niedziela, 9 sierpnia 2015

Abe Miyuki "Komatta Toki ni wa Hoshi ni Kike!" [BL]

Tym razem nieco nietypowo, bo o mandze długiej (26 tomów), niewydanej w Polsce, a do tego nieco starszej (1997r.). Uprzejmie informuję, że zawiera wątki boys love. Wszystkich, którzy po tym stwierdzeniu nie zamierzają uciekać gdzie pieprz rośnie, zachęcam do przeczytania recenzji, bo myślę, że jest to manga naprawdę warta uwagi.
Po śmierci ukochanej babci Fujishima Takara, chłopak o dziewczęcej urodzie, która jednak w żaden sposób nie współgra z jego porywczą osobowością,  ma się wprowadzić do szkolnego dormitorium Kaze no Mon (Brama Wiatru). I tak też by było, gdyby nie mający miejsce już pierwszego dnia liceum incydent. Sprowokowany zaczepkami siedzącego obok ucznia Fujishima zakłóca ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego i zostaje zawieszony w prawach ucznia na dwa tygodnie. Z tego właśnie powodu rozpoczyna szkołę nieco później, zaczyna od zera, w czasie gdy pozostali uczniowie zdążyli już nawiązać pierwsze znajomości. Co więcej, jego współlokatorem okazuje się być wzbudzający grozę Hosaka Kiyomine, ten sam, z którym pokłócił się już pierwszego dnia. No cóż, początek ich znajomości do łatwych nie należał, podobnie z resztą jak i dalsze jej etapy, jednak przy ich charakterach nie można się było spodziewać niczego innego.

Czyżby kolejne banalne love story rozgrywające się w męskim akademiku? W żadnym wypadku! Już po ilości tomów (26) można przypuszczać, że jest w tym coś więcej. W końcu jak długo można by było pisać o niczym, wciąż powielając mocno utarte schematy? Co do przydługiego tytułu, nie niesie ze sobą jakiegoś większego przesłania, a znaczy tyle, co "Jeśli masz kłopot, poproś gwiazdy o pomoc!". Autorka sama wspomniała, że kiepsko jej idzie wymyślanie tytułów.

"Komatta Toki ni wa Hoshi ni Kike!" (w skrócie "KomaHoshi") nie skupia się jedynie na dwójce głównych bohaterów - mamy tu całą gamę postaci pobocznych, w tym i przedstawicielki płci pięknej. Sporo miejsca zostało poświęcone sprawującym władzę w Kaze no Mon. Są to Kashiwagi Reiichi i Okuno Yoshiya. Niech was nie zmyli  wygląd i uprzejme zachowanie tego pierwszego - mimo pozorów, jakie sprawia, jest kuzynem Kiyomine, co już samo w sobie powinno stanowić ostrzeżenie. A trzeba wam wiedzieć, że rodzina Kashiwagich jest niezwykle wpływowa. Reiichi pod powłoką przykładnego ucznia (którym rzeczywiście jest) skrywa wiele cech charakterystycznych dla jego rodziny. Jest bardzo pewny siebie, potrafi być przebiegły, próżny, a nawet złośliwy. Ze swoim współlokatorem i zastępcą zna się od dziecka i bardzo dobrze się dogadują, jednak czuje się winny za coś, co w przeszłości spotkało Okuno. Z pozostałych mieszkańców dormitorium najbardziej wyróżnia się Aritomo, właściciel śnieżnej fretki imieniem Sakura i wielbiciel wszystkiego, co urocze. Szczególnie upodobał sobie Fujishimę, przez co często zdarza mu się od niego oberwać.

