czwartek, 1 października 2015

M. Bułhakow "Mistrz i Małgorzata"

Wydawnictwo: Rebis  |  Ilość stron: 520
Zwyczajowa przestroga "nie rozmawiaj z nieznajomymi" nie wzięła się znikąd. Nigdy nie można być do końca pewnym, kim okaże się nasz rozmówca. Możemy, na przykład, trafić na cudzoziemca sprawnie posługującego się rosyjskim, z nieokreślonym akcentem i dość zastanawiającym wyglądem, który, ni stąd ni zowąd, wtrąci się do naszej rozmowy, zacznie przekonywać o mylności naszych twierdzeń (zwłaszcza tych o nieistnieniu diabła), upierając się przy tym, że osobiście zna Poncjusza Piłata. Później możemy zginąć pod kołami tramwaju, którą to śmierć chwilę wcześniej przepowiedział nam podający się za profesora nieznajomy. I diabli wiedzą, co jeszcze może się wydarzyć. Dosłownie.
Iwan Nikołajewicz, naoczny świadek owych wydarzeń, wskutek szalonej pogoni za podejrzanym jegomościem, do którego, nie wiedzieć kiedy, dołączyło dwóch innych (w tym chodzący na przednich łapach, przerośnięty czarny kot), trafił do zakładu psychiatrycznego. To jednak dopiero początek - nie tylko niezwykłych wydarzeń w Moskwie, ale i napływu nowych pacjentów do wspomnianego ośrodka.

Może już się domyślacie, że palce w tym wszystkim maczał sam władca piekieł wraz ze swoją świtą - Azazellem i kotem Behemotem. Powód jego wizyty w Moskwie przez długi czas pozostaje niejasny, jednak skutki jego przybycia łatwo da się zauważyć. Pełne humoru i absurdu zdarzenia ciekawią od samego początku, jednak nie tylko im przyjdzie nam się bliżej przyjrzeć. We współczesne bohaterom wydarzenia wplatane są rozdziały poświęcone Piłatowi, ukazujące historię jego oraz trzech skazańców (w tym Jezusa, tutaj zwanego Jeszuą) w sposób nieco inny, niż przedstawia nam to Biblia, bardziej świecki, że tak to ujmę. No i w końcu tytułowi Mistrz i Małgorzata oraz historia ich miłości, która do łatwych nie należała. Ona - nieszczęśliwa żona innego, która dopiero w Mistrzu znalazła miłość swojego życia, on - niedoceniony, a wręcz zlinczowany autor powieści o Piłacie, który dla dobra Małgorzaty próbuje namówić ją do odejścia. Nie jest to jednak słaba kobiecina, o czym będziecie się mogli przekonać w trakcie lektury.

Bułhakow stworzył naprawdę interesującą powieść (nawet jeśli - przyznaję się bez bicia! - nie od razu się w nią wciągnęłam). Bohaterowie są bardzo wyraziści, zwłaszcza nasi trzej przedstawiciele sił nieczystych. Nieco gburowaty Azazello i wymądrzający się Behemot stanowią dość specyficzny i niewątpliwie kłopotliwy duet, który da się jednak polubić, zwłaszcza z perspektywy nienarażonego na konsekwencje ich działań czytelnika. Przewodzący im Woland pozostaje raczej dość tajemniczą postacią, jednak i on nie omieszka od czasu do czasu spłatać figla. Razem stopniowo zaczynają wywracać moskiewską codzienność do góry nogami, a ich ofiarami padają najróżniejsze typy. Zabawnych sytuacji znajdziemy tu bez liku, jednak powieść ma również swoją poważną stronę. Autor bawi się konwenansami, w ironiczny sposób ukazuje pewne postawy i przeświadczenia.

Nie będę twierdzić, że wszystko w tej powieści jest dla mnie jasne - mocno mijałabym się wtedy z prawdą. Ostatecznie "Mistrz i Małgorzata", jako dzieło nietuzinkowe, uznawane za jedną z najważniejszych powieści XX w., wymyka się jednoznacznej interpretacji, nie daje się tak zwyczajnie zaszufladkować, a część spośród licznych odniesień do innych dzieł z pewnością umknęło mojej uwadze. Mimo to mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że warto tę powieść przeczytać, nawet jeśli pewne jej treści pozostaną dla nas niejasne, bo to, mówiąc wprost, kawał solidnej literatury. Choć zwykle tego nie robię, tym razem muszę również wspomnieć o przekładzie, którego podjął się Andrzej Drawicz, gdyż jest ono, dokładnie tak, jak sugeruje tekst z okładki, mistrzowskie i nadaje powieści niezwykłego klimatu. No i jeszcze coś... Gdy po jakimś czasie (i to niedługim) zaczęłam rozmyślać nad tą książką, poczułam ochotę, żeby już teraz przeczytać ją jeszcze raz. :)

14 komentarzy:

  1. Mistrz i Małgorzata to książka, na którą od dawna mam ochotę, ale wciąż się za nią nie wzięłam. W zasadzie odkryłam u siebie jedną prawidłowość: gdy skończyłam szkołę, nabrałam ochotę na klasyki literatury... No cóż. Twój opis przynajmniej wskazuje że nie powinnam się z tym męczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest jedna z moich ukochanych książek ever, która notabene była moją licealną lekturą <3 Chyba muszę sobie kupić tak piękne wydanie, jakim Ty dysponujesz i na nowo przeczytać :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Mona Te [Blog]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam, wydanie jest naprawdę śliczne! Jedynym minusem mogą być łatwo widoczne odciski palców, jednak mimo to warto. ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam tą książkę :) Miałam ją jako lekturę i bardzo szybko przeczytałam, a ostatnio nawet kupiłam tą książkę na własność.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może będę jakaś dziwna, głupia i w ogóle... Ale nie przebrnęłam... Nie dałam rady ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim podręczniku do polskiego są fragmenty "Mistrza i Małgorzaty". My jednak ich nie przerabialiśmy, a szkoda. No ale z drugiej strony - przynajmniej mam szansę zapoznać się z całością książki bez zbędnych spoilerów. ;)
    Bo kocham czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też nie, przynajmniej na razie, choć może to być lektura dodatkowa, jeśli wystarczy czasu. Mam nadzieję, że tak będzie, bo w ten sposób mogłabym lepiej zrozumieć "Mistrza i Małgorzatę". ;)

      Usuń
  6. Zaraz po Portrecie Doriana Graya to jest to prawdopodobnie mój ulubiony klasyk :3 Ostatnio byłam w teatrze na Mistrzu i Małgorzacie i wspomnienia z książki eksplodowały w mojej pamięci wywołując znowu to pozytywne uczucie, jakie towarzyszyło mi przy czytaniu :D Uwielbiam Wolanda i jego bandę i na pewno kiedyś przeczytam ponownie, żeby wyszukać i zrozumieć ukryte motywy, których za pierwszym razem nie dopatrzyłam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chętnie obejrzałabym Mistrza i Małgorzatę na scenie :D

      Usuń
  7. Kocham tą książkę całym sercem, mogłabym ją czytać w nieskończoność ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie, wszyscy się tym zachwycają :./ Niedługo przeczytam i pewnie mnie nie zachwyci, bo koty, których nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tytuł tej książki zawsze kojarzy mi się z jakimś dziwnym Romanem, więc nie miałam za miaru po niego sięgać, no ale widzę że się myliłam. Mistrz i Małgorzata musiała być ciekawa. Jak na nią trafię gdzieś w bibliotece chętnie wypożyczę.

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)