Wydawnictwo: Feeria Young | Ilość stron: 272
Sam nigdy nie był szczególnie towarzyski, zdołał jednak znaleźć przyjaciela, w którego towarzystwie świetnie się czuł, nawet jeśli zdarzały się między nimi większe lub mniejsze sprzeczki. Razem z Haydenem znali się praktycznie na wylot... a przynajmniej tak mu się wydawało, tymczasem teraz stracił nawet jego. Gdy pewnego ranka przychodzi pogodzić się z Haydenem po szczególnie nieprzyjemnej scysji, zastaje przyjaciela już martwego, a obok znajduje pendrive'a z karteczką: "dla Sama, posłuchaj, a zrozumiesz". Szok, niedowierzanie, smutek, złość - to tylko niektóre z całej gamy emocji, które musiał wtedy odczuć. Tymczasem życie kręci się dalej i w końcu trzeba będzie powrócić do normalności. Tylko jak miałaby ona teraz wyglądać, skoro Hayden był tak ważną jej częścią?
Naprzemiennie czując złość, smutek i tęsknotę na myśl o Haydenie, Sam będzie musiał poradzić sobie ze stratą, poczuciem winy oraz gniewem na osoby, które upodobniły życie jego przyjaciela do piekła. Jednocześnie zda sobie sprawę z tego, że może wcale nie znał go tak dobrze, jak mu się wydawało. Jak inaczej wyjaśnić pojawienie się pięknej Astrid, która przedstawia się jako jego znajoma? Wciąż też pozostaje kwestia przyczyn, przez które Hayden targnął się na własne życie, a playlista, która ponoć miała pomóc Samowi to zrozumieć, wcale nie okazuje się tak przydatna, jak można by było na to liczyć. Chłopak musi się też zmierzyć z dręczącą go myślą, że nawiązanie nowych znajomości byłoby zdradą wobec dopiero co utraconego przyjaciela. No i jest jeszcze kwestia tak zwanego tria bydlaków, dręczycieli Haydena, którym ktoś zaczyna wymierzać "sprawiedliwość", a Sam, zdezorientowany z braku snu i kilku innych przyczyn, zaczyna się zastanawiać, czy nie jest z tym w jakiś niepojęty sposób powiązany.
Przyznam od razu, że spodziewałam się czegoś innego, jakiegoś głębszego powiązania między playlistą a fabułą. Tymczasem "Playlist for the Dead" odebrałam przede wszystkim jako kolejną powieść typu "straciłem najbliższą mi osobę, ale okazało się, że nie jedyną, do której warto byłoby się odezwać", jako otwarcie się Sama na innych, na które dotąd nie miał szans, bo Hayden wzbraniał się przed tym rękami i nogami (co swoją drogą uważam za dość samolubne zachowanie, tak samo z resztą jak samobójstwo, nawet jeśli obawiał się, że on poszedłby wtedy w odstawkę). Na mojej opinii mógł też w pewnym stopniu zaważyć przeczytany ostatnio u Gosiarelli tekst, który pomógł mi stwierdzić, że właściwie nie przepadam za tematem samobójstw z tej przyczyny, że kompletnie nie mogę zrozumieć, jak można zdecydować się na tak drastyczny krok.
Naprzemiennie czując złość, smutek i tęsknotę na myśl o Haydenie, Sam będzie musiał poradzić sobie ze stratą, poczuciem winy oraz gniewem na osoby, które upodobniły życie jego przyjaciela do piekła. Jednocześnie zda sobie sprawę z tego, że może wcale nie znał go tak dobrze, jak mu się wydawało. Jak inaczej wyjaśnić pojawienie się pięknej Astrid, która przedstawia się jako jego znajoma? Wciąż też pozostaje kwestia przyczyn, przez które Hayden targnął się na własne życie, a playlista, która ponoć miała pomóc Samowi to zrozumieć, wcale nie okazuje się tak przydatna, jak można by było na to liczyć. Chłopak musi się też zmierzyć z dręczącą go myślą, że nawiązanie nowych znajomości byłoby zdradą wobec dopiero co utraconego przyjaciela. No i jest jeszcze kwestia tak zwanego tria bydlaków, dręczycieli Haydena, którym ktoś zaczyna wymierzać "sprawiedliwość", a Sam, zdezorientowany z braku snu i kilku innych przyczyn, zaczyna się zastanawiać, czy nie jest z tym w jakiś niepojęty sposób powiązany.
Przyznam od razu, że spodziewałam się czegoś innego, jakiegoś głębszego powiązania między playlistą a fabułą. Tymczasem "Playlist for the Dead" odebrałam przede wszystkim jako kolejną powieść typu "straciłem najbliższą mi osobę, ale okazało się, że nie jedyną, do której warto byłoby się odezwać", jako otwarcie się Sama na innych, na które dotąd nie miał szans, bo Hayden wzbraniał się przed tym rękami i nogami (co swoją drogą uważam za dość samolubne zachowanie, tak samo z resztą jak samobójstwo, nawet jeśli obawiał się, że on poszedłby wtedy w odstawkę). Na mojej opinii mógł też w pewnym stopniu zaważyć przeczytany ostatnio u Gosiarelli tekst, który pomógł mi stwierdzić, że właściwie nie przepadam za tematem samobójstw z tej przyczyny, że kompletnie nie mogę zrozumieć, jak można zdecydować się na tak drastyczny krok.
"To on nas tu zostawił, każąc wszystko rozgryźć na własną rękę i nie dając nam szansy na przeprosiny i zadośćuczynienie. Nigdy nie zrozumiem, jak pokrzywdzony, zagubiony i bezradny musiał się poczuć, aby uznać, że nie warto się dłużej starać."Powieść ma jednak swoje plusy, do których należą chociażby humor, kilku sympatycznych bohaterów oraz piosenki z playlisty - po jednej na początku każdego rozdziału. Choć nie okazały się szczególnie pomocne, dobrze było wiedzieć, o jakich utworach była mowa oraz poznać nieco gust muzyczny Haydena i Sama (a może nawet znaleźć wśród tego wszystkiego kilka perełek). Do tego książka porusza też kilka ważnych zagadnień - radzenie sobie ze stratą i poczuciem winy, uświadomienie sobie, że świat nie kończy się na jednej czy dwóch osobach. Sugeruje też, że praktycznie nic nie jest czarno-białe, w każdym może być coś, czego byśmy się nie spodziewali i nawet najgorsze zachowania zwykle mają swoje przyczyny choćby nawet ich nie uzasadniały. Do tego jeszcze kwestia obwiniania siebie lub innych, sytuacji, gdy winy nie da się definitywnie zrzucić na jedną osobę oraz poczucia winy, które nęka i będzie nękać niezależnie od tego, jak wiele usprawiedliwień i słów pocieszenia się usłyszy.
Mimo to w ogólnym rozrachunku książka mnie nie porwała, co jest przykre tym bardziej, że wiele się po niej spodziewałam. Wciąż czekałam na jakieś wielkie bum i go nie otrzymałam, dlatego też nie potrafię bez mrugnięcia okiem polecić Wam tej książki. Nie jest jednak zła, więc jeśli mimo wszystko wciąż jesteście jej ciekawi, nie zamierzam jej Wam odradzać. Ostatecznie nie uważam spędzonego przy niej czasu za stracony.
Czy tylko mi się wydaje, czy ostatnio śmierć przyjaciela/drugiej połówki to szalenie popularny motyw w powieściach dla młodzieży?
OdpowiedzUsuńTeż mam czasem takie wrażenie :o
UsuńHmm.. Swego czasu bardzo ciekawila mnie ta historia i takze myslalam ze ta playlista będzie bardziej powiazana z fabuła... No coz szkoda troche :x mysle ze sięgnę po te ksiazke i tak jesli trafi w moje rece ale nie bede jej jakos specjalnie szukac skoro piszesz że wielkiego bum nie ma :D
OdpowiedzUsuńOwszem, spodziewałam się czegoś innego po tej książce, bo nie porwała mnie ona tak jak ciebie, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Nawet doszłam do wniosku, że prostota jest jej największą zaletą.
OdpowiedzUsuńJak dajesz rade recenzować takie ilości książek?
OdpowiedzUsuńJakoś tak samo wychodzi. ^^'' No przyznam, że czasami nie wyrabiam, ale wtedy są jeszcze mangi, stosiki i inne tego typu notki. Z kolei innym razem dużo czytam, ale nie publikuję wszystkiego na raz i tak się jakoś zbiera (obecnie mam na przykład dwie gotowe recenzje i jeszcze trzy do napisania).
UsuńGdybym publikowala recenzje wszystkiego, co czytam, to na blogu byloby juz kilkaset notek XD
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Pomysł mnie zachwyca, jestem więc ciekawa, czy z wykonaniem będzie tak samo. Cieszę się, że powieści dla młodzieży poruszają tak trudne pytania, cieszę się też, że robią to na rożne sposoby. Właściwie każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Po Książkach Mam Kaca
Ta książka mnie ciekawiła, odkąd widziałam jej zapowiedzi. Przyznam szczerze, że ostudziłaś trochę mój zapał, aczkolwiek wciąż mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńMam w planach zapoznać się z tą książką, tylko jakoś na razie nie mam ochoty na kolejną książkę o samobójstwie czy też stracie bliskiej osoby.. Teraz tego jest tak pełno, że już mam dość.
OdpowiedzUsuńhttp://zapachstron.blogspot.com/
Na początku miałam wrażenie, że będzie to lepsza książka, ale kolejne opinie powoli wyprowadzają mnie z błędu. Cóż, i tak sięgnę, jeśli będę miała okazję. :)
OdpowiedzUsuńMiałam do wyboru albo Playlistę albo Ostatnie dni królika. Wybrałam tą drugą bo była grubsza i miała większy rabat XD. W sumie teraz cieszę się że tak zrobiłam bo po opisywanej książce spodziewałam się czegoś naprawdę genialnego, a tu mam zupełnie inną opinię. Mimo wszystko mam nadzieje że kiedyś przeczytam bo dalej mnie intryguje :D.
OdpowiedzUsuńRozważałam... ale sobie odpuściłam :/
OdpowiedzUsuń