wtorek, 6 października 2015

Podsumowanie anime na lato 2015

Tym razem sporo serii porzuciłam, jakoś nie chciało mi się dalej w nie brnąć. Pośród nich znalazło się również "Denpa Kyoushi", które w poprzednim sezonie oglądałam z pewnym zainteresowaniem. A co z pozostałymi seriami?
Arslan Senki
Ilość odcinków: 25
Ocena: 8

*kontynuacja poprzedniego sezonu
"Arslan Senki" do końca pozostało moim faworytem tego sezonu. Całość jest ciekawa, przemyślana i naprawdę przyjemnie się to wszystko ogląda. Nie brakuje tu interesujących bohaterów (mogłabym tu wymienić chociażby całą grupę najbliższych popleczników księcia Arlsana), widać też rozwój głównego bohatera, który z czasem znajduje w sobie coraz więcej odwagi, a także determinację do wstąpienia na tron, jednocześnie cały czas pozostając sobą. Czy muszę jeszcze wspominać cokolwiek o kresce? Od razu widać, że Hiromu Arakawa spisała się na medal, choć czasami miałam wrażenie, że nawet nieco przesadziła (jednak łatwo da się do tego przywyknąć).
Z początku nie doceniałam obecnego openingu (NICO Touches The Walls) i endingu (Kalafina) z prostej przyczyny - było mi szkoda, że nie ma już poprzednich, które w mgnieniu oka trafiły do moich ulubionych. Później odnosiłam się już do nich zdecydowanie przychylniej i zwłaszcza ending wpadł mi w ucho. Chcę kolejny sezon. :3


Durarara!!x2 Ten
Ilość odcinków: 12
Ocena: 7

Najpierw myślałam, że to anime w ogóle tu się nie pojawi, ponieważ najpierw miałam do nadrobienia poprzednią część. Okazało się jednak, że po jej obejrzeniu byłam bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej. Nie pozostawało mi więc nic innego, jak tylko zabrać się za kolejną część. Jak na ironię, to, czego chciałam się dowiedzieć najbardziej zostało poruszone dopiero po kilku odcinkach, ale pomimo chwilowej irytacji nie narzekałam, bo początkowe wydarzenia okazały się całkiem interesujące. Do znanych nam już bohaterów dołącza wielu nowych, a kolejne rewelacje pojawiają się jak grzyby po deszczu. Wiele spraw przybrało naprawdę niespodziewany obrót, więc tym bardziej jestem ciekawa, co wydarzy się w ostatniej części. Opening nie spodobał mi się od samego początku, jak to było w przypadku poprzednich, jednak ostatecznie go polubiłam. Poza tym ending ma naprawdę świetną ilustrację.

Gangsta.
Ilość odcinków: 12
Ocena: 6

Przestępczy półświatek, ciekawa kreska i bohaterowie, mocniejsze brzmienia w openigu (ending też mi się spodobał) - to i kilka innych szczegółów sprawiło, że byłam bardzo ciekawa tego anime. A jednak powstrzymywałam się, bo uznałam, że dobrze będzie obejrzeć tę serię, gdy ukażą się już wszystkie odcinki. Tak też zrobiłam i zdecydowanie nie żałuję, jednak samo anime nie spełniło moich oczekiwań. Zapowiadało się naprawdę świetnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę masę ciekawych charakterów, jednak najwyraźniej twórcy przesadzili z ilością serwowanych nam informacji. Tym samym otrzymaliśmy wiele pozaczynanych wątków, z których praktycznie żadne nie doczekały się wyjaśnienia. I do tego zakończenie, które wcale nie wyglądało na ostatni odcinek - żadnych wyjaśnień, rozwiązania wątków czy cokolwiek. Skończyło się dokładnie tak, jakby seria miała w dalszym ciągu trwać, a o kontynuacji jak na razie nic nie wiadomo.

