyludzkie (choć i pies się znajdzie). Z wnikliwością przedstawia ludzkie troski, słabości, ale i silne strony oraz moc uczuć. Sam autor wspomina, że są to historie niewidzialnych miłości.
W dzień ślubu Genevieve i Edouarda w tej samej kaplicy, gdzieś na uboczu miała miejsce o wiele bardziej kameralna, ale równie ważna uroczystość. W cieniu jednej z kolumn Jean i Laurent również wymówili sakramentalne tak, choć nie miało ono żadnego znaczenia dla nikogo poza nimi. Bohaterowie opowiadania "Dwóch panów z Brukseli" z sentymentem wspominali o tym, wówczas młodym małżeństwie, które traktowali jako swoją bliźniaczą parę. I rzeczywiście mieli ku temu pewien powód, gdyż ich losy, choć całkowicie odseparowane, niespodziewanie się krzyżowały, wpływały na siebie. Zarówno wzloty, jak i upadki ich bliźniaczej pary przyczyniały się do wzmocnienia łączących mężczyzn więzi. Zmuszały ich jednak również do refleksji nad własnym życiem, gdyż los nie zawsze bywał łaskawy. Jak bardzo losy kogoś praktycznie obcego, kto nie zdaje sobie nawet sprawy z naszego istnienia mogą wpłynąć na nasze własne życie? Która para okaże się szczęśliwsza - ta zaakceptowana przez społeczeństwo, czy ta nieustannie kryjąca się przed niepożądanymi spojrzeniami?
W opowiadaniu "Pies" dane nam będzie poznać tajemnicę życia skrytego mężczyzny, któremu praktycznie od zawsze towarzyszył ten sam pies. Czy raczej pies tej samej rasy, któremu zawsze dawał na imię Argos. Zwykły kaprys, niezrozumiałe dziwactwo, czy może coś więcej? Jak wielką rolę w życiu człowieka może odegrać pies? Jakie wydarzenia ukształtowały tę nie zawsze pochwalaną przez innych postawę?
Dalej mamy tytułowe "Małżeństwo we troje". Konstancja, młoda jeszcze wdowa z dwójką dzieci, w końcu znalazła kogoś, kto się nią zainteresował, kto mógł wyciągnąć ją z kłopotów finansowych. I choć długo to trwało, w końcu mogła z dumą nazwać się jego żoną, ale! No właśnie, ale. Jej Duńczyk, jak zwykła go nazywać, interesuje się nie tylko nią. Jest pod wrażeniem twórczej działalności jej zmarłego męża, którego nieustannie idealizuje. Kobieta, mimo szczerych chęci, nie może więc wyrzucić z ich życia byłego, choć ten wcale taki święty nie był. Czy da się żyć w małżeństwie we troje?
Umiejscowione w odizolowanej od reszty świata, wystawionej na łaskę nieprzejednanego żywiołu Islandii "Serce w popiele" jest historią kobiety, która była dla swojego chorego siostrzeńca jak druga matka, podczas gdy z własnym synem nie potrafiła się dogadać. Ten układ nie mógł jednak trwać wiecznie. W pewnej chwili czegoś zabrakło, a Alba, zaślepiona żalem i źle ulokowanymi emocjami, całkowicie zmieniła swoje dotychczasowe nastawienie. Czy zdąży się opamiętać, zanim dojdzie do kolejnej tragedii?
Jak bardzo może poróżnić dziecko, które nigdy się nie narodziło? Czy może się to zdarzyć także parze uważanej za wzór idealnego małżeństwa? Czy jest możliwe, by z trudem odzyskane szczęście niespodziewanie prysło jak bańka mydlana? W "Dziecku upiorze" możemy być świadkami właśnie takiej sytuacji.
Z całego tego zbioru najbardziej spodobało mi się pierwsze opowiadanie - chyba najbardziej uczuciowe ze wszystkich, co więcej, poruszające kilka ważniejszych tematów. Dochowywanie wierności, troska o drugą osobę, a przede wszystkim trwanie przy niej - na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Dostrzegamy tu również pewną zależność od innych, ludzką ciekawość i chęć działania, a jednocześnie usuwanie się w cień, gdy sprawy nie idą po naszej myśli. Szczerze mówiąc, o tej historii z chęcią napisałabym osobno i może jeszcze tak kiedyś zrobię.
Również "Pies" zasługuje na więcej uwagi. Nikt, nawet rodzona córka starego doktora, nie miał pojęcia, co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Nikt nie wiedział, jak zaczęła się jego niezwykła miłość do psów i jak wiele im zawdzięcza, przynajmniej do czasu, gdy sam nie postanowił tego ujawnić. A kryje się za tym naprawdę ciekawa, choć niekoniecznie łatwa historia, której szczegółów wolę w tej chwili nie zdradzać. W "Małżeństwie we troje" autor kolejny raz pozwala sobie na napisanie o, jak sam twierdzi, "najważniejszym człowieku jego życia". Od razu widać fascynację, jaką go darzy, choć mnie samą nie zachwyciło jakoś szczególnie. "Serce w popiele" było dość przewidywalne, jednak po przeczytaniu tego, co autor miał na ten temat do powiedzenia, fakt ten już mi tak bardzo nie przeszkadzał. A "Dziecko upiór"? No cóż, wypadło po prostu nieźle, zwłaszcza początek, choć bez fajerwerków.
Na całe szczęście nie obeszło się również bez paru słów od autora, notatek pisanych wraz z powstawaniem powyższych opowiadań. Ciekawie było zapoznać się bliżej z okolicznościami, które zainspirowały Schmitta do ich stworzenia, przeczytać jego wyjaśnienia, lepiej poznać jego sposób myślenia. Całość czytało mi się bardzo przyjemnie i choć nie wszystkie historie były równie dobre, będę je miło wspominać. Do niektórych może nawet jeszcze powrócę.
W opowiadaniu "Pies" dane nam będzie poznać tajemnicę życia skrytego mężczyzny, któremu praktycznie od zawsze towarzyszył ten sam pies. Czy raczej pies tej samej rasy, któremu zawsze dawał na imię Argos. Zwykły kaprys, niezrozumiałe dziwactwo, czy może coś więcej? Jak wielką rolę w życiu człowieka może odegrać pies? Jakie wydarzenia ukształtowały tę nie zawsze pochwalaną przez innych postawę?
Dalej mamy tytułowe "Małżeństwo we troje". Konstancja, młoda jeszcze wdowa z dwójką dzieci, w końcu znalazła kogoś, kto się nią zainteresował, kto mógł wyciągnąć ją z kłopotów finansowych. I choć długo to trwało, w końcu mogła z dumą nazwać się jego żoną, ale! No właśnie, ale. Jej Duńczyk, jak zwykła go nazywać, interesuje się nie tylko nią. Jest pod wrażeniem twórczej działalności jej zmarłego męża, którego nieustannie idealizuje. Kobieta, mimo szczerych chęci, nie może więc wyrzucić z ich życia byłego, choć ten wcale taki święty nie był. Czy da się żyć w małżeństwie we troje?
Umiejscowione w odizolowanej od reszty świata, wystawionej na łaskę nieprzejednanego żywiołu Islandii "Serce w popiele" jest historią kobiety, która była dla swojego chorego siostrzeńca jak druga matka, podczas gdy z własnym synem nie potrafiła się dogadać. Ten układ nie mógł jednak trwać wiecznie. W pewnej chwili czegoś zabrakło, a Alba, zaślepiona żalem i źle ulokowanymi emocjami, całkowicie zmieniła swoje dotychczasowe nastawienie. Czy zdąży się opamiętać, zanim dojdzie do kolejnej tragedii?
Jak bardzo może poróżnić dziecko, które nigdy się nie narodziło? Czy może się to zdarzyć także parze uważanej za wzór idealnego małżeństwa? Czy jest możliwe, by z trudem odzyskane szczęście niespodziewanie prysło jak bańka mydlana? W "Dziecku upiorze" możemy być świadkami właśnie takiej sytuacji.
Z całego tego zbioru najbardziej spodobało mi się pierwsze opowiadanie - chyba najbardziej uczuciowe ze wszystkich, co więcej, poruszające kilka ważniejszych tematów. Dochowywanie wierności, troska o drugą osobę, a przede wszystkim trwanie przy niej - na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Dostrzegamy tu również pewną zależność od innych, ludzką ciekawość i chęć działania, a jednocześnie usuwanie się w cień, gdy sprawy nie idą po naszej myśli. Szczerze mówiąc, o tej historii z chęcią napisałabym osobno i może jeszcze tak kiedyś zrobię.
Również "Pies" zasługuje na więcej uwagi. Nikt, nawet rodzona córka starego doktora, nie miał pojęcia, co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Nikt nie wiedział, jak zaczęła się jego niezwykła miłość do psów i jak wiele im zawdzięcza, przynajmniej do czasu, gdy sam nie postanowił tego ujawnić. A kryje się za tym naprawdę ciekawa, choć niekoniecznie łatwa historia, której szczegółów wolę w tej chwili nie zdradzać. W "Małżeństwie we troje" autor kolejny raz pozwala sobie na napisanie o, jak sam twierdzi, "najważniejszym człowieku jego życia". Od razu widać fascynację, jaką go darzy, choć mnie samą nie zachwyciło jakoś szczególnie. "Serce w popiele" było dość przewidywalne, jednak po przeczytaniu tego, co autor miał na ten temat do powiedzenia, fakt ten już mi tak bardzo nie przeszkadzał. A "Dziecko upiór"? No cóż, wypadło po prostu nieźle, zwłaszcza początek, choć bez fajerwerków.
Na całe szczęście nie obeszło się również bez paru słów od autora, notatek pisanych wraz z powstawaniem powyższych opowiadań. Ciekawie było zapoznać się bliżej z okolicznościami, które zainspirowały Schmitta do ich stworzenia, przeczytać jego wyjaśnienia, lepiej poznać jego sposób myślenia. Całość czytało mi się bardzo przyjemnie i choć nie wszystkie historie były równie dobre, będę je miło wspominać. Do niektórych może nawet jeszcze powrócę.
"-I tak mi nie wmówicie, że to nie jest podejrzane tak bardzo kochać psy.
-Tak bardzo kochać psy czy tak mało kochać ludzi?"
7/10
Jestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Schmitta i z największą przyjemnością sięgnę po "Małżeństwo we troje", bo nie miałam jeszcze okazji czytać tych opowiadań.
OdpowiedzUsuńCZYTAŁAM. Uwielbiam tą książkę, bardzo mnie wciągnęła.
OdpowiedzUsuńMam w planach te opowiadania. Na targi się niestety nie wybieram.
OdpowiedzUsuńKsiążka, która mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką powieści Schmitt'a, więc mnie zaciekawilas :D
OdpowiedzUsuńNiektóre z opowiadań faktycznie mnie zaciekawił, z chęcią bym przeczytała. ;)
OdpowiedzUsuń