Mutsume i Nanase są przyjaciółkami Fujishimy z dzieciństwa, z którymi kiedyś był praktycznie nierozłączny. Obie traktują go jak członka rodziny, troszczą się o niego i martwią zmianami, jakie zaszły w nim po śmierci babci. Początkowo mają również wątpliwości co do towarzystwa, w jakim zaczął się obracać Fujishima, zwłaszcza co do jego współlokatora. Kiyomine nie należy do osób szczególnie towarzyskich - to nie ulega wątpliwości. A jednak zauroczona nim w gimnazjum Akari nie zamierzała stracić swojej szansy na znajomość z nim i nie poddawała się, choć jako jedyna się starała. Czy się opłaciło? Ta kwestia w znacznej mierze zależy od oczekiwanych rezultatów. Tak czy inaczej, odkąd pojawił się Fujishima i ona mogła zacząć lepiej dogadywać się z Kiyomine. Akari bywa dość porywcza, a jej hobby i jednocześnie źródło zarobku to robienie zdjęć dwójce naszych głównych bohaterów (najlepiej wspólnie), które następnie sprzedaje (w szkole jest to bardzo ceniony towar, zarówno wśród dziewcząt, jak i chłopców). Dalej mamy starszą siostrę Kiyomine, pracującą w policji Ayako, dla której chłopak zrobiłby praktycznie wszystko. I nawet nie próbujcie wspominać przy nim o jego siostrzanym kompleksie, chyba że życie wam niemiłe. Tata Fujishimy i jednocześnie jego jedyny krewny jest stale podróżującym fotografem i choć bardzo troszczy się o syna, czasami trudno jest mu to wyrazić słowami, a to, że widują się jedynie parę razy w roku również w niczym nie pomaga. Z chęcią napisałabym o jeszcze kilku postaciach, jednak pojawiają się one dopiero później, a nie chcę zdradzać za wiele.
Relacja między dwójką głównych bohaterów została przedstawiona iście mistrzowsko! Zaczęło się więc od obopólnej niechęci wywołanej kiepskim pierwszym wrażeniem. Ta z kolei nie przekształciła się ni stąd ni zowąd w zażyłość. Chłopcy powoli poznawali siebie nawzajem (co w dużym stopniu ułatwiało mieszkanie w jednym pokoju) - nie tylko zalety, ale przede wszystkim wady i słabości. Ze strony Kiyomine będzie to więc zwłaszcza jego trudny charakter, przez który wszyscy wolą trzymać się od niego z daleka i nie wchodzić mu w drogę, przygodne znajomości ze starszymi od siebie kobietami, a także siostrzany kompleks, który podchodzi już właściwie pod obsesję. Z kolei Fujishima przechodzi przez dość ciężki okres - śmierć babci mocno się na nim odbiła, nie może też liczyć na wsparcie ojca, który jako zawodowy fotograf jedynie sporadycznie przyjeżdża do Japonii; nie licząc Mutsumi i Nanase, których nie chce kłopotać, jest więc zdany na siebie. Jego początkowo wrogie nastawienie, porywczość i upartość również nie przysparza mu popularności, jednak stopniowo próbuje wprowadzać w życie rady ukochanej babci. Ale nie można się skupiać tylko na wadach, prawda? Ostatecznie Fujishima jest przecież odpowiedzialny, pracowity i życzliwy, a Kiyomine... też ma swoje dobre strony, choć nie pozwala tego dostrzec byle komu. Z czasem sytuacja między tą dwójką się klaruje, co wcale nie oznacza, że nie ma już nic, czego by o sobie nie wiedzieli. Praktycznie każde kolejne okoliczności przynoszą ze sobą coś nowego, a my otrzymujemy coraz lepiej rozwinięte portrety psychologiczne naszych nieco pokręconych bohaterów. Strach Fujishimy przed samotnością, pragnienie akceptacji i bycia kochanym; przeszłość, która kryje się za obecną postawą Kiyomine, wpływ tej dwójki na siebie nawzajem oraz wiele, wiele więcej tylko czeka na odkrycie. Ponadto autorka uwzględnia nie tylko bohaterów pobocznych, ale i tych epizodycznych. Wielu z nich będzie można się bliżej przyjrzeć, gdyż czasami to właśnie na nich skupia się fabuła.

Więc jak to jest z tymi wątkami boys love? Pocałunki są jedynie sporadyczne, jednak nawet wtedy nie uświadczymy tu żadnych namiętności. Jest to raczej jeden z wielu sposobów Kiyomine na drażnienie się z Takarą, czasami wręcz robienie mu na złość. Choć jeśli chodzi o przytulanie lub pewne sytuacje, które mogą zostać dwuznacznie odebrane, znajdzie się tego o wiele więcej (czasami nawet w miejscach publicznych). Ich relacja nie daje się łatwo określić - niby wykracza już poza ramy przyjaźni, a jednak trudno ją jednoznacznie zdefiniować i właściwie nikt się tego nie podejmuje, zachowując swoje spostrzeżenia dla siebie. Właśnie ten minimalizm sprawia, że istniejąca między nimi więź jest tym bardziej wyjątkowa. Urocze, a nawet i chwytające za serce momenty nie są jednak taką rzadkością - wiele razy będzie nam dane doświadczyć, jak wielkim są dla siebie nawzajem wsparciem, nawet jeśli poprzedzą to błędami i nieporozumieniami. Kiyomine nieco łagodnieje, staje się bardziej towarzyski (o ile w jego przypadku można w ogóle brać coś takiego pod uwagę), a Fujishima, który dotąd ze wszystkimi problemami radził sobie sam, pozwala sobie na odrobinę egoizmu, gdyż w jego towarzystwie czuje się swobodnie. Większość po prostu akceptuje taki stan rzeczy, choć są też osoby, którym to nie odpowiada. A jak to jest z pozostałymi bohaterami? Cóż, wśród nich również można zauważyć pewne przejawy bliższych relacji, jednak u nikogo nie jest to tak widoczne, jak w przypadku Fujishimy i Kiyomine.