Junjou Romantica 3
Ilość odcinków: 12
Ocena: 7

Już dość dawno słyszałam coś na temat trzeciego sezonu, jednak wtedy na pogłoskach się skończyło, aż tu nagle pojawia się "Junjou Romantica 3". Przyznam, byłam zaskoczona. Dość pozytywnie i byłam pewna, że będę oglądać. Po pierwsze, widać sporą poprawę pod względem kreski (do tego stopnia, że z początku prawie nie poznałam Shinobu). Miło było przypomnieć sobie dalsze losy bohaterów (chociaż nie przepadam za Ijuinem), przechadzający się przy okazji gdzieś w tle Onodera i Takano byli ciekawym dodatkiem. Muzyka całkiem nieźle wpada w ucho. Niektóre momenty bywały mniej lub bardziej naciągane, jednak w ogólnym rozrachunku nie było źle (zwłaszcza po uwzględnieniu pewnego sentymentu do tej serii). Wątek z Junjou Mistake był miłym zaskoczeniem.

Kurayami Santa
Ilość odcinków: 13
Ocena: 4

Krótkie, stylizowane na staroć, a do tego przywodzące mi na myśl "Yami Shibai" - tyle wystarczyło, żeby mnie zaciekawić. Fabuła jest bardzo prosta - główny bohater "pomaga" pewnym ludziom dostać się do piekła, przy okazji często wyzwalając innych z opresji, czasami podejmuje się również innych zadań. Anime nie należy do porywających i może znudzić, jednak przy tak krótkich odcinkach postanowiłam dać mu szansę. Całość jest czarno-biała, co nadaje tej serii nieco klimatu. Poza tym twórcy wykorzystali w tej produkcji nagrania pochodzące z lat sześćdziesiątych, które następnie połączyli z animacją. Z pewnością nie jest to pozycja obowiązkowa, ale nie zaszkodzi na nią zerknąć.


Ore Monogarari!!
Ilość odcinków: 24
Ocena: 7

*kontynuacja poprzedniego sezonu
Przyznam, że tym razem ta seria naprawdę miło mnie zaskoczyła. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym odcinkiem robiło się coraz ciekawiej, co więcej, nie ma tu żadnych typowych dla shoujo schematów. Suna również dostał tu swoje pięć minut (chociaż akurat ten wątek był raczej średni). Z przyjemnością śledziłam losy Takeo i Yamato, nawet jeśli co jakiś czas nie obeszło się bez przesady, a oni sami bywali naprawdę nieporadni (nie mam pojęcia, jak by sobie poradzili, gdyby nie Suna). Opening i ending wciąż pozostały te same i nie miałam nic przeciwko temu. Zwłaszcza opening jest dla tej serii bardzo charakterystyczny.


Ranpo Kitan: Game of Laplace
Ilość odcinków: 11
Ocena: 5

Powód dla którego zdecydowałam się na to anime był prosty - amazarashi w openingu (a tak swoją drogą, to ending również jest całkiem niezły i już od jakiegoś czasu nie mogę przestać go podśpiewywać). I to właściwie tyle. Mogłam bez większego żalu porzucić tę serię, a jednak oglądałam dalej. Produkcja ta została stworzona dla upamiętnienia Ranpo Edogawy, japońskiego twórcy kryminałów w 50. rocznicę jego śmierci i opiera się na konceptach z jego opowiadań. Potencjał zdecydowanie jest, jednak nie został wykorzystany tak, jak należało, przyćmiła go wszechobecna przesada, przerysowanie i groteska. Dziewczęcy wygląd Kobayashiego stwarzał wiele okazji do wiadomych aluzji, postaci niejednokrotnie były jedynie sylwetkami, a jednak pomimo tego całego przekombinowania bywało, że nawet nieźle się przy tym anime bawiłam. Szkoda, że nie było tak przez cały czas. Rewelacji nie było, jednak myślę, że mimo wszystko poświęcę temu anime osobną recenzję.

Ushio to Tora
Ilość odcinków: 26
Ocena: 7

*trwające
Niby zdecydowałam się zerknąć na to anime, jednak nie miałam wobec niego jakichś konkretnych oczekiwań. Mimo to muszę przyznać, że pierwszy odcinek zdołał mnie całkowicie przekonać do dalszego oglądania. Od razu wyczuwa się tu coś charakterystycznego dla starszych produkcji, a kreska (która bardzo przypadła mi do gustu i zdecydowanie pasuje do tej serii, choć ma swoje niedoróbki) dodatkowo to podkreśla. Podobnie z muzyką, a zwłaszcza openingiem o nieco mocniejszym brzmieniu. Zanim się spostrzegłam to właśnie kolejnych odcinków tego anime wyczekiwałam najbardziej. Kolejne odcinki są pełne zabawnych sytuacji, jednak poważniejsze tematy również mają tu rację bytu, a Ushio jest naprawdę dobrze zapowiadającym się głównym bohaterem. Z kolei Tora... to również całkiem sympatyczna postać, która mimowolnie kojarzy mi się z tsundere. Coś typu: "nie wyobrażaj sobie za wiele, po prostu nie zamierzam cię jeszcze zjadać, ale tylko ja mogę cię zjeść, więc tym razem cię uratuję (i za każdym kolejnym razem też)". Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. ;)
Jak dobrze wiedzieć, że będzie kontynuacja.

Serie porzucone:

Aoharu x Kikanjuu
Ilość odcinków: 3/12

Przyznam szczerze, że zaczynając oglądać to anime nie pamiętałam, o czym ono tak właściwie jest. Na początek dostałam narwanego, niezwykle silnego bohatera, który wkrótce okazuje się być bohaterką. Następnie jest jej nowy sąsiad-host, a w wyniku nieporozumienia dziewczyna zostaje zwerbowana do jego drużyny w grze survivalowej pod pretekstem spłaty długu za zniszczenia (Ouran tak bardzo...) i oczywiście wszyscy sądzą, że jest chłopakiem (czemu się wcale nie dziwię).
Hotaru jest trochę denerwująca, ale to lepsze, niż gdyby miała być kompletnie mdłą postacią. Do tego dochodzi oczywiście obowiązkowe wielkie poczucie sprawiedliwości i siła przyjaźni. Poza tym bywa, że bohaterka niszczy praktycznie wszystko na swojej drodze i, co irytuje mnie chyba najbardziej, mówi o sobie w trzeciej osobie (tłumaczenie tego nie oddaje, jednak wystarczy, że to słyszę). Matsuoka (sąsiad-host) jest arogancki, jednak prawie sympatyczny (no i jest bishem), a Yukimura to niemający zaufania prawie do nikogo twórca hentai.
Z początku miałam tę serię oglądać dalej, jednak ochota na to znikała za każdym razem, gdy otwierałam player z następnym odcinkiem... I tak już zostało.

Denpa Kyoushi
Ilość odcinków: 17/24
Ocena: 5

*kontynuacja poprzedniego sezonu
Ostatnio twierdziłam, że mimo niedopatrzeń czy przerysowania całkiem nieźle się przy tym anime bawiłam, jednak wygląda na to, że tym razem zaczełam tracić cierpliwość do "Denpa Kyoushi". Kolejne odcinki wydają mi się jeszcze bardziej absurdalne od poprzednich, w pewnym momencie po prostu nie chciało mi się już dalej oglądać, jednak było mi trochę szkoda przerywać tę serię, gdy do końca zostało już niewiele. Ostatecznie i tak ją porzuciłam, bo kompletnie nie miałam ochoty na kolejne wymyślne wykłady Kagamiego. Może kiedyś, w momencie desperacji wrócę do tej serii, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne.

GATE: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri
Ilość odcinków: 2/12

Nie twierdzę, że anime jest jakieś beznadziejne, czy nawet średnie, po prostu od początku nie miałam zamiaru się za nie zabierać i nie obejrzałabym nawet tych dwóch odcinków, gdyby nie ich projekcja na obozie. Fabuła jakoś mnie do siebie nie przekonuje, choć nie wykluczam możliwości nadrobienia tej serii za jakiś czas, jeśli znajdę ku temu jakieś argumenty.





Makura no Danshi
Ilość odcinków: 2/12

Różnorodni bishe mający utulić nas do snu? Przyznam, że to anime dość mocno zwróciło moją uwagę, dlatego tym bardziej żałuję, że kompletnie nie spełniło moich oczekiwań. Drugi odcinek obejrzałam już właściwie tylko po to, by mieć pewność, że nie chcę tego dalej ciągnąć. Po pierwsze liczyłam na ładniejszą kreskę i lepsze wykonanie. Zamiast tego otrzymałam jedynie szczątkową animację, usta, które czasami nawet nie poruszają się podczas mówienia, bezsensowne gadanie o niczym i nachalne przekonywanie o wspaniałości widza oraz tym, jak bardzo się stara. Jak dla mnie kompletne nieporozumienie.


Overlord
Ilość odcinków: 1/13

Anime, których akcja osadzona jest w świecie rodem z gier RPG nie są rzadkością (inna sprawa, że niewiele ich widziałam), ale tego typu produkcja z perspektywy "tego złego"? Byłam na tyle zaciekawiona, by na to zerknąć, jednak pierwszy odcinek mnie nie zachwycił, wydawał mi się trochę nijaki, a główny bohater również mnie nie przekonywał. Z początku planowałam sprawdzić, co z tego wyniknie, jednak ostatecznie dałam sobie spokój, bo seria nie interesowała mnie na tyle, by dalej w to brnąć. Opening był jednak całkiem, całkiem. :)




Wakako-zake
Ilość odcinków: 2/12

Kolejna krótkometrażówka? Czemu nie, mogę sprawdzić. Z takim nastawieniem zasiadłam do oglądania, jednak szybko się okazało, że obserwowanie wizyt głównej bohaterki w barach oraz słuchanie jej wywodów na temat jedzonych aktualnie dań zwyczajnie mnie nudzi, nawet jeśli to tylko dwuminutowe odcinki. Wystarczy mi to, że w poprzednim sezonie zdecydowałam się na mało sensowne Ame-iro Cocoa.





Muzyka:
"Gangsta" OP - STEREO DIVE FOUNDATION "Renegade"
"Gangsta" ED - Annabel "Yoru no Kuni"
"Overlord" OP - OxT "Clattanoia"
"Ranpo Kitan" OP - amazarashi "Speed to Masatsu"
"Ranpo Kitan" ED - Sayuri "Mikazuki"
"Ushio to Tora" OP - Kinniku Shoujo Tai "Mazeru na Kiken"
+ "Durarara!!x2 Shou" OP - OKAMOTO'S "HEADHUNT"

12 komentarzy:

  1. haha Widzę, że ja akurat mam więcej faworytów w Twoich porzuconych niż w obejrzanych. Durarara też otrzymało ode mnie 7, bo generalnie mam sentyment do tego tytułu i dobrze mi się go ogląda, ale to już jednak nie to samo, co pierwsza seria. Junjou dostało ode mnie 6, bo za mało było terrorystów, a Usagi z Misakim trochę mi się już przejedli. Aoharu to natomiast mój ulubiony tytuł z tego sezonu, a nie, mój ulubiony to stanowczo drugi sezon Gatchaman Crowds, ale pomijając kontynuację to najbardziej przypadło mi do gustu właśnie Aoharu, w sumie nie wiem dlaczego. Bardzo spodobała mi się główna bohatera + ciotowaci panowie też w moim typie. xD Overlord bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, a zaczęłam serie tylko przez cudowny opening. Gate natomiast bardzo rozczarowało i niezmiernie cieszy mnie fakt, że ostatecznie serię skrócili do 12 (albo 13) odcinków, bo dłużej nie dałabym rady tego oglądać, o ile pomysł nie był zły, tak wykonanie nie przypadło mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o kontynuacje Gangsta, to słyszałam, że studio, które produkowało to anime upadło zaraz po zakończeniu serii. Smutne, bo robili też Samurai Champloo, które uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam cię, że dajesz radę z sezonówkami. Ja rzuciłam się tylko na "Drrr" i zamierzam obejrzeć "Ore Monogarari!". ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszym anime tego sezonu było dla mnie Shokugeki no Souma i Overlord - taaaak... pokochałam tą serię za postaci i nowe spojrzenie na tą tematykę. Ore monogatari było słodkie i śmieszne, ale w pewnych momentach aż chciało mi się rzygac tęczą >< Drrr okazało się trochę gorsze od poprzednich sezonów, ale mam nadzieję, że ostatni pokaże się z jak najlepszej strony. Gangsta pod względem technicznym, strasznie mnie wkurzał, a historia była ciekawa, tylko dlaczego musieli zakończyć w takim momencie?! Aoharu jakoś wymęczyłam, ale spodziewałam się czegoś innego po tym anime :/
    Ogólnie to był całkiem niezły sezon, zaś jesienny zapowiada się dosyć... zjawiskowo *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się do końca nie potrafiłam przyzwyczaić do openingu i endingu w Arslanie, ale anime świetne i też chcę kolejny sezon. Będę tęsknić, za Narsusem w szczególności.
    Junjou miło było obejrzeć, ale ja zupełnie nie pamiętałam już, co sie wcześniej działo i kto jest z kim xD Kreska faktycznie ładniejsza, bardziej znośna ;)
    Z OreMono miałam odwrotnie, dla mnie z każdym odcinkiem było jakoś... coraz nudniej, ale i tak bardzo wysoko oceniam anime i ciesze się, że oglądałam. Aoharu też rzuciłam, po co się męczyć, tak samo jak poduszkowych chłopców, to taki żal był. Z Gate mam bardzo podobne odczucia, a Overlorda dokończyłam i byłam pozytywnie zaskoczona, bo po pierwszych mieszanych odczuciach, nawet się wciągnęłam. Mój brat oszalał na punkcie tego anime ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czy inaczej "Boku no Kotoba..." i "Lapis Lazuli" na stałe zagościło na mojej playliście, przez co nieco łatwiej było mi przyjąć do wiadomości ich brak w anime. Hm... to może jednak dam Overlordowi drugą szansę. ;)

      Usuń
  6. Zdecydowanie muszę w końcu nadrobi DRRR. Gangsta była średnia, nieszczególnie mnie wciągnęła, a sporo ludzi tak się nią zachwyca :P. "Kurayami Santa" wygląda ciekawie ^^. Ore Monogatari było mega przyjemną serią. Ranpo Kitan nie podobało mi się, to jest raczej parodia, a nie kryminał. No i ostatecznie Kobayashi jest tym chłopakiem, słabo słabo XD. Ushio to Tora obok Ore są moimi faworytami jeśli chodzi o te ostanie sezony :D. Aoharu było całkiem, całkiem chociaż jak tak teraz patrzę to zupełnie nie mój gust. Gate jest fajny i trochę zaskakujący. I ma 12 odcinków nie 24 :). Ciągnie mnie go Overlorda, zapowiada się interesująco :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Kurayami Santa, to zastanawiałam się czasami, po co to w ogóle oglądam, ale było króciutkie, więc dotrwałam do końca. Cieszę się, że Ushio to Tora Ci się podoba, bo jakoś do tej pory nie słyszałam, żeby wiele osób wypowiadało się na temat tej serii. Ups, już poprawiam błąd. ;)

      Usuń
  7. Z Arslanem zgadzam się całkowicie! Mimo, że nie typowałam go na faworyta sezonu, to bardzo szybko praktyczniej do tej rangi podskoczył. Dobrze skonstruowani bohaterowie i, moim zdaniem, bardzo dobrze rozplanowana akcja, przez co całość ogląda się naprawdę dobrze.
    Gangste typowałam na moją perełkę, ale końcówka wszystko zagmatwała i ostatecznie zgadzam się z Twoją opinią. Jeśli nie będzie kontynuacji to będzie to kolejny tytuł do kolekcji zmarnowanych potencjałów. A szkoda.
    Aoharu x Kikanjuu i Denpa Kyoushi również chwilowo porzuciłam. Do Aoharu może jeszcze wrócę, bo ma mało odcinków, ale Denpa już chyba do łask nie wróci.
    GATE skończyłam kilka dni temu, męczyłam się strasznie przez pierwsze 3 odcinki, ale potem...nagle łyknęłam serię na jedno posiedzenie. Jak będziesz miała chwilkę to polecam się przez początek przemęczyć. Nie jest to tytuł, który wspina się wyżyny humoru czy akcji, ale naprawdę można przy nim miło spędzić czas dzięki sympatycznym bohaterom.
    Makura no Danshi pokonało mnie w całości. Zgadzam się z Twoim zdaniem w 100%. Obejrzałam 2 odcinki dla śmiechu, a potem z radością porzuciłam.
    Overlord to naprawdę dobra seria, jeśli lubi się klimaty MMORPG. Moim zdaniem, jest to jedno z najlepszych anime w tym stylu jakie powstało. Bohater sporo zyskuje w czasie trwania serii i bardzo podoba mi się zabieg przedstawienia wszystkiego z jego perspektywy. Proces myślowy puszczony na głos sporo dodaje w późniejszym czasie. Generalnie...myślę, że warto rzucić okiem, ale to nadal moja subiektywna opinia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie będę całkiem skreślać GATE. ;)
      Klimaty MMORPG właśnie są mi dość obce, a chciałabym to choć w pewnym stopniu zmienić. Może dam jeszcze Overlordowi drugą szansę.

      Usuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)