Choć wiele osób daje się zwieść delikatnej powierzchowności Fujishimy, szybko zostają wyprowadzeni z błędu.  Czasami nawet dość gwałtownie. Tego typu sytuacje przewijają się przez całą mangę wielokrotnie, jednak nie na tyle często, by zaczęły być nudne. Przez wszystkie 26 tomów przewija się cała masa zarówno dramatów, jak i sytuacji komicznych, nie brakuje też wzruszeń i choć autorce zdarza się zahaczyć o przesadę, całość czyta się naprawdę przyjemnie. Kreska z początku mnie do siebie nie przekonywała, jednak należy pamiętać, że manga ta bierze swój początek w roku 1997. Zwłaszcza na początku można mieć kłopoty z odróżnieniem niektórych postaci (czasami jedyną różnicą jest właściwie fryzura), a Fujishima rzeczywiście bywa bardziej dziewczęcy od niektórych dziewczyn. Pomimo drobnego zniechęcenia, wkrótce się do tego przyzwyczaiłam i nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. Co więcej, o ile w kwestii postaci kreska raczej nie zachwyca, to już piękne krajobrazy, zwierzęta i skrupulatnie narysowane miejsca mogą robić wrażenie.

"KomaHoshi" nie należy do mang zbyt popularnych, nad czym przyszło mi ubolewać już wiele razy. To naprawdę interesująca, wielowątkowa historia, którą mogłabym czytać praktycznie bez końca, wciąż znajdując w niej coś nowego, przypominając sobie te szczegóły, które zatarły mi się w pamięci. I chociaż przeczytałam tę mangę już w całości (nie licząc kilku rozdziałów pod koniec, których po prostu nigdzie nie mogłam znaleźć), wiem, że jeszcze nieraz do niej powrócę. Zdaję sobie sprawę, że szanse na to są niezwykle znikome, jednak z ogromną chęcią postawiłabym sobie tę serię na półce.

14 komentarzy:

  1. Może i historia ciekawa... ale mnie odstrasza samo BL :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówisz, że dobre, wielowątkowe, ciekawe, ale... Ale tak dlugie BL po prostu mnie odstrasza. W żadnym wypadku nie dałabym rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z początku też nie byłam przekonana, no i dość długo zajęło mi przeczytanie całości, ale jak już się wciągnęłam, to długo nie mogłam się oderwać. c:

      Usuń
    2. W ingliszu, nie mam siły na inglisz.

      Usuń
  3. Podziwiam czytanie tak długiej serii, chociaż oja ostatnio po latach wróciłam do Skip Beata i na dzień dobry przeczytałam 17 tomów X;;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw chyba nawet nie zdawałam sobie sprawy za jak długą serię się zabieram, a potem to już przestało mieć znaczenie. I nie pogniewałabym się za kilka następnych tomów... xD

      Usuń
  4. Boys Love to nie jest coś, co leży w moich aktualnych preferencjach. Historia jest ciekawa i może to skłoni mnie do sięgnięcia po tę powieść. Może. Jak to będzie - przekonamy się wkrótce. ;)

    Bo kocham czytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przeczytałam dużo mang, chyba cztery jeśli dobrze pamiętam, z tego dwie nawet nie doczytałam. Zdecydowanie wolę anime :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chłopak uparcie próbuje mnie przekonać do mang :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O długie bl które nie nie uderza czytelnika w twarz "jestem bl", lubię takie. Ja ogólnie lubię serie, w których dwójka bohaterów jest ze sobą bardzo blisko, ale niekoniecznie rozprawiają o swojej "wielkie i cudownej miłości" do siebie, a całość fabuły skupia się na różnych elementach a nie tylko na tym, kto z kim sypia. Aż dziwne, że tego tytułu nie znam, ale poleciało do planów, na pewno przeczytam. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię to przekonało. ^o^
      Koniecznie napisz, jak Ci się podoba, kiedy już zaczniesz. :3

      Usuń
  8. Takie długie ! I to yaoi, czy może shoune-ai ? Wydaje się jednak ciekawe i jeśli znajdę ją gdzieś na internetach po Polsku to z chęcią przeczytam kilka rozdziałów :). W dodatku lubię postacie typu Fujishimy (nie z wyglądu, ale charakteru) ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shounen-ai. ;)
      Niestety, ale po polsku jest tylko 13 rozdziałów. ;( Chociaż to i tak dobry początek. Tylko od razu uprzedzam, że kreska z początku nieszczególnie zachęca. ^^''

      Usuń
  9. Manga wydaje się być ciekawa. Fajnie, zenie tylko sceny miłosne tworzą fabułę i dzieje się coś jeszcze. Długość komiksu nie jest dla mnie zachęcająca, ale z drugiej strony, gdyby manga nie była dobra, to nie doczekała by się nigdy aż tylu tomów ;).

